Wymowne przesłanie Pique na pożegnanie z FC Barceloną. Specjalna trybuna czeka? "Zacznie to robić wcześniej"

Wymowne przesłanie Pique na pożegnanie z Barceloną. Specjalna trybuna czeka? "Zacznie to robić wcześniej"
pressinphoto/SIPA USA/PressFocus
W Barcelonie kończy się pewna epoka. Gerard Pique, jeden z najlepszych obrońców swojego pokolenia, w sobotę 5 listopada rozegra ostatni mecz w barwach “Blaugrany”. Ostatni mecz w karierze. Ale wydaje się, że wróci na Camp Nou raczej prędzej niż później. Też na własnych zasadach.
“Od małego nie chciałem być piłkarzem. Chciałem być piłkarzem Barcy” - to słowa, które padają w pierwszych zdaniach wideo, opublikowanym przez Gerarda Pique za pośrednictwem mediów społecznościowych w czwartkowy wieczór 3 listopada. Informacja o odejściu ikony klubu spotkała się z różnymi reakcjami kibiców Barcelony. Większość fanów ten komunikat wzruszył, część z pewnością mocno zasmucił, ale zdarzyły się też komentarze uradowanych sympatyków “Blaugrany”. Wszystkich ta decyzja jednak z pewnością bardzo zaskoczyła.
Dalsza część tekstu pod wideo
Oczywiście, ten moment zbliżał się nieuchronnie. Mimo że kontrakt Pique miał obowiązywać do czerwca 2024 roku, niewielu wyobrażało sobie, że 35-latek wypełni tę umowę, biorąc pod uwagę jego formę w ostatnich miesiącach. I rzeczywiście, tyle że kontrakt wychowanka “Barcy” ma zostać po prostu wcześniej rozwiązany. Nie będzie odejścia do innej, egzotycznej ligi. Tym bardziej Pique nie zwiąże się z żadnym innym klubem w Hiszpanii. Mistrz świata i Europy zdecydował, że wszystko zakończy na własnych warunkach.

Trudne miesiące

Oświadczenie Pique jako pożegnanie z kibicami jest perfekcyjne z kilku powodów. Pod względem samej jakości wykonania stoi na najwyższym poziomie, ale trudno, żeby było inaczej, skoro Gerard jest założycielem firmy Kosmos, gracza na rynku m.in. praw telewizyjnych do wydarzeń sportowych. Warto jednak przyjrzeć się również samej treści zawartej w tym nieco ponad dwuminutowym filmiku. Mówi ona bowiem dużo więcej, niż wydawałoby się to na pierwszy rzut oka. Zawiera w sobie kilka podtekstów i na pozór niewidocznych smaczków. Przede wszystkim dużo mówi jednak o samym “Gerim” i tym, w jaki sposób chciał on jako piłkarz zakończyć swoją przygodę z klubem z Camp Nou.
“Od tygodni, miesięcy dużo ludzi o mnie mówi”. Owszem, od dłuższego czasu temat Pique nie schodził z czołówek hiszpańskich i katalońskich dzienników, zresztą nie tylko tych sportowych. Jego problemy osobiste, rozstanie z Shakirą oraz rodzący się związek z dużo młodszą Clarą Chią, z pewnością nie pomogły mu w ustabilizowaniu formy piłkarskiej w ostatnim czasie. Ta niestety głównie pikowała. Media spekulują, że to właśnie to “mówienie”, a właściwie krytyka, która spotkała 35-latka, miała być zapalnikiem prowadzącym go do decyzji o zakończeniu kariery.
Pique w Barcelonie pod względem czysto sportowym w minionych miesiącach po prostu nie dojeżdżał. Grał w kratkę, potrafił pokazać się z bardzo dobrej strony choćby w spotkaniu z Celtą Vigo na początku października, by zaledwie trzy dni później kompletnie zawalić mecz z Interem w Lidze Mistrzów. “Marca” twierdzi zresztą, że to właśnie po tym spotkaniu, zremisowanym przez “Barcę” 3:3, Pique zadecydował o swojej przyszłości. Jaka jest jednak prawda, tego pewnie aż tak prędko się nie dowiemy. Wszystko, co na razie wiemy na temat powodów końca jego kariery, znajduje się we wspomnianym wideo.

Ciosy od kibiców

“O czym mógł myśleć tamten mały Gerard, gdyby powiedziano mu, że wszystkie jego marzenia się spełnią” - zastanawia się 35-letni zawodnik w dalszej części. I wymienia w gruncie rzeczy swoje największe sukcesy - a przecież zarówno z klubem, jak i reprezentacją wygrał on tak naprawdę wszystko, co tylko się dało. Jest mistrzem świata, Europy, czterokrotnym triumfatorem Ligi Mistrzów, ośmiokrotnym mistrzem Hiszpanii. Kolejne trofea można by tylko mnożyć. Łącznie z epizodem w Manchesterze United i grą w narodowych barwach, również na poziomie młodzieżowym, ma ich przecież aż 36.
Może się wydawać, jakby Pique specjalnie chciał podkreślić swoje zasługi podczas pożegnania z kibicami Barcelony, szczególnie tymi, którzy w ostatnim czasie wylewali na niego straszne pomyje. Ktoś mógłby pomyśleć, że przecież wcale nie musiałby tego robić, że wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z jego zasług. Prawda jest jednak taka, że zachowanie niektórych fanów “Blaugrany” wobec klubowej legendy w minionych miesiącach było co najmniej średnie. I o ile do wyzwisk ze strony kibiców Realu był on doskonale przyzwyczajony, o tyle gwizdy i buczenie, gdy wchodził na boisko w meczu ligowym z Villarrealem pod koniec ubiegłego miesiąca, po prostu go zabolały.
Trzeba przy tym pamiętać, że Pique nigdy nie był typem piłkarza, który gryzł się w język czy unikał śmiałych gestów. Legendarna piątka pokazana kibicom po triumfie 5:0 nad Realem w El Clasico w 2010 roku. Słynny, ironiczny, jak się potem okazało, post “Se Queda” ukazujący zdjęcie z Neymarem, po którego opublikowaniu Brazylijczyk ostatecznie odszedł jednak do Paris Saint-Germain. Wreszcie transmisje live na Twitchu, dzięki którym kibice mogli zadać jednemu z kapitanów “Barcy” pytanie na nurtujące ich tematy. Pique był, jest i będzie człowiekiem tego typu gestów. Pożegnalny filmik to tego najlepszy dowód.

Świadoma i hojna decyzja

“Futbol dał mi wszystko. Barca dała mi wszystko. Wy, cules, daliście mi wszystko” - wyznaje stoper. I to właśnie z tego powodu Pique chce się teraz odwdzięczyć. Bo jego przedwczesne zakończenie kariery należy traktować jako właśnie swoistą spłatę za dług wdzięczności wobec kibiców “Dumy Katalonii” i całego klubu. Jego kontrakt z Barceloną pierwotnie miał przecież jeszcze obowiązywać przez półtora roku. Według mediów piłkarz zrezygnował z należnych mu pieniędzy, rozwiązując kontrakt. “Geri” zwolni “Barcę” z kwoty oscylującej w granicach nawet 30-40 milionów euro. To suma, która dla klubu borykającego się z takimi problemami finansowymi, może okazać się bezcenna.
- Nie czuję się weteranem. Pewnego razu zobaczyłem statystykę, że jestem najstarszym zawodnikiem Barcelony, który strzelił dla niej gola w europejskich pucharach. To mnie przygnębiło, wolałbym tej bramki nie zdobyć. Potem zobaczyłem, że obrońcą z największą liczbą goli w pucharach był Roberto Carlos i to nieco poprawiło mi humor. Nie czuję się jednak stary. Kiedy zobaczę, że nie jestem już tak niezbędny dla zespołu jak zawsze, odejdę. Wiem, że nie jestem już młodzieniaszkiem. Przejdę na emeryturę w Barcelonie. Tego jestem pewny. Nie chcę zakończyć kariery jako rezerwowy. Jeśli chodziłoby to o grzanie ławki przez ostatnie trzy miesiące, ok. Ale cały rok poza wyjściowym składem? Tego nie zaakceptuję - mówił w wywiadzie dla “El Pais” pod koniec października zeszłego roku.
Skoro już nie tylko Xavi, który w obecnym sezonie bardziej stawiał na młodszych kolegów Pique, ale również sam defensor dostrzegł, że nadszedł czas, by zawiesić buty na kołku, po prostu to zrobił. Może pozwolić sobie na odpuszczenie pewnej sumy Barcelonie, bo na samych biznesach okołopiłkarskich nadrobi tę sumę ze sporą nawiązką. A jeżeli pieniądze oszczędzone przez klub mogą zostać wydane na młodych, bardziej perspektywicznych zawodników, jemu jako kapitanowi nie pozostało nic innego, jak pozwolić im zająć jego miejsce. Finalnie bez kwasów i bez toksycznej atmosfery.

Hasta la vista

“I już mnie znacie… prędzej czy później… wrócę” - takimi, jakże wymownymi słowami Pique kończy wideo. One mogą akurat wskazywać na to, że być może jednak kulisy rozstania 35-latka z “Dumą Katalonii” nie są aż tak ckliwe jak analizowany filmik. Choć większość dziennikarzy i ekspertów twierdzi, że pożegnanie Gerarda z klubem odbywa się na stosunkowo zdrowych zasadach, nie do końca jasne są jednak jego okoliczności. Jedni twierdzą, że prezydent Joan Laporta o wszystkim dowiedział się z mediów, a sam Pique poczuł się w pewnym momencie przez niego zdradzony, ale nie chce wywlekać tych brudów na forum publicznym. Inni zaś donoszą, że to prezydent był pierwszą i jedyną osobą poinformowaną przez samego zawodnika o jego decyzji. Ten drugi scenariusz współgra zresztą ze słowami sternika “Blaugrany”.
- Już od jakiegoś czasu rozważaliśmy wspólnie koniec kariery Gerarda Pique. Ostatnio ta refleksja się nasiliła. Zdecydowaliśmy, że ostateczną decyzję oddamy w ręce Pique. Podjął decyzję, którą szanujemy i podzielamy. Zawsze będzie wzorem barcelonismo. Gerard jako piłkarz zdobył wszystko. Uważam, że to ten typ zawodnika, który jest częścią tego herbu ze względu na wszystkie sukcesy, jakie osiągnął, a także na barcelonismo, które zawsze okazywał. Od 25 lat jest związany z klubem, to culé od małego. To był wielki zaszczyt mieć go jako zawodnika “Barcy” - powiedział Laporta przed kamerami klubowej telewizji.
Kiedy jednak Pique kończy swoje pożegnanie z kibicami Barcelony, mówiąc o potencjalnym powrocie, wymownie patrzy się w stronę trybuny honorowej. Czy chodzi o jakąś osobistą wendettę nad obecnym zarządem? To jednak mimo wszystko raczej mało prawdopodobne. Prędzej piłkarz ma tu na myśli własną kandydaturę na prezydenta klubu w przyszłości. Nie od dziś wiadome jest, że to jedno z marzeń Pique po zakończeniu kariery. Wygląda na to, że 35-latek zacznie starać się o jego spełnienie znacznie wcześniej, niż wszyscy myśleliśmy.

Przeczytaj również