Wzmocnienie tej pozycji to dla FC Barcelony konieczność. Osiem nazwisk, które warto wziąć pod uwagę

Wzmocnienie tej pozycji to dla Barcelony konieczność. Osiem nazwisk, które warto wziąć pod uwagę
Joan Gosa / Press Focus
Jednym z priorytetów Barcelony na letnie okienko transferowe ma być wzmocnienie środka pomocy. To naturalny i sensowny ruch, a kandydatów do przeprowadzki na Camp Nou nie brakuje. Nawet jeśli jeden z nich dopiero co odpadł z wyścigu.
Jak poinformował kataloński “Sport”, pomocnik Milanu Franck Kessie nie dołączy po zakończeniu sezonu do Barcelony. Według dziennika Iworyjczyk odrzucił ofertę w wysokości 5 mln euro netto rocznie, bo liczy na korzystniejszą finansowo propozycję, której “Blaugrana” nie zamierza mu przedstawiać. Nastąpił zatem zwrot akcji, bo jeszcze niespełna dwa tygodnie temu dobrze zorientowany w realiach klubu dziennikarz Xavi Campos twierdził, że negocjacje z Kessiem są bardzo zaawansowane i niewiele brakuje do porozumienia.
Dalsza część tekstu pod wideo
Piłkarza, o ile obecne stanowisko nie jest jedynie próbą wymuszenia na Barcelonie złożenia wyższej oferty, nie powinien specjalnie martwić koniec pertraktacji z dyrektorem Mateu Alemanym i jego ludźmi, bo bez problemu znajdzie on zatrudnienie choćby w Premier League. Angielscy krezusi spokojnie będą w stanie zaoferować mu oczekiwane pieniądze, a niewykluczone, że do transferowej rozgrywki przystąpią też inni potentaci, jak Real Madryt, PSG czy Bayern.
Co jednak zerwanie rozmów z Kessiem oznacza dla “Barcy”? Klub musi szukać innych rozwiązań na wzmocnienie środka pomocy. Bo to, że jest to konieczne, nie ulega wątpliwości. Xavi ma wprawdzie do dyspozycji Frenkiego de Jonga (którego przyszłość nie jest w stu procentach pewna z uwagi na nierówną formę i potencjalnie atrakcyjną kwotę, jaką można na nim zarobić), Pedriego, Gaviego czy Nico Gonzaleza, ale już choćby Sergio Busquets z każdym następnym sezonem zbliża się do drugiej strony rzeki i “Blaugrana” ma obowiązek pozyskać pełnoprawnego następcę “Busiego”. Mógłby nim zostać właśnie iworyjski pomocnik Milanu, tyle że, jak widać, na to się nie zanosi.
Spójrzmy zatem na inne możliwe wzmocnienia drugiej linii Barcelony, nie tylko na pozycji “szóstki”, ale ogólnie do środka pola. To zarówno piłkarze przewijający się w mediach pod kątem przeprowadzki na Camp Nou, jak i gracze, których ewentualne transfery broniłyby się “na papierze”.

Marcelo Brozović (Inter)

Katalońscy dziennikarze donoszą, że to właśnie Brozović znajduje się na czele listy życzeń “Barcy”. Nie będzie jednak łatwo przekonać go do zmiany barw klubowych. Chorwat ma na stole ofertę przedłużenia wygasającego w czerwcu kontraktu z Interem. I to właśnie prolongata umowy z mediolańczykami rzekomo stanowi jego priorytet, mimo że “Blaugrana” oferuje wyższą pensję. Dyrektor sportowy Interu Beppe Marotta przekonywał niedawno, że wszystko jest pod kontrolą. Tyle że póki Brozović niczego nie podpisał, Włosi muszą sobie zdawać sprawę z ryzyka stracenia go. A nie da się ukryć, że Barcelonie chorwacki pomocnik bardzo by się przydał. Mógłby zastąpić cztery lata starszego Busquetsa jeden do jednego i z racji doświadczenia nie potrzebowałby raczej czasu na aklimatyzację w zespole. Zagwarantowałby niezbędną jakość tu i teraz, a to jest niezwykle istotne.

Boubacar Kamara (Marsylia)

22-letni Kamara byłby zaś - w przeciwieństwie do Brozovicia - inwestycją na przyszłość. On akurat zapewne musiałby spokojnie wdrażać się do gry na wyższym niż obecnie poziomie. Z drugiej strony, Busquets kariery jeszcze kończyć nie zamierza, więc pomocnik Marsylii miałby szansę szlifować umiejętności pod okiem doświadczonego kolegi i z czasem przejąć po nim schedę. Atutem Kamary, podobnie jak Chorwata, będzie karta w ręku - kontrakt zdolnego zawodnika także wygasa po zakończeniu sezonu, więc można go pozyskać bez kwoty odstępnego. Francuz wielokrotnie był w ostatnich miesiącach łączony z przenosinami na Camp Nou. Znajduje się także w kręgu zainteresowań Atletico, Bayernu czy Chelsea. Stanowi zatem łakomy kąsek transferowy i prawdopodobnie “Dumie Katalonii” trudniej będzie go ściągnąć aniżeli Brozovicia, przy którym, jak się wydaje, jedyną acz poważną konkurencję stanowi jego obecny pracodawca.

Corentin Tolisso (Bayern)

Kolejny piłkarz, któremu 30 czerwca kończy się kontrakt i nic nie wskazuje na to, by go przedłużył. Zresztą, gdyby nie niedawny uraz, pragnącego poszukać nowych wyzwań Tolisso pewnie w Monachium by już nie było. Francuz doszedł jednak do zdrowia i zdołał kilka razy w tym sezonie udowodnić, że potrafi jeszcze grać na solidnym poziomie. Tak więc o ile w Bayernie nie ma raczej przyszłości, o tyle może okazać się przydatny w innych klubach z europejskiej czołówki lub, bo tam aktualnie znajduje się “Barca”, drugiej półki. Pomocnik mistrzów Niemiec jest w świetnym dla piłkarza wieku (27 lat) i jeśli tylko uniknie poważniejszych kontuzji, to powinien dać sobie radę na poziomie Barcelony. To może mniej atrakcyjna medialnie opcja, żaden wybór “gwiazdorski”, ale Tolisso ma papiery na bycie cennym uzupełnieniem kadry. Choć zapewne stanowi alternatywę dla kilku innych celów transferowych.

Paul Pogba (Manchester United)

Ostatni z przyszłych wolnych agentów na tej liście, choć tutaj należy akurat postawić mały znak zapytania. Mały, bo mimo że Pogba zdaje się nie mieć przyszłości na Old Trafford, to pamiętajmy, kto jest jego przedstawicielem. Mino Raiola potrafi być nieprzewidywalny i doskonale sprawdza się przy negocjacyjnym stole. Kto zatem wie, czy rzutem na taśmę duet Raiola-Pogba nie podejmie decyzji o przedłużeniu umowy z Manchesterem.
To jednak byłaby spora niespodzianka, bo jeśli Francuz znów chce skierować karierę na właściwe tory, to raczej powinien pomyśleć o otwarciu w niej nowego rozdziału. Pogba ma swoje wady, głównie poza boiskowe, lecz to nadal doskonały piłkarz, w sile wieku. Trudno sobie wyobrazić, by Barcelona nie sondowała możliwości jego sprowadzenia, choć po reprezentanta “Les Blues” z pewnością ustawi się kolejka chętnych, na czele z PSG czy Juventusem. Dodatkowym plusem “Blaugrany” są zaś świetne relacje klubowej “góry” z Raiolą. Z uwagi na profil gry Pogba oczywiście nie zastąpiłby Busquetsa, ale czy nierealnie brzmi scenariusz, w którym “Duma Katalonii” zarabia spore pieniądze z tytułu sprzedaży Frenkiego de Jonga, “zaklepując” w jego miejsce Pogbę? Joan Laporta i Mateu Alemany pokazali już, że dla nich niemożliwe nie istnieje.

Mikel Merino (Real Sociedad)

Merino, czołowy pomocnik ligi hiszpańskiej i etatowy reprezentant kraju, ma akurat kontrakt do 2025 roku, więc trzeba byłoby za niego słono zapłacić, ale dzięki potężnej umowie ze Spotify dla Barcelony nie powinno stanowić to problemu. Transfer 25-latka w teorii obroniłby się na każdej płaszczyźnie. To inwestycja i w teraźniejszość, i w przyszłość. Mikel jest sprawdzony w boju, ograny na krajowym podwórku, ponadto dysponuje potencjałem, by wejść na jeszcze wyższy poziom. Real Sociedad zdaje się być dla piłkarza o takich umiejętnościach nieco za ciasny. Czas na krok naprzód. Dlaczego właśnie nie na Camp Nou? Merino mógłby zostać jedną z twarzy nowego, odświeżonego projektu Xaviego, obok rodaków, wychowanków La Masii.

Fabian Ruiz (Napoli)

Fabian Ruiz to piłkarz o podobnych predyspozycjach do Merino i jego rówieśnik, nawet z jeszcze większymi perspektywami na wdarcie się do ścisłego topu na swojej pozycji. Mimo że Hiszpan gra (i to jak!) w Napoli, a Aurelio De Laurentiis to twardy negocjator, ewentualne ściągnięcie Fabiana może ułatwić wygasający za półtora roku kontrakt. Gdyby 25-latek nie podpisał nowej umowy, najbliższe okienko transferowe będzie ostatnią okazją, by sensownie na nim zarobić. Ruiz zyskuje na własnej wszechstronności - odnajduje się zarówno jako bardziej cofnięty pomocnik, jak i klasyczna, efektowna “ósemka” z radarem ofensywnym. W jego przypadku Barcelona może jednak trafić na silną konkurencję w postaci m.in. Manchesteru United.

Georginio Wijnaldum (PSG)

Wijnaldum był o włos od podpisania kontraktu z “Barcą” w ubiegłym roku, ale otrzymał znacznie korzystniejszą ofertę finansową z Paryża. Przeniósł się więc do stolicy Francji, lecz w barwach PSG odnalazł się co najwyżej średnio. Nie spełnia oczekiwań, nie stanowi pierwszego wyboru Mauricio Pochettino w środku pola, zresztą niewykluczone, że byłby już poza klubem, gdyby nie złapana w połowie stycznia kontuzja. Sporo mówiło się o jego powrocie do Premier League. Możliwe, że znów pojawi się także temat Barcelony, choć z racji na wiek piłkarza, nie byłaby to opcja przyszłościowa. Ale pamiętajmy, że doskonały w barwach Liverpoolu Wijnaldum grać w piłkę raczej nie zapomniał, mimo że obecny sezon prawdopodobnie spisze na straty.

Oscar (Shanghai Port)

Ostatnia kandydatura, która normalnie mogłaby zostać wzięta za propozycję z kosmosu, gdyby nie fakt, że “Barca” zabiegała o Oscara w okienku styczniowym. Brazylijczyk publicznie potwierdził negocjacje z katalońskim klubem. Do ich finalizacji nie doszło z uwagi na problemy “Blaugrany” z rejestracją nowych piłkarzy, bo Mateu Alemany nie mógł zgłaszać ich w nieskończoność, a sprowadzenie Pierre’a-Emericka Aubameyanga stanowiło pilniejszą potrzebę z racji na wyrwę w środku ataku.
Doświadczony pomocnik pozostanie zatem w Chinach przynajmniej do końca czerwca. A co wtedy? Kto wie, czy Barcelona znów nie zwróci się do byłego piłkarza Chelsea. Oscar nie byłby kimś, kto na lata stałby się filarem zespołu, ale jako uzupełnienie, wzmocnienie głębi składu na sezon czy dwa, już mógłby się przydać.
***
Przed Barceloną ciekawe miesiące sportowo, bo ważyć się będą losy awansu drużyny Xaviego do Ligi Mistrzów. W tle poczynań boiskowych Pedriego, Gaviego i spółki nie mniejszą robotę muszą zaś wykonać władze klubu. Dalsza przebudowa kadry to obowiązek, o którym Alemany, Laporta i inni zdają się doskonale pamiętać. Według czołowych katalońskich źródeł medialnych wzmocnienie drugiej linii stanowi priorytet “Barcy”. Obserwujmy więc rynek transferowy, bo na Camp Nou zanosi się na bardzo, bardzo gorące lato. I właściwie żadnego z wyżej wymienionych nazwisk nie wolno całkowicie skreślać. Każdy z piłkarzy ma swoje atuty, które Xavi może chcieć wykorzystać. Niezależnie od tego, czy są to produkty z krótką datą piłkarskiej ważności, czy inwestycje długoterminowe.

Przeczytaj również