Zapomnieliście o Gigim? On znów jest wielki. I może jechać na MŚ w Katarze

Zapomnieliście o Gigim? On znów jest wielki. I może jechać na MŚ w Katarze
Fotografo01/Sipa/PressFocus
Jego obecność w Serie B pozostaje jedną z tych rzeczy, do których trudno się przyzwyczaić. Odbiera radość ze strzelania goli zawodnikom ponad dwa razy młodszym. Popisuje się niebanalnymi interwencjami, gra jak z nut. Mógłby już dawno odpoczywać na emeryturze, tymczasem w wieku 43 lat Gigi Buffon jest najlepszym bramkarzem w lidze.
W drugim odcinku serialu dokumentalnego “Wszystko albo nic: Juventus” Leo Bonucci żartując trochę z Gianluigiego Buffona, rzucił w szatni: - Mógłbyś znaleźć czas, by pobawić się także z moimi synami.
Dalsza część tekstu pod wideo
Bramkarz, który w czasach gry w Parmie występował u boku Enrico Chiesy, po 26 sezonach profesjonalnej kariery spotykał się na boisku z jego synem, Federico. Tu i ówdzie padały kolejne rekordy długowieczności. Po wszystkim został zawodnikiem z największą liczbą występów w historii Serie A. Był pierwszym piłkarzem, który wystąpił w Lidze Mistrzów w co najmniej czterech kolejnych dekadach. Najstarszym, który obronił rzut karny we włoskiej ekstraklasie. Pod koniec ostatniego sezonu nadszedł triumf w kolejnej edycji Coppa Italia. Szóstej, również rekordowej.
Już w maju walczył z myślami:
- Albo przestanę grać, albo, jeśli znajdę się w sytuacji, która da mi motywację do dalszego biegania po boisku, wezmę to pod uwagę - zapowiadał, dając do zrozumienia, że tym razem to już naprawdę może być koniec z Juventusem.
Ostatecznie wskazał na Parmę. Wybór pozornie doskonały. I sentymentalny. Wrócił tam, skąd wypłynął na szerokie wody.

Na starych śmieciach

Wybierając Parmę oczywiście zszedł o jeden poziom. Do Serie B. Tam, gdzie dobrze poznał smak drugoligowego kopania, kiedy Juventus przed 15 laty został karnie relegowany, a Buffon, mając mnóstwo ofert, postanowił pozostać i wyciągnąć “Starą Damę” z tarapatów. Teraz to trochę inna historia. Gigi podjął się projektu, który na pierwszy rzut oka wydawał się zwycięski. Nowi amerykańscy właściciele wybrali dobrze zapowiadającego się trenera Enzo Marescę, kolegę Buffona. Oprócz szkoleniowca i bramkarza Parma pozyskała także doświadczonych Danilo z Bolonii, Franco Vazqueza z Sevilli oraz mogła nadal liczyć na niezawodnego strzelca z Serie A, Roberto Inglese. Całość prezentowała się, jak na drugą ligę, doskonale.
Buffon za każdym razem zaznaczał, że jego powrót to nie tylko nostalgiczna i romantyczna operacja, ani, tym bardziej, spot promocyjny.
- Przed podjęciem decyzji słuchałem mojego umysłu, aby zobaczyć, czy nadal mam energię na wyzwania, a następnie mojego serca, bo bez serca nie można wygrać nawet w karty - mówił latem dziennikowi “La Repubblica”. Co jak co, ale facet oskarżający przeciwników o posiadanie “śmietnika zamiast serca” musiał być biegły w zakresie kardiologii.
Często trudno jest zakończyć karierę, gdy mówimy o sportowcach takiej klasy, ale w przypadku Buffona czas najwyraźniej się zatrzymał. W ostatnich dwóch latach w Juventusie przyjął rolę głębokiego rezerwowego, zastępując Wojciecha Szczęsnego w kilku spotkaniach na sezon i dając do zrozumienia, że przygotowuje się do kariery menedżera, ale w Parmie znów został numerem jeden. Miał grać. Dużo. Jak najwięcej.
Jego decyzja, ale też i Parmy, była dogłębnie przemyślana. W swoim ostatnim sezonie w Juve Gigi miał procent obronionych strzałów na poziomie 86,1, najlepszy w karierze. Co prawda liczba ta jest oczywiście uwarunkowana rzadkimi występami i raczej przeciwko średnim lub słabym przeciwnikom, ale i tak robi wrażenie. Na boisku wyglądał na skoncentrowanego i trudno było wskazać poważniejsze błędy. Stary dobry Gigi - po prostu nikogo nie zawodził. Jak przedstawił się fanom w Serie B?

Drużyna rozczarowuje, on nie

Debiut przeciwko Frosinone wycisnął z niego siódme poty. W 89. minucie, gdy Parma prowadziła 2:1, bramkarz nie zareagował zbyt dobrze na główkę Gabriela Charpentiera. Piłka odbiła się od słupka i powoli wpadła do siatki, a ruchy wielokrotnego reprezentanta Włoch przypominały raczej niezdarnego amatora niż zawodowego gracza klasy światowej.
Niezręczność tej interwencji, dla bramkarza przyzwyczajonego do poruszania się między słupkami jak delfin w wodzie, miała znamiona ostrzeżenia. Na portalach społecznościowych pojawiły się ironiczne komentarze, nieprzystające do legendy. Po Buffonie spłynęło to jak po kaczce. Podczas gdy Parma szybko pogrążała się w przeciętności (obecnie zajmuje 15. miejsce w tabeli, a Marescę zastąpił stary wyga Giuseppe Iachini), “Superman” wrócił na właściwe tory i obecnie jest jednym z niewielu pewniaków w drużynie.
Już w następnym meczu, z innym spadkowiczem z Benevento, najpierw ocalił zespół interwencją po mocnym strzale Giacomo Calo z pola karnego, a następnie koniuszkami palców wyjął mocne płaskie uderzenie Riccardo Improty. Z tą samą techniką jak kiedyś, z ugiętymi kolanami, z niebywałym refleksem. A potem wiwatował jak szalony.
Z opaską kapitańską na ramieniu i głębokim, donośnym głosem, który wszyscy znamy, Buffon rozciąga swoją obecność na wszystkie mecze Parmy: spektakularnymi robinsonadami, ale także okrzykami i ciągłym zagrzewaniem do boju. Na dzisiaj to zawodnik Parmy, który uzbierał najwięcej minut na boisku i o ile to nie rzadkość u bramkarza, to u 43-latka raczej tak.
Nie chodzi tu bynajmniej o samą obecność na placu. Statystyki Parmy są katastrofalne. To drużyna, na której bramkę rywale oddają największą liczbę strzałów w lidze (prawie 100). Ale to również “tylko” dziewiąta najgorsza defensywa w całej Serie B (21 straconych goli w 17 meczach). Tu duże zasługi ma Gigi. Buffon, przyzwyczajony przez całą karierę do gry w drużynach, które oddawały tylko kilka strzałów na mecz, musiał przystosować się do nowej rzeczywistości. Każde spotkanie kończy w ciężkiej od potu koszulce. W tej chwili ma na koncie 68 obron, o 8 więcej niż drugi najlepszy golkiper Samuele Perisan z Pordenone. Wskaźnik liczby goli, którym zapobiegł to 6,73. Również najlepszy w lidze. Bez wątpienia jest królem bramkarzy tych rozgrywek.
buffon statystyki
wyscout.com
źródło: wyscout.com

Fachowiec

Prawdziwy popis przyszedł w spotkaniu przeciwko Cittadelli, gdzie Buffon wybronił trudną “główkę” przy rzucie rożnym, a kilka minut później powstrzymał Antonucciego z jedenastu metrów. Zazwyczaj pudło z karnego to wina strzelającego, lecz w tej sytuacji Buffon zachował się jak “kot”, a przecież tak się mówi raczej o młodych i szybkich bramkarzach, a nie o starych i doświadczonych.
Te rzuty karne są zresztą bardzo interesujące, bo była to jedyna uwaga pod adresem Buffona, dotykająca go przez całą karierę. Z rzadka potrafił coś wybronić z wapna, a w tym sezonie uratował drużynę z opresji trzykrotnie z sześciu takich przypadków. 50 na 50. Albo strzelisz, albo Gigi wyszczerzy do ciebie zęby. Umówmy się, gdyby miał 20 lat mniej, wiele z elitarnych włoskich klubów miałoby jego nazwisko na swojej krótkiej liście.
Jak będzie wyglądało grande finale Buffona? Nie sposób przewidzieć. Kilka dni temu mówił że czuje się silniejszy niż 12 lat temu. Na pytania o mundial w Katarze świecą mu się oczy, byłby to szósty jego występ - kolejny rekord, przy założeniu oczywiście, że Italia w końcu się zakwalifikuje. Sprowadzenie go na Półwysep Arabski zimą przyszłego roku byłoby czymś w rodzaju hołdu. Niezależnie jednak od tego, czy mu się to uda, czy nie, Buffon i tak jest najbardziej świadomy własnej wartości. Jeśli nadal gra w wieku 43 lat, to dlatego, że może, a nie musi. Jeśli będzie mógł grać w wieku 50 lat, to na pewno da nam wszystkim znać.

Przeczytaj również