Zarabiał kilkaset złotych, dziś Chelsea może dać za niego kilkadziesiąt milionów. Ukraiński bomber w natarciu

Zarabiał kilkaset złotych, dziś Chelsea może dać za niego kilkadziesiąt milionów. Ukraiński bomber w natarciu
Xinhua / PressFocus
Bieżący sezon w wykonaniu Atalanty Bergamo jest wyborny. Drużyna z Lombardii wydaje się faworytem w walce o wicemistrzostwo Włoch, dotarła też do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Sukces wykreował kilku bohaterów, pośród których możemy wyróżnić Rusłana Malinowskiego. Ukrainiec, choć zwykle pełni rolę dżokera, zdołał pokazać się z fenomenalnej strony.
Wychowanek Szachtara Donieck wzmocnił ekipę prowadzoną przez Gian Piero Gasperiniego w ubiegłym roku i spisuje się naprawdę znakomicie. W lidze wszedł z ławki rezerwowych 19 razy i zapisał na swoje konto sześć goli. Rozwinął się też w barwach narodowych. Przebojowy pomocnik świetnie wkomponował się w system reprezentacji Ukrainy, która awansowała na Euro i może w przyszłym roku być bardzo groźna.
Dalsza część tekstu pod wideo
Malinowski nie jest młodzieniaszkiem, bo skończył już 27 lat. Dopiero ostatnimi czasy wypłynął jednak na szerokie wody, po tym jak Atalanta kupiła go z Genku za niespełna 14 mln euro. Ukraiński as imponuje przede wszystkim grą bez żadnych kompleksów, coraz odważniej zgłaszając swój akces do występów w największych klubach globu. Już pod koniec października Malinowskiego obserwowali specjalni wysłannicy Chelsea, co tylko dowodzi olbrzymiego skoku jakościowego piłkarza na przestrzeni kilkunastu miesięcy.

Bomber

Przenosiny Malinowskiego do Bergamo były szeroko komentowane. Nie wszyscy chwalili Atalantę za ten ruch. Niektórzy uważali, że to zupełnie nietrafiony transfer, inni głosili opinie, że będzie otrzymywał mało szans na występy przy silnie obsadzonej drugiej linii. Upływ czasu rozwiał jednak wszelkie wątpliwości. Ci, którzy aprobowali zakontraktowanie ukraińskiego bombera, mieli rację. Włosi strzelili w okolicę środka tarczy.
Na Malinowskiego patrzy się z przyjemnością. 27-latek uwielbia wdawać się w dryblingi, wymuszając mnóstwo przewinień ze strony rywali. Potrafi również posłać kluczowe podanie na wolne pole, kreując otwarte pozycje partnerom z drużyny. Zaś największe zagrożenie stanowią jego niebywałe uderzenia z dystansu oraz kapitalnie bite stałe fragmenty gry. Co Ukrainiec kropnie, to nikt nie ma pytań.
Pomocnik zespołu z Bergamo bardzo dobrze czuje się w firmowym systemie Gasperiniego (4-3-1-2 lub 4-3-2-1). Aczkolwiek jeśli założenia taktyczne zawodzą, co ma miejsce stosunkowo rzadko, objawia się cenna wszechstronność Rusłana. Gdy ofensywa Atalanty zaczyna przesuwać się w obrębie szesnastki rywali, odważniej wjeżdżając w pole karne przy wymienności pozycji, obrońcy gubią rytm i krycie, dzięki czemu reprezentantowi Ukrainy łatwiej stworzyć klarowną sytuację do oddania strzału na bramkę.
Malinowski całkiem przyzwoicie odnajduje się przy wysokim pressingu. Ponadto haruje na dobro zespołu, zasuwając od jednej linii do drugiej i umiejętnie asekurując kolegów z formacji defensywnej, szczególnie na bokach boiska. Trener ekipy „Orobicich” właśnie zawodników o tego typu charakterystyce preferuje najbardziej.

Studium futbolu

Trudno doszukać się wielu mankamentów w grze Rusłana, ale jeżeli już mielibyśmy takowe wskazać, to czasami wykazuje się nadmierną dekoncentracją. Z drugiej strony, Ukrainiec sukcesywnie eliminuje piłkarskie wady i - jak mówi o nim selekcjoner Andrij Szewczenko - z dnia na dzień staje się doskonalszy piłkarsko.
Najlepszym przykładem postępu Malinowskiego jest coraz wydajniejsze używanie prawej nogi. Jeszcze do niedawna pomocnika Atalanty kojarzono głównie z potężnymi huknięciami dominującą lewą nogą, natomiast on skutecznie pracuje nad poprawą wspomnianego elementu. I trzeba przyznać, że kiedy składa się do uderzenia słabszą kończyną, każdy golkiper musi mieć się na baczności.
Szczytem marzeń podopiecznego trenera Gaspariniego bez dwóch zdań nie jest funkcja zmiennika w drużynie z Bergamo, choć wywiązuje się z niej niesamowicie. Jego stopniowy progres może dać upragnione efekty w postaci pierwszego placu, gdyby np. Josip Ilicić postanowił zmienić barwy klubowe. A kto wie, może jednak odejdzie, na przykład na Stamford Bridge? Angielscy eksperci już dziś określają Malinowskiego mianem nowej, szybszej, mocniejszej, zmodernizowanej wersji Cesca Fabregasa. Ukrainiec na pewno wniósłby wiele do zespołu “The Blues”, ale - póki co - to wszystko melodia przyszłości.

Piłkarski Midas

Dyrygowanie poczynaniami Atalanty przez nieco cofniętego, choć bardziej usposobionego ofensywnie pomocnika, to najpiękniejsze, co mogło przytrafić się włoskiej Serie A. Rusłan ewidentnie dostał swoje pięć minut w świecie futbolu i wyłącznie od niego zależy, jak ten czas wykorzysta.
Zostanie na dłużej w Bergamo, budując tutaj własną legendę, czy wybierze ofertę, dzięki której przekuje nadmienione pięć minut w kolejne cudowne lata? Na razie wszystko, czego tylko dotknie, zamienia w futbolowe złoto. Bądź co bądź, przed Malinowskim jeszcze sporo świetnych sezonów kariery na wysokim poziomie, o ile zdoła utrzymać zdeterminowaną postawę do osiągania rzeczy wielkich. Stać go na to na pewno.

Przeczytaj również