Zbigniew Boniek: W finale stawiam na Włochy [NASZ WYWIAD]

Zbigniew Boniek: W finale stawiam na Włochy [NASZ WYWIAD]
MediaPictures.pl / shutterstock.com
Wiceprezydent UEFA i prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniew Boniek, obejrzy mecz finałowy EURO 2020 z trybun Wembley. - Myślę, że może być remis, dogrywka i karne, po których wygrają Włosi. Oni dobrze znoszą tak duże obciążenie psychiczne - mówi nam Boniek na kilka godzin przed tym wielkim starciem.
TOMASZ WŁODARCZYK: Gdzie pan będzie oglądał finał?
Dalsza część tekstu pod wideo
ZBIGNIEW BONIEK: Na Wembley. Jestem w Londynie od piątku. Mam okazję zobaczyć się z rodziną, bo w Anglii mieszkają córka i syn. Właśnie spacerujemy po Hyde Parku. Potem najbliżsi wybierają się na finał Wimbledonu, w którym gra Matteo Berrettini trenowany przez mojego zięcia. Ja w tym czasie będę na Komitecie Wykonawczym UEFA. Pewnie mecz podejrzę na telefonie. A wieczorem finał.
Na kogo pan stawia?
Gdy w barwach Juventusu grałem przeciwko Ascoli Giovanni Trappattoni podszedł do Carlo Mazzone, kóry trenował naszych rywali:

- Niech wygra lepszy - zagadał Trap.

- Lepszy? Kur.., oby nie bo wtedy sprawa jest przesądzona - odpowiedział mu w swoim stylu Carletto.

Można to przełożyć na dzisiejszy finał, w którym o zwycięstwie jednego czy drugiego zespołu wcale nie muszą decydować umiejętności. To wielka wojna psychologiczna. Sprawa jest otwarta. Choć obie reprezentacje mogą czuć się na kilka godzin przed spotkaniem mocne w tym aspekcie, dopiero po wyjściu na murawę zobaczymy, kto lepiej dźwignie te ogromne emocje. Komu mocniej ugną się kolana. W Londynie czuć podniosłą atmosferę. Na grę w finale wielkiego turnieju kraj czekał aż 55 lat co jak na tak duży piłkarski naród jest sprawą niebywałą. Wszyscy mają nadzieję, że futbol „is coming home”. Zawodnicy na pewno czują tę presję na swoich barkach. Piłka jest tak kochana na całym świecie, bo ze wszystkich sportów zespołowych jest najbardziej nieprzewidywalna. Nie zawsze wygrywa mocniejszy na papierze. Przekonaliśmy się o tym kilka razy na tym turnieju.
Często decydowały momenty. Czerwone kartki odwracały nasz mecz ze Słowacją czy Holendrów z Czechami. Francuzi psychicznie zeszli z boiska zbyt szybko i dali się złapać Szwajcarom.
Dokładnie. Rozmawiałem z Karlem-Heinzem Rummenigge i powiedział mi, że to reprezentacja Polski spokojnie mogła być na przykład na miejscu Czech. Stwierdził, że wolno zaczęliśmy turniej. Gdybyśmy grali mecz ze Słowakami jako ostatni, pewnie wygralibyśmy bardzo wysoko. Podobaliśmy mu się długimi fragmentami w spotkaniu ze Szwecją. Ale niestety - mieliśmy złe momenty, które rozwalały nam plan na te mecze. Zbyt dużo prostych błędów o trudno odwracalnych skutkach.
W finale spotykają się dwie najlepsze drużyny?
Włosi grali najlepszą piłkę podczas tego EURO. W pełni zasłużyli na finał patrząc na przekrój ich występów w sześciu minionych meczach. Na Anglikach kładzie się cień decyzji o rzucie karnym w dogrywce. Pewnie VAR mógł poprawić błąd i wtedy kto wie, jak potoczyłby się ten mecz do końca. Natomiast też trzeba sobie powiedzieć, że gospodarze byli lepsi. Duńczycy wisieli w końcówce na linach. Patrząc na chłodno Anglia nie znalazła się w finale przypadkiem. Była drużyną bardzo poukładaną i dobrze grającą w obronie. Pragmatyczna, niebezpieczna przy stałych fragmentach gry pod bramką przeciwnika.
To kto jest według pana faworytem?
Osobiście będę kibicował Włochom. Nie ukrywam, że są mi bliżsi. Myślę, że wytrzymają presję tego meczu. Lubią brać na siebie ciężar psychologiczny takich spotkań. Nie wiem jak Anglicy i oni sami nie wiedzą, jak sobie poradzą z tym obciążeniem, bo nie grali w takim meczu w swoim życiu. Spotkanie zacznie się spokojnie. Piłkarze Garetha Southgate'a dadzą pograć piłką przeciwnikowi. Azzurri pewnie będą chcieli od razu przyspieszyć. Nie lubią długo budować akcji. Chcą szybko przenosić się pod bramkę przeciwnika. Mój typ? Mecz będzie wyrównany. Stawiam na dogrywkę i rzuty karne po których wygrają Włochy.

Przeczytaj również