Zniknął Mario Balotelii, nadszedł czas Filipa Jagiełły. "Liga jest zdecydowanie lepsza od naszej Ekstraklasy"

Zniknął Mario Balotelii, nadszedł czas Filipa Jagiełły. "Liga jest zdecydowanie lepsza od naszej Ekstraklasy"
Dziurek / Shutterstock.com
We Włoszech najbardziej grzeje nas temat Piotra Zielińskiego, Wojtka Szczęsnego czy Arka Milika, a czasem i Arka Recy. Postanowiliśmy zorientować się co słychać u innego z naszych stranierich, który miał swoje momenty w tamtym sezonie Serie A. Za to w tym zszedł ligę niżej po regularną grę. Jak w Brescii radzi sobie Filip Jagiełło?
Lekko zdziwiło nas wypożyczenie Polaka z Genoi do Serie B, bo jego przygoda z Serie A pod koniec ubiegłego sezonu zaczęła nabierać tempa. Genoa zmieniała trenera za trenerem, najpierw odszedł Aurelio Andreazolli po meczu, w którym dał zadebiutować Polakowi. Po nim zespół objął słynny z boiska Thiago Motta, który chętniej stawiał na Jagiełłę, ale już w grudniu zastąpił go Davide Nicola. I tak pierwsza runda naszemu Polakowi przeleciała jak przez palce, zimą można było zastanawiać się nad odejściem. Ale Filip został w klubie, by walczyć o skład i to się opłaciło.
Dalsza część tekstu pod wideo
W Genoi nazbierał dobrych wspomnień, rok trenował z Goranem Pandevem, który mógł być mentorem dla młodego chłopaka z Polski, wygrał z AC Milanem na San Siro. Jagiełło w końcu swoje w Serie A pograł. 11 meczów, w tym pięć z rzędu w ostatnich kolejkach sezonu, kiedy Genoa walczyła o utrzymanie. A on zespołowi w tym utrzymaniu mocno pomógł, notując na finiszu dwie asysty - w tym najważniejszą w derbach z Sampdorią wygranych 2:1. I to się ceni, bo rywalizował z poważnymi graczami - Lasse Schöne, Stefano Sturaro czy Valonem Behrami.
Jakie wrażenia po półtora roku swojego pobytu zagranicą ma sam Jagiełło? - We Włoszech dojrzałem jako piłkarz. Wiele się zmieniło, przede wszystkim przyjmuję wszystko do siebie na spokojnie. Duża różnica jest w podejściu do samego meczu, wcześniej się spinałem, pompowałem. Nie wychodziłem na tym najlepiej, bo chciałem za bardzo, a nie było widać tego efektów. We Włoszech złapałem większy luz, podchodzę do wszystkiego na spokojnie. Właściwie nie złapałem, a łapię, bo jeszcze nad sobą pracuję. Włochy też wpłynęły na mnie jako człowieka, trochę mi się w głowie zmieniło, mam większy spokój ducha - opowiada nam piłkarz.
Jednak latem przyszedł czas na zmiany, trenera Davide Nicole zastąpił Rolando Maran. A w Fabryce Futbolu, agencji zajmującej się karierą Jagiełły pojawił się plan o nazwie Brescia Calcio. Zespół spadł w poprzednim sezonie z Serie A, ale nie można nazywać tego tragedią dla klubu, bo każdy się z tym liczył. Od października 2019 roku ze strefy spadkowej Brescia wydostała się zaledwie jeden raz. I to na jedną kolejkę. Najgłośniej było o niej dzięki Mario Balotellemu. Z tym że - jak się domyślacie - furory nie zrobił, a jedyny mecz jaki swoim trafieniem wygrał Brescii to spotkanie ze SPAL. Na kolana nie powala.
Słuch o Mario Balotellim w tym uroczym, włoskim mieście zaginął. A mimo spadku z najwyższej klasy rozgrywkowej w Brescii latem wiele się nie zmieniło. Kadra zespołu została w dużej mierze utrzymana, a właściciele myślą o awansie. Jednak w tabeli brakuje kilku punktów… do baraży, nie mówiąc o podium.
Czym dla Filipa Jagiełło różni się gra w Serie A od tej na jej zapleczu? - W Serie A na boisku był porządek, większa kultura gry, odczuwa się w meczu, że piłkarze przeciwko którym grasz są znacznie lepiej wyszkoleni technicznie. Gra jest płynna, nie ma przestojów. W Serie B są elementy łupanka, zespoły walczą, więcej obrońców kopie po nogach. Ale na pewno uważam, że Serie B jest zdecydowanie lepsza od naszej Ekstraklasy, więcej jest tu grania w piłkę, uporządkowania - mówi Jagiełło.
I kontynuuje: - W tej lidze czuję, że mam większe umiejętności od co poniektórych zawodników. Nie chcę siebie pompować i mówić, że wyróżniam się na tle ligi. Ale wiadomo, to trzeba pokazać, mam nadzieję, że podbiję jeszcze formę, na razie to jest dobre granie w moim wykonaniu. Jeszcze kilka bramek chciałbym zdobyć i dać kolegom kilka asyst.
Wygląda to nieźle, bo Jagiełło z trzema golami i asystą jest drugim strzelcem zespołu. Jest chwalony za wpływ na grę całego zespołu. A asystować może choćby do Ernesto Torregrossy. To on jest najlepszym napastnikiem i mimo że opuścił pierwsze pięć meczów sezonu - trafiał do siatki rywali już pięć razy i dodał do tego trzy asysty.
Ostatni czas ewidentnie podporządkował futbolowi, zresztą terminarz niejako narzuca mu rytm nie tylko tygodnia, ale i każdego kolejnego dnia. - Gramy non stop od półtora miesiąca, więc moje życie to teraz trening, dom, trening, dom, mecz. Kulisy meczu praktycznie nie różnią się od tych w Polsce. Zgrupowania w hotelu mamy już dzień przed meczem, czyli ciągle jesteśmy z drużyną. Jeśli mamy dalszą odległość na wyjazd to lecimy samolotem, ale nie mamy z klubu czarterów, więc normalnie wypełniamy wszelkie te covidowe ankiety. Ostatnio byłem na chwilę w Mediolanie z dziewczyną, bo mam tam 45 minut, a dostaliśmy jeden luźniejszy dzień - mówi Filip.
Czy dobra forma jesienią w Serie B przełoży się na coś więcej? Wypożyczenie kończy się latem i w teorii Jagiełło wróci do Genoi, ale na razie podchodzi do tego nieco inaczej: - Nie ukrywam, że moim celem jest powrót do Serie A, najbardziej chciałbym to zrobić z Brescią. Może na ten moment tabela tego nie pokazuje, trochę nam brakuje, ale mamy fajny zespół, chcemy wskoczyć do walki o awans, stać nas na sukces w barażach - ocenia szanse swojego klubu.
Będziemy się przyglądać i kibicować. Najważniejsze, że Filip regularnie gra, odnajduje się we Włoszech zarówno z językiem jak i stylem życia i coraz mocniej zaznacza swoją obecność na murawie. A dowodem na to, że z Brescii można się wybić jest Sandro Tonali. W zeszłym sezonie środkowy pomocnik tego klubu, dziś podstawowy piłkarz liderującego w Italii Milanu. Dlatego czekamy aż o Polaku będzie tak głośno jak o Tonalim lub Balotellim. Ale wolimy, żeby fajerwerki odpalił w ten sposób co ten pierwszy, a nie jak niegdyś "Super Mario", w łazience własnego apartamentu.

Przeczytaj również