Życie jak w Madrycie. Czy Cristiano Ronaldo odejdzie z Realu?

Życie jak w Madrycie. Czy Cristiano Ronaldo odejdzie z Realu?
Marcos Mesa Sam Wordley / Shutterstock.com
Większość ludzi zapytanych o pierwsze skojarzenie ze słowem „lato” zapewne opowiedziałoby o wakacjach, odpoczynku, zresetowaniu umysłu. Nie ma jednak mowy, by na taką odpowiedź zdecydowali się pasjonaci futbolu. Okres czerwiec-wrzesień to nie czas na zabawy, ale na śledzenie transferowych plotek, doniesień, oficjalnych informacji.
A jest co śledzić, ponieważ być może dojdzie do największego transferu w historii. Od ostatniego gwizdka w meczu finałowym Liverpool - Real minęły dwa tygodnie. Jednak to nie przebieg spotkania jest największym obiektem zainteresowania mediów oraz kibiców, ale wypowiedź Cristiano Ronaldo w pomeczowym wywiadzie.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Trzeba cieszyć się tym momentem. Ale w najbliższych dniach poinformuję kibiców, którzy zawsze byli u mojego boku, co wydarzy się w przyszłości. W Realu Madryt było mi cudownie.
W dzisiejszych czasach taka wypowiedź ewidentnie skłania ku zastanowieniu się nad przyszłością Cristiano Ronaldo. Portugalczyk nie wyraził chęci odejścia, nie powiedział nic negatywnego o Realu, nie pochwalił innego klubu, ale samo użycie czasu przeszłego w kontekście przygody na Santiago Bernabeu wywołało burzę w mediach, która trwa do dziś.
Nawet nadchodzące Mistrzostwa Świata odeszły na drugi plan. Liczy się tylko to czy Cristiano zdecyduje się opuścić Real Madryt. Codzienna fala informacji dotyczących planów, odczuć oraz myśli Portugalczyka zakończy się dopiero 1 września lub w momencie ogłoszenia decyzji o transferze.

Powrót króla

Informacje o odejściu od razu wywołały swego rodzaju poszukiwania nowego pracodawcy Ronaldo. W gronie głównych kandydatów wymienia się przede wszystkim Manchester United.
Najchętniej oglądana liga piłkarska na świecie, wielkie pieniądze (Alexis zarabia więcej w United niż Ronaldo w Realu), a przede wszystkim powrót do miejsca, gdzie Ronaldo stawiał pierwsze kroki w poważnej piłce.
To właśnie drużyna z Old Trafford postawiła na Cristiano, gdy ten błyszczał w Sportingu Lizbona. Transfer 18-latka za 19 mln euro w 2003 roku był ryzykowny, ale ogromny talent młodego skrzydłowego przekonał samego Fergusona do zakupu i tym samym obdarzenia zaufaniem CR7.
Katalizatorem transferu miałby być z kolei Jose Mourinho, z którym Ronaldo miał już okazję współpracować w Realu. Portugalski szkoleniowiec ze względu na cięty język oraz specyficzny styl gry nie jest najbardziej lubianą postacią w świecie futbolu, ale nie można mu odmówić umiejętności wyciągania z zawodników wszystkiego co najlepsze.
I mowa tu nie tylko o młodych zawodnikach, którzy potrzebują piłkarskiego przewodnika jak Rashford czy Lingaard. Również „starzy wyjadacze” mimo wieku potrafili wspiąć się na szczyt swoich umiejętności dzięki obecności Mourinho, czego najlepszym przykładem jest przygoda Ibrahimovica na Old Trafford.
Być może również Ronaldo chciałby w ostatnich latach swojej kariery pracować z menedżerem, który zdoła wycisnąć z niego 110%. United aktualnie kolekcjonuje trofea „drugiej kategorii” jak Liga Europy czy FA Cup, ale przybycie zawodnika takiego formatu jak Ronaldo z pewnością zwiększyłoby ambicję oraz możliwości „Czerwonych Diabłów”.

Statek bez kapitana

Projekt United z pozoru brzmi kusząco, ale pozostają ogromne wątpliwości czy transfer nawet tak wspaniałego piłkarza jak Ronaldo sprawiłby, że podopieczni Mourinho zdołaliby nawiązać walkę o tytuł Premier League z Manchesterem City, czy też realnie liczyliby się w Lidze Mistrzów.
Zwolennicy transferu Cristiano zauważają jednak, że sam Real po odejściu Zidane'a może przestać dominować w Europie. Decyzja „Zizou” okazała się szokiem dla kibiców, ale chyba także dla samego prezesa Realu – Florentino Pereza.
Od wielu dni w mediach przewija się temat nowego szkoleniowca Realu. Pada wiele nazwisk jak Sarri, Conte, Pochettino czy Wenger, ale brakuje jakichkolwiek konkretów. Mamy dopiero czerwiec, ale klub już powinien szykować plan na kolejny sezon oraz ewentualne wzmocnienia. Bez trenera jest to praktycznie niemożliwe.
Kolejny problem to oczywiście sprawa kontynuowania cyklu wygrywania, który w Realu Madryt jest czymś naturalnym. Zinedine Zidane w ciągu 2,5 roku w roli trenera aż 3 razy poprowadził drużynę do triumfu w Lidze Mistrzów. Presja na jego następcy będzie ogromna i być może właśnie to odstrasza kandydatów.
Brak jasno zarysowanego projektu może również skłaniać do odejścia samego Cristiano, który pod wodzą „Zizou” przeżywał jeden z najlepszych okresów w swojej karierze.

Wszędzie dobrze, ale w Realu najlepiej

Z drugiej strony czy naprawdę odejście jednej osoby, nawet tak zasłużonej dla klubu jak Zidane, ma sprawić, że Real Madryt przestanie liczyć się w walce o najcenniejsze trofea? Oczywiście, że to ogromna strata, ale pomysł Francuza na „Królewskich” rzeczywiście mógł się wyczerpać i jego odejście było najlepszą opcją dla drużyny.
Przyjście nowego menedżera może tylko odświeżyć już świetnie działający kolektyw. Niezależnie kto zostanie mianowany na to stanowisko, Real nie upadnie i właśnie to może być czynnikiem, który powstrzyma Ronaldo przed pochopną decyzją o odejściu.
Portugalczyk na każdym kroku podkreśla, że jego głód wygrywania prawdopodobnie nigdy nie zostanie zaspokojony, a Real Madryt to idealne miejsce dla człowieka z tak ogromną ambicją. United prowadzone przez Mourinho to ciekawa drużyna, ale nawet najzagorzalsi fani klubu z Old Trafford chyba przyznają, że prędzej „Los Blancos” mimo odejścia Zidane’a utrzymają się na szczycie, niż Manchester na niego wejdzie.
W Madrycie mimo pasma sukcesów wciąż panuje przekonanie, że można coś ulepszyć. Ciągłe dążenie do perfekcji to znak rozpoznawczy Realu oraz…samego Cristiano Ronaldo. Właśnie pogoń za ideałem mogła być również powodem rezygnacji „Zizou” ze stanowiska.
Francuski szkoleniowiec stworzył zgraną grupę, której nie chciał rozbijać transferami wielkich gwiazd. „Zizou” wiele razy podkreślał, że ufa swoim ludziom w osobach m.in. Karima Benzemy oraz Garetha Bale’a.
Niechęć do przeprowadzenia rewolucji transferowej to jeden z najlogiczniejszych powodów, tłumaczących odejście Francuza z Bernabeu. Pokazuje to jednak, że w klubie mimo ogromnych sukcesów wciąż dąży się do wspomnianej już perfekcji.
Ewentualne uzupełnienia składu zawodnikami jak David de Gea, Mohamed Salah czy Mauro Icardi z pewnością pozwolą utrzymać się Realowi na szczycie. Czego chcieć więcej, będąc gwiazdą w takiej drużynie?

Jak nie wiadomo o co chodzi…

Jedynym sensownym argumentem przemawiającym za odejściem Ronaldo są tak naprawdę pieniądze. Wspominałem już o tym, że nawet Alexis Sanchez zarabia więcej niż CR7. 5-krotny zdobywca Złotej Piłki zasługuje również na najwyższą pensję. Za jakość trzeba płacić, o czym wie największy rywal Ronaldo w walce o miano najlepszego na świecie – Leo Messi.
Argentyńczyk w ubiegłym roku przedłużył kontrakt z FC Barceloną. Za sam podpis otrzymał 40 mln euro premii. Z kolei jego pensja netto wynosi od tego momentu 40 mln netto rocznie. Prawie dwa razy więcej niż gaża Ronaldo (21 mln euro).
Cristiano zasługuje na zwiększenie swoich zarobków, ale z drugiej strony stosunkowo niedawno, bo w listopadzie 2016 roku, podpisał aktualną umowę z Realem Madryt. Nie można się więc dziwić oporom Florentino Pereza, który nie kwapi się, by zasiąść do rozmów o podwyżce.
2 lata temu również spekulowano o możliwym odejściu Ronaldo, ale jak widać zdołano dojść do kompromisu. Po raz kolejny pieniądze są „kością niezgody” między Realem a CR7 i być może po raz kolejny sprawa zostanie załatwiona polubownie – Ronaldo otrzyma nowy kontrakt, a „Królewscy” zachowają w swoich szeregach jednego z najlepszych piłkarzy w historii.

Bo jak nie on to kto?

Jeśli to pieniądze są źródłem konfliktu między Realem a Ronaldo to należy się zastanowić, kto tak naprawdę mógłby zastąpić Portugalczyka, gdyby rzeczywiście doszło do transakcji z jego udziałem?
Pierwsza myśl? Neymar. Brazylijczyk ze względu na niesamowity drybling, łatwość w notowaniu asyst, zdobywaniu bramek, kreowaniu przestrzeni oraz masę innych zalet wydaje się idealnym następcą Cristiano Ronaldo.
W kontekście umiejętności zawodnika wszystko wygląda wręcz idealnie, ale „schody” zaczynają się, gdy trzeba przejść do ustalenia pensji. Neymar bez wahania zamienił 20 mln wynagrodzenia w Barcelonie na 37 mln w Paryżu, co pokazuje, że dla Brazylijczyka pieniądze nie są bez znaczenia.
Aby sprowadzić Neymara Real musiałby rozbić niejeden bank. Minimum wyrównanie pensji, premia za podpis kontraktu, same koszty transferu – ostateczna kwota oscylowałaby w granicach pół miliarda euro.
Nawet opcja bezgotówkowej wymiany Ronaldo na Neymara sprawia, że Real Madryt musiałby poświęcić ogromną część budżetu na spełnienie zachcianek brazylijskiego skrzydłowego. Wymagania wychowanka Santosu z całą pewnością przekroczyłyby kwotę jakiej oczekuje Cristiano Ronaldo.

Tandem idealny

I czy naprawdę Realowi Madryt kalkuluje się dopłacanie do wymiany Cristiano Ronaldo na Neymara? Patrząc na wiek wydawałoby się, że tak, ale Portugalczyk praktycznie nie słabnie mimo wieku, a jedynie ewoluuje. Stracił nieco walorów motorycznych przez co coraz rzadziej przeprowadza efektowne rajdy skrzydłem, gra bliżej środka, ale „odwdzięcza” się drużynie hurtową ilością bramek.
Pod względem wykończenia Ronaldo jest jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym piłkarzem na całym świecie. I właśnie to definiuje cały styl Realu Madryt. „Los Blancos” od lat są przystosowani do kreacji gry w środku pola przez Modrica i Kroosa, którzy dystrybuują piłki w boczne strefy boiska do szeroko ustawionych defensorów, których zadaniem jest dostarczenie futbolówki do czyhającego w polu karnym Ronaldo.
W skrócie: Real gra pod Ronaldo, Ronaldo gra pod Real. Taktyka dostosowana do Ronaldo, który zapewnia bramki w praktycznie każdym spotkaniu. I to działa, to przynosi „Królewskim” trofea, a samemu Portugalczykowi nagrody indywidualne. Duet, który idealnie się uzupełnia.
I to wszystko miałoby lec w gruzach tylko z powodu niezgodności przy zarobkach? Ronaldo miałby porzucić klub, w którym spełnia marzenia o zdobywaniu pucharów, który toruje mu drogę do bycia najlepszym na świecie na rzecz obijania Montpellier lub walki o drugie miejsce w Premier League?
Z całym szacunkiem dla magazynu „Record”, ale nie wydaje się to realne. Słowa Ronaldo mogą dawać do myślenia, ale równie dobrze mogła to być część gierek, które mają przekonać Florentino Pereza do podniesienia pensji Portugalczyka.
Prawda jest taka, że Ronaldo nie znajdzie lepszego klubu, który pozwoli mu utrzymać się na absolutnym szczycie, a z kolei Real by zastąpić Portugalczyka musiałby wydać więcej niż on sam żąda. Kłótnia o pieniądze to idealna okazja do kompromisu, pogodzenia się i powrotu po wakacjach do siania postrachu w Europie. Kolejna Liga Mistrzów czeka, kolejna Złota piłka czeka, nikt o zdrowych zmysłach nie rozdzieli tandemu, który działa bez zarzutu.
Mateusz Jankowski

Przeczytaj również