Niespodziewany powrót do Formuły 1. Duńczyk zastąpi wyrzuconego Rosjanina

W minioną sobotę zespół Haas pożegnał się ze swoim kierowcą, Nikitą Mazepinem. Rosjanin został wyrzucony w związku z agresją jego kraju na Ukrainę. Napaść ta pociągnęła za sobą liczne sankcje ze stronę przedstawicieli świata sportu.

Poza wykluczeniem Nikity podjęto również decyzję o zerwaniu współpracy z firmą Uralkali, której prezes, Dmitrij Mazepin, jest blisko powiązany z Władimirem Putinem.

Od kilku dni trwały intensywne poszukiwania nowego kierowcy dla zespołu. Do Haasa przymierzani byli między innymi Antonio Giovinazzi czy Nico Hulkenberg. Ostatecznie jednak postawiono na kogoś innego.

Nowym kierowcą zespołu z F1 został Kevin Magnussen. Duńczyk, wracający do stajni z Kannapolis po roku przerwy, podpisał wieloletnią umowę.

- Byłem oczywiście bardzo zaskoczony i jednocześnie podekscytowany ponownym kontaktem ze strony Haasa. Byłem oczywiście bardzo zaskoczony i jednocześnie podekscytowany ponownym kontaktem ze strony Haasa - powiedział kierowca.

Magnussen powróci do amerykańskiego zespołu już od Grand Prix Bahrajnu.

- Naturalnie kieruję wielkie wyrazy wdzięczności do Gene Haasa oraz Gunthera Steinera, którzy podarowali mi szansę reaktywowania kariery w Formule 1. Doskonale zdaję sobie sprawę, jak bardzo chcą wrócić na konkurencyjny poziom. Nasza relacja była solidna i rozstawaliśmy się z pozytywnym nastawieniem w 2020 roku. Zespół dołożył starań, bym jak najlepiej mógł się zapoznać z rozwojem VF-22 oraz jego potencjałem. Jest sporo pracy do wykonania, ale jestem podekscytowany tym. Nie mogę się doczekać powrotu za kierownicę w Bahrajnie - podkreślił Magnussen.