Mioduski: Mamy dużą dziurę budżetową, a Leśnodorski i Wandzel tylko pogarszają sytuację

Mioduski: Mamy dużą dziurę budżetową, a Leśnodorski i Wandzel tylko pogarszają sytuację
MediaPictures.pl / Shutterstock.com
Kilka dni temu na portalu interia.pl ukazał się artykuł o rzekomo bliskim odkupieniu Legii Warszawa przez Bogusława Leśnodorskiego i Macieja Wandzela. W związku z tymi doniesieniami Dariusz Mioduski udzielił wywiadu "Rzeczpospolitej".
Właściciel mistrza Polski w wywiadzie zarzucił swoim byłym wspólnikom podejmowanie prób destabilizacji warszawskiej drużyny. Przyznał także, że Legia ma problem z budżetem po niezakwalifikowaniu się do europejskich pucharów.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Mamy dużą dziurę. Taki budżet wynika ze struktury kosztów, która została stworzona jeszcze przez poprzedni zarząd i z którą teraz mamy problem. Na liście płac mamy wielu 30-letnich piłkarzy, na bardzo dobrych, długich kontraktach. Ich się nie sprzeda z zyskiem, a jednocześnie wkład niektórych z nich w grę jest zbyt mały - powiedział Mioduski. - Umowy z nimi zostały podpisane przez prezesa zarządu, bez uzyskania wcześniejszej zgody Rady Nadzorczej. Mimo że formalnie taka zgoda była wymagana. Jeśli zarząd podpisał z kimś umowę, ale nie dostał zgody rady, jest to formalnie problem zarządu.
- Znów mamy duet Wandzel – Leśnodorski próbujący mieszać w Legii - skomentował wspomniany artykuł aktualny właściciel Legii. - Myślałem, że zapłaciłem im tak duże pieniądze, że znajdą sobie inne zajęcia. Ja będę robił swoje, klub będzie robił swoje, więc to ciągłe destabilizowanie nas nie ma sensu. Wydaje mi się, że wszyscy już wiedzą jak wygląda ta gra. Gdyby chodziło o dobro Legii, to daliby spokój.
- Czuję to na każdym kroku. Przy transferach, na co dzień w klubie wśród pracowników, czuję w kontaktach z piłkarzami, gdy wchodzę do szatni. Jest grupa ludzi, która wciąż bierze pieniądze z Legii w postaci odpraw uzgadnianych tuż przed moim przyjściem, jeździ klubowymi samochodami i uderza w nas z całej siły. Przecieki medialne o pensjach, transferach, podburzenie zawodników i wszystko to w wykonaniu ludzi, którzy mówią o miłości do klubu. Wśród naszych krytyków są aktywne publicznie osoby, które podpisały umowy kilka dni przed moim przyjściem do klubu, a dzień po złożyły wypowiedzenie i brały kilkumiesięczne odprawy - oznajmił Mioduski.

Przeczytaj również