Napoli rozbiło Salernitanę w cieniu sędziowskich kontrowersji. Dwa dyskusyjne rzuty karne [WIDEO]

Napoli rozbiło Salernitanę w cieniu sędziowskich kontrowersji. Dwa dyskusyjne rzuty karne [WIDEO]
cristiano barni / Shutterstock.com
Piłkarze Napoli w niedzielę dopisali do swojego konta kolejne trzy punkty w rozgrywkach Serie A. "Azzurri", z Piotrem Zielińskim w składzie, rozbili 4:1 Salernitanę. Arbiter podyktował dwa kontrowersyjne rzuty karne.
Neapolitańczycy od początku byli aktywniejszą stroną w spotkaniu z Salernitaną. Mario Rui w szóstej minucie ładnie przymierzył z rzutu wolnego, lecz bramkarz gości przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Dalsza część tekstu pod wideo
Niespełna kwadrans później "Azzurri" wyszli na prowadzenie. W podbramkowym zamieszaniu najprzytomniej zachował się Juan Jesus, który wykorzystał zgranie od Elmasa i otworzył wynik tego spotkania.
Goście dość niespodziewanie odpowiedzieli w 33. minucie spotkania. Wówczas Kechrida dośrodkował do Bonazzoliego, a ten z bliska umieścił piłkę w siatce. Jeszcze przed przerwą Napoli wróciło jednak na prowadzenie.
Już w doliczonym czasie gry w pole karne wpadł Elmas, który zdaniem sędziego był faulowany przez Veseliego. Arbiter wskazał na jedenasty metr, a rzut karny bez żadnych problemów wykorzystał Dries Mertens.
Na samym początku drugiej połowy podopieczni Luciano Spallettiego dobili rywali. W 47. minucie Piotr Zieliński sprytnie zgrał piłkę głową do Mertensa, ten dośrodkował do Rrahmaniego, który z bliska wykończył całą akcję.
Po chwili Veseli sprokurował drugi rzut karny, tym razem zagrywając piłkę ręką. Dostał przy tym drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska, choć powtórki pokazały, że decyzja arbitra była dość kontrowersyjna. Tym razem do futbolówki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Lorenzo Insigne i także nie dał szans bramkarzowi.
W końcówce spotkania gospodarze nie zamierzali już forsować tempa. Mieli miażdżącą przewagę optyczną, lecz wysokie prowadzenie wyraźnie ich zadowalało. Wygrana sprawiła, że Napoli jest nowym wiceliderem.
Do miejsca gwarantującego udział w europejskich pucharach mogło zbliżyć się Torino. W niedzielę ekipa ze stolicy Piemontu długo prowadziła z Sassuolo po golu Antonio Sanabrii. W 88. minucie wyrównał jednak Raspadori.
Aż trzech Polaków oglądaliśmy od pierwszej minuty w spotkaniu Spezii z Sampdorią. W zespole gospodarzy zagrali Arkadiusz Reca i Jakub Kiwior, a u gości pojawił się Bartosz Bereszyński. W lepszym humorze mecz skończyli ci pierwsi - ich zespół wygrał 1:0 po golu Verde.

Przeczytaj również