Reprezentacja byłaby bliżej turnieju, gdyby... przegrała. Kuriozum w eliminacjach mistrzostw Europy

W ostatnich dniach było głośno o nietypowej sytuacji w grupie B kwalifikacji do EURO 2024. Kadra Irlandii mogłaby przybliżyć się do gry w barażach, jeśli przegrałaby listopadowy mecz z Holandią. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.

Jak się okazuje, to nie jedyny absurd, jaki wystąpił w eliminacjach do mistrzostw Europy w Niemczech. Znajdująca się na trzecim miejscu w grupie A reprezentacja Norwegii na tę chwilę nie jest pewna udziału w barażach. Podopieczni Stale Solbakkena mogliby zwiększyć swoje szanse, przegrywając jeden z meczów.

Chodzi o ubiegłoroczne starcia Ligi Narodów, w których Norwegowie grali ze Szwedami. Gdyby to kadra Szwecji zatriumfowała w jednym z nich, utrzymałaby się w dywizji B na rzecz drużyny Słowenii. Tak się jednak nie stało. Zespół Norwegii wygrał oba starcia 2:1 oraz 3:2 i... pogorszył swoje szanse w późniejszych kwalifikacjach.

Mechanizmy stojące za całą sytuacją wyjaśnił na Twitterze dziennikarz "TVP Sport", Dawid Brilowski. Reprezentacje, które zajęły drugie miejsca w Lidze B sklasyfikowano w końcowym rankingu Ligi Narodów na lokatach od 21. do 24. Nie liczono jednak punktów zdobytych z najsłabszymi zespołami.

W ten sposób Norwegowie znaleźli się w łącznym zestawieniu na 24. pozycji. Choć zdobyli w grupie 10 oczek, to aż sześć z nich przypadło na spotkania ze Szwedami, których w ostatecznym rozrachunku nie wliczano. W ten sposób wyprzedzili ich nie tylko Finowie, lecz także Ukraińcy i Islandczycy.

Gdyby Norwegowie przegrali jedno spotkanie ze Szwedami, byliby w kolejce do baraży przed drużynami narodowymi Ukrainy i Islandii. Teraz muszą liczyć na potknięcia rywali oraz samemu nie zawieść w listopadowym meczu ze Szkocją.