Robinho ma coraz większe kłopoty. Brazylijczyk jest ścigany międzynarodowym listem gończym

Robinho ma coraz większe kłopoty. Brazylijczyk jest ścigany międzynarodowym listem gończym
CP DC Press / Shutterstock.com
Robinho, który został skazany za zbiorowy gwałt z 2013 roku, jest ścigany przez prokuraturę w Mediolanie międzynarodowym listem gończym. "La Repubblica" podaje, że odpowiedni wniosek trafił już do włoskiego ministerstwa sprawiedliwości.
Sprawa Robinho toczy się od 2017 roku. Wtedy to Brazylijczyk został skazany na dziewięć lat pozbawienia wolności. Ostatecznie jednak wyrok za zbiorowy gwałt na 23-letniej Albance z był nieprawomocny i piłkarz postanowił się od niego odwołać.
Dalsza część tekstu pod wideo
Sąd apelacyjny podtrzymał jednak wyrok pierwszej instancji. Podobnie zaś postąpił sąd kasacyjny a decyzja pierwszej instancji ostatecznie się uprawomocniła. Nim to jednak nastąpiło, Robinho zdołał wrócić do swojej ojczyzny, co obecnie gwarantuje mu bezpieczeństwo.
Konstytucja w Brazylii nie zezwala na ekstradycję swoich obywateli, w związku z czym włoskie służby ścigania miały do tej pory związane ręce. Nie zamierzają jednak odpuszczać, bowiem - jak donosi "La Repubblica" - do ministerstwa sprawiedliwości wpłynął właśnie wniosek o wydanie międzynarodowego listu gończego.
Nadal jednak nie rozwiązuje to problemu. 38-letni Robinho musiałby opuścić Brazylię, żeby można było go aresztować. Na taki ruch się nie zanosi - prawnik piłkarza zarzeka się, że jego klient jest niewinny, a obecnie oczekuje na uzasadnienie decyzji sądu kasacyjnego.
Międzynarodowym listem gończym był już ścigany przyjaciel zawodnika, który również brał czynny udział w tragicznych wydarzeniach z 2013 roku. Według zeznań pokrzywdzonej kobiety w sprawę zamieszanych jest aż sześciu mężczyzn. Czterech pozostałych nigdy jednak nie odnaleziono.
Na ten moment Robinho pozostaje bez klubu. Santos zdecydował się rozwiązać jego umowę z uwagi na protesty sponsorów tuż po sfinalizowaniu wolnego transferu w 2020 roku.
Redakcja meczyki.pl
Hubert Kowalczyk16 Feb 2022 · 14:37
Źródło: La Repubblica

Przeczytaj również