Rok temu podpisał "kontrakt do końca życia". Teraz zagra u największego rywala. Kibice są wściekli

Władze Valencii kontynuują ofensywę na rynku transferowym. Na początku lipca nowym piłkarzem hiszpańskiego zespołu został Cenk Özkacar. W sobotę drogą obraną przez Turka podążył też Pepelu.

24-latek zasilił ekipę popularnych "Nietoperzy" kosztem Levante. Jego umowa z nowym klubem będzie obowiązywać do połowy 2028 roku. Jak przekazał Fabrizio Romano, były mistrz kraju zapłacił za ten transfer około 5 mln euro.

Transfer pomocnika na Estadio Mestalla wywołał duże poruszenie. Od początku zawodowej kariery Pepelu bronił barw Levante. Po spadku tego zespołu na zaplecze LaLiga podpisał z nim nowy, długoterminowy kontrakt. Zawarta przed rokiem umowa miała obowiązywać przez kolejne 10 lat.

Były reprezentant Hiszpanii do lat 21 przyznał wówczas wprost, że zamierza zostać w tym klubie do końca kariery. Jak stwierdził, jego głównym celem będzie awans z tą drużyną do elity.

Zapewnienia Pepelu przetrwały jednak tylko rok. Mimo wypowiedzi, iż chciałby wypełnić podpisany do 2032 roku kontrakt, kolejny sezon spędzi w drużynie odwiecznego przeciwnika. Valencia ma bowiem siedzibę w tym samym mieście, co Levante.

Przeprowadzka pomocnika na Estadio Mestalla wywołała ogromną dyskusję wśród kibiców, którzy nie mogą się pogodzić z niedotrzymaniem słowa przez piłkarza.

- Twój ruch sprawia, że ​​tracisz cały nasz szacunek, jaki miałeś tu jako piłkarz. Mogłeś zostać i stać się legendą tego klubu, a wolałeś pójść do nich. To się nazywa zdrada - napisał jeden z internautów.

Poprzedni sezon LaLiga w wykonaniu Valencii był wyjątkowo nieudany. Zespół do ostatnich kolejek walczył o pozostanie na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Hiszpanii. Finalnie uplasował się na 14. miejscu.