Szef polskich sędziów zachęcał do łamania przepisów? "Gdy nie uznałem gola z małego spalonego, to słyszałem, że muszę się pogorszyć"

Szef polskich sędziów zachęcał do łamania przepisów? "Gdy nie uznałem gola z małego spalonego, to słyszałem, że muszę się pogorszyć"
daykung/Shutterstock
Szykuje się kolejna afera w środowisku polskich sędziów. Rafał Rostkowski otwarcie krytykuje Zbigniewa Przesmyckiego, szefa Kolegium Sędziów, za frywolne podejście do przepisów gry i tworzenie ich własnych interpretacji.
Rostkowski przez wiele lat pracował jako sędzia-asystent. W tej roli doszedł poziomu międzynarodowego. PZPN zrezygnował z jego usług w 2016 roku.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Jako powód podano "wniosek Przewodniczącego Kolegium Sędziów PZPN", którym jest Przesmycki. Nikt nie podał innej przyczyny, ani nawet nie spróbował porozmawiać, czy wyjaśnić, co się naprawdę stało. Trochę to dziwne, bo latami walczyłem z korupcją. PZPN nigdy tego nie docenił - mówi Rostkowski w rozmowie z Robertem Błońskim w "Przeglądzie Sportowym".
Rostkowski był inicjatorem wprowadzenia do polskiej ligi wideoweryfikacji. System VAR nie jest jednak lekarstwem na wszystkie błędy arbitrów. W ostatnich kolejkach sędziowie byli krytykowani m.in. za brak odpowiedniej reakcji na niektóre faule.
- Skoro na szkoleniach słyszą: "To wprawdzie powinna być żółta kartka, ale nie pogniewam się, jeżeli takich nie będziecie pokazywać. Rozumiecie?" albo "Co komu szkodzi, jeśli nie pokażecie tutaj żółtej kartki", to nie ma się czemu dziwić - przyznaje były sędzia.
Rostkowski uważa, że poważny problem stanowią samowolne interpretacje przepisów dokonywane przez Przesmyckiego. Jego zdaniem z tego powodu polskie drużyny mogłyby nawet zostać wykluczone z międzynarodowych rozgrywek.
- Gdyby samowola Przesmyckiego nie została powstrzymana lub przynajmniej ograniczona, to tak. Nie od razu, ale ryzyko istniało i rosło - uważa Rostkowski.
Według niego Przesmycki wręcz zachęcał sędziów o uznawania goli z... minimalnych spalonych.
- Kiedy w meczu Arka - Śląsk (13.08.2016 - przyp. red.) prawidłowo nie uznałem gola zdobytego po "małym" spalonym, Przesmycki powiedział mi jasno i wyraźnie: "Musisz troszkę się schłodzić, troszkę, wiesz, jesteś za dobry ostatnio, musisz trochę się pogorszyć" i... nie wyznaczył mnie na mecz w następnej kolejce. Za jego kadencji puszczanie goli ze spalonego z reguły dawało sędziemu asystentowi nominację na następny mecz. Nawet sędzia asystent, który w trzech kolejnych meczach uznawał gole ze spalonych, wyznaczany był nadal, także na spotkania międzynarodowe! - mówi Rostkowski.

Przeczytaj również