Zasztyletowany piłkarz, ukamienowany sędzia. Makabryczne sceny podczas meczu. Wszystko przez jedną decyzję

Zasztyletowany piłkarz, ukamienowany sędzia. Makabryczne sceny podczas meczu. Wszystko przez jedną decyzję
Roots Shoots / shutterstock.com
Ta historia wstrząsnęła całą Brazylią. Sędzia zadał piłkarzowi w trakcie meczu kilka śmiertelnych ciosów nożem, a następnie sam został zabity przez rozwścieczonych kibiców. Sprawa mrozi krew w żyłach i pomimo upływu lat nadal nie została w pełni wyjaśniona.
30 czerwca 2013 roku dla Brazylijczyków był dniem świętowania. Kadra “Canarinhos” pokonała Hiszpanię 3:0 w rozgrywanym na Maracanie finale Pucharu Konfederacji. Był to znakomity prognostyk przed zbliżającymi się wielkimi krokami mistrzostwami świata, organizowanymi w Kraju Kawy.
Dalsza część tekstu pod wideo
Tego samego dnia na stadionie w Centro do Meio w stanie Maranhao rozgrywana była kolejna kolejka miejscowej ligi amatorskiej. Zmagania zakończyły się w tragiczny sposób, a świat dowiedział się o makabrycznych wydarzeniach dopiero tydzień później.
Na placu gry zjawił się m.in. 19-letni Otavio Jordao da Silva Cantanhede. Przez pierwsze 15 minut spotkania występował on w obronie jednego z zespołów. Później doznał jednak kontuzji, a inni zawodnicy zmusili go, aby został sędzią, którego w początkowym fragmencie meczu brakowało.
Otavio Jordao
YouTube screen
Koledzy młodego Brazylijczyka, który już wcześniej wcielał się w rolę arbitra w stanowych rozgrywkach, liczyli na jego przychylność. Rozjemca odgwizdywał jednak najmniejsze przewinienia. Wywołało to nieprzychylne komentarze ze strony jego przyjaciela, Josenira dos Santosa Abreu.
Sędzia nie tolerował takiego zachowania i po 20 minutach gry pokazał 30-latkowi żółtą kartkę. Zawodnik nie chciał pogodzić się z ową decyzją i wdał się w przepychankę z Da Silvą Cantanhede, wyzywając jego zmarłą matkę, co skończyło się wyciągnięciem czerwonego kartonika.
Zamieszanie przerodziło się w bójkę, a rozjemca meczu zakończył konflikt w makabryczny sposób. Powalił gracza na murawę, po czym wyciągnął z kieszeni spodenek nielegalnie posiadany na boisku nóż i kilkukrotnie ugodził nim piłkarza w klatkę piersiową oraz żebra.
Zawodnik natychmiast osunął się na murawę, tracąc przytomność. Pozostali piłkarze w popłochu uciekli z obiektu, bojąc się, że oni również zostaną zaatakowani. Z kolei przebywający na stadionie fani najpierw wezwali pogotowie ratunkowe, a chwilę później postanowili sami wymierzyć sprawiedliwość.
Widzowie, wśród których byli także bliscy znajomi Dos Santosa Abreu, zbiegli z trybun i otoczyli sędziego, po czym postanowili go związać. Wkrótce odurzeni alkoholem i narkotykami pobili arbitra przy użyciu butelki oraz drewnianych kołków, a także obrzucili go kamieniami oraz cegłami. Rozjemca piłkarskiej rywalizacji, poważnie zraniony, w końcu stracił przytomność. Żeby tego było mało, jeden z agresorów przejechał go motocyklem.
W międzyczasie do Centro do Meio dotarła informacja o śmierci Dos Santosa Abreu. Gracz zmarł w karetce, jeszcze przed dojechaniem do szpitala. To wzbudziło u napastników zwierzęce instynkty. Konający sędzia został dobity poprzez dźgnięcie nożem w gardło.
Na tym publiczność nie poprzestała. Ciało nastolatka zostało rozczłonkowane. Jego nogi odcięto od korpusu, a ręce i nadgarstki pozostawały połączone jedynie cienkimi paskami skóry. Odciętą głowę Brazylijczyka zatknięto zaś na wbitym na środku boiska palu.
- W pierwszej chwili nie wierzyłem, że to się stało. Nie sądziłem, że ludzie mogą być aż tak okrutni. Jedna zbrodnia nigdy nie może usprawiedliwiać drugiej - mówił Valter Costa dos Santos, szef miejscowej policji, która pojawiła się na miejscu zdarzenia kilkanaście godzin po bestialskim ataku.
W sprawie aresztowano wówczas tylko dwóch podejrzanych, Luiza Moraesa de Souzę i Raimundo da Costę Marcala. Obaj przyznali się do napaści, lecz nie do morderstwa. Wkrótce na podstawie nagrań z trybun zidentyfikowano kolejnych podejrzanych, którzy mieli przyczynić się do śmierci sędziego.
Funkcjonariusze policji w stanie Maranhao prowadzili w kolejnych dniach szeroko zakrojone poszukiwania. Nie przyniosły jednak one żadnych rezultatów. Nie wykluczono teorii, że pozostali napastnicy popełnili samobójstwo.
W międzyczasie historia wypłynęła do lokalnych mediów, co miało przykre skutki wobec lokalnej społeczności. Ludność pobliskich miasteczek uznała Centro do Meio za przeklęte miejsce, unikając zbliżania się do tamtejszych mieszkańców oraz wykonując na ich widok znak krzyża.
Miasto do dziś pozostaje symbolem jednego z najbrutalniejszych morderstw w historii piłki nożnej. Od tego czasu dokonano jednak progresu w kwestii zapewnienia bezpieczeństwa podczas meczów. Miejscowa policja zabezpiecza obecnie każde spotkanie, mając do dyspozycji nowocześniejsze wyposażenie. Wszystko po to, aby incydent z 2013 roku już nigdy się nie powtórzył.
Amatorskie rozgrywki
Will Rodrigues / shutterstock.com
Redakcja meczyki.pl
Michał Boncler21 Mar · 13:00
Źródło: The New York Times / Daily Star

Przeczytaj również