Absolutny blamaż. Lech Poznań skompromitował się po raz kolejny. Rozliczamy

Absolutny blamaż. Lech Poznań skompromitował się po raz kolejny. Rozliczamy
Krzysztof Porebski / pressfocus
Dawid - Dobrasz
Dawid Dobrasz13 Apr · 20:01
Sezon 2023/24 w wykonaniu Lecha Poznań to kroczenie - z małymi wyjątkami - od kompromitacji do kompromitacji. Jednak to, co się wydarzyło w Krakowie w meczu z Puszczą Niepołomice to absolutny blamaż. Tak położonego meczu w wykonaniu poznańskiej lokomotywy nie widzieliśmy od ostatniego dnia marca w 2019 roku, kiedy spotkanie z Koroną Kielce (0:0) zakończyło pracę Adama Nawałki i w pewien sposób było sprzeciwem trenera wobec tego, co narzucił mu właściciel klubu Piotr Rutkowski. Wiele na to wskazuje, że w Lechu nadchodzi czas rozliczeń, od których przy Bułgarskiej już nie da się uciec.
Lech przed 28. kolejką mógł jeszcze realnie myśleć o mistrzostwie Polski. Miał cztery punkty do Jagiellonii Białystok, stosunkowo łatwy terminarz, chociaż tylko na tym przy Bułgarskiej mogli jeszcze marzyć o tytule. Bo na pewno nie na tym, co prezentuje drużyna w obecnych rozgrywkach.
Dalsza część tekstu pod wideo
Jednak to, co wydarzyło się w sobotę - 13 kwietnia 2024 roku - w Krakowie w meczu z Puszczą Niepołomice przejdzie do historii. Lech Poznań do wstydliwych kompromitacji w tym sezonie jak blamaż w Trnawie, najwyższa porażka od 23 lat z Pogonią Szczecin i wstydliwe spotkanie na boisku mistrza Polski zakończone przegraną 0:4, dopisuje porażkę z debiutantem na poziomie PKO Ekstraklasy 1:2, w której oddał 2 celne strzały, mimo wyjścia praktycznie najmocniejszym możliwym składem w tym momencie. Ze wszystkimi liderami drużyny.
Jednak Lech w starciu z Puszczą wszedł, ale w grę rywala. Popełnił mnóstwo niepotrzebnych fauli, dopuszczał rywali do stałych fragmentów gry. Zostawiał ogromne przestrzenie do kontrataku. A przede wszystkim... nie biegał, nie walczył, nie miał ambicji i nie chciał. A to jest absolutne minimum, szczególnie z rywalem walczącym o utrzymanie.
To blamaż, a Puszcza wygrała pierwszy raz w 2024 roku i wielkie brawa dla nich.
Zanim czas rozliczeń nadejdzie przy Bułgarskiej - o ile w ogóle nadejdzie - postanowiliśmy zrobić to my.

Piłkarze

Przy Bułgarskiej mamy do czynienia z sytymi kotami. Tak należy nazwać zdecydowaną większość szatni złożoną z obecnej kadry Lecha. Piłkarze tworzą najdroższą kadrę w historii klubu pod względem wydatków na pensje.
Pereiera, Milić, Douglas, Velde, Kwekweskiri, Sobiech czy Ba Loua. To tylko kilku z nich, a to przecież w większości kręgosłup drużyny. Drużyny, która została mistrzem Polski, ale było to dwa lata temu. Od tego czasu ta kadra zmienia się bardzo mało, za to regularnie się osłabia, a nowi piłkarze nie dają impulsu i odpowiedniej jakości.
Ta kadra zaliczyła swój pik w poprzednim sezonie, kiedy zrobiła historyczny wynik w europejskich pucharach. Zespół nie został przebudowany, piłkarze są starsi, najedzeni. Dodano piłkarzy, którzy w większości nic nie wnieśli. Już dawno Lech powinien na to zareagować, ale jeśli mówimy o "mentalności zwycięzców", to przy Bułgarskiej ten "gen" ma bardzo mało osób.
Nie wszystkim zależy na wygrywaniu. Wygrywanie raz na jakiś czas - niestety dla ogromnej kibicowskiej społeczności - jest okej. I piłkarze, którzy w Poznaniu mają wyjątkowo cieplarniane warunki, bo trzeba oddać, że Lech pod tym kątem jest klubem na europejskim poziomie, również już to prezentują.
Po takim meczu jak z Puszczą widać, że tylko kilku się jeszcze - kolokwialnie mówiąc - chce.
Miha Blazić przed meczem na oficjalnej stornie klubu mówi, że do takich meczów jak z Puszczą "Nie można podchodzić z rozluźnieniem". I co widzimy? Pełną plażę w wykonaniu lechitów.
Radosław Murawski w styczniowym wywiadzie dla Meczyków powiedział.
– Nie zgadzam się z tym, że Legia ma większą mentalność zwycięzców niż Lech Poznań. Gdyby ktoś wszedł do nas do klubu, choćby na miesiąc, to przesiąknąłby naszym podejściem. Mamy naprawdę głębokie relacje, żyjemy ze sobą bardzo dobrze, znamy swoją wartość, dążymy do określonego celu.
I potem widzimy taki mecz jak w Krakowie z Puszczą, takie spotkanie jak w Trnawie, Szczecinie czy Częstochowie. Te słowa po takich meczach brzmią irracjonalnie.
To się samo komentuje. Połowa kadry nadaje się do szybkiej przebudowy.

Piotr Rutkowski i władze klubu

Właściciel Lecha Poznań nie potrafi konsumować sukcesu. To już wiemy, dzieje się to regularnie, bo Lech nigdy nie obronił trofeum ani nigdy nie powtórzył dwa razy z rzędu awansu do fazy grupowej europejskich pucharów za kadencji rodziny Rutkowskich. W Lechu wtedy wchodzi rozluźnienie, władze klubu są przekonane o własnej nieomylności. Wielkość stadionu, potencjału klubu, akademii i kibicowskiego zadowala działaczy z Bułgarskiej.
Jednak w tym sezonie coś już naprawdę pęka. Te kompromitacje (w liczbie mnogiej) - znowu dla prezesa Lecha - mają jego twarz. To on odpowiada za to, jakich dobiera ludzi, kto pracuje w Lechu. Tomasz Rząsa w Poznaniu pracuje sześć lat. Mimo wielu popełnionych błędów jest nie do ruszenia.
Jedyną dobrą decyzją było zwolnienie Johna van den Broma. Ale oczywiście za późno i nie było na to żadnego pomysłu, kim go zastąpić. Tylko Piotr Rutkowski - z całej ekstraklasy, a może nawet i Polski - mógł wymyślić Mariusza Rumaka na ratowanie sezonu, szkoleniowca nieprzypadkowo będącego cztery lata na trenerskim aucie (o nim jeszcze za chwilę).
To tylko potwierdza to, że ten sezon to wielopoziomowa katastrofa, która zaczęła się w Trnawie i trwa.
Jeśli Lech w tym sezonie nic nie osiągnie, a wszystko na to wskazuje, to Piotr Rutkowski bierze to na klatę. Nie będzie mógł się za kimś schować. To pan, panie prezesie, wybrał Mariusza Rumaka na trenera, nie dokonał zimą transferów (na początku to rozumiałem, ale nie przy tylu kontuzjach) mimo sytej kadry i ogromnych problemów kadrowych. To było ogromne ryzyko, które na ten moment się nie opłaciło. Taki zespół jak Lech Poznań - z najdroższą kadrą w historii klubu - nie ma prawa się tak kompromitować i trwonić swojego potencjału.
Dlaczego Marek Papszun nie zostanie nigdy zatrudniony w Lechu? Bo taki trener zacząłby wymagać i chciał z Lechem wygrywać. Nie zgodziłby się na bylejakość niektórych osób czy konkretnie piłkarzy pracujących w klubie. Nawet zrobiłby to momentami kosztem akademii, a Lech zgodził się na to tylko raz - w sezonie 2022 na stulecie klubu.
Nie uważam, że zatrudnienie Papszuna byłoby rozwiązaniem na całe zło, może tak, może nie. Ale Lech - jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi - potrzebuje sportowego lidera, który poprowadzi ten klub za rękę. Takim kimś jest Maciej Skorża i to dlatego Lech tylko z nim potrafi wygrywać.
Czas wyciągania wniosków nadchodzi. I one będą bolesne, ale inaczej się nie da. Przejście nad tym sezonem do porządku dziennego - nawet przy awansie do pucharów - jest niedopuszczalne. Nie w takim klubie jak Lech.

Mariusz Rumak

Dalsza praca 46-letniego trenera w Poznaniu nie ma już raczej sensu. Mariusz Rumak dostał 3,5 miesiąca, żeby obudzić Lecha. Gra Kolejorza jest fatalna, szczególnie w ofensywie. Nie widać żadnego progresu. Można tylko pochwalić za odbudowanie defensywy, ale złośliwi powiedzą, że to bardziej sprawka powrotu Bartosza Salamona, a nie pracy sztabu i trenera Rumaka.
Lech w Niepołomicach w 45 minut miał strzelić 3 gole i odwrócić mecz. Ale jak miał to zrobić, jak na wyjeździe w całym 2024 roku strzelił trzy gole. Od 18 lutego trafił na wyjeździe tylko raz - z Puszczą... na 1:2.
Osiem pierwszych połów z rzędu bez gola. Średnio w nich jeden celny strzał. Mecz z Pogonią był darem od losu. Niewykorzystanym i przez trenera i przez jego zawodników. Xg i wiele innych statystyk można by teraz wymieniać, ale to dzisiaj nie ma sensu. Każdy widzi, jak jest i że szanse na mistrzostwo są iluzoryczne. Porażka Jagiellonii dalej daje nadzieję, ale czas na ogarnięcie się ucieka.
Wielu kibiców dzisiaj wyżywa się na Mariuszu Rumaku. Ale to nie jego wina, że nie do końca potrafi i nie jest trenerem na miarę Lecha Poznań. Sam się tu nie zatrudnił. Gdybym ja dostał dzisiaj propozycję pracy w Lechu, też bym ją wziął. Nie wyszło, ale to nie może być zaskoczeniem. Trenera Rumaka latem już w Lechu nie będzie. On jest oczywiście też winny tej sytuacji, ale jego zatrudnienie to jeden z wielu błędów, jakie popełniono w tym sezonie.
Lechu Poznań obudź się, bo przynosisz wstyd ogromnej rzeszy kibiców. Musisz skończyć z bylejakością, chcieć wygrywać i ciągnąć polską piłkę do góry. Kto ma to zrobić, jak nie klub z takimi możliwościami i potencjałem. Wiem, że wielu chce, ale przede wszystkim trzeba zacząć to robić.

Przeczytaj również