Był wyśmiewany i wypychany z klubu, dziś to czołowy gracz w Europie na swojej pozycji. "Profesor"

Był wyśmiewany i wypychany z klubu, dziś to czołowy gracz w Europie na swojej pozycji. "Profesor"
Gennaro Di Rosa / shutterstock.com
Cofnijmy się o kilka lat. Jeśli ktoś wtedy powiedziałby, że Mario Rui będzie kluczowym piłkarzem Napoli, to nikt by w to nie uwierzył. Przez długi czas był siłą wypychany z klubu jako najsłabszy punkt zespołu. Jednak od momentu współpracy z Luciano Spallettim ewidentnie coś u Portugalczyka “przeskoczyło”. Dziś to top w Europie na pozycji lewego obrońcy.
Mario Rui na włoskiej ziemi występuje już od ponad dziesięciu lat. W tym czasie bronił barw takich klubów jak: Parma, AS Gubbio, Spezia, Empoli, Roma oraz obecnie Napoli. Najcięższym momentem był zdecydowanie pobyt w drużynie ze stolicy kraju. Kiedy już się wydawało, że jego kariera wejdzie na pełne obroty i będzie odgrywał główną rolę w zespole “Giallorossich”, przyszła pechowa kontuzja. Portugalski lewy obrońca stracił znaczną część rozgrywek i ostatecznie rozegrał tylko dziewięć spotkań w koszulce Romy w sezonie 2016/17. Po zaledwie roku opuścił zatem Stadio Olimpico i przeniósł się do Neapolu. I choć przez długi czas nie potrafił przekonać do siebie kibiców “Azzurrich”, to właśnie okres w klubie spod Wezuwiusza jest najlepszym w jego karierze.
Dalsza część tekstu pod wideo
Na swojej piłkarskiej drodze Portugalczyk spotykał wielu znakomitych trenerów, ale tylko jeden potrafił dotrzeć do jego głowy. Nie był to Carlo Ancelotti. Okazał się nim Luciano Spalletti, który od pierwszego dnia pracy w Napoli przykłada sporo uwagi bocznym obrońcom. Prawy defensor, Giovanni Di Lorenzo, to kompletne przeciwieństwo wychowanka Sportingu. Włoch nigdy nie należał do utalentowanych piłkarzy i obecnie wyciąga coś więcej niż tylko maksimum ze swojego potencjału. Natomiast grający po przeciwnej stronie boiska Mario Rui miał od zawsze ten problem, że zupełnie nie był w stanie spełnić pokładanych w nich nadziei. Obecny szkoleniowiec “Azzurrich” poświęcił mnóstwo godzin na treningach, aby 31-latek stał się tym piłkarzem, jakim dzisiaj jest. Efekty zaczęły być widoczne od razu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Cudotwórca

Do momentu rozpoczęcia pracy Luciano Spallettiego, przygoda Mario Ruiego w Napoli wyglądała kiepsko. Portugalczyk grał bardzo dużo, ale wpływ na to miały problemy zdrowotnie Faouziego Ghoulama. I grał słabo. W mediach społecznościowych często był obiektem drwin nie tylko ze strony fanów Napoli, ale również wszystkich kibiców, którzy choć trochę interesują się włoską piłką. “Świat idzie do przodu, a w Neapolu nadal na lewej obronie gra Mario Rui” - takie komentarze najczęściej mogliśmy przeczytać.
Luciano Spalletti potrafił jednak dostrzec coś, czego nie widać sprzed ekranów telewizorów. Spostrzegł w Ruim atuty, nad którymi zaczęli pracować od pierwszego dnia. Efekty mogliśmy już zobaczyć w Krakowie. Przed rozpoczęciem sezonu 2021/22, piłkarze Napoli zmierzyli się z Wisłą z okazji 115-lecia polskiego klubu. Portugalczyk wystąpił w tym spotkaniu na pozycji środkowego pomocnika. Wtedy tak naprawdę po raz pierwszy mogliśmy zobaczyć, że zawodnik “Azzurrich” dobrze czuje się z piłką przy nodze, nie ma problemów z rozegraniem, a jego dośrodkowania były niezwykle groźne dla defensorów “Białej Gwiazdy”. Mimo że był to tylko mecz sparingowy, ujrzeliśmy najlepszą wersję wychowanka Sportingu Lizbona. Mało kto wierzył, że z takim impetem wejdzie w rozgrywki włoskiej ligi.
Napoli doskonale rozpoczęło ubiegły sezon - od dziesięciu zwycięstw w dwunastu spotkaniach. Można było przecierać oczy ze zdumienia, bo Rui wyglądał świetnie. Zaczął regularnie asystować i do spółki z Piotrem Zielińskim wykonywać stałe fragmenty gry. Poprawił się też w grze z tyłu. Największą jego bolączką dotychczas była gra w obronie. Potrafił łatwo gubić krycie lub w niewiadomy dla nikogo sposób tracić piłkę. Spalletti wyeliminował u niego te proste błędy. Warto dodać, że do końca rozgrywek na stronie Ruiego w roli skrzydłowego występował Lorenzo Insigne, który nie lubi pracować w defensywie. Przez to Portugalczyk musiał harować z tyłu za dwóch i radził sobie z tym wyjątkowo dobrze. Nawet Kalidou Koulibaly nie musiał tak często schodzić do boku, aby wspomagać kolegę z zespołu.
Klub spod Wezuwiusza imponował wybieganiem. W końcu jednak neapolitańczyków zaczęły dotykać trudy sezonu. Z walki o Scudetto wyłączyli się dopiero na ostatniej prostej, ale udało im się awansować do Ligi Mistrzów, co było nie lada sukcesem. Ogromną cegiełkę do tego osiągnięcia dołożył Mario Rui, dla którego sezon 2021/22 z pewnością był najlepszym w karierze. Przynajmniej do czasu, bo jak się okazuje, portugalski piłkarz nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Wciąż świetny

Napoli przed sezonem zasilił Mathias Olivera. Urugwajski obrońca miał być konkurentem Ruiego. Tym samym Luciano Spalletti nie miał już w kadrze jedynego zdrowego lewego defensora, ale dwóch równorzędnych piłkarzy. Oliverze nie jest jednak łatwo, bo Rui od pierwszego meczu Serie A udowodnia, że znakomita dyspozycja w poprzednim sezonie nie była jednorazowym wystrzałem i to on zasłużył na miejsce w podstawowym składzie. 31-latek to idealny dowód na to, że jeśli obecny szkoleniowiec “Azzurrich” się na coś uprze, to w końcu będzie to przynosiło pozytywne rezultaty. Wychowanka Sportingu Lizbona w Neapolu Spalletti zbudował praktycznie od zera.
- Spallettiemu zawsze udaje się zbudować piłkarzy. Idealnym przykładem tego jest Mario Rui. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że Portugalczyk może grać na tak wysokim poziomie. To Luciano już w Rzymie widział w nim znakomitego piłkarza, choć wtedy zawodnik doznał pechowej kontuzji. Teraz w Neapolu kontynuują to, co miało mieć miejsce w stolicy Italii - stwierdził Angelo Mangiante, dziennikarz “Sky Sport Italia”.
Klub spod Wezuwiusza od początku sezonu ma kilku bohaterów na boisku - m.in. Chwiczę Kwaracchelię, Kima Min-jae (o którym szerzej pisaliśmy TUTAJ), ale też właśnie Mario Ruiego. Portugalczyk z meczu na mecz wydaje się być w coraz lepszej formie. Świetnie wyglądał chociażby w Lidze Mistrzów z Glasgow Rangers czy Liverpoolem. Takich udanych spotkań było zresztą o wiele więcej, tyle że na włoskich boiskach, mimo że mamy dopiero listopad. Potrafił asystować w niezwykle ważnych meczach, np. z Milanem, kiedy w końcówce pod presją rywala idealnie dośrodkował na głowę Giovanniego Simeone, który strzelił gola na wagę zwycięstwa.
- Mario Rui jest profesorem w wyborach, których dokonuje i z piłką między nogami. Sprawia ogromne zakłopotanie przeciwnikom. Ma też dobrze ułożoną lewą stopę, do tego stopnia, że potrafi zagrać futbolówkę tam, gdzie tylko chce. Doskonale dośrodkowuje, idealnie w tempo nabiegającego napastnika. Świetnie się też zastawia, co sprawia, że rywal ma trudności w odbiorze - powiedział Luciano Spalletti po ostatnim meczu z Liverpoolem.
Niestety dla samego zawodnika, wspaniała dyspozycja w ostatnich miesiącach nie dała mu biletu na mistrzostwa świata w Katarze. Selekcjoner reprezentacji Portugalii, Fernando Santos, nie powołał go na mundial. 31-latek obejrzy ten wielki turniej w telewizji. Dla piłkarza Napoli mógł być to szok, ponieważ w poprzednich latach regularnie otrzymywał powołania.

Najlepsza wersja

Aby zobaczyć najlepszą wersję Ruiego, wystarczy włączyć mecz Napoli. Ale można też zerknąć w statystyki, które potwierdzają jego świetną dyspozycję i progres pod okiem Spallettiego.
Statystyki ligowe:
Mecze (podstawowy skład): 24 (22) - sezon 2019/20 | 27 (17) - sezon 2020/21 | 34 (34) - sezon 2021/22 | 11 (11)* - obecny sezon

Rozegrane minuty: 1966 | 1669 | 2992 | 930*

Asysty: 2 | 2 | 5 | 5*

Udane dryblingi: 24 | 23 | 14 | 1

Kluczowe podania: 35 | 31 | 41 | 30*

Faule: 21 | 17 | 31 | 8*

Odzyskane piłki: 38 | 41 | 83 | 18*

Wygrane pojedynki: 126 | 87 | 156 | 38*
Na pierwszy rzut oka widać, jak z biegiem czasu zmieniał się profil Mario Ruiego. Luciano Spalletti zrobił z niego piłkarza bardziej uniwersalnego. Portugalczyk częściej asystuje, rzadziej wchodzi w bezsensowne dryblingi, nie daje się w łatwy sposób ogrywać (przez co kiedyś często uciekał do taktycznego faulu), ma więcej odzyskanych piłek i wygranych pojedynków. Carlo Ancelotti oraz Gennaro Gattuso nie potrafili dotrzeć do piłkarza. Udało się to dopiero “Spalowi”.
- Luciano Spalletti już obserwował Mario Ruiego, kiedy bronił barw Empoli. Nieprzypadkowo później ściągnął go do Romy. Portugalczyk teraz podąża śladami Piotra Zielińskiego, który również w przeszłości bronił barw Toskańczyków. Obaj mieli trudne początki, ale w końcu ich talent eksplodował w Neapolu - możemy przeczytać w “Calcio Napoli 1926”.
Mario Rui nie należy do najmłodszych piłkarzy. Portugalczyk, mając już 30 lat na karku, dopiero stał się piłkarzem klasy światowej. W tym sezonie nie ma częściej asystującego lewego obrońcy w pięciu najsilniejszych ligach Europy. Szkoda, że tak doskonała forma nie dała mu biletu do Kataru.

Przeczytaj również