Chaos w Wieczystej? Trener zwolniony na 1. miejscu w tabeli. "Bardzo dziwne, niespotykane" [NASZ WYWIAD]

Chaos w Wieczystej? Trener zwolniony na 1. miejscu w tabeli. "Bardzo dziwne, niespotykane" [NASZ WYWIAD]
Krzysztof Porębski / press focus
W ubiegłym tygodniu Wieczysta Kraków po porażce z Sokołem Sieniawa zwolniła trenera Dariusza Marca, mimo że ten zostawił zespół na pierwszym miejscu w tabeli, a w rundzie rewanżowej wygrał dwa z trzech spotkań. - Pierwszy raz się z czymś takim spotkałem. To bardzo dziwne. Przegrywasz jeden mecz i jesteś zwolniony - mówi nam Marzec.
MATEUSZ HAWROT: Rzadko zwalnia się trenera, który jest na pierwszym miejscu w tabeli.
Dalsza część tekstu pod wideo
DARIUSZ MARZEC: Pierwszy raz się z czymś takim spotkałem. Tak mogę powiedzieć.
Jest Pan zaskoczony, czy sygnały, że może dojść do zwolnienia, pojawiały się wcześniej? Rozegraliście wiosną trzy mecze i doszło do zmiany trenera. To niespotykane, szczególnie że dwa z nich Wieczysta wygrała.
Nie było żadnych sygnałów, wszystko było okej. To najwyraźniej był moment, jakiś impuls.
A samo rozstanie przebiegło we właściwej atmosferze, warunkach?
Tak, na spokojnie. Dyrektor sportowy się tym zajmuje, on mi tylko przekazał tę wiadomość.
Co głównie nie szło? Oprócz tego, że zdarzały się wpadki, nie tylko teraz z Sokołem Sieniawa, ale i wcześniej, choćby jesienią m.in. z Czarnymi Połaniec.
Tamtą rundę zamknijmy. Mogę powiedzieć, że okres przygotowawczy mieliśmy naprawdę dobry, a warunki do treningów idealne. Ale na sam koniec tego okresu, w Turcji, dwóch kluczowych zawodników odniosło kontuzję. Thibault Moulin i Simeon Sławczew. Rozpadł nam się środek pola, a wcześniej ładnie to wszystko wyglądało. Liczyliśmy też na dojście Macieja Jankowskiego, który już przed pierwszym meczem zaczął z nami trenować, a co chwilę miał jakieś problemy. Już się wydawało, że jest okej, ale dzień przed meczem znów coś poczuł i nie mogliśmy z niego skorzystać. Rozwalił się więc kręgosłup drużyny. Środek to jedna z najważniejszych pozycji w piłce, od bramkarza przez środek aż do napastnika.
Kadra jest duża, mocna, natomiast łatwo można sprawdzić, ilu piłkarzy jest kontuzjowanych. W ostatnim meczu nie mogłem skorzystać bodajże z dwunastu zawodników. Kadra jest dobra, natomiast na koniec okresu przygotowawczego rozwalił się środek pola. Ryszard Czerwiec mówił mi: "pamiętaj Darek, w pierwszych meczach na wiosnę nie ma pięknej gry". Poza tym - graliśmy na wyjeździe z KSZO, warunki może były lepsze niż w kolejnym meczu u siebie (z Podlasiem Biała Podlaska - przyp. red.), ale i tak towarzyszył nam śnieg, deszcz, wiatr. Pierwsze mecze tak przebiegały, jednak zdobywaliśmy te punkty, odrobiliśmy stratę, rundę przecież zaczynaliśmy na trzecim miejscu w tabeli. Awansowaliśmy na pozycję lidera.
Podium tabeli III ligi gr. IV w momencie zwolnienia Dariusza Marca (źródło: "90minut.pl")
tabela III liga wieczysta
90minut.pl
Z tygodnia na tydzień byłoby jeszcze lepiej?
Tak. To jest zespół, który umie grać w piłkę, a czas gra na jego korzyść. Byłem spokojny, że postawiony przed nami cel - awans - nadejdzie. Wiedziałem, że z tygodnia na tydzień będzie coraz lepiej, bo - tak jak mówię - warunki są lepsze, boiska całkiem inne, do tego doszliby zawodnicy dziś kontuzjowani. Na przykład Patrik Misak, który chyba osiem miesięcy nie grał w piłkę, już dostawał minuty gry, choć przeplatał lepszą formę z gorszą. Tu fajnie wyglądał, tam słabiej - w kratkę. A to jest kawał piłkarza. Będzie rósł z tygodnia na tydzień, a drużyna razem z nim. Tak samo Simeon Sławczew, przy którym środek pola był dobrze zabezpieczony.
Kontuzje nie pomagały, to jasne, ale nawet jak spojrzymy na skład ostatniego Pana meczu, to mamy m.in.: Majewskiego, Hebla, Danielaka, Torresa. To nie są przypadkowi piłkarze, szczególnie na tym poziomie rozgrywkowym.
Oczywiście, bez dwóch zdań. Ale w momencie, w którym coś się psuje - tutaj: serce zespołu, środek pola, to musi się zasklepić, by dobrze funkcjonowało. W każdym z trzech meczów rundy rewanżowej ten środek nie funkcjonował tak jak w okresie przygotowawczym. Co więcej, w ostatnim moim meczu musiałem też wymienić dwójkę stoperów. Denys Faworow pauzował za kartki, wszedł Patryk Kołodziej, który notabene zagrał na dobrym poziomie. Był też Koncewicz-Żyłka i ta para nieźle wyglądała. Ale w przerwie dostałem sygnał, że ten drugi musi zejść, bo zaraz otrzyma drugą żółtą kartkę. Ta zmiana rozsadziła blok obronny. Zmienił go Hoyo-Kowalski, całkowicie nieprzygotowany do meczu, zaczęła się seria błędów defensywy, które wcześniej się nie zdarzały.
Trzeba być w danym momencie w danym miejscu, by wiedzieć, dlaczego tak to wyglądało. Ja to wiem, nawet po meczu rozmawiałem z dyrektorem sportowym, o tym jak to funkcjonowało, czemu dokonałem takich, a nie innych wyborów. Te zmiany się broniły, natomiast np. gra Hoya-Kowalskiego wyglądała słabo. Stracone bramki to kuriozum. Rzut karny - kompletnie niepotrzebny. Ale mamy przykład reprezentacji Polski z Pragi - no jak ona dostała te dwie bramki na starcie? To jest piłka nożna. To nie matematyka, tutaj 2+2 nie zawsze równa się 4, a może być różnym wynikiem. To są ludzie, ich dyspozycja dnia, warunki do gry. Boisko w Sieniawie było chyba najmniejsze w lidze, gliniaste. Zespół lepszy piłkarsko na tym traci. Ale oczywiście, przede wszystkim popełniliśmy mnóstwo błędów. Niemniej, Wieczysta jest dobrze przygotowana do rundy, personalia są dobre i z każdym meczem będzie coraz lepiej, ta drużyna będzie wygrywać.
Czyli o awans jest Pan spokojny.
Tak. Byłem też spokojny przed rundą, widziałem, jak to wygląda.
Ma Pan żal do władz Wieczystej, że nie dostał Pan więcej czasu i został zwolniony z dnia na dzień?
Nie mogę mówić o żalu, choć to sytuacja naprawdę niespotykana. Bardzo dziwna. Dopiero zaczynasz rundę, odrabiasz straty punktowe, awansujesz na pierwsze miejsce w tabeli, przegrywasz jeden mecz i jesteś zwolniony. Właściciel tak zadecydował i tyle. Ma prawo do takich decyzji. Ja tę decyzję jako pracownik klubu bez dwóch zdań muszę zaakceptować, przyjąć.
Mimo takiego rozstania, dalej będzie Pan obecny na meczach Wieczystej? Chodził Pan na jej mecze zanim jeszcze podpisał kontrakt z klubem.
Trzymam kciuki, kibicuję, natomiast teraz muszę odpocząć. Na najbliższych kilku meczach na pewno mnie nie będzie. A co dalej, to się okaże.
Od pracy trenera też robi sobie Pan odpoczynek czy gdyby, dajmy na to po Wielkanocy, pojawiła się oferta np. z I Ligi, to by Pan ją przyjął?
Odpoczynku nie robię. Nawet w grudniu, podczas przerwy od ligowego grania, byłem wraz z moim asystentem Januszem Świeradem na stażu w Azerbejdżanie, w Karabachu. Jeśli będzie możliwość kolejnego wyjazdu gdzieś, by zdobyć wiedzę, to jestem otwarty. Nie robię żadnej przerwy w trenerce, czas ten poświęcam na obserwację i właśnie zdobywanie wiedzy. A co będzie - czas pokaże.

Przeczytaj również