Jemu kadra przeszła koło nosa. Falstart Polaka w topowej lidze. Udany debiut, później mnóstwo problemów

Jemu kadra przeszła koło nosa. Falstart Polaka w topowej lidze. Udany debiut, później mnóstwo problemów
Jose M Baldomero / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz Jankowski19 Mar · 19:30
Wypożyczenie do ligi hiszpańskiej miało napędzić jego karierę. Kamil Piątkowski nie zanotował jednak wymarzonego startu w Granadzie. Rzeczywistość jak dotąd pisze mniej przyjemny scenariusz.
W styczniu polscy kibice dość niespodziewanie mogli poczuć przypływ sympatii w kierunku Granady. Zespół rozpaczliwie broniący się przed spadkiem z ligi hiszpańskiej potrzebował wzmocnień, więc sprowadził dwóch Kamili. Piątkowski i Jóźwiak trafili do pogrążonej w kryzysie drużynie, która na półmetku sezonu zgromadziła zaledwie 11 punktów. Wiadomo było, że stoper i skrzydłowy nie są cudotwórcami i sami raczej nie uchronią drużyny przed niechybną relegacją. Mogliśmy jednak mieć nadzieję na to, że obaj maksymalnie wykorzystają możliwość półrocznego testu w jednej z najlepszych lig świata. Niestety, nie zanosi się na to.
Dalsza część tekstu pod wideo
Szczególnie w przypadku Kamila Piątkowskiego oczekiwania były duże. W poprzednich latach wychowanek Karpat Krosno nie mógł bowiem zaprezentować pełni umiejętności. W Austrii często prześladowały go różnorakie urazy. W ciągu dwóch i pół roku rozegrał łącznie tylko 51 meczów w barwach RB Salzburg i na wypożyczeniu w Gent. Po tymczasowym opuszczeniu stajni Red Bulla skrzydeł miała mu dodać okazja na sprawdzenie się w Hiszpanii. Na razie trudno uznać, że 23-latek zdołał zdać ten test.

Debiut z drzwiami

- Kiedy dowiedziałem się, że Matteo Tognozzi skontaktował się z moim agentem, nawet nie zastanawiałem się dwa razy. Od razu powiedziałem agentowi, żeby zrobił wszystko, abym mógł tu zagrać. Gra w lidze hiszpańskiej od dzieciństwa była moim marzeniem. Jakim jestem zawodnikiem? Lubię mieć piłkę, czytać grę, wyczuwać intencje przeciwnika, to, jakie ruchy wykona. Jeśli jest potrzeba, nie boję się pojedynków z rywalami - powiedział Piątkowski na powitalnej konferencji. - Już wcześniej widzieliśmy, jaką ma jakość. Bardzo podoba mi się, że chciał podjąć się tego wyzwania, dosłownie czekał, aby móc tutaj zagrać - dodał dyrektor Matteo Tognozzi.
Od momentu ogłoszenia tej transakcji należało się spodziewać, że Piątkowski dostanie sporo szans na grę. Granada musiała bowiem szukać zmian w defensywie, która radziła sobie po prostu tragicznie. W rundzie jesiennej żaden z obrońców nie wzbił się ponad wszechobecną przeciętność. Najczęściej na murawie pojawiał się Ignasi Miquel, który grał w kratkę. Wypożyczony z Realu Madryt Jesus Vallejo spędził na murawie 106 minut, podarowując rywalom dwa gole. Miguel Rubio czy Raul Torrente również nie gwarantowali wysokiego poziomu. Nic dziwnego, że przybycie Polaka do Andaluzji wzbudziło spory entuzjazm.
- Kamil trenuje z nami od kilku dni i już widzimy, że przyjechał w dobrej formie. Jest bardzo inteligentnym zawodnikiem, szybko przystosował się do grupy, ma w sobie ogromne chęci. Podoba nam się ze względu na swoje cechy. Jedynie język stanowi mały problem - chwalił trener Alexander Medina, którego słowa przywołał portal Comuniate.com.
13 stycznia obrońca zadebiutował nowych barwach. I trzeba otwarcie przyznać, że do ligi hiszpańskiej wszedł z drzwiami i futryną. Nie pękł na robocie, chociaż wyjazdowy mecz z Betisem musiał być ogromnym wyzwaniem. Estadio Benito Villamarin zwykle jest prawdziwą fortecą. W tamtym meczu gospodarze również zdobyli trzy punkty, ale akurat Piątkowski mógł opuszczać murawę z podniesioną głową. Jego postawa uchroniła Granadę przed znacznie wyższą porażką niż 0:1. Zaliczył wówczas siedem wybić, zablokował trzy strzały, wygrał osiem z dziewięciu pojedynków, miał celność podań na poziomie 86%. Przydarzył mu się nawet jeden udany drybling. To było prawdziwe partidazo w jego wykonaniu.
- Piątkowski był jednym z nowych zawodników w wyjściowym składzie i poradził sobie świetnie. Nie miał żadnych problemów z piłką, wykazał się siłą i agresją - ocenili wówczas dziennikarze Granadahoy.com.
Kamil Piątkowski po meczu Granada - Almeria
Jose M Baldomero / pressfocus

Bolesny regres

Debiut rozbudził apetyty na więcej. Jako polscy fani czekaliśmy na kolejne udane występy zawodnika, który miał papiery, aby zostać szefem defensywy na Estadio Nuevo Los Carmenes. Niestety, zapał szybko został ostudzony. Przeciwko Betisowi Piątkowski pokazał wszystkie największe atuty, czyli technikę, refleks, przegląd pola i czytanie gry. W kolejnym meczu uwidoczniły się jego główne mankamenty. Stoper ten lubi wyjść ze strefy, co często kończy się koniecznością naprawienia faulem błędów w ustawieniu. Taka sytuacja przydarzyła się na początku spotkania z Las Palmas, kiedy Polak wyleciał z boiska. Sędzia Mateo Busquets Ferrer nie mógł podjąć innej decyzji po agresywnym wślizgu w nogi Munira El Haddadiego.
Mimo gry w osłabieniu Granada wyrwała cenny punkt z Las Palmas, remisując 1:1. Tydzień później podopieczni Alexandra Mediny sprawili sensację, osiągając wynik 3:3 w wyjazdowym starciu z Barceloną. Na szczęście dla Piątkowskiego, mecz na Estadi Montjuic był raczej pokazem nieporadności Katalończyków niż popisem defensywnym “Rojiblancos”. Po odbyciu zawieszenia Polak wrócił zatem do pierwszego składu. I wtedy zaczęły się prawdziwe kłopoty.
3 marca Villarreal zdemolował Granadę 5:1. W większość bramek niestety był zamieszany nasz reprezentant. Przy pierwszym golu odpuścił krycie Alexandra Sorlotha, który mógł przyjąć piłkę w polu karnym i posłać ją pod ladę (akcja na poniższym filmiku od 0:14). Przy drugim trafieniu znów zgubił norweskiego rywala, który bez trudu wykończył akcję po dograniu Daniego Parejo (akcja od 0:45). W drugiej połowie Piątkowski zostawił hektar wolnego miejsca Alexowi Baenie. Hiszpan wykorzystał przestrzeń, sklepał dwójkową akcję i zaliczył asystę do Goncalo Guedesa (akcja od 1:28). W międzyczasie nasz obrońca złapał żółtą kartkę po sfaulowaniu Bertranda Traore. “Żółta Łódź Podwodna” posłała Granadę na dno.
- Całe pozytywne wrażenie, które Piątkowski zostawił po meczu z Betisem, zatarł nawet nie tyle czerwoną kartką z Las Palmas, co występem z Villarrealem. Dramat. Jako wierny kibic Granady od końcówki grudnia i Piątkowskiego od pierwszych meczów w Ekstraklasie, bardzo nad tym ubolewam - pisał wówczas Tomasz Ćwiąkała, komentator Canal+ Sport. - Kamil Piątkowski chyba jest środkowym obrońcą tylko dlatego, że na tej pozycji umieścił go Transfermarkt - wtórował David Esturillo, dziennikarz z Granady. - Ta Granada nie ma już honoru. Nie ma miejsca na dalszą analizę tej drużyny z wyjątkiem tych, którzy wciąż czekają na cud, chociaż wydaje się, żę nawet boska interwencja nie jest w stanie uratować tej drużyny. Dla Villarrealu było to dziś spokojne popołudnie, czysty relaks. Kiedy Piątkowski chciał sprawić kłopot Sorlothowi, ten już umieszczał piłkę w siatce. W ataku czerwono-biali tylko udawali, że mają coś do powiedzenia - podsumował sfrustrowany Chema Ruiz, redaktor Granadadigital.es.

Brak stabilności

Na razie pobyt Piątkowskiego w Granadzie można uznać za festiwal niewykorzystanych okazji. Gdy nadarzyła się szansa gry przeciwko Barcelonie, złapał czerwoną kartkę. Kiedy mógł sprawdzić swoje umiejętności na tle Sorlotha, czyli solidnego ligowca, to najzwyczajniej w świecie zawiódł. Nie udało mu się też strzelić premierowego gola, chociaż w meczu z Almerią miał na to dwie okazje. Dostał wtedy znakomite centry z rzutów wolnych od Faitout Maouassy i Gerarda Gumbau. W pierwszej sytuacji przegrał pojedynek z Luisem Maximiano, w drugiej uderzył obok bramki.
Największym problemem Piątkowskiego pozostaje jednak niepewna postawa w obronie. Granada nawet w powyższym spotkaniu z Almerią pozwoliła rywalom trzykrotnie trafić do siatki. Ekipę Mediny dwa razy uratowały pozycje spalone. W tym meczu błędy 23-latka nie były może tak widoczne, jak przy okazji starcia z Villarrealem. Sęk w tym, że momentami dostosowuje się on do poziomu partnerów z formacji, w której panuje kompletny chaos. “Rojiblancos” nie potrafią uszczelnić tyłów, pozwalając rywalom na prawdziwą La Zabawę. Nawet w miniony weekend Mallorca pokonała ekipę z Polakiem w składzie, oddając łącznie 18 strzałów. Zarówno Piątkowski, jak i Ignasi Miquel niezbyt często przeszkadzali Vedatowi Muriqiemu i Cyle’owi Larinowi w dochodzeniu do kolejnych okazji.
- Piątkowski ewoluował na przestrzeni meczu. Od momentów niestabilności w pierwszej połowie do nieco większej spójności w późniejszych akcjach. Poziom był jednak daleki od wymaganego, aby zatrzymać Mallorcę - opisał Antonio Sanchez z portalu Ideal.es, wystawiając Polakowi “trójkę”.
kamil piątkowski w meczu granada - almeria marzec 2024
Jose M Baldomero / pressfocus

Nie czas na kadrę

Gdyby Piątkowski utrzymał poziom zaprezentowany na tle Betisu, zapewne dziś rozmawialibyśmy o jego możliwym występie przeciwko Estonii. Reprezentacja Polski potrzebuje przecież silnego stopera z dobrymi warunkami fizycznymi i naprawdę klasowym wyprowadzeniem piłki. Dość powiedzieć, że w każdym z występów w lidze hiszpańskiej Piątkowski utrzymał średnią celność podań na poziomie minimum 86%. Kreowanie gry niestety szło w parze z nierówną dyspozycją defensywną.
Nic dziwnego, że ostatecznie zawodnik Granady nie znalazł się na liście wybrańców Michała Probierza. Sebastian Walukiewicz, Paweł Dawidowicz czy Jan Bednarek w ostatnich tygodniach pokazali się z pewniejszej strony. Z kolei Jakub Kiwior to wręcz inna galaktyka w porównaniu z pozostałymi polskimi defensorami. To oczywiście nie oznacza, że drzwi do kadry są dla Piątkowskiego zamknięte. Miejmy nadzieję, że już niedługo będziemy mogli snuć rozważania na temat kadry, która pojedzie do Niemiec na mistrzostwa Europy. I wtedy znów może wrócić kwestia potencjalnego powołania dla byłego piłkarza Rakowa.
Obrońca ma teraz kilka tygodni na potwierdzenie umiejętności w lidze hiszpańskiej. Granada raczej na pewno spadnie do Segunda Division, ale jej piłkarze wciąż mogą wypromować się, aby pozostać w elicie. Wiele klubów z pewnością chciałoby w swoich szeregach silnego stopera, który umie czytać grę i rozprowadzić akcje. Talent Piątkowskiego jest wystarczający, aby w przyszłości nadal występował w jednej z TOP5 lig europejskich. Jego docelowym miejscem powinny być reprezentacja i solidny klub z aspiracjami. Oby w końcówce sezonu zdołał wykorzystać własny potencjał.
Kamil Piątkowski w meczu Granada - Almeria
Jose M Baldomero / pressfocus

Przeczytaj również