FIFA zablokowała mu transfer, Manchester City “ukradł” go i nie żałuje. Oto wielki talent w ekipie Guardioli

FIFA zablokowała mu transfer, Manchester City “ukradł” go i nie żałuje. Oto wielki talent w ekipie Guardioli
Conor Molloy / pressfocus
Oscar Bobb dostaje od Pepa Guardioli coraz więcej szans na pokazanie się i dobrze je wykorzystuje. Ma nawet na koncie gola w Lidze Mistrzów, a przecież wychowankowi bez wątpienia nie jest łatwo wywalczyć boiskowe minuty w klubie, w którym aż roi się od gwiazd.
Oscar Bobb to przepisowo wychowanek City, bo spędził w klubie przynajmniej trzy lata przed 21. rokiem życia. Mógłby nim wcale nie być, gdyby nie... interwencja FIFA i pechowy splot wydarzeń.
Dalsza część tekstu pod wideo

FIFA zablokowała transfer

Może dzisiaj Oscar Bobb byłby porównywany z Andre Silvą, Fabio Vieirą lub Vitinhą, czyli piłkarzami, którzy sprzedawani byli z FC Porto za ponad 40 milionów. Ostatecznie Norweg nie trafił jednak do portugalskiej akademii, bo zareagowała… FIFA. To piłkarska federacja odrzuciła transfer, podejrzewając złamanie przepisów. Do takich tajnych dokumentów dotarł Der Spiegel. To jedna z rzeczy utajnionych przez Ruiego Pinto z Football Leaks. W latach 2015–2018 udostępniał on poufne informacje dotyczące różnego rodzaju brudnych transferów.
Wyciekły miliony dokumentów. Rok temu haker, dla wielu idealista i romantyk futbolu, został skazany na cztery lata więzienia. Wiele klubów odetchnęło z ulgą, że został złapany, bo w początkowych latach działalności nie znano jego personaliów. Akurat w 2018 roku jakieś papiery na 15-letniego chłopca mało kogo obchodziły, skoro dokumenty dotyczyły też Messiego, Ronaldo, Bale'a czy Neymara. O podatkach Ronaldo się mówiło.
Jak to więc z tą blokadą transferu? Klub z Porto chciał Bobba już wówczas, gdy ten miał… dziewięć lat. Tak im się spodobał na turnieju. Przepisy wyglądają tak, że dozwolone są transfery od 18. roku życia. Istnieje też furtka dla młodych talentów z Unii Europejskiej w wieku 16-18 lat. Trzeba niepełnoletniemu zagwarantować choćby zakwaterowanie i zająć się jego ogólną opieką. Jeżeli chodzi o graczy poniżej 16. roku życia, to mogą przejść do akademii za granicą, gdy rodzice przeniosą się tam np. w celach zarobkowych, ale nie tych... związanych bezpośrednio z karierą syna. To niezgodne z przepisami, by przyjąć takiego 12-latka i zająć się też jego rodzicami, tj. znaleźć im pracę, kwaterę, żeby tylko chłopak za wszelką cenę dołączył do klubowej akademii.
I właśnie tu FIFA miała wątpliwości... Bobb w momencie próby dołączenia do szkółki miał 12 lat. Największa piłkarska organizacja nie udzieliła zgody na ten transfer.
FIFA
Lukasz Laskowski / pressfocus

Zachwyceni dziewięciolatkiem

Kiedyś Diego Maradona był lokalną atrakcją. Piłka prawie większa od niego, a on jako mały chłopak podbijał ją niezliczoną ilość razy. Stał się atrakcją w przerwach meczów, gdy pokazywał nowe sztuczki, nietypową żonglerkę i zabawiał publiczność. Może Oscar Bobb nie miał aż takiej "cyrkowej" historii, ale już w wieku dziewięciu lat zwrócił na siebie uwagę FC Porto, norweska telewizja robiła o nim reportaże, a śniadaniówki nazywały go “norweskim Messim”. Jego klej w nodze i drybling zrobiły takie wrażenie na skautach “Smoków”, że po jednym z turniejów dla dzieci od razu skontaktowali się z mamą chłopaka. I tak właściwie od 2013 roku "romansowali" z rodziną. Dzieciak przyjeżdżał z mamą na wycieczki do Portugalii. Poznawał, jak działa akademia klubowa. Był zachęcany do ubierania koszulki w biało-niebieskie pasy.
Dwa i pół roku później, czyli w 2015 roku, Bobb miał już skończone 12 lat. Wtedy jego matka złożyła specjalne oświadczenie, że chce zarejestrować syna w akademii, ponieważ wyemigrowała do Portugalii w celach zarobkowych, co najważniejsze, w ogóle niezwiązanych z karierą syna. Tłumaczyła się mniej więcej tak, że poznała jakąś wiarygodną kobietę w Oslo, która zaoferowała jej pracę właśnie w Portugalii. Konkretnie w Dyrekcji Sztuki. A że była nauczycielką aktorstwa, to warunki jej się spodobały.
Problem w tym, że syn nie za bardzo miał gdzie grać w piłkę. FIFA w tę kolejność zdarzeń nie uwierzyła. Uznała, że numerem jeden była tu kariera nastolatka, a klub maczał palce przy znalezieniu pracy matce i składaniu takiego fałszywego oświadczenia. Oscar przez kilka miesięcy nie biegał za futbolówką, bo mama próbowała walczyć raz jeszcze i potem znowu, nawet w innej szkółce. To na nic. FIFA nie wydała zgody na transfer i Bobb musiał wrócić do Norwegii. Nie pomógł nawet Trybunał w Lozannie.

Manchester City wykorzystał sytuację

Manchester City czekał tylko na to, aż młody chłopak skończy 16 lat i zgarnął go FC Porto sprzed nosa. Działacze portugalskiego klubu starali się o niego przez kilka ładnych lat i zostali wyrolowani na ostatniej prostej.
Oscar Bobb
Conor Molloy / pressfocus
W 2019 roku Guardian umieścił go na liście najlepszych 17-latków. Gazeta wybrała sobie takie kryterium, że co roku wskazuje po jednym młodym piłkarzu, urodzonym między wrześniem a sierpniem, z każdego klubu Premier League. Z City wybrali na listę Oscara Bobba, gdy tak naprawdę dopiero zaczynał wchodzić do U-18. Błyszczał w akademii przez kilka lat. Najpierw właśnie w niższej kategorii, a później już w rezerwach. Transfermarkt podaje, że w ciągu dwóch sezonów w rezerwach potrafił uzbierać aż 26 asyst, choć trzeba pamiętać, że portal dodaje do tego wywalczone karne, a tych mogło być kilka.
Bobb siał postrach w duecie z Carlosem Forbsem, którym w tym okienku transferowym interesował się West Ham, a który trafił ostatecznie do Ajaksu. W sezonie 2022/23 prawie nie było meczów, w którym ta para nie zniszczyłaby przeciwników: 3:0 z Liverpoolem, 6:1 i 6:0 z Manchesterem United (ała), 6:0 i 3:0 z Arsenalem, 5:0 z Crystal Palace, 5:0 z Evertonem. Forbs strzelił aż 21 goli, Bobb też dołożył kilka, ale wyspecjalizował się w asystach.
Nic dziwnego, że interesowało się nim wiele klubów. Zwietrzyły one szansę na taką perełkę, podejrzewając, że w pierwszej drużynie nie będzie grał regularnie. Z podobnego powodu duże zainteresowanie budził Borges, który przecież musiałby walczyć o minuty z Haalandem i Alvarezem. Wtedy w City grał jeszcze Cole Palmer i nie było wówczas mowy o odejściu Bobba.
Transfer Palmera do Chelsea to jeden z najbardziej nieoczekiwanych i nieprzewidywalnych ruchów w letnim okienku. Ruch, który, mówiąc pozytywnie w kontekście “The Blues”, okazał się niesamowitym złodziejstwem "The Blues". Brali przecież faceta, który nie miał nawet gola w Premier League. Teraz ma osiem. I nie, nie wszystkie są z karnych, ostatnio trafia z gry.

Transfer Palmera - efekt domina

Odszedł Mahrez, by więcej szans dostawał Cole Palmer. Ale… i on odszedł, bo nie chciał konkurować z Jeremym Doku. Gdyby został, Oscar Bobb nie dostawałby tylu szans. Być może udałby się na jakieś wypożyczenie. A tak klub w letnim okienku pozbył się dwóch piłkarzy występujących na prawym skrzydle. To otworzyło furtkę Norwegowi. Najpierw zadebiutował w Champions League, wchodząc na kilka minut w meczu domowym z Crveną zvezdą, pół godzinki dorzucił też z Young Boys, a później, gdy awans był już w kieszeni, dostał 90 minut w Belgradzie i strzelił tam pierwszego gola w seniorskiej Lidze Mistrzów. Zdobył nawet statuetkę MVP. Zaliczył też minuty w kilku spotkaniach Premier League, ma już na koncie występy w krajowych pucharach czy Klubowych Mistrzostwach Świata.
Bycie na ławce rezerwowych to już u niego norma. Nie zawsze wchodzi, ale na przykład w meczu ligowym z Sheffield United dostał koło 40 minut, w FA Cup przeciwko Huddersfield zaliczył całe spotkanie. Tu wypadł rewelacyjnie. Z podstawowej kamery telewizyjnej wydawało się, że popisał się tam wyrachowaną podcinką i golem od poprzeczki, jednak ironiczny uśmiech w stylu "to nie ja" i druga powtórka rozwiały wątpliwości. Bobb dośrodkowywał w inne miejsce, tylko piłka odbiła się od obrońcy - Bena Jacksona. Wyglądało to jednak tak, jakby sam sobie to wszystko zaplanował! (w skrócie powyżej to akcja od 2:27)
- W pierwszej połowie grał trochę nieśmiało, bo bardzo trudno było znaleźć wolne miejsce i sami go nie znajdowaliśmy, ale wprowadziliśmy pewne zmiany po przerwie. Oscar to gość, który przyjmuje piłkę jako napastnik i w swoim pierwszym ruchu jest bardzo podobny do Phila Fodena. On stwarza niesamowite zagrożenie. Miał szczęście przy golu, ale ono musi być po twojej stronie, jeżeli wcześniej blokują ci dwa lub trzy strzały. To jego kolejne 90 minut. Oscar zawsze grał na wysokim poziomie, czy to w przedsezonowych sparingach, czy ze Zvezdą. To kolejny zawodnik z akademii, który się tu zaznacza. To świetnie - chwalił chłopaka Pep Guardiola po ostatniej wygranej 5:0 w FA Cup.
Trudno uznawać Oscara Bobba za jakieś gigantyczne objawienie i nie wiadomo jaką gwiazdę, bo powolutku wchodzi do pierwszego zespołu, jednak warto odnotować powołania do reprezentacji Norwegii i kolejne minuty zawodnika kształconego w akademii klubowej zdobywcy potrójnej korony. Oscar Bobb wchodzi na boisko i się nie boi. Wielki luz. To go charakteryzuje od maleńkości. I cały czas ten sam klej, o który tak zabiegało FC Porto...
Oscar Bobb
Predrag Milosavljevic / pressfocus

Przeczytaj również