Hitowy transfer bohatera Realu Madryt? Tam mógłby trafić. "Ekscytujący projekt"

Hitowy transfer bohatera Realu Madryt? Tam mógłby trafić. "Ekscytujący projekt"
Bagu Blanco / pressfocus
Mateusz - Hawrot
Mateusz Hawrot19 Apr · 12:59
Andrij Łunin dał Realowi Madryt półfinał Ligi Mistrzów, ale nie ma pewności, że zostanie w klubie na lata. Gdzie mógłby trafić rewelacyjny bramkarz? Widzimy kilka interesujących kierunków.
Nie będzie przesadą nazwanie go odkryciem sezonu Realu Madryt, ligi hiszpańskiej czy nawet całej Ligi Mistrzów. Andrij Łunin, który latami obserwował, jak między słupkami “Królewskich” szaleje Thibaut Courtois, wszedł w jego miejsce, odstawił konkurenta na ławkę i udowodnił, że jest kozakiem. Świetnym występem na Etihad Stadium postawił kolejny stempel jakości. Teraz przed nim kolejny wielki mecz, El Clasico. Jesienią bowiem w bramce Realu przeciwko Barcelonie stał jeszcze Kepa Arrizabalaga. Odkąd jednak Ukrainiec wygryzł go ze składu, nie ma wątpliwości, że zasługuje na bluzę z numerem jeden. Drugi uraz Courtois sprawił, że 25-latek, który 27 z 44 meczów w madryckich barwach rozegrał w tym sezonie, dokończy go jako “jedynka”.
Dalsza część tekstu pod wideo
Co natomiast dalej? Belg szykuje się do powrotu do gry. Przed kontuzją kolana miał niepodważalne miejsce w bramce, był jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym golkiperem na świecie. O ile pozwoli mu zdrowie, o tyle ładnych kilka lat dalej powinien stanowić o sile Realu. Dopiero zaraz skończy 32 lata, a widzimy, co wyprawia w Monachium sześć lat starszy Manuel Neuer, któremu problemy zdrowotne też ostatnio zabrały kawał grania. Niezależnie od tego, jak doskonały jest dziś Łunin, Courtois to pewniak. Każdy inny scenariusz niż powrót reprezentanta Belgii do składu byłby sensacją. Rotacja to iluzja, z kolei Ukrainiec pokazał, że szkoda marnować jego talentu na ławkę, nawet w tak wielkim klubie. Sam też pewnie nie wyobraża sobie powrotu do roli “dwójki” po takim sezonie. To wszystko może się więc skończyć transferem, mimo że “Los Blancos” mają dla niego gotowy nowy kontrakt.
Zerknijmy więc na listę największych klubów w czołowych ligach Europy i sprawdźmy, gdzie Łunin mógłby trafić już tego lata i z miejsca wskoczyć do jedenastki. Z naturalnych względów odrzuciliśmy Barcelonę. Prędzej widzielibyśmy 25-latka w Atletico, ale to też raczej opcja science-fiction, szczególnie że Jan Oblak nie daje sygnałów, by go zastąpić. A inne ligi?

Premier League

Zaczynamy od tej najsilniejszej i klubów zwyczajowego TOP6. Manchester City i Liverpool mają między słupkami Edersona oraz Alissona. Tak długo, jak ekipą mistrzów Anglii dowodzi Pep Guardiola, tak jakakolwiek zmiana w bramce wydaje się wykluczona. W przypadku Alissona wątpliwości może budzić odejście Juergena Kloppa i rozpoczęcie nowego projektu “The Reds”, ale, umówmy się, tylko szaleniec zrezygnowałby z usług takiego fachowca. Nie słychać też, by sam piłkarz palił się do pożegnania. Wspomniane dwie ekipy zatem wykluczamy z naszej wyliczanki, podobnie jak Arsenal, gdzie w tym sezonie do składu wskoczył David Raya, a klub będzie szukał nowej “dwójki” za Aarona Ramsdale’a. Nową postać w bramce mają też Tottenham (Gugliermo Vicario) i Manchester United (Andre Onana). W każdym z wymienionych klubów na dziś drzwi wyglądają na zamknięte.
Pozostaje Chelsea, dla której finansowo dźwignięcie transferu i pensji Ukraińca nie stanowiłoby żadnego problemu, szczególnie że “The Blues” szykują się do dalszego czyszczenia składu. I ten kierunek akurat można uznać za realny. Ani Robert Sanchez ani Djordje Petrović nie są golkiperami z topu. Serb po wejściu do drużyny w miejsce Hiszpana generalnie radzi sobie solidnie, ale londyńczykom przydałby się ktoś z wyższej półki. Łunin miałby tam miejsce, nie narzekałby na pensję, dostałby szansę w dużym klubie. Kwestia, czy przekonałby go projekt sportowy Chelsea, nadal będący w fazie dość chaotycznej budowy. Z drugiej strony, największy zakręt chyba za nią, nawet jeśli Todd Boehly to postać nieobliczalna. Składa się wam to wszystko w całość?
W Anglii sporo pieniędzy i ambicji mają też Newcastle oraz Aston Villa. Niewykluczone, że “Sroki” będą szukać nowego bramkarza na lata, bo Nick Pope leczy poważną kontuzję i nie wiadomo, jak będzie wyglądać po powrocie do zdrowia. Ale mimo wszystko prędzej widzimy Andrija Łunina na Stamford Bridge niż St. James’ Park.

Serie A

Patrzymy na Włochy. Tam bramkarza na lata ma AC Milan, jeśli, no właśnie, po Mike’a Maignana nie zgłosi się większy i bogatszy klub. Juventus z kolei rozegra pewnie jeszcze jeden-dwa sezony z Wojciechem Szczęsnym między słupkami. Media w Italii od dawna informują, że ekipa z Turynu szuka nowego golkipera. Jego profil ma być jednak jasno sprecyzowany: piłkarz, który trafi do zespołu wcześniej i będzie “rósł” pod okiem Szczęsnego jak lata temu Polak przy Gigim Buffonie. Łunin do tego opisu nie pasuje, to wzmocnienie “tu i teraz”, a nie do rotacji. “Juve” nie jest też dziś najatrakcyjniejszym projektem sportowo-finansowym, mimo wielkiej marki. Ukraińca raczej nie przyciągnie także Napoli, będące w odwrocie po fantastycznym poprzednim roku. Z drugiej strony neapolitańczycy pewnie wzięliby takiego bramkarza z pocałowaniem ręki.
To może Inter? Tam rewelacyjnie spisuje się Yann Sommer, który dopiero kończy pierwszy sezon na Stadio Giuseppe Meazza. Szwajcar w tym roku będzie obchodził 36. urodziny, ale nie wygląda, jakby miał spuścić z tonu. Za rok, może dwa Łunin miałby szansę wejść między słupki “Nerazzurrich”. W tym roku wydaje się to nierealne.
Jest jeszcze AS Roma. We Włoszech to chyba najciekawsza opcja. Po pierwsze, golkiper Realu raczej nie miałby problemów z odsunięciem od składu Mile Svilara. Po drugie, rzymianie idą w górę po przejęciu przez Daniele De Rossiego. Są jedną nogą w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Po trzecie, piłkarze z wysokiej półki, jak Paulo Dybala czy Romelu Lukaku, udowodnili, że można się na Stadio Olimpico doskonale odnaleźć. Po czwarte, Roma to Roma. Wielki klub w wielkim mieście, z fantastyczną otoczką, historią, kibicami. Cały obraz “Giallorossich” wygląda na najbardziej przekonujący dla Łunina w Serie A, o ile z obu stron byłaby wola takiej współpracy.

Bundesliga

W Niemczech właśnie zamknęły się drzwi do Bayernu, bo Alexander Nuebel, grający dziś w Stuttgarcie, przedłużył kontrakt z “Die Roten” i będzie cierpliwie czekał, jak fenomenalny Manuel Neuer skończy karierę. Borussia Dortmund ma Gregora Kobela, którego wymienia się w kontekście przenosin do większego klubu - tutaj widzimy podobny case jak w Milanie z Maignanem. Skupmy się jednak na kierunku, który wydaje nam się najbardziej interesujący nie tylko w Bundeslidze, ale i pośród wszystkich analizowanych miejsc.
To Bayer Leverkusen. “Jedynką” nowego mistrza Niemiec jest Lukas Hradecky. Fin skończy w tym roku 35 lat, jego kontrakt obowiązuje do czerwca 2026 r. O ile należy mu się szacunek za obecny sezon, o tyle, bądźmy szczerzy, Bayer powinien powoli rozglądać się za nowym bramkarzem. Szczególnie, że według doniesień medialnych w Leverkusen nie zamierzają traktować tegorocznego sukcesu jak jednorazowy wyskok. Klub planuje iść za ciosem i na dłużej rzucić rękawice gigantowi z Monachium. W tym celu latem szykuje się odejście maksymalnie jednej gwiazdy i dalsze wzmacnianie składu. Jeden z najbardziej ekscytujących bramkarzy młodszego pokolenia w prawdopodobnie najbardziej ekscytującym projekcie w Europie? Ma to ręce i nogi.

Ligue 1

Na koniec rzut oka do Francji, a konkretnie Paryża, bo nie ma wątpliwości, że jeśli jakakolwiek ekipa Ligue 1 mogłaby skusić Ukraińca, to właśnie Paris Saint-Germain. Tam jeszcze dwa lata ważną umowę ma Gianluigi Donnarumma. Przeciętnemu kibicowi Włoch może kojarzyć się z babolami w Lidze Mistrzów. Łunin mógłby odświeżyć tę pozycję i wpisać się w projekt nowych, głodnych sukcesów gwiazd drużyny, jak Vitinha czy Bradley Barcola. Myślicie, że by tam pasował?
***
Podsumowując, widzimy kilka klubów, które już w najbliższym oknie transferowym mogłyby zatrudnić Andrija Łunina, gdyby ten wyraził wolę odejścia z Realu Madryt. Naszym zdaniem najciekawsze opcje to:
  • Bayer Leverkusen
  • Chelsea
  • PSG
  • AS Roma
A może jednak Ukrainiec pozostanie na Santiago Bernabeu i dalej będzie pisał niesamowitą historię, którą tworzy od kilku miesięcy? Futbol widział nie takie zwroty akcji. Zapytajcie Diego Lopeza.

Przeczytaj również