Ich kryzys to już historia. Błysk nowego piłkarza, gwiazdy w wysokiej formie. "Odmieniona drużyna"

Ich kryzys to już historia. Błysk nowego piłkarza, gwiazdy w wysokiej formie. "Odmieniona drużyna"
pressinphoto / PressFocus
Jesienią notorycznie gubili punkty na krajowym podwórku i w kiepskim stylu pożegnali się z Ligą Mistrzów. W nowy rok weszli jednak mocno odmienieni. Grają efektownie i przede wszystkim efektywnie. Atletico Madryt walczy o godne zakończenie sezonu, który do niedawna wydawał się stracony.
Atletico w pierwszej części trwającej kampanii wzbudzało tyle negatywnych emocji, że głośno zaczęto mówić nawet o możliwym rozstaniu z architektem największych sukcesów klubu - Diego Simeone. Argentyńczyka nie broniły wyniki, a w dodatku co rusz słyszeliśmy o niesnaskach wewnątrz drużyny. Głównie między szkoleniowcem i jedną z gwiazd drużyny - Joao Felixem.
Dalsza część tekstu pod wideo

Trudne tygodnie

Atletico na mundialową przerwę udawało się po naprawdę trudnych tygodniach. Zespół w swojej grupie Ligi Mistrzów zajął ostatnie miejsce, choć przed startem zmagań mógł uchodzić za największego faworyta do awansu. Podopieczni Simeone w sześciu meczach zdobyli jednak zaledwie pięć punktów i musieli obejść się smakiem, oglądając plecy takich klubów jak FC Porto, Club Brugge i Bayer Leverkusen.
Atletico Madryt
własne
Dużo lepiej nie wyglądało to też na boiskach La Liga. Tam “Los Colchoneros” zaczęli jeszcze nieźle, ale potem coraz częściej gubili punkty, tracąc dystans do czołówki. Tylko w październiku i listopadzie przegrywali ligowe mecze z Cadiz czy Mallorką, a dzielili się punktami, i to u siebie, z Rayo Vallecano oraz Espanyolem.
Zespół po 14 kolejkach zajmował piąte miejsce w tabeli, przegrywając nie tylko wyraźnie z Barceloną (13 punktów straty) i Realem Madryt (11), ale też Realem Sociedad, który zgromadził na tamtym etapie dwa oczka więcej oraz Athletikiem Bilbao (tyle samo punktów, gorszy bilans bramek). Poza tym za plecami ekipy Simeone bardzo blisko czaił się cały peleton kolejnych drużyn chętnych do tego, by wyprzedzić ekipę ze stolicy.

Chwila oddechu

Mundial w Katarze przyszedł dla Atletico w idealnym momencie. Był jak wzięcie czasu w trakcie meczu siatkówki czy koszykówki, gdy drużynie faktycznie nie idzie i trzeba jakoś zareagować. Co ciekawe, podczas samych mistrzostw gracze Atletico wyglądali naprawdę kapitalnie i trudno było wówczas zrozumieć, dlaczego nie grają tak w klubie.
W koszulce reprezentacji Francji błyszczał Antoine Griezmann, a ze złotymi medalami do Madrytu wrócili Rodrigo De Paul, Nahuel Molina i Angel Correa. Poza tym przyzwoicie, mimo rozczarowującego wyniku Hiszpanii, wyglądał Alvaro Morata. Dostaliśmy więc jedynie potwierdzenie, że Diego Simeone “ma z czego rzeźbić”. Trzeba po prostu odpowiednio poukładać pewne klocki.

Odmieniona drużyna

Dziś Atletico wciąż nie jest drużyną bezbłędną. Dalej potrafi zgubić punkty. Ale robi to zdecydowanie rzadziej. Na grę “Los Colchoneros” można już patrzeć z przyjemnością, nie bólem zębów. W ostatnią sobotę o sile Atletico przekonała się Sevilla, która przyjechała na Estadio Metropolitano i przegrała aż 1:6.
Świetny mecz rozegrał m.in. Antoine Griezmann, który w dobrej formie jest właściwie (w przeciwieństwie do całego Atletico) od początku sezonu. Długo jednak przez skomplikowaną sytuację związaną z jego przenosinami z Barcelony, pojawiał się na murawie po 60. minucie spotkań. Teraz najczęściej gra od deski do deski i widzimy tego efekty. Przeciwko Sevilli strzelił gola i zanotował asystę, a patrząc szerzej, w 2023 roku ma już na koncie trzy bramki i sześć decydujących podań.
W sobotę błysnął też nowy nabytek Atletico - Memphis Depay. Holender dołączył do drużyny kilka tygodni temu i widać już, że może być sporym wzmocnieniem. Pierwszy raz rozpoczął mecz w podstawowym składzie i od razu odwdzięczył się dwoma strzelonymi golami. Wcześniej trafił też do siatki jako zmiennik podczas rywalizacji z Celtą Vigo.
Simeone może mieć więc w najbliższym czasie przyjemny ból głowy, bo broni nie składa też Alvaro Morata. Po mundialu Hiszpan zdobył już sześć bramek. Póki co Atletico nie tęskni więc za Joao Felixem, wypożyczonym do Chelsea.

Cel? Miejsce w czwórce

Atletico w tym sezonie wszystkie siły może zostawić już na zmagania ligowe. “Los Colchoneros” grają tylko na jednym froncie i mają jasny cel - wrócić do Ligi Mistrzów. Po kiepskiej pierwszej części sezonu można było mieć poważne wątpliwości, czy podopieczni Simeone będą w stanie zameldować się na koniec rozgrywek przynajmniej w czołowej czwórce. Teraz sytuacja dalej nie jest komfortowa, ale wygląda coraz lepiej.
Dziś Atletico zajmuje w lidze trzecią lokatę, wyprzedzając o jeden punkt Real Sociedad i o cztery Real Betis. Trzeba więc uważać, ale ostatnie wyniki napawają optymizmem. “Los Colchoneros” mogą też spoglądać, choć póki co nieśmiało, na drugi Real Madryt, do którego tracą osiem oczek.
Gdybyśmy wzięli pod uwagę jedynie zmagania po mundialu, tabela La Liga wyglądałaby tak:
Atletico Madryt
Transfermarkt
Powoli klaruje się też przyszłość Diego Simeone. Chociaż zimą co rusz media rozpisywaly się o możliwym odejściu Argentyńczyka, ostatnio w świat poszedł przekaz, że przynajmniej w kolejnym sezonie “Cholo” pozostanie na stanowisku. 52-latek ma wypełnić kontrakt, który wygasa latem 2024 roku. Tak twierdzi hiszpańska "Marca".
Nad Estadio Metropolitano zaczyna coraz mocniej świecić słońce. Atletico nie zakończy już sezonu żadnym wielkim sukcesem, ale wciąż może dać kibicom trochę radości i zbudować fundamenty pod kolejne rozgrywki.

Przeczytaj również