Lech Poznań chce kolejnych mistrzostw Polski. "Zawiedliśmy was tylko w małym stopniu"

Lech Poznań chce kolejnych mistrzostw Polski. "Zawiedliśmy was tylko w małym stopniu"
Dawid Dobrasz, otwarcie muzeum "Kolejorza"
W poniedziałek na Stadionie Miejskim w Poznaniu odbyło się uroczyste otwarcie muzeum Lecha Poznań, które zapowiadane było od lat. Ostatecznie jego inauguracja miała miejsce zgodnie z zapowiedziami, czyli na koniec 2022 roku, ale czynne dla zwiedzających będzie dopiero pod koniec stycznia 2023. Wybraliśmy się tam by zobaczyć, co kibice obecnego mistrza Polski będą mogli obejrzeć na blisko 100 m2 na stadionie przy Bułgarskiej.
- Jestem dumny z tego, że moi następcy - Piotr i Maja przy pomocy prezesa Klimczaka kontynuują ideę, z jaką my przyszliśmy do Lecha. A powiedzieliśmy, że nie przychodzimy na krótko. Bardzo im za to dziękuję - rozpoczął spotkanie z zaproszonymi gośćmi Jacek Rutkowski, który bardzo dawno nie wypowiadał się publicznie.
Dalsza część tekstu pod wideo
Jeden z właścicieli Lecha Poznań i ojciec rodu Rutkowskich mówił o trzech spełnionych planach. Ostatnim z nich było właśnie klubowe muzeum, które potrzebuje jeszcze drobnego wykończenia (kwestia uregulowania kas wejściowych czy drobne poprawki), aby zwiedzanie mogli rozpocząć zainteresowani fani.
- Muzeum to jest historia i przeszłość, ale też przyszłość. Bo w tym muzeum będzie przybywać nowych trofeum i pamiątek, a najbardziej chcemy złotych medali i mistrza Polski. Dziękuję Wam, którzy wierzyli w nas od 2006 roku. Zawiedliśmy Was tylko w małym stopniu. Dziękuję za pomoc i życzę wszystkiego dobrego - dodawał Rutkowski.
Po krótkim wstępie odbyła się wycieczka gości po muzeum. Zaproszeni zostali wiceprezydenci Poznania, wojewoda wielkopolski czy historycy Lecha oraz dziennikarze i wybrani kibice.

Przecinacze wstęg

Otwarcie muzeum rozpoczęło się od przecięcia wstęgi przez Piotra Rutkowskiego i Karola Klimczaka. W ciągu dwóch minionych miesięcy to drugie ważne dla "Kolejorza" otwarcie, bo wspomnieni panowie na początku listopada rozpoczęli pracę Centrum Badawczo-Rozwojowego, a "przy okazji" przedłużyli kontrakt lidera drużyny - Mikaela Ishaka, czym wprawili w ekstazę kibiców Lecha, a przecież za często im się to nie zdarza.
Dlatego to przecięcie wstęgi - symboliczne - ale kończy niezwykle udany dla Lecha Poznań rok na 100-lecie klubu, gdzie udało się wygrać mistrzostwo Polski po siedmiu latach przerwy czy awansować do fazy pucharowej Ligi Konferencji. Smutniejsze momenty to na pewno przegrany kolejny finał Pucharu Polski i odejście Macieja Skorży, ale jednak w 2022 roku dla Lecha było więcej udanych niż nieudanych momentów, ale na podsumowanie jeszcze przyjdzie czas.

Czas na wycieczkę

Klubowe muzeum zlokalizowane jest przy sali konferencyjnej, nieopodal szatni pierwszego zespołu Lecha i wyjścia głównego na murawę stadionu. Miejsce na nie znaleziono poprzez... usunięcie części wspomnianej sali konferencyjnej. To może być w przyszłości pewien problem, bo obecne wymogi UEFA mówią o tym, że w pucharach sala konferencyjna powinna być na ok. 70 osób. To dziwne przepisy, bo mając okazję latać za Lechem, jeszcze nigdy nie widziałem takiej sali konferencyjnej. No może była taka na Islandii, bo przerobiono salę gimnastyczną...
Samo muzeum kosztowało klub plus minus ok. 2 mln złotych i jest możliwość powiększenia go w przyszłości.
Na wejściu ukazuje nam się zdanie... Ivana Djurdjevicia, a więc byłego piłkarza i trenera "Kolejorza", obecnie szkoleniowca Śląska Wrocław, który w tym sezonie dwukrotnie na tym stadionie ograł już poznaniaków. Brzmi ono: "Lech to marzenie, o które warto walczyć".
Przechodząc dalej, mamy duży ekran, gdzie pokazywana jest znana kibicom Lecha oprawa z meczu na 100-lecie klubu z Jagiellonią, gdzie do uwiecznienia dopingu użyto dronów. Zrobiła ona furorę w Internecie i w muzeum jest "zapętlona".
Następnie mamy serię wielu pamiątek i starszych koszulek. Wrażenie robią np. rękawica ś.p. Ivana Turiny czy piłka z meczu Lech Poznań - Juventus, rozgrywanego 12 lat temu przy blisko -15 stopniach Celsjusza. Są też koszulki z meczów o mistrzostwo Polski. Na ekranie obok wyświetlają się nazwiska wszystkich piłkarzy, którzy w przeszłości w sezonach mistrzowskich na boisku pojawili się na chociaż minutę.
Lech zrobił tam także ciekawą tablicę, na której są wszystkie miasta w Polsce, z jakimi rywalizował w Pucharze Polski. Są też koszulki z triumfów "Kolejorza" w tych rozgrywkach, poczynając od bluzy bramkarskiej Piotra Mowlika z 82 roku czy koszulka Dimy Injaca z 2009 i zwycięstwa nad Ruchem Chorzów.

Jest i sławna gablota

Muzeum jest w kształcie litery "U". Na zakręcie widzimy słynną "gablotę" na trofea. Jest tam co wsadzić, ale tak jak mówił Jacek Rutkowski - jest miejsce na kolejne trofea.
Następnie są np. fotele ze starego stadionu "Kolejorza" przed przebudową związaną z Euro 2020. Ciekawostką jest także interaktywny ekran, na którym po kliknięciu w dany kraj w Europie możemy zobaczyć, kiedy i z kim Lech mierzył się tam w Europie.
Mnie osobiście najbardziej podobają się ciekawostki. Za takie można uznać specjalne pomieszczenie - głównie dla młodszych kibiców - które jest specjalnie wyciszone. Można tam wejść, zaśpiewać na cały głos jedną z przyśpiewek Lecha Poznań, a urządzenie zbada, jaki poziom decybeli miał śpiew.
Dodatkowo duże wrażenie robi ściana Roberta Lewandowskiego. Na ekranie można obejrzeć wszystkie jego gole dla Lecha, a także... pierwszą stronę umowy czołowego napastnika świata, którą podpisał z Lechem. Niestety nie ma tam kwot.
Na samym końcu widzimy m.in. ścianę wychowanków, czyli pamiątki od tych, co Lecha opuścili. Widzimy koszulki Jakuba Modera czy Tymka Puchacza.
Dla mnie największe wrażenie robiły dwie rzeczy. Manekin, na którym z projektora są wyświetlane wszystkie koszulki Lecha Poznań oraz... kasa biletowa z legendarnego stadionu na Dębcu. Na koniec zwiedzający mogą sobie wydrukować bilet, a właściwie "zaproszenie", bo tak kiedyś pisano na biletach z 13 legendarnych meczów "Kolejorza". Na bilecie można napisać swoje imię i nazwisko. Do wyboru są m.in. mecz Lech z Barceloną, czy legendarna wysoka wygrana z Szombierkami Bytom. Ja wydrukowałem bilet z meczu w 1934 roku pomiędzy Lechem Poznań a rezerwami Warty Poznań.
Osobiście mogę napisać, że muzeum zrobiło na mnie wrażenie. Nie jest wykonane "na szybko". Jest do dopracowania kilka szczegółów - literówki na tablicy z nazwami miast z Pucharu Polski czy wspomniane kasy - ale kiedy muzeum już zostanie otwarte dla zwiedzających, to zrobi ono wrażenie na kibicach. A chyba o to chodziło.
Na sam koniec premierę miała książka rzecznika Lecha Poznań, czyli Macieja Henszela pt. "Lech od kulis". To zbiór ok. 100 anegdot, do tej pory w większości niepublikowanych, z historii Lecha Poznań. Będzie ona w sprzedaży od wtorku w sklepie "Kolejorza".

Przeczytaj również