Ogromny talent Barcelony zniknął z radarów. "Nie do końca rozumiem tę sytuację"

Ogromny talent Barcelony zniknął z radarów. "Nie do końca rozumiem tę sytuację"
Pressinphoto/Pressfocus
Szturmem wdarł się do seniorskiej drużyny Barcelony. Na pierwszego gola w lidze czekał tylko 23 sekundy, a niewiele dłużej zajęło mu zdobycie premierowej bramki w Lidze Mistrzów. Marc Guiu ostatnio zupełnie jednak zniknął z zespołu Xaviego i jego droga do kolejnych występów niespodziewanie znacząco się wydłużyła.
W pełnoletność wkroczył na początku stycznia, ale jeszcze przed 18. urodzinami zdążył zadebiutować w pierwszej ekipie “Dumy Katalonii”, strzelił dla niej dwa gole i… zupełnie zniknął z radarów. Marc Guiu dość szybko rozpalił serca kibiców Barcelony. Ci są bowiem tak bardzo spragnieni bramkostrzelnego wychowanka, że po zaledwie kilku dotknięciach piłki przez adepta słynnej La Masii pomyśleli: mamy do czynienia z prawdziwym diamentem.
Dalsza część tekstu pod wideo
I choć póki co nie mieliśmy aż tak wielu okazji, by zobaczyć Guiu w akcji, w istocie możemy być świadkami narodzin nowej gwiazdy “Blaugrany”, a tym samym całego światowego futbolu. Ostatnie tygodnie pokazały jednak, że na rozkwit talentu tego hiszpańskiego snajpera raczej będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. I paradoksalnie najprawdopodobniej wcale nie wynika to z wahań formy młodego zawodnika.

Trudno znaleźć wytłumaczenie

Pochodzi z Granollers, miejscowości położonej 30 kilometrów od Barcelony. “Duma Katalonii” była więc jego przeznaczeniem, a mały Marc od zawsze chciał zostać jej piłkarzem. Dopiął swego w 2013 roku. Od tego momentu pobierał uważnie naukę w prestiżowej La Masii, aż wreszcie po równej dekadzie został powołany do pierwszego zespołu. W nim zadebiutował ubiegłego lata, w meczu towarzyskim z Vissel Kobe, kiedy to zmienił Roberta Lewandowskiego.
Już wtedy wielu obserwatorów sekcji młodzieżowych “Barcy” uważało, że mamy tu do czynienia z naprawdę wielkim talentem. Na debiut Guiu w oficjalnym spotkaniu trzeba było poczekać do października. Wtedy najpierw pojawił się na ławce w meczu z Granadą, później angielski “The Guardian” umieścił go na liście największych talentów urodzonych w 2006 roku, aż wreszcie zadebiutował w La Lidze w spotkaniu z Athletikiem. I to jak! Po zaledwie 23 sekundach od wejścia swoje drugie dotknięcie piłki zamienił na gola, który z kolei dał Barcelonie w tym meczu bezcenne trzy punkty [od 2:01]:
Katalonia wpadła w euforię. Domagano się, by Xavi dał więcej szans Guiu, szczególnie że forma Roberta Lewandowskiego już wtedy dość mocno pikowała, a dodatkowo to właśnie w październiku Polak z powodu kontuzji wypadł na trzy spotkania. Tymczasem od momentu ligowego debiutu Guiu w Primera Division nie dostał już ani minuty. Pojawił się tylko dwa razy z ławki w Lidze Mistrzów - na kwadrans w meczu z Szachtarem (2:1) i 18 minut w pojedynku z Royal Antwerp (2:3), w którym zdobył swoją premierową bramkę w europejskich pucharach.
- Całkowite zniknięcie Marca Guiu z dynamiki pierwszej drużyny jest trudne do wyjaśnienia. Forma Roberta Lewandowskiego cały czas nie uległa poprawie, a drużyna Xaviego rozegrała kilka spotkań, w których to Marc mógłby otrzymać minuty, zdobyć doświadczenie i pomóc zespołowi swoją charakterystyką. Pomimo tego, że aktualnie w pierwszej ekipie znajduje się nowo pozyskany Vitor Roque i wydaje się, że to na niego będzie w pierwszej kolejności stawiał Xavi, wcześniej były okazje, by Guiu grał - mówi w rozmowie z nami Piotr Guziński, który na co dzień zajmuje się opisywaniem futbolu młodzieżowego na FCBarca.com. - Hiszpan nie brał udziału nawet w treningach pierwszego zespołu. Nie wiem, na czym polega problem, jednak z pewnością nie jest to zła forma i w roli winowajcy postawiłbym tutaj samego Xaviego - dodaje nasz rozmówca.
marc guiu barcelona 2023
Belga / pressfocus

Jeszcze dłuższa droga

W kuluarach mówi się, że klub nie chce się spieszyć z wprowadzaniem Guiu do pierwszego zespołu. Ostatnio nie grał jednak nawet w rezerwach “Barcy”, choć trener Rafa Marquez publicznie przyznał, że chętnie skorzystałby z jego umiejętności. Absencję tłumaczył enigmatycznie “kwestiami administracyjnymi”. Oczywiste jest, że w tym wieku zbyt wielka eksploatacja na najwyższym poziomie mogłaby zakończyć się szybkim “spalaniem” tego piłkarza, ale nie ulega też wątpliwości, że umiejętności, którymi już teraz dysponuje Guiu, w kilku momentach przydałyby się Xaviemu.
- Pomimo tego, że mówimy o piłkarzu urodzonym w 2006 roku, to Marc ma wiele cech, które już teraz mogą okazać się przydatne w pierwszej drużynie, a jego profil sprawia, że jest gotowy na minuty w pierwszym zespole. Wysoka inteligencja, świetne warunki fizyczne i umiejętność odnalezienia się w odpowiednim miejscu i czasie w polu karnym czy bezpośredniość i zdolność wykańczania akcji obiema nogami i głową. Te cechy są coraz częściej poszukiwane u młodych napastników i mogą okazać się kluczowe w jego ewentualnym awansie do pierwszej ekipy - mówi Guziński.
Marc Guiu Gundogan
fot. pressinphoto/Pressfocus.pl
Te zdolności młodego Katalończyka widać było choćby przy obu golach strzelonych przez niego dla pierwszej ekipy “Blaugrany”. Z jednej strony świetne wybiegnięcie na pozycję i chłodna egzekucja przy trafieniu z Athletikiem, z drugiej zaś odpowiednie ustawienie się przy rzucie wolnym i gol głową w starciu z Antwerpią. Dla Xaviego numerem jeden na pozycji środkowego napastnika wciąż jest jednak oczywiście Robert Lewandowski, a po przyjściu z Athletico Paranaense Vitora Roque sytuacja Guiu stała się jeszcze trudniejsza.
- Po transferze Brazylijczyka droga Guiu do pierwszej drużyny zdecydowanie się wydłużyła i stała się jeszcze bardziej kręta. Zapewne kolejne miesiące spędzi w juvenilu A, czekając na zmianę swojej sytuacji i powołanie od Xaviego. O ile forma Lewandowskiego wciąż jest daleka od optymalnej, a jego przyszłość, zwłaszcza nadchodzącego lata jest niepewna, o tyle rywalizacja z Vitorem Roque zapowiada się na niezwykle zaciętą. W tym momencie wiele zależy od samego Xaviego. Obecnie Marc będzie pomagał zespołowi U-19. Obstawiam, że w końcówce sezonu być może otrzyma z kolei swoje szanse w klubowych rezerwach - przewiduje jego najbliższą przyszłość Guziński.

Poszukiwany egzekutor

Na razie Guiu powrócił do zespołu juvenil A, czyli ekipy przeznaczonej dla zawodników poniżej 19. roku życia. Drużyna prowadzona przez Oscara Lopeza w swojej grupie ligowej znajduje się na dopiero czwartym miejscu i młody napastnik ma pomóc “Blaugranie” w poprawie tej sytuacji. Na razie utalentowany snajper popisał się swoim instynktem strzeleckim w młodzieżowym Pucharze Króla. W 1/16 finału zanotował hattrick w spotkaniu z Celtą Vigo, a “Duma Katalonii” pokonała ekipę z Galicji 4:1.
Nie ulega jednak wątpliwości, że dalekosiężnym celem Guiu jest walka o powrót do pierwszej drużyny “Blaugrany” lub przynajmniej regularna gra w zespole rezerw, który występuje aktualnie w Primera Federacion, czyli na trzecim poziomie rozgrywkowym. Biorąc pod uwagę, że w hierarchii Xaviego to Lewandowski i Roque znajdują się obecnie nad Guiu, w obecnym sezonie raczej nie powinniśmy spodziewać się już wielu kolejnych epizodów młodego napastnika w La Lidze. 18-latek musi po prostu teraz cierpliwie pracować na treningach i starać się znów zwrócić na siebie uwagę szkoleniowca pierwszej ekipy.
- W tej sytuacji wiele będzie zależało nie tylko od jego formy, ale też od rozwoju Roque i nadchodzących występów Lewandowskiego. Kluczowy będzie tutaj oczywiście także sam Xavi. Marc Guiu to wciąż młody gracz, który ma elementy do poprawy i bywa nieco jednowymiarowy, a ostatnie lata pokazują nam, że droga od wielkiego talentu do typowego przeciętniaka jest krótka i wiele może szybko się zmienić, jeśli niektóre rzeczy nie idą zgodnie z planem - mówi Guziński. - Barcelona potrzebuje egzekutora, a pierwsze minuty hiszpańskiego napastnika na najwyższym poziomie zagwarantowały bramki, których ten zespół potrzebował. Niewątpliwie mamy do czynienia z graczem o wysokich umiejętnościach i potencjale, jednak do tematu rozwoju młodych piłkarzy zawsze warto podchodzić z dystansem i wykazać się cierpliwością - podsumowuje.
Być może Guiu dostanie swoje minuty w czwartkowym Pucharze Króla z Unionistas. Xavi zaprosił go na treningi pierwszego zespołu przed tym spotkaniem.
Marc Guiu
pressinphoto/PressFocus

Przeczytaj również