"On może osiągnąć, co tylko można sobie wyobrazić". Przed Modriciem będzie grał "motoryczny potwór"

"On może osiągnąć, co tylko można sobie wyobrazić". Przed Modriciem będzie grał "motoryczny potwór"
Sipa / PressFocus / Wlasne
Josko Vlasic zna dokładną datę, kiedy zdecydował, że jego syn Nikola zostanie profesjonalnym piłkarzem. I nie tylko. Najmłodszemu ze swoich dzieci wróżył coś więcej. Gdyby Vlasic senior nie był całkowicie przekonany, że jego mały Niksi ma potencjał, by dotrzeć na najwyższy poziom, prawdopodobnie nie zadałby sobie trudu potraktowania go jako swój następny projekt. Ale był. Jak później powie, chłopiec był “motorycznym potworem”. Josko nie mógł tego zignorować. Otworzył zatem nowy zeszyt i zapisał w nim datę: 31 maja 2002 roku. Nikola miał wtedy cztery i pół roku.
Ten tekst powstał w ramach ogólnoeuropejskiej współpracy największych mediów, pod nadzorem czołowego angielskiego dziennika, The Guardian. Nasz kraj w tym zacnym gronie reprezentuje redakcja portalu Meczyki.pl, z czego jesteśmy niezwykle dumni.
Dalsza część tekstu pod wideo
***
Josko Vlasić nie jest oczywiście “zwykłym” tatą. To były dziesięcioboista, który do dziś dzierży narodowy rekord w tej dyscyplinie sportu, a także słynny guru fitnessu, mający za sobą współpracę z rozmaitymi sportowcami. Co ważniejsze, już wcześniej wychował i wytrenował on w swojej rodzinie podbijającą świat lekkoatletkę.
Blanka Vlasić, najstarsze z czworga dzieci Josko oraz jego żony Venery (w przeszłości koszykarki i narciarki przełajowej), jest dwukrotną mistrzynią świata i dwukrotną medalistką olimpijską w skoku wzwyż. Jej życiowy wynik - 2,08 metra - pozostaje ex aequo drugim najlepszym rezultatem wszechczasów. Ojciec towarzyszył jej na co dzień od samego początku, ale kiedy podrosła i on sam zapewnił Blance personalnego trenera, stał się niespokojny. Nikola, o 14 lat młodszy i kilkanaście centymetrów niższy od “wielkiej” siostry, zapewnił mu nowe wyzwanie.
Vlasić sporządził plan oraz dziennik aktywności. Przez wiele lat całymi dniami grali po prostu w piłkę - czasem sami, innym razem Nikola grał z innymi dziećmi, a Josko oglądał, jeszcze innym wszyscy tworzyli drużynę i rywalizowali ze starszymi chłopcami. Ludzie z ich rodzinnego Splitu naśmiewali się z będącego w średnim wieku mężczyzny ze srebrzącą się brodą, kopiącego piłkę z dziećmi na ulicy lub na szkolnym placu zabaw. Gdyby chodziło o kogoś innego, może nawet zawiadomiliby opiekę społeczną. Josko wiedział jednak, co robi. Co kluczowe, mimo swojej przeszłości w roli trenera przygotowania motorycznego, dobrze zdawał sobie sprawę, jak ważne było dla dziecka nabycie umiejętności i kształtowanie koordynacji na wczesnym etapie.
- Graliśmy wszędzie - powiedział Vlasić senior w wywiadzie udzielonym w 2012 roku gazecie “Vecernji list”. - Nawet w salonie czy w windzie… Nigdy nie pozwalałem mu przegrywać. Raz pokonałem go przypadkiem i wypłakał morze łez.
Ojciec nie zamierzał jednak pozostawić niczego przypadkowi, ani zdać się tylko na własne doświadczenie. Zbiegiem okoliczności nie musiał szukać daleko. Na miejscu znajdowała się ikona Hajduka Split, Tomislav Ivić, czyli legendarny trener, który sięgał po trofea w siedmiu różnych krajach - w tym ligowe mistrzostwo z Ajaksem, Porto oraz Marsylią - i był znany z rozwijania młodych talentów. Ivić dzielił się częścią swojej rozległej wiedzy, a także służył radą. Do czasu, kiedy Nikola poszedł do szkoły i dołączył do lokalnego klubu młodzieżowego Dalmatinac, jak policzył tata, zdążył strzelić już 30 tysięcy goli.
Później przeszedł do innego klubu specjalizującego się w rozwoju młodzieży, Omladinac Vranjic, aż wylądował ostatecznie w akademii Hajduka. Josko podążał za nim tak długo, jak sądził, że może pomóc. Jego umiejętności wyniesione z prowadzenia treningów fitness były w klubach więcej niż mile widziane.
- Talent Nikoli został przez cały ten czas wsparty tysiącem właściwych decyzji - zauważył Vlasić senior w kolejnej rozmowie, tym razem dla “Jutarnji list”, z 2013 roku, kiedy Nikola skończył 16 lat. - On może osiągnąć, co tylko można sobie wyobrazić.
Nie oznaczało to jednak, że mały Niksi miał łatwo, kiedy został profesjonalistą.
W 2014 roku zdobył bramkę w debiucie w meczu eliminacji Ligi Europy przeciwko Dundalk, w wieku 16 lat i 9 miesięcy. Następnie trafił na listę pierwszej edycji “Next Generation” dziennika “Guardian”, zestawiającej najlepszych młodych piłkarzy na świecie. Do końca tamtego sezonu zanotował aż 37 występów we wszystkich rozgrywkach. Jako że Hajduk zmagał się jednak z problemami zarówno finansowymi, jak i sportowymi, Vlasić stał się ofiarą ciągłych zmian trenerów i wizji. Brak realnych opcji z przodu sprawił, że musiał grać jako fałszywa dziewiątka lub dalej od bramki przeciwnika w linii pomocy. Tymczasem Josko od ósmego roku życia widział w nim ofensywnego pomocnika. Rozwój młodego piłkarza został też wstrzymany przez kontuzję. Trzeba było poczekać do 2017 roku, aż ten ogromny talent zacznie rozkwitać.
Kiedy tylko tak się stało, został oczywiście sprzedany. Ronald Koeman zobaczył go na własne oczy, kiedy Hajduk i Everton zmierzyły się ze sobą w barażowym dwumeczu o awans do Ligi Europy, i szybko ściągnął go do siebie. “The Toffees” nie okazali się jednak bardzo cierpliwi i, pomimo dobrego początku, zmiana trenera oznaczała dla Vlasicia konieczność poszukania szczęścia gdzie indziej. Brak regularnej gry odebrał mu szansę zostania powołanym do kadry reprezentacji Chorwacji na mistrzostwa świata w 2018 roku, na których zajęła ona sensacyjne drugie miejsce. Tamtego lata pojechał jednak ostatecznie do Rosji - z tym, że na wypożyczenie do CSKA Moskwa, które wykupiło go potem na stałe. W tamtejszej Priemjer Lidze został wkrótce jednym z najlepszych zawodników.
Jego prawdziwa szansa w drużynie narodowej nadeszła pod koniec 2018 roku, a dwanaście miesięcy później zdążył już przesłonić wszystkich chorwackich kolegów z wielkich klubów Europy Zachodniej, stając się bohaterem eliminacji mistrzostw kontynentu. Tak, Luka Modrić nadal dzielił i rządził w środku pola, ale to Vlasić zdobywał kluczowe bramki lub uczestniczył w decydujących akcjach. Selekcjoner Zlatko Dalić doczekał się dynamicznego, bezpośredniego rozgrywającego, jakiego Chorwacji zawsze brakowało.
Nadal dopiero 23-letni Vlasić ma za sobą pasmo cierpień i udręk, ale wydaje się znajdować obecnie blisko wielkiego przełomu. Biorąc pod uwagę jego długo budowaną reputację cudownego dziecka, zostanie takim zawodnikiem, jakim wszyscy liczyli, że może się stać, zajęło mu być może dłużej, niż oczekiwano. Życiowe trudności wraz z niewykorzystanymi szansami uczyniły go jednak silniejszym. A to za sprawą fundamentu - talentu wspartego tysiącem właściwych decyzji, jak powiedziałby Josko.
Po prostu oglądaj, jak tego dokona. On może osiągnąć, co tylko można sobie wyobrazić.
***
Aleksandar Holiga pisze dla portalu Telesport
Obserwujcie go na Twitterze @AlexHoliga
Tłumaczenie: Wojciech Falenta
***
Pozostałe teksty z serii EUROekspert powstałe we współpracy z The Guardian znajdziesz TUTAJ

Przeczytaj również