Pod tym względem polska Ekstraklasa "zamyka" Europę. Towarzyszy nam tylko... Macedonia Północna

Pod tym względem polska Ekstraklasa "zamyka" Europę. Towarzyszy nam tylko... Macedonia Północna
Paweł Jaskolka / PressFocus
Wiele można powiedzieć o PKO BP Ekstraklasie, ale na pewno nie to, że roi się w niej od skutecznych napastników. Po 19 rozegranych kolejkach trzech najlepszych strzelców ma na swoim koncie zaledwie dziewięć goli, a na domiar złego - dwóch z nich w ostatnim czasie postanowiło pożegnać się z Polską.
Gdzie ci napastnicy z prawdziwego zdarzenia? Takie pytanie można i chyba nawet trzeba zadać sobie patrząc na obecny sezon polskiej Ekstraklasy. Klasyfikację strzelców otwierają w tym momencie trzej gracze z zaledwie dziewięcioma golami: Mikael Ishak, Davo i Said Hamulić.
Dalsza część tekstu pod wideo

Deficyt “dziewiątek”

Dwóch ostatnich nie ma już zresztą w Polsce, choć przychodzili do naszego kraju ledwie kilka miesięcy temu. Zagrali jednak kilka dobrych spotkań, parę razy trafili do siatki i wypromowali się na tyle, że jeden jest już dzisiaj w Belgii, a drugi we Francji. Choć to być może spore uproszczenie - nad Wisłą byli tylko “przejazdem”.
Najlepsi strzelcy
Flashscore
Ze wspomnianej trójki na placu boju pozostał zatem jedynie Ishak. Napastnik naprawdę solidny, który wyrobił już sobie w Polsce niezłą markę. Życzylibyśmy sobie, żeby takich Ishaków w tej lidze było więcej. Ale nie ma. Patrzymy poza podium rankingu najlepszych strzelców i widzimy kolejno:
  • Marca Guala,
  • Jesusa Imaza,
  • Kamila Grosickiego,
  • Szymona Włodarczyka,
  • Bartosza Nowaka,
  • Jakuba Łukowskiego,
Grosicki - pomocnik. Nowak - pomocnik. Łukowski - pomocnik. Gual i Imaz - zawodnicy pełniący często rolę napastników, ale raczej nie klasyczne “dziewiątki”. Za taką uznać można w tym gronie właściwie tylko Włodarczyka, który zresztą pewnie też niebawem wyfrunie do innego kraju, bo już mówi się o tym, że budzi spore zainteresowanie.
Posucha. Szukając kolejnych snajperów musimy zjechać w tej klasyfikacji aż do bardzo doświadczonych Kamila Wilczka, Łukasza Zwolińskiego i - powiedzmy - Flavio Paixao, który też może pełnić w ofensywie kilka innych ról. Oni strzelili jednak w trakcie tego sezonu ligowego (za nami 19 kolejek) tylko po sześć goli. Nie jest to zatem wynik szczególnie imponujący.

Ekstraklasa ewenementem w Europie

Z ciekawości zajrzeliśmy na najwyższy szczebel wszystkich europejskich lig, które grają klasycznym systemem jesień-wiosna. Czy gdziekolwiek najlepszy strzelec rozgrywek ma na swoim koncie mniej niż 10 bramek? Biorąc pod uwagę ligi, gdzie rozegrano już chociaż 15 kolejek - nie.
Tylko w Macedonii Północnej dwóch graczy, podobnie jak w naszej Ekstraklasie, otwiera ranking z dziewięcioma trafieniami. Oni wyśrubowali jednak swój rezultat w trakcie 16 lub 17 kolejek. Grali więc nieco mniej niż przedstawiciele polskiej ligi.
Poza tym - wszędzie aktualny lider klasyfikacji strzelców zdobywał więcej bramek. Czy można wyciagąć z tego daleko idące wnioski? Z pewnością w jakimś stopniu świadczy to o dość skromnym arsenale polskich klubów na pozycji numer dziewięć. Do sprawy można natomiast podejść też z innej strony - docenić grę defensywną przedstawicieli Ekstraklasy czy też fakt, że kluby raczej nie są uzależnione od jednego strzelca, a rozkładają swoje zdobycze na większą liczbę piłkarzy.

Najsłabszy król strzelców od lat?

Czy król strzelców z tego sezonu zaliczy najsłabszy wynik od wielu lat? Istnieje spore ryzyko, choć wiele może się jeszcze wydarzyć. Do zakończenia sezonu pozostało 15 kolejek (będą łącznie 34). Tak wyglądało to w poprzednich latach:
  • 2021/22 - Ivi Lopez - 20 goli (34 kolejki),
  • 2020/21 - Tomas Pekhart - 22 gole (30 kolejek),
  • 2019/20 - Christian Gytkjaer - 24 gole (37 kolejek),
  • 2018/19 - Igor Angulo - 24 gole (37 kolejek),
  • 2017/18 - Carlitos - 24 gole (37 kolejek),
  • 2016/17 - Marco Paixao & Marcin Robak - 18 goli (37 kolejek),
  • 2015/16 - Nemanja Nikolić - 28 goli (37 kolejek),
  • 2014/15 - Kamil Wilczek - 20 goli (37 kolejek),
  • 2013/14 - Artjoms Rudnevs - 22 gole (37 kolejek),
Mocne nazwiska i, w większości przypadków, naprawdę mocne wyniki.
Najsłabsze rezultaty w XXI wieku oglądaliśmy z kolei w sezonach 2010/2011 i 2012/13. Po koronę sięgali wówczas kolejno Tomasz Frankowski i Robert Demjan, którzy strzelali po 14 goli, ale rozgrywali wtedy jeszcze zaledwie 30 kolejek.
***
Czy trzeba bić na alarm, bo polskim klubom brakuje jakościowych i przede wszystkim bramkostrzelnych napastników? Raczej nie. Raków Częstochowa jest całkiem wyraźnym liderem Ekstraklasy, a dorobek Vladislavsa Gutkovskisa (pięć goli), Fabiana Piaseckiego (pięć), a nawet króla strzelców z poprzedniego sezonu - Iviego Lopeza (pięć), wcale nie robi wielkiego wrażenia. I tak da się więc osiągać świetne rezultaty.
Nie zmienia to natomiast faktu, że trochę brakuje nam w tym momencie na polskich boiskach znakomitych snajperów z zimną krwią wykańczających podbramkowe sytuacje. Takich pokroju wspomnianych już wyżej Nikolicia, Rudnevsa, Angulo czy Gytkjaera.

Przeczytaj również