Polska będzie mieć "swojego" trenera w Bundeslidze? Eugen Polanski może objąć znany klub. "Ogromny talent"

Polska będzie mieć "swojego" trenera w Bundeslidze? Eugen Polanski może objąć znany klub. "Ogromny talent"
screen
Polska może mieć “swojego” trenera w Bundeslidze. Niewykluczone, że w Gladbach powierzą stery pierwszej drużyny Eugenowi Polanskiemu. - To ogromny trenerski talent, ktoś, kto wyznacza kierunki - zachwyca się dyrektor sportowy “Źrebaków”.
Kibice Borussii Moenchengladbach mają już serdecznie dość tego sezonu. Na grę drużyny w większości meczów nie da się patrzeć. Miało być ofensywnie i z polotem, a jest nijako i z mozołem. Fani są zdania, że kadrowo ich zespół stać na zdecydowanie więcej, może nawet na europejskie puchary. Problem w tym, że żaden z kolejnych trenerów nie jest w stanie wykrzesać maksa z tej drużyny.
Dalsza część tekstu pod wideo
tabela bundesligi 19.05
własne

Farke na cenzurowanym

Daniel Farke dostał od sympatyków Gladbach ogromny kredyt zaufania. Witano go tam z naprawdę dużymi nadziejami. Po krótkim romansie z piłką redbullową - Marco Rose i Adi Huetter wywodzą się przecież z tamtych struktur - Borussia, dzięki Farkemu, miała wrócić do swoich korzeni, a więc do “małej gry”, bazującej na jak najczęstszym posiadaniu piłki. No i w gruncie rzeczy prawie wszystko się zgadza. Gladbach ma czwarte najwyższe posiadanie piłki w lidze, czwarty najwyższy wskaźnik celnych podań i wykonuje czwartą największą liczbę podań. Tyle tylko, że w wielu spotkaniach nic zupełnie z tego nie wynika. Sami Khedira mocno się ostatnio przejechał po grze drużyny Farkego mówiąc, że to nie jest gra na posiadanie, tylko bezcelowe kopanie wszerz boiska, bez zdobywania terenu. No i trafił w samo sedno.
Ale mecze to jedno. Słuchanie tego, co po nich ma do powiedzenia Farke, to także jedna wielka udręka. Po przegranej z Augsburgiem 0:1 stwierdził, że w pierwszej połowie jego piłkarze świetnie grali w defensywie, a po 1:4 z Herthą, że pierwsza połowa była wręcz wzorowa, jak na mecz wyjazdowy. Kibice, słysząc takie słowa, robili często wielkie oczy (i uszy), bo nijak nie licowały one z tym, co widzieli na murawie. Czarę goryczy przelała konferencja po porażce ze Stuttgartem. Fani “Źrebaków” mieli zastrzeżenia do zaangażowania poszczególnych graczy, ale Farke znów upiększał rzeczywistość, szukając na siłę pozytywów tam, gdzie w zasadzie nie dało się ich znaleźć. Nic więc dziwnego, że na kolejnym spotkaniu domowym z Bochum trybuny głośno i dosadnie wyrażały swoją niechęć wobec trenera.
Zarzutów pod jego adresem jest oczywiście o wiele więcej. Trudno zrozumieć, dlaczego ciągle grają ci sami piłkarze, mimo iż permanentnie zawodzą. Dlaczego młodzi zawodnicy nie dostają w ogóle szans (co zupełnie nie licuje ze słowami dyrektora sportowego Rolanda Virkusa, dla którego stawianie na młodzież ma być jednym z priorytetów w funkcjonowaniu klubu w najbliższej przyszłości) i co trener ma na myśli, robiąc pierwsze zmiany w takim meczu, jak ten ze Stuttgartem, w którym nie układa się drużynie zupełnie nic, dopiero w 84. minucie. Farke jest zresztą szkoleniowcem, który zdecydowanie najrzadziej wprowadza piłkarzy z ławki na boisko.
W minioną sobotę wieczorem w niemieckim internecie dużą karierę robiła plotka rzucona w eter przez popularne konto GameBr0ski, jakoby Farke miał nie doczekać końca sezonu w obecnej roli, a jego następcą miał zostać Eugen Polanski. Szefostwo BMG nabrało wody w usta i nie chciało na gorąco komentować tych doniesień. Dopiero w poniedziałek Virkus udzielił wywiadu “RP-Online”, w którym stwierdził, że po ostatniej kolejce usiądą w klubie do gruntownej analizy tego sezonu i zastanowią się, co dalej, także w kwestii trenera. A przecież ledwie kilka dni temu zapewniał, że posada Farkego jest bezpieczna i będzie on trenerem Borussii także w nowym sezonie.

Kto trenerem w nowym sezonie?

Według informacji Bilda kandydatami do zastąpienia Farkego w Borussii są, obok Eugena Polanskiego, także Ralph Hasenhuettl i Gerardo Seoane. Nazwiska mocne i zacne, uznane na bundesligowym rynku, z którymi Polanski, póki co, nie może się porównywać. Na pierwszy rzut oka - rywalizacja nie do wygrania. Są jednak pewne przesłanki, które mogą świadczyć na korzyść Eugena.
Zarówno Seoane jak i Hasenhuettl to trenerzy stosunkowo drodzy, a trzeba pamiętać, że na Borussii ciąży jeszcze 7,5 mln euro, jakie przeznaczono na wykup Adiego Huettera z Eintrachtu. W przypadku zatrudnienia następnego trenera, trzeba będzie się dogadać z Danielem Farke w kwestii rozwiązania umowy i też pewnie zapłacić za to niemałą sumkę. Polanski byłby z pewnością najtańszym rozwiązaniem. No ale umówmy się - dla klubu z aspiracjami to nie może być kluczowy aspekt w sprawie wyboru nowego szkoleniowca. O wiele ważniejsza jest wizja gry, jaką następca Farkego chciałby wdrożyć w życie. Hasenhuettl wywodzi się z uniwersum Red Bulla. Trudno byłoby zrozumieć, gdyby w Borussii po roku wrócono do koncepcji, która rzekomo kompletnie nie pasuje do tego klubu. Seoane zaś dał się poznać w Leverkusen jako trener zwracający baczną uwagę na defensywę i ustawiający swój zespół pod kontry. Niespecjalnie zależało mu na posiadaniu piłki, Bayer pod jego wodzą znakomicie wykorzystywał wolne przestrzenie dzięki swoim szybkościowcom. Ale Borussia takich szybkobiegaczy w kadrze nie ma. To też jest nieco inna koncepcja niż ta, którą chciano w Gladbach przeforsować, zatrudniając Farkego.
Z całej tej trójki to właśnie Polanski ze swoim pomysłem na grę najbardziej wpisuje się w ramy nakreślone przez klub przed bieżącymi rozgrywkami. To trener, który rzeczywiście opiera grę na posiadaniu piłki (w skali całego sezonu prowadzona przez niego drużyna U-23 zrobiła postęp w średnim posiadaniu aż o 5%), ale sam mówi, ze nie jest jego niewolnikiem. Posiadanie ma dać zespołowi pewność siebie i wywoływać ruch u przeciwnika oraz otwieranie wolnych przestrzeni w jego szeregach obronnych, w które można potem wedrzeć się z piłką. Trzymanie jej przy nodze ułatwia też w mniemaniu Polanskiego zakładanie kontrpressingu po stratach i wysokie odbiory na połowie rywala. Jeśli Borussia będzie chciała pozostać wierna swojej koncepcji, to szanse Eugena z pewnością wzrosną.

Jakim trenerem jest Polanski?

Eugen Polanski to wychowanek Borussii, który jako piłkarz przez 14 lat reprezentował jej barwy. Wrócił do klubu w roku 2019. Miał nadzorować rozwój talentów w całej strukturze, ale w październiku 2021 przejął awaryjnie drużynę U-17, której dotychczasowy trener przeniósł się do MSV Duisburg. Zespół pod jego wodzą notował doskonałe wyniki (bilans Polanskiego to 8-2-2) - wyprzedzając w swojej lidze nawet słynącą ze świetnego narybku Borussię Dortmund - i do samego końca bił się o awans do rundy finałowej mistrzostw Niemiec. Praca byłego reprezentanta Polski zrobiła w klubie na tyle duże wrażenie, że po sezonie postanowiono go w ramach awansu przesunąć do drużyny U-19. W międzyczasie jednak fatalnie w swojej Regionallidze prezentował się zespół U-23 pod wodzą Heiko Vogela, który do ostatniej kolejki musiał walczyć o utrzymanie. Udało się to ostatecznie osiągnąć, ale Vogel stracił stanowisko (dziś prowadzi FC Basel, a więc półfinalistę Ligi Konferencji Europy), a drużynę oddano ostatecznie w ręce Polanskiego.
Efekt? Wręcz znakomity. Młode “Źrebaki” w niemal tym samym składzie, co przed rokiem, zajęły w lidze trzecie miejsce, tracąc wicemistrzostwo w ostatniej kolejce po remisie 5:5 z rezerwami Schalke. Na grę ekipy Polanskiego patrzyło się z duża przyjemnością, bo jego zespół strzelał bardzo dużo goli (aż 73, będąc jedną z trzech najbardziej bramkostrzelnych drużyn w lidze, przy 42 bramkach zdobytych w poprzednim roku i bardzo rzadko przegrywał (tylko sześć meczów, przy 18 rok temu). Co więcej, młoda Borussia czyniła na przestrzeni całego sezonu sukcesywne postępy, widoczne gołym okiem. Zaczęła rozgrywki od jednego punktu zdobytego w trzech pierwszych spotkaniach, by zakończyć rundę jesienną z dorobkiem 30 punktów w 17 spotkaniach. W rundzie wiosennej udało się ten wynik jeszcze poprawić i zdobyć aż 36 punktów.
Co istotne - obserwatorzy meczów drugiej Borussii (szczegółowe analizy taktyczne niektórych gier można znaleźć na stronie “borussiaexplained.de”) podkreślają dużą siłę mentalną tych młodych chłopaków, bo wiele meczów podopieczni Polanskiego rozstrzygali w końcowych minutach. Ważne w tym kontekście jest też to, że zespoły U-23 funkcjonują w Niemczech na zupełnie innych zasadach niż drużyny rezerwowe w Polsce. Nie służą one temu, by ogrywać starszych piłkarzy, którzy nie wypełnili określonego limitu minut w pierwszym zespole. Składają się w istocie z zawodników do 23. roku życia, uzupełnione maksymalnie trzema stałymi “seniorami”. Incydentalnie (ale naprawdę bardzo rzadko) zdarza się, że “senior” z “jedynki” poprosi o jeden mecz przetarcia w “dwójce”, kiedy np. wraca po dłuższej kontuzji. Polanski pokazał więc w dwóch ostatnich latach, że potrafi pracować z młodymi graczami, ma też szczegółową wiedzę dotyczącą wszystkich utalentowanych piłkarzy w klubie, bo poznał tę strukturę od podszewki. A promowanie młodych zawodników własnego chowu do pierwszej drużyny ma być jednym z filarów, na których Virkus chce opierać funkcjonowanie całego klubu.
Virkus jest zresztą zachwycony Polanskim: - On jest w pozytywnym sensie totalnie opętany piłką i jest do tego bardzo ambitny. To ogromny trenerski talent, ktoś, kto wyznacza kierunki. Ma dobry kontakt z piłkarzami i pracował ze znakomitymi szkoleniowcami - Nagelsmannem, Tuchelem, Rose czy Huetterem. Trudno o lepszą rekomendację.

Zagwozdka Virkusa

Eugen Polanski wyrabia sobie obecnie licencję PRO na trenerskim kursie we Frankfurcie. W teorii dopiero po jego ukończeniu może objąć zespół w 1. Bundeslidze, w praktyce jednak mógłby otrzymać warunkową zgodę na prowadzenie drużyny jeszcze w trakcie trwania kursu, Tak przecież było w przypadku Nagelsmanna w Hoffenheim czy Fabiana Huerzelera w St. Pauli. Borussię czeka latem totalna przebudowa. Zespół opuszczą kluczowi piłkarze, którym kończą się kontrakty (Thuram, Bensebaini, Stindl), a nad przydatnością kilku innych będą się w klubie mocno zastanawiać (Plea, Friedrich, Lainer, Wolf, Elvedi). Kadrę trzeba będzie budować niemalże od nowa. No i kluczowe w tym kontekście jest pytanie, czy Virkusowi wystarczy odwagi, by powierzyć tę misję niedoświadczonemu trenerowi, który, tak po prawdzie, dopiero raczkuje w seniorskiej piłce i w trybie ekstraordynaryjnym trafił do grona kandydatów na szkoleniowca pierwszego zespołu.
Polanski może być rzeczywiście świetnym materiałem na pierwszego trenera w niedalekiej przyszłości, ale czy już teraz? Czy to na pewno odpowiedni moment dla niego? Przecież jeśli mu nie pójdzie i zostanie zwolniony, to nie wróci do struktur klubu, tylko będzie musiał z niego odejść i szukać nowej drogi, a Borussia “spali” w ten sposób już na starcie swój trenerski talent. Nie lepiej poczekać jeszcze rok lub dwa, aż kadra będzie ustabilizowana i wykształcą się w niej nowe struktury po odejściu kilku liderów? A może nie ma się co bać? Może trzeba brać byka za rogi? Przecież każdy kiedyś musi zacząć. Polanski ma 36 lat, nie jest już młodzieniaszkiem. Nagelsmann, Huerzeler czy Ole Werner zaczynali o wiele wcześniej od niego. Jeśli jest dobry, to rzucony na głęboką wodę nie pójdzie na dno.
Roland Virkus ma naprawdę niezłą zagwozdkę.

Przeczytaj również