Real Madryt trafił w dziewiątkę. Idealne wzmocnienie za grosze. "Musi zostać na dłużej"

Real Madryt trafił w dziewiątkę. Idealne wzmocnienie za grosze. "Musi zostać na dłużej"
pressinphoto / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz Jankowski25 Feb · 12:00
Real Madryt po raz kolejny w historii buduje galaktyczny skład. Pośród gwiazd światowego formatu znalazło się jednak miejsce dla stosunkowo niepozornego zawodnika. Joselu niespodziewanie stał się bardzo ważnym elementem w układance Carlo Ancelottiego.
Od początku rozgrywek Jude Bellingham dźwiga na barkach ofensywę Realu Madryt. Nieco dziwić może za to pozycja wicelidera w klubowej klasyfikacji strzelców. Nie zajmuje jej ani Vinicius Junior, ani Rodrygo Goes. Oda do młodości jeszcze nie wybrzmiała na Santiago Bernabeu w pełnej krasie. W tym sezonie drugim najskuteczniejszym piłkarzem “Królewskich” jest bowiem 33-letni Jose Luis Mato znany jako Joselu. Zdobył już 13 bramek i zdecydowanie nie zamierza na tym poprzestać. Wicemistrzowie Hiszpanii za bezcen pozyskali gracza, który gwarantuje ogromną jakość.
Dalsza część tekstu pod wideo

Spełnione marzenie

Historia Joselu w Realu Madryt rozpoczęla się bardzo dawno temu. Już w 2009 roku obiecujący piłkarz zasilił szeregi klubowych rezerw. Dwa lata później udało mu się nawet zadebiutować w pierwszej drużynie i przy okazji strzelić premierowego gola. Na dłuższą metę wiadomo jednak było, że Hiszpan nie ma prawa zagrzać miejsca w ekipie Jose Mourinho. Wygranie rywalizacji z Karimem Benzemą i Gonzalo Higuainem było po prostu niemożliwe.
Po opuszczeniu Madrytu napastnik stał się piłkarskim obieżyświatem. Zwiedzał kolejne miejsca, przy czym raczej trzymał się z dala od topowych klubów. Umówmy się, Hoffenheim, Hannover 96, Stoke City, Deportivo La Coruna czy Alaves to nie są drużyny ze ścisłej światowej czołówki. Joselu nie zapomniał jednak o macierzystym zespole i choćby w 2022 roku pojechał do Paryża na finał Ligi Mistrzów jako kibic Realu. Z kolei minionego lata włodarze “Królewskich” przypomnieli sobie o własnym wychowanku. Wykorzystano okazję, jaką był spadek Espanyolu do drugiej ligi. “Papużki” były gotowe na oddanie najlepszego piłkarza w promocyjnej cenie. “Los Blancos” wypożyczyli go za 500 tys. euro, zapewniając sobie klauzulę wykupu w wysokości 1,5 mln euro. To znakomite warunki, ponieważ mówimy o zawodniku, który w poprzednich sezonach notował kolejno 17, 14, 11 i 11 goli.
joselu real madryt 2024
Cordon Press / pressfocus
- Nie przyszedłem, aby zastąpić Karima Benzemę. Jestem tutaj, aby dać z siebie wszystko i wnieść do zespołu doświadczenie. Nie wiem, czy przyjdzie więcej graczy. Nie zastanawiam się nad tym. Zamierzam pomóc drużynie w każdy możliwy sposób i zrobić to, o co poprosi mnie trener. Grałem w wielu różnych ligach i to pomogło mi się rozwinąć. Myślę, że w ostatnie sezony były moimi najlepszymi, jeśli chodzi o strzelone gole i chcę to kontynuować w Realu - podkreślał Joselu na powitalnej konferencji.

Gwarancja jakości

Na początku sezonu wszystko, co dobre w Realu Madryt, kręciło się wokół Jude’a Bellinghama. Trudno przejść obojętnie wokół zawodnika, który strzela praktycznie w każdym meczu. Joselu nie był może tak regularny, ale też dokładał cegiełki do kolejnych zwycięstw. W czwartej i piątej kolejce pomógł w remontadach z Getafe i Realem Sociedad. W pierwszym meczu z Gironą strzelił gola i zanotował asystę. Oczywiście zdarzały mu się słabsze występy, jak choćby przeciwko Napoli. Trafił wówczas do siatki, ale wcześniej zmarnował kilka dogodnych okazji. Wiedział, że powinien kończyć mecz minimum z hat-trickiem, więc przeprosił kibiców na Bernabeu. Wtedy pokazał, jak bardzo zależy mu na tych barwach.
- Joselu wykonał swoją pracę. Nie wymagam od napastnika, aby zawsze strzelał gole. Pracował bardzo dobrze. Żaden zawodnik nie musi przepraszać, jeśli pracuje, a on to robi - zaznaczył Ancelotti po wspomnianym meczu z Napoli.
W kolejnych tygodniach weteran nie miał już powodów do przeprosin. Chociaż nie występował regularnie w pierwszym składzie, potrafił odcisnąć piętno na funkcjonowaniu drużyny. Wystarczy odgrzebać w pamięci półfinał Superpucharu Hiszpanii, w którym Real przez długi okres męczył się z Atletico. W 105. minucie trener podjął odważną decyzję, ściągając z boiska Viniciusa. Ten ruch okazał się strzałem w dziesiątkę. Przy wyniku 3:3 Joselu pomógł Stefanowi Saviciowi w strzeleniu gola samobójczego. W ostatniej akcji meczu zaliczył zaś asystę przy bramce Brahima Diaza. 33-latek wprowadził “Królewskich” do finału zakończonego efektownym zwycięstwem nad Barceloną.
- Dla mnie gra w Realu Madryt od zawsze była marzeniem. Cieszę się, że mogę tu być i cieszyć się chwilą. Jestem niesamowicie dumny ze wszystkiego, co zrobiłem w trakcie kariery, ponieważ to pozwoliło mi tu dotrzeć. Cieszę się jak mały chłopiec - mówił Joselu po meczu z Getafe, w którym ustrzelił dublet.

Rasowa “dziewiątka”

W ostatnich miesiącach Carlo Ancelotti wiele razy desygnował do gry skład bez nominalnego napastnika. W ustawieniu z czwórką pomocników ustawionych w rombie Vinicius i Rodrygo pełnią funkcję wolnych elektronów, a Bellingham nieustannie wbiega do ataku z drugiej linii. Takie ustawienie sprawdza się, chociaż liczby pokazują, że Real radzi sobie znacznie lepiej, mając na boisku typową “dziewiątkę”.
W tym sezonie Joselu rozegrał 1163 minut w lidze hiszpańskiej. W tym czasie Real strzelił 32 gole (średnio co 36 minut). Z kolei bez niego “Królewscy” zdobyli tylko 21 bramek na przestrzeni 1087 minut (gol co 51 minut). Jego wkład pozwolił zgarnąć aż dziewięć dodatkowych punktów. Nawet w czterech ostatnich kolejkach zapewnił zwycięstwo z Getafe i remis z Rayo Vallecano. Warto również dodać, że indywidualnie bierze on udział przy trafieniu co 92 rozegrane minuty. To ex-aequo z Bellinghamem najlepszy wynik spośród wszystkich piłkarzy “Los Blancos”. Dla porównania, Vinicius strzela lub asystuje co 98 minut, a Rodrygo co 128. Oczywiście, że całościowo Brazylijczycy są lepszymi i bardziej wszechstronnymi piłkarzami. Jednak nie można odmówić Hiszpanowi wyjątkowej skuteczności.
Joselu w meczu Real Madryt - Getafe
Guillermo Martinez / pressfocus
- Joselu robi wszystko, co konieczne, aby zostać na dłużej. Radzi sobie spektakularnie. Posiadanie w kadrze zawodnika z taką jakością to ogromny komfort. Nie mamy innego zawodnika o takiej charakterystyce. Rozgrywa kapitalny sezon, zawsze jest gotowy do gry, czy to od pierwszej minuty czy po wejściu z ławki. Pomaga drużynie, wykazuje się pokorą, jesteśmy nim zachwyceni - chwalił Ancelotti cytowany przez El Espanol.
- Joselu okazał się błogosławieństwem Madrytu ze względu na swoje występy, ale też odpowiednie nastawienie. Pełni funkcję zawodnika, który gwarantuje odświeżenie ofensywy. W meczu z Rayo po raz kolejny potwierdziło się, że "Los Blancos" mają w składzie napastnika, który przez całą karierę gwarantuje bramki - opisał zaś Manu de Juan z dziennika AS.

Musi zostać na dłużej

Latem Real Madryt dokona gigantycznych wzmocnień ofensywnych. Wiadomo już, że do drużyny dołączy Endrick, któremu wróży się wielką przyszłość. W tak zwanym międzyczasie “Królewscy” finalizują pozyskanie Kyliana Mbappe, czyli jednego z najlepszych zawodników świata. Jednocześnie klub nie powinien zapominać o wykupie Joselu. Pozyskanie snajpera tej klasy za 1,5 mln euro to kradzież w biały dzień.
Pewnie, że przy takiej konkurencji w ataku Hiszpan nie będzie pierwszym wyborem. Może on jednak stać się prawdziwym jokerem w talii Ancelottiego. Jego największa zaleta stanowi jednocześnie główną wadę Mbappe, Viniciusa i Rodrygo. Statystyki jasno pokazują, że żaden z nich nie potrafi dobrze grać w powietrzu. Dysponują oni zupełnie innymi atutami, które sprawią, że i tak powinni górować nad rywalami. Przytrafią się jednak mecze, kiedy plan A zawiedzie. Wtedy warto mieć na podorędziu kogoś, kto może wejść na boisko, wprowadzić zamieszanie w polu karnymi i strzelić gola głową. Taktyka gry na wrzutki brzmi prosto, wręcz prostacko, ale przecież w przeszłości “Królewscy” wygrali w ten sposób multum spotkań. Sam Joselu tylko w tym sezonie zdobył sześć bramek główką, co jest najlepszym wynikiem w TOP5 ligach obok Harry’ego Kane’a i Youssefa En-Nesyriego. Niemal co trzecie uderzenie Hiszpana z powietrza kończy się golem. Taki zawodnik to skarb.
Jedynym problemem pozostaje teraz stan zdrowia snajpera. Real potwierdził już jego uraz prawej kostki. Według medialnych doniesień oznacza to absencję Joselu w okolicach trzech tygodni. Tym samym powinien przegapić on mecze z Sevillą i Valencią oraz rewanż przeciwko RB Lipsk w Lidze Mistrzów. To spory kłopot dla “Los Blancos”, ponieważ w kadrze po prostu nie ma zawodnika o podobnej charakterystyce. Ancelotti zapewne i tak znajdzie odpowiednie rozwiązanie, ale nie można wykluczyć, że kibice szybko zatęsknią za graczem z “14” na plecach.
Wychowanek Realu przez ponad dekadę czekał na możliwość powrotu do Madrytu. Teraz idealnie wykorzystuje otrzymaną szansę. Robi to, co potrafi najlepiej, czyli gwarantuje gole. Nie udaje wirtuoza, stroni od dryblingów i efekciarskiej gry. Od zapewniania magii są Vinicius czy Rodrygo, a niedługo pewnie też Mbappe. To na nich skupiają się światła reflektorów. Ale ich blask nie przyćmi wkładu Joselu. Jego nazwisko, Mato, oznacza po hiszpańsku “zabijam”. I faktycznie, w polu karnym jest prawdziwym kilerem.
Joselu
Cordon Press/Pressfocus

Przeczytaj również