Rzut butem, atak na 70-latka i napaść z bronią palną. Jak Arda Turan zniszczył swoją karierę

Rzut butem, atak na 70-latka i napaść z bronią palną. Jak Arda Turan zniszczył swoją karierę
photo-oxser/shutterstock.com
O tym, że sposób budowania kadry przez FC Barcelonę jest godny pożałowania, wie prawdopodobnie nawet największy laik iberyjskiego futbolu. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę, że w drużynie z Katalonii nadal znajduje się człowiek, który w ostatnich latach doprowadził swoją karierę na skraj upadku. Arda Turan. Turecki pomocnik jeszcze kilka lat temu miał naprawdę poważną szansę na odniesienie sukcesu na Camp Nou, jednak postanowił dokonać powolnej, acz nad wyraz skutecznej autodestrukcji.
Po raz pierwszy Turan dał znać o swoim wybuchowym charakterze lub, precyzyjniej mówiąc, bezgranicznej głupocie, jeszcze reprezentując barwy Atletico. Podczas meczu z notabene Barceloną, która później go kupiła, sfrustrowany Arda chciał przetestować czy dorównuje talentem Anicie Włodarczyk. W tym celu użył jednak dosyć specyficznego przedmiotu, swojego buta.
Dalsza część tekstu pod wideo

Kiełbasa wyborcza

Być może to właśnie nadzwyczajna technika rzutowa przekonała włodarzy Barcelony do wyłożenia na Ardę ponad 30 milionów euro. W momencie transferu Turek został dziewiątym najdroższym zakupem w historii katalońskiego klubu. Wiara w umiejętności Turana była oczywiście poparta jego boiskowymi umiejętnościami, które wychowanek Galatasaray udowodnił choćby podczas mistrzowskiego sezonu “Rojiblancos”.
Arda nieświadomie odegrał także pewną rolę w wyścigu o stołek prezydenta Barcelony, który toczył się pomiędzy Josepem Marią Bartomeu, a Joanem Laportą. W 2015 r. obaj panowie gorliwie rywalizowali o możliwość przejęcia władzy w “Dumie Katalonii”. Nieprzypadkowo, na kilka dni przed samymi wyborami potwierdzono pozyskanie tureckiego piłkarza, a sam Bartomeu w cuglach obronił posadę prezydenta.
Trudno nie odnieść wrażenia, że zakup Turana był ruchem kompletnie nieprzemyślanym, takim na zasadzie “kupmy kogokolwiek, byle kibice się cieszyli”. Barcelona potrzebowała wówczas klasowego środkowego pomocnika, ponieważ z klubem pożegnał się legendarny Xavi, a w jego buty miał wskoczyć Arda, który tak naprawdę nigdy nie był klasyczną “szóstką”, głęboko grającym kreatorem.
W “Atleti” Turek raczej trzymał się bliżej lewego skrzydła w płaskim systemie 4-4-2, a w kadrze grywał głównie na pozycji “dziesiątki”. Ale dyrekcja sportowa “Blaugrany” upatrzyła sobie następcę Hernandeza właśnie w osobie tureckiego pomocnika. Co mogło pójść nie tak?

Przebłyski i równia pochyła

Przeciętne pierwsze pół roku Ardy w bordowo-granatowym trykocie stanowiło tylko preludium do prawdziwego wystrzału formy, którego nikt się nie spodziewał. Podczas pierwszych spotkań Barcelony w sezonie 2016/17 Turek wskoczył do pierwszego składu, ponieważ Neymar zmagał się z drobnym urazem.
Arda wykorzystał swoją szansę, notując bardzo dobre występy przeciwko Borussii Moenchengladbach (hat-trick i asysta) czy Betisowi (gol i asysta). Oczywiście, po powrocie brazylijskiego skrzydłowego do pełni sił, Turan został odesłany na ławkę, ale wydawało się, że sprawdzi się w roli rezerwowego, jokera z talii Luisa Enrique. Losy potoczyły się nieco inaczej.
Pod koniec 2016 r. doszło do El Clasico, które całkowicie zmieniło Ardę Turana. Turek pojawił się na placu gry dopiero w końcówce spotkania i został zapamiętany wyłącznie z bezmyślnego faulu, który doprowadził do rzutu wolnego. “Królewscy” wykorzystali tę okazję i Sergio Ramos w swoim stylu zdobył bramkę w ostatniej minucie spotkania. Karygodny błąd Turka nie przeszedł bez echa.
- Mówiłem swoim piłkarzom, aby nie faulowali w ostatnich minutach, szczególnie blisko własnej bramki. Cóż, czasami zawodnicy mają problemy z przeniesieniem myśli szkoleniowca na boisko - powiedział na pomeczowej konferencji wyraźnie rozgoryczony Luis Enrique.
W dalszej części sezonu Arda całkowicie stracił zaufanie “Lucho”, grając jedynie ogony w kilku spotkaniach. Niełaska, w którą popadł pomocnik, wyraźnie nie podziałała na niego motywująco. Nawet po odejściu Enrique, Turan nie zamierzał wykazać choćby krzty walki o odniesienie sukcesu na Camp Nou.

Gangsta’s Paradise

Ernesto Valverde nie zamierzał tolerować niesubordynacji Ardy Turana i od razu odsunął Turka od pierwszego składu. Wychowanek “Galaty” przez pół roku nie pojawił się na boisku ani razu. “Txingurri” wyznawał zasadę Ora et labora, podczas gdy Arda pogrążał się w gnuśności. W końcu Barcelona zdecydowała się pozbyć zbędnego balastu poprzez wypożyczenie Turana do ekipy Basaksehir. Powrót do ojczyzny tylko przyspieszył proces upadku Ardy jako piłkarza i jako człowieka.
Zgubny temperament Turka dał o sobie znać już po kilku tygodniach od momentu przenosin. Po rozegraniu jedenastu nienajlepszych zresztą spotkań (2 bramki, 1 asysta), Arda zapisał się w historii tureckiej ligi, jednak nie ze względu na wyczyny sportowe. Pomocnik po prostu otrzymał najdłuższe zawieszenie w dziejach rozgrywek.
Jakby tego było mało, kilka miesięcy później na jaw wyszedł prawdziwy skandal, w którym Arda oczywiście odgrywał pierwsze skrzypce. Proszę sobie wyobrazić, że krnąbrny pomocnik wdał się w bójkę z turecką gwiazdą muzyki, Berkayem. W trakcie całej szarpaniny Turan złamał piosenkarzowi nos.
To dopiero początek wybryków Ardy, ponieważ 33-latek następnie pojechał za Berkayem do szpitala i pod placówką… oddał strzał w ziemię z pistoletu, na który zresztą nie miał zezwolenia. W dalszym toku postępowania okazało się, że zarzewiem konfliktu był sam Turan, który w niedwuznaczny i prostacki sposób przystawiał się do żony samego Berkaya. Groziło mu nawet 15 lat więzienia, ale finalnie Arda został skazany na 2 lata i 8 miesięcy w zawieszeniu za nielegalne posiadanie broni i atak na muzyka.

Upadek

Jeszcze w międzyczasie Turan zdecydował się zakończyć karierę reprezentacyjną. Fatih Terim wyrzucił go z jednego ze zgrupowań po ataku na...70-letniego dziennikarza, który znajdował się w tym samym samolocie, co turecka kadra.
Podobno Bilal Mese, ofiara ataku Ardy, pisał wcześniej o chęci podwyżki ze strony tureckich piłkarzy. Dla 33-letniego zawodnika Barcelony był to wystarczający powód, aby wdać się w szarpaninę z leciwym dziennikarzem.
- Sram na tych, którzy pozwolili tu wejść takiej osobie bez honoru. Mogę zostawić futbol, ale nie pozwolę znieważać honoru mojej rodziny - według doniesień tureckiego magazynu Hurriyet właśnie takie słowa padły z ust Turana podczas feralnego lotu.
Ekipa Basaksehir podjęła decyzję o przedwczesnym zakończeniu wypożyczenia Ardy Turana, który podczas zimowego okna transferowego wrócił do Barcelony. Kontrakt 33-latka wygasa dopiero w lipcu, a sam Turek ewidentnie nie kwapi się do znalezienia nowego klubu. “Blaugrana” jeszcze przez kilka miesięcy będzie fundować pomocnikowi urlop w słonecznej Katalonii.
Turek to wzorowy przykład zawodnika, który zgubił się w swoim zacietrzewieniu, myśląc, że gra w piłkę jest jednoznaczna z immunitetem na wszelkiego rodzaju wybryki. Patrząc na występy w Atletico czy przez pewien okres w Barcelonie, można jedynie żałować, że Arda na własne życzenie zaprzepaścił całą swoją karierę. Ale, jak to mówią, głupich nie sieją, sami się rodzą.
Mateusz Jankowski

Przeczytaj również