Pierwszy letni "transfer" Realu Madryt? Świetne wieści. "Klub na niego liczy"

Pierwszy letni "transfer" Realu Madryt? Świetne wieści. "Klub na niego liczy"
pressinphoto / pressfocus
Piotrek - Przyborowski
Piotrek Przyborowski30 Apr · 12:00
To może być letni “transfer” Realu Madryt. Szczególnie, jeśli z klubu odejdzie Nacho Fernandez. “Królewskim” rośnie kolejny utalentowany piłkarz.
Jest jednym z najbardziej utalentowanych hiszpańskich stoperów. Z dobrej strony pokazywał się we właściwie każdej grupie wiekowej akademii Realu Madryt. Później sprawdził się też w klubowych rezerwach, aż wreszcie latem ubiegłego roku przyszła pora na poważny test i wypożyczenie do Deportivo Alaves. Rafa Marin jest tam kluczowym zawodnikiem, ale jego przyszłość raczej leży gdzie indziej. Coraz częściej mówi się o tym, że 21-latek po sezonie może wrócić do “Królewskich” i stanąć do walki o grę w pierwszym składzie. Aby taki scenariusz się sprawdził, muszą jednak zostać spełnione określone warunki. W rzeczywistości w tej sytuacji nie wszystko zależy od Marina. On sam może jedynie starać się udowodnić na boisku, że z tygodnia na tydzień jest coraz bliżej występów w zespole “Los Blancos”. Utalentowanego Hiszpana czeka czas ciężkich decyzji.
Dalsza część tekstu pod wideo

Spory przeskok

Urodził się w Carmonie, jest więc rodowitym Andaluzyjczykiem. Trenował w Sevilli, zanim w wieku 14 lat trafił do cantery Realu. To właśnie w stolicy Hiszpanii stawiał dotychczas najpoważniejsze kroki w karierze i można uznać go za produkt akademii madryckiego klubu. Tam grał w drużynach juvenil i notował udane występy w rezerwach na trzecim poziomie rozgrywkowym. Harmonijny rozwój, który został mocno przyspieszony, kiedy latem ubiegłego roku ogłoszono jego wypożyczenie do Deportivo Alaves. Choć Marin nie posiadał wtedy jakiegokolwiek doświadczenia w La Lidze, uznał, że to już czas, by spróbować się wśród najlepszych.
- Marin jest dość szybkim defensorem, twardym w grze w destrukcji, a do tego bardzo dobrze radzi sobie z piłką przy nodze i potrafi ją nieźle kontrolować. W Alaves bardzo pomogła mu nieobecność Aleksandara Sedlara (były zawodnik Piasta Gliwice w listopadzie zerwał więzadło krzyżowe - przyp. red.). Gdyby Serb i Abdel Abqar byli gotowi do gry na sto procent, to nie wiem, czy znalazłby tak łatwo miejsce w składzie. To jego pierwszy sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej, a już zdołał pokazać, że jest przynajmniej na tyle dobry, by regularnie występować na właśnie takim poziomie - mówi nam Raul Tabasco, prowadzący na Twitterze konto Alaves Fantasy.
21-latek do zespołu z Kraju Basków rzeczywiście wchodził dość powoli. Do początku listopada pojawiał się na nim głównie wtedy, kiedy trener Luis Garcia Plaza nie mógł skorzystać z kogoś z dwójki Sedlar - Abqar. Do składu na stałe wszedł po kontuzji tego pierwszego i miejsca w nim już nie oddał. Od tego momentu nie wystąpił tylko w dwóch spotkaniach. Ostatnio zaprezentował się ze świetnej strony z Atletico Madryt (2:0). Wcześniej notował jednak równie udane występy z innymi solidnymi rywalami. Młody defensor zebrał dobre noty po meczach z Betisem na Benito Villamarin, Realem Sociedad na Anoecie czy również bezpośrednim spotkaniu z Realem.
- Marin jest bardzo młodym środkowym obrońcą i choćby właśnie z tego powodu ma jeszcze sporo pracy przed sobą. Wyróżnia się na pewno dojrzałością na poziomie mentalnym i znakomitym wyczuciem piłki. Biorąc pod uwagę, że już teraz posiada tak ważne elementy, a jego potencjał wydaje się ogromny, czekają go naprawdę ekscytujące lata. Na razie musiał przejść przez okres adaptacji w La Lidze, co jest oczywiście logiczne. Przeskok z Castilli do Primera Division to duże wyzwanie, szczególnie że po drodze nie miał okazji sprawdzić się chociażby na poziomie Segunda. Gdy tylko przystosował się do rytmu najwyższej klasy rozgrywkowej, pokazał, że jest jej wart - mówi w rozmowie z nami Sergio Lopez de Vicente z Diario AS.

Mieszanka trzech profesorów

Otrzaskanie się w ligowej rzeczywistości w klubie pokroju Deporitvo Alaves to dobry uniwersytet dla każdego młodego obrońcy. To nie jest przecież zespół, który dominuje nad przeciwnikami i pozostawia swoich defensorów momentami zupełnie bezrobotnymi. Drużyna z Kraju Basków w wielu spotkaniach musi skupić się przede wszystkim na obronie dostępu do własnej bramki. A to sprawia, że Marin od początku wrzucony jest na głęboką wodę i może w ekipie z Estadio Mendizorrotza szlifować stricte defensywne umiejętności, co z kolei powinno zaprocentować w przyszłości, kiedy przyjdzie mu już występować w zespole z wyższej półki.
- Ciężko mi go porównać do jakiegoś innego obrońcy, który występował w Deportivo Alaves. My normalnie jesteśmy tutaj przyzwyczajeni raczej do twardych i silnych środkowych defensorów. Tymczasem Marin jest graczem o zupełnie odwrotnym profilu. To piłkarz wysoki, szczupły, szybki. Jest typem zawodnika, na którego aż chce się patrzeć, gdy ma piłkę przy nodze - podkreśla Tabasco.
Marin, poprzez lata spędzone w akademii Realu Madryt, nauczył się bowiem nie tylko, jak powinien bronić, lecz również w jaki sposób może pomóc zespołowi w ofensywie. W ekipie “Królewskich” od stoperów wręcz wymaga się tego, by w pewnych fazach meczu podłączali się pod ataki własnego zespołu. Mimo to od wielu lat Real nie potrafił wyszkolić stopera wewnątrz klubu. Ostatnim takim zawodnikiem, który potrafił na stałe wgryźć się do pierwszej drużyny, był tak naprawdę Nacho Fernandez. Od tego czasu klub głównie sprowadzał do siebie piłkarzy o opisanym wyżej profilu.
- Marin jest mieszanką Antonio Rudigera, Edera Militao i Nacho. Ma siłę fizyczną charakterystyczną dla Niemca, dobre wyczucie Brazylijczyka i ducha drużyny Hiszpana. Nie jest żywą kopią żadnego z nich, ale z każdym z tych zawodników coś go łączy i to bezsprzecznie jego wielka zaleta - dodaje Lopez de Vicente.

Real czeka

Te zalety dostrzegane są również i w Madrycie. Nie bez przyczyny Diario AS podało w ubiegłym tygodniu informację, że to właśnie Marin ma zostać czwartym stoperem “Królewskich”, jeśli latem ekipę ze stolicy Hiszpanii opuści Nacho. Pozycje Militao i Rudigera są niezagrożone, a do lipca wyłączony z gry jest kontuzjowany David Alaba. Przyszłość Nacho pozostaje jednak niepewna. Wszystko wskazuje na to, że kapitan Realu zechce sprawdzić się w innym środowisku. Jego odejście uchyliłoby Marinowi furtkę do pierwszego zespołu.
- To chyba jednak jeszcze za wcześnie, by mówić o Marinie w kontekście gry w Realu. Najpierw musi wykonać jeszcze taki pośredni krok, może powinien spróbować się sprawdzić w klubie typu Sevilla, Valencia, Real Sociedad lub nawet Bayer Leverkusen, który się przecież nim ponoć mocno interesuje. Marinowi póki co zdarza się zbyt szybko podejmować niektóre decyzje, a jako ostatni defensor może to sprawiać spore problemy. 21-latek wydaje się być jednak naturalnym następcą Nacho. Wychowanek, który nie sprawia kłopotów, kiedy nie gra i cierpliwie czeka na swoje szanse. Jeśli jednak chodzi o jego grę w Realu, to raczej nastąpi za dwa lub trzy sezony. Wątpię, by doszło do tego już w najbliższych rozgrywkach - uważa Tabasco.
Hiszpańskie media są jednak innego zdania. Być może nawet przyszłość Nacho nie będzie miała w tym kontekście żadnego znaczenia i Real latem po prostu ściągnie Marina z powrotem do siebie. Wówczas młodego defensora, który występuje również w hiszpańskiej młodzieżówce, czeka wystawienie na kolejną próbę. Na Estadio Santiago Bernabeu na pewno nie będzie mógł liczyć na tyle minut co w Deportivo Alaves. Ważne jest jednak to, by był w stanie wykorzystać dane mu szanse.
- Real Madryt liczy na niego w najbliższym sezonie i jest to decyzja niezależna od decyzji i przyszłości Nacho. Jeśli kapitan zostanie, będzie pięciu środkowych obrońców, a jeśli odejdzie, czterech. Rafa Marin po prostu wróci do Realu i rzeczywiście może po prostu dojść do sytuacji, w której w kadrze “Los Blancos” będzie o jednego więcej stopera. Myślę, że Marinowi będzie niezwykle trudno wywalczyć miejsce w wyjściowym składzie. Jest to póki co niemal niemożliwy scenariusz. Wróci, by wesprzeć drużynę, ale powinien być gotowy zaakceptować rolę zmiennika. W takiej sytuacji musi skoncentrować się na jednym: wyciskaniu każdej minuty gry - podsumowuje Lopez de Vicente.

Przeczytaj również