Tak, sport i polityka są nierozerwalne. Gary Lineker wygrał z BBC. I bardzo, bardzo dobrze

Tak, sport i polityka są nierozerwalne. Gary Lineker wygrał z BBC. I bardzo, bardzo dobrze
Xinhua / Press Focus
Przez całą karierę piłkarską nie obejrzał ani jednej żółtej kartki. Gdy zatem w późniejszym życiu pokazano mu kartkę czerwoną, nie było innej możliwości - "BBC" musiało się wycofać. Gary Lineker wraca do "Match of the Day" może nie w glorii i chwale, ale z poczuciem wygranej bitwy o bycie przyzwoitym. Bitwy, którą toczy od wielu lat.
Z perspektywy setek osób odsunięcie Gary'ego Linekera od prowadzenia "Match of the Day" mogło wydawać się nieistotne, prozaiczne. W końcu to jedynie piłkarski program, których w Anglii mają na pęczki. Szkopuł w tym, że "MOTD" - z którym były piłkarz jako prezenter związany jest od 1999 roku - to nie jest zwyczajna pozycja w ramówce "BBC". To coś absolutnie kultowego, odwiecznego.
Dalsza część tekstu pod wideo
Program zadebiutował na antenie zaraz na początku lat 60. XX wieku i jest nieprzerwanie emitowany. W związku z tym zgarnął kilka nagród dla najdłużej pokazywanych produkcji i wychował rzesze kibiców, kształtując ich postrzeganie piłki nożnej, a także mając wpływ na kulturę futbolu w Wielkiej Brytanii. Tym samym wielką popularność zdobyli ludzie odpowiedzialni za prowadzenie studia. Wśród wspaniałej piątki największą estymą cieszył się właśnie Lineker.
Blisko 25 lat odpowiadania za "MOTD" uczyniło z niego postać równie popularną, co w latach kariery zawodniczej. Z Linekerem liczył się każdy, a jego dyskusje prowadzone z Ianem Wrightem i Alanem Shearerem stały się symbolem sobotniego popołudnia. Symbolem stojącym na równi z roznegliżowaną sylwetką ex-piłkarza, która uświetniała zdobycie przez Leicester City mistrzowskiego tytułu.
Być może to tłumaczy, dlaczego odsunięcie Anglika od programu "BBC" wywołało prawdziwą burzę, która z social mediów objęła swoimi ramionami i świat sportu, i świat polityki. Być może tłumaczy to, dlaczego my sami wyprodukowaliśmy o Linekerze więcej artykułów niż kiedykolwiek zakładaliśmy. Być może jednak prawdziwym kluczem do zrozumienia konfliktu 62-latka z "BBC" jest uzmysłowienie sobie przedmiotu samego sporu oraz tego, dlaczego ostateczna wygrana Linekera to jedyne możliwe rozstrzygnięcie.

Tu nie chodzi o futbol

Aż do minionego piątku wszyscy związani z "MOTD" przygotowywali się do kolejnego wydania programu. Sytuacja zmieniła się dramatycznie, gdy wierchuszka "BBC" postanowiła narzucić swoje warunki gry Garemu Linekerowi. Wszystko rozbiło się o głośny wpis Anglika, który trafił na Twittera. Były piłkarz odniósł się w nim do polityki rządu Wielkiej Brytanii dotyczącej uchodźców.
Torysi, przedstawiciele partii konserwatywnej, zapowiedzieli wprowadzenie nowego prawa w kwestii przyjmowania imigrantów. Jako że mowa o konserwatystach, to trudno spodziewać się, że zmiany miały łagodzić sytuację. Wręcz przeciwnie - z perspektywy osób uciekających ze swoich państw miało być jeszcze gorzej. Nad uchodźcami zaczęło wisieć widmo więzienia lub powrotu do niechcianego domu. Jedynym wyjściem z sytuacji było prawne uzyskanie azylu, co jest w Wielkiej Brytanii naprawdę trudne. "Washington Post" podaje, że w 2022 roku na Wyspy trafiło około 45 tysięcy imigrantów. Całą ścieżkę potwierdzoną niezbędnymi dokumentami przeszło zaledwie 1400 osób.
Tym samym słowa rządu, wypowiedziane 7 marca, wywołały prawdziwą burzę. Oficjalnie zakomunikowano, że migranci przybywający do Wielkiej Brytanii na małych łodziach, zostaną bezpardonowo usunięci z kraju.
- Jeśli przyjedziesz tu nielegalnie, nie będziesz mógł tu zostać. Zostaniesz zatrzymany i odesłany do swojego kraju, jeśli jest to bezpieczne, lub do bezpiecznego kraju trzeciego, takiego jak Rwanda - przekazała minister spraw wewnętrznych Suella Braverman, zaś premier Sunak na oficjalnej konferencji prasowej przekazał, że takie osoby nie będą mogły korzystać z ochrony przed niewolnictwem, ubiegać się o azyl, ani nie będą kiedykolwiek miały prawa wstępu do Wielkiej Brytanii.
Tego nie wytrzymał Gary Lineker, tak samo jak uznany profesor, David Graham Blanchflower. Obaj mieli podobne wnioski - polityka brytyjskiego rządu była dla nich uosobieniem polityki nazistowskich Niemiec w latach 30. Obaj zamieścili niemal jednobrzmiące wpisy na Twitterze, z tą różnicą, że do Linekera próbowała się dobrać "BBC".
- Dobry Boże, to wykracza poza definicję okropności. (...) Nie ma dużego napływu. Przyjmujemy mniej ludzi niż większość dużych krajów Europy. To jest po prostu niezmiernie okrutna polityka, skierowana do najbardziej bezbronnych ludzi. W dodatku w języku, który nie różni się od tego używanego w Niemczech w latach 30. - stwierdził były piłkarz.
O to właśnie żachnęła się góra "BBC". Włodarze stacji oburzyli się postawą prowadzącego "MOTD", ponieważ - ich zdaniem - godziło to w misję bezstronności, która przyświeca publicznemu nadawcy w Wielkiej Brytanii. Ich podejście szybko okazało się dwojako problematyczne - po pierwsze zbiegło się w czasie z wycofaniem emisji jednego z programów ekologicznych legendarnego Davida Attenborough (w obawie przed reakcjami entuzjastów bagatelizowania problemów klimatycznych), zaś po drugie... czy po Linekerze można było spodziewać się innej reakcji?

Na granicy przyzwoitości

Płomienna wypowiedź na Twitterze to nie pierwszy raz, gdy Gary Lineker, działający w "BBC" na zasadach pracownika zewnętrznego, zabiera głos w sprawach politycznych, społecznych. Prowadzący "MOTD" krytykował między innymi organizację mistrzostw świata w Katarze, chociaż, co regularnie wyciągają mu przeciwnicy, pracował przy transmitowaniu całego turnieju i zainkasował za to ponad 1,5 miliona funtów.
Niemniej Anglik pozostaje przedstawicielem lewicowych sportowców, których w Wielkiej Brytanii wcale nie brakuje. W końcu 62-latek sprzeciwiał się już - i to w pełni publicznie - wspominanemu mundialowi, wojnie w Ukrainie, Brexitowi i innym, pomniejszym pomysłom konserwatywnych polityków. Opowiadał się również za prawami mniejszości seksualnych w świecie futbolu i otwarcie zachęcał do coming-outu podczas katarskiego turnieju. "The Guardian" skrupulatnie wyliczył, że od 2016 do grudnia 2022 roku Lineker zamieścił osiem wpisów o charakterze stricte politycznym.
Były reprezentant "Synów Albionu" był o swoją bezkompromisową postawę pytany wielokrotnie. Najlepiej wyjaśnił to bodaj w rozmowie z Rosem Atkinsem, która, co ciekawe, w 2021 roku została wyemitowana na antenie "BBC". Głównym tematem ówczesnej wypowiedzi Linekera była kwestia uchodźców, która po czasie uderza ze zdwojoną siłą.
- To dla mnie trudne do zrozumienia, jak bardzo niewiele współczucia mamy w sobie dla ludzi, którzy uciekają przed konfliktami, przed wojnami, a w przyszłości - kto wie - przed zmianami klimatycznymi. (...) Nigdy nie piszę, gdy jestem po kilku drinkach. Nigdy nie piszę, gdy kieruje mną złość. Nigdy nie piszę, jeśli mam choćby 1% wątpliwości co do tego, czy jestem pewny swojej wiadomości. (...) Ja w to wierzę. W uchodźców, zmiany klimatu. To jest ważne. Oni są ważni. (...) Pracuję dla "BBC", wcześniej pracowałem dla "BT Sport", pracuję dla "ITV", pracowałem dla Walkers, pracuję z niezliczonymi ludźmi, traktuję się jako freelancera - powiedział Anglik.
Tym samym Lineker stara się stawiać w pozycji człowieka zachowującego przynajmniej minimum przyzwoitości wobec innych ludzi. To postawa ważna i szlachetna. Znacznie bardziej szlachetna niż unikanie płacenia podatków, co Anglik, niestety, też ma na swoim koncie.

Co z tą Polską?

Burza związana z Garym Linekerem potrwała raptem kilka dni, ale odcisnęła swoje piętno na angielskim futbolu i samym "BBC". Doszło bowiem do wydarzeń przełomowych - zawodnicy i piłkarze odmówili udzielania wywiadów dla "Match of the Day", zaś sam program nie miał ani komentatorów, ani ekspertów, ani prowadzącego. Był po prostu pokazem skrótów meczowych, bowiem pojawienie się storpedowali nie tylko etatowi pracownicy stacji, ale też inne gwiazdy - choćby wspomniani Alan Shearer i Ian Wright, o których postawie pisaliśmy już TUTAJ.
Przede wszystkim jednak "BBC"... przyznało się do błędu. Trudno inaczej traktować zapowiedź tego, że Lineker wróci do "MOTD" w najbliższą sobotę, połączoną z oficjalnym oświadczeniem nadawcy, który zapowiada, że może dojść do zmiany regulacji w sprawie pracowników zewnętrznych. Być może bunt 62-letniego Anglika i reakcja, z jaką spotkali się włodarze, pozwoli na otworzenie oczu i dostrzeżenie, że czasami warto zabrać głos w niewygodnej sprawie, nawet jeśli nie spodoba się to części odbiorców.
Należy przy tym pamiętać, że wolność słowa i poglądów, o które walczył Lineker, nie może być traktowana jako wymówka do szerzenia nienawistnych tez, bo te nie mają nic wspólnego z wartościami, jakie niesie za sobą najnowsza lekcja. W istotnej socjologicznie książce "Wolność słowa a mowa nienawiści. Analiza karnoprawna" znajdują się dwa ważne fragmenty - po pierwsze "wolność słowa nie jest więc nieskończona", po drugie zaś, powołując się na Johna Locke'a, "nie jest więc to, jak się nam mówi wolnością, gdyby każdy robił to, co mu się podoba".
Nie zgadzam się zatem z końcową tezą Przemysława Rudzkiego, który w swoim ostatnim felietonie dla "Weszło.com" przekonywał, że prawdziwym problemem dla kibica byłoby usunięcie z "MOTD" skrótów meczowych, a nie Gary'ego Linekera. To nie tylko niezwykle powierzchowne podejście do tematu, ale wręcz zupełne spłycenie dyskusji, jaka rozpętała się nad Anglią. Przedmiotem całej sprawy nie było bowiem ego byłego kadrowicza, ale coś znacznie ważniejszego - ludzie.
Niemniej jest to niestety zgodne z ogólnym podejściem, jakim kieruje się spora część środowiska. Że o tematach politycznych dziennikarz sportowy wypowiadać się nie powinien, bo ktoś uroił sobie, że te dwie dziedziny nie idą ze sobą w parze.
Prawda jest jednak taka, że one maszerują ze sobą pod rękę. Jesteśmy otoczeni i polityką, i kwestiami społecznymi. Można od tego uciekać do wyimaginowanej utopii, ale nie zmieni to samego korzenia tematu, a wręcz może okazać się szkodliwe. Osoby publiczne - do których często zaliczani są właśnie dziennikarze, artyści, pisarze, sportowcy - zadziwiająco często nakładają na siebie zasłonę milczenia. Pozostaje zapytać (retorycznie?) w imię czego to robią, chociaż ja, personalnie, prawdopodobnie i tak nie zostanę przekonany.
Bliżej mi do Linekera czy Neville’a, prezentujących jasny światopogląd - w końcu ich głos, głos części społeczeństwa, ma ogromne znaczenie. "BBC" już to wie.

Przeczytaj również