Tego Sousę polubić będzie znacznie łatwiej. Lech Poznań walczy o perełkę z Portugalii. "Okazja na rynku"

Tego Sousę polubić będzie znacznie łatwiej. Lech Poznań walczy o perełkę z Portugalii. "Okazja na rynku"
screen
Zainteresowanie sprowadzeniem Afonso Sousy Lech Poznań wykazywał już w maju. W końcu jednak "Kolejorz" przeszedł do konkretów, czemu trudno się dziwić. Analizując grę potencjalnego nabytku Mistrzów Polski, łatwo odnieść wrażenie, że to piłkarz o wyjątkowych umiejętnościach w skali całej Ekstraklasy. Gdzie zatem znajduje się haczyk?
29 marca młodzieżowa reprezentacja Portugalii stanęła w szranki z Grecją. W ramach eliminacji do Mistrzostw Europy U21 kadra z Półwyspu Iberyjskiego nie dała najmniejszych szans swoim rywalom. Gospodarze przegrali aż 0:4, trzy bramki tracąc jeszcze w pierwszej połowie. Z perspektywy czasu, nawet jeśli minęły tylko trzy miesiące, rezultat ten można uzasadnić bardzo szybko. Wystarczy spojrzeć na nazwiska, na które mógł postawić Rui Jorge.
Największe wrażenie robi siła ofensywna Portugalii. Znajdziemy tam bowiem Paulo Bernardo, reprezentującego Benfikę, a także gros zawodników, którzy właśnie otrzymali angaż w Premier League. Kapitanem reprezentacji był Fabio Vieira, nowy nabytek Arsenalu (więcej o tym wyjątkowym pomocniku przeczytacie TUTAJ). Towarzyszyli mu Fabio Carvalho - ściągnięty do Liverpoolu - a także Fabio Silva, który występuje w Wolverhampton. Cała ta trójka miała walny wkład w ostateczny wynik, biorąc bezpośredni udział przy trzech z czterech trafień.
Wyjątek stanowi gol, który ustalił wynik spotkania. W 60. minucie z boiska zszedł Fabio Carvalho, którego zastąpił Afonso Sousa. Niedługo później Portugalczyk posłał idealną piłkę do Henrique Araújo i zrobiło się 4:0. Dużego zaskoczenia nie było, bowiem środkowy pomocnik już we wcześniejszej fazie eliminacji pokazywał się z dobrej strony. Dość powiedzieć, że asysta ze starcia z Grecją była czwartą, którą Sousa zanotował w tych rozgrywkach.
Nie ma więc przypadku w tym, że 22-letni piłkarz B-SAD towarzyszy zawodnikom, na których europejscy giganci rozbijają swoje skarbonki. Medal ten ma jednak też tę drugą stronę - w końcu Afonso Sousa przymierzany jest nie do PSG lub Liverpoolu, ale do Lecha Poznań. I z całą pewnością nie będzie kosztował kilkudziesięciu milionów, lecz - jak podaje Piotr Koźmiński - około 750 tysięcy euro.
Niemniej gra pomocnika, który niedawno pożegnał się z najwyższym szczeblem rozgrywkowym w ojczyźnie, zasługuje na słowa uznania. Jeśli "Kolejorz" ma wchodzić na międzynarodowy poziom za sprawą swoich transferów, to właśnie dzięki takim zawodnikom jak Afonso Sousa. Portugalczyk może nie rzuci na kolana każdego, ma swoje wady, ale w skali Ekstraklasy zapowiada się na perłę.

Między liniami

Afonso Sousa najczęściej porównywany jest do Fabio Vieiry. Z piłkarzem Arsenalu łączą go nie tylko warunki fizyczne, niejako przynależność klubowa, ale też sposób gry. Największą zaletą najnowszego nabytku "Kanonierów" są jego podania. Portugalczyk był najlepszym asystentem w rodzimej lidze - zanotował aż 14 ostatnich podań, a do pierwszego składu FC Porto na stałe przebił się dopiero w 2022 roku.
Zawodnik, który może niebawem trafić do Lecha Poznań, takim dorobkiem pochwalić się nie może. W barwach B-SAD zaliczył on tylko dwie asysty, co może rzutować na początkową opinię o tym zawodniku. Jest to jednak złudne wrażenie, bowiem dystans, który w tym wypadku dzieli Sousę i Vieirę, wcale nie jest tak gargantuiczny. Współczynnik xA (asysty spodziewane) Sousa ma na poziomie 2,06, natomiast Vieria 4,56.
- Sousa z pewnością jest gwarantem asyst i wykreowanych szans, dlatego warto zawiesić na nim oko. Pamiętajmy również, że to młody piłkarz i ma jeszcze dużo miejsca na rozwój - mówi nam współtwórca "Long Ball Futebol Podcast", poświęconego portugalskiej piłce.
22-letni zawodnik faktycznie przyciąga uwagę swoim sposobem gry w piłkę, a rzeczą, którą próbuje wykonywać permanentnie, są prostopadłe podania. To właśnie one stanowią największe zagrożenie w arsenale pomocnika, o którego tak zaciekle walczy Lech Poznań. W trakcie całego sezonu 2021/22 piłki posłane między linami formacji rywala stanowiły blisko 28% wszystkich celnych podań Sousy.
Sousa podanie
Screen WyScout
Sousa podanie 2
Screen WyScout
Warto przy tym zaznaczyć, że młodzieżowy reprezentant Portugalii grał w drużynie, która w pełni zasłużenie pożegnała się z elitą, zatem ciężko było wykręcać powalający wynik w klasyfikacji kanadyjskiej. Eksperci od iberyjskiej piłki podkreślają, że w B-SAD Afonso Sousa był nie tyle wyróżniającą się postacią, co po prostu najlepszym piłkarzem. Jego transfer do mocniejszego klubu nie jest zatem niczym niespodziewanym, a rzeczą, na którą ten pomocnik zasłużył.
- Grał w drużynie, która miała podstawowe problemy z grą w piłkę. Przejście do drużyny grającej atakiem pozycyjnym pozytywnie wpłynie na jego rozwój i pewność siebie - dodaje Radosław Misiura, pasjonat portugalskiego futbolu.

Lech może tylko skorzystać

Afonso Sousa dorobił się miana zawodnika szybko myślącego. Porusza się po boisku bardzo sprawnie, dzięki czemu zyskuje uniwersalność, którą łatwo wykorzystać. Portugalczyk może nie tylko obsadzić kilka pozycji w środku pola - najpewniej czuje się jako ofensywny pomocnik - ale też bywał ustawiony na skrzydle. Jest bowiem na tyle szybki, by spokojnie poradzić sobie na skraju boiska.
W kontekście Lecha Poznań to bardzo ważna informacja. "Kolejorza" czeka gra na kilku frontach. Zawodnicy przygotowują się do eliminacji Ligi Mistrzów, a do tego spróbują obronić tytuł mistrzowski i sięgnąć po Puchar Polski. Nowemu szkoleniowcowi Lecha, Johnowi van den Bromowi, z pewnością przyda się piłkarz, który ubezpiecza kilka formacji. Co więcej, ubezpiecza je w sposób, który nie rzutuje negatywnie na jakość. Sousa ma bowiem wszystko, aby w kontekście Ekstraklasy stać się postacią wyróżniającą.
Portugalczyk dysponuje nie tylko bardzo dobrym przeglądem pola, który w drużynie pokroju "Kolejorza" może robić jeszcze większe wrażenie. O holenderskim szkoleniowcu wiemy jeszcze względnie niewiele, lecz informacją, która stale się powtarza, jest fakt zamiłowania byłego piłkarza Ajaksu do ofensywnej i szybkiej piłki. Taki styl gry determinuje regularne poruszanie się między linami rywala, co Sousa może wykorzystywać.
Jednocześnie wątpliwym jest, aby 22-latek wygryzł ze składu Joao Amarala. Piłkarz B-SAD prawdopodobnie zakotwiczy w Lechu jako ósemka, lecz nie będzie to dla niego żadna nowość. W ciągu dwóch ostatnich lat regularnie dryfował on między wszystkimi pozycjami linii pomocy i konsekwentnie wypełniał swoje zadania. Afonso nie tylko czaruje z piłką przy nodze, ale również sprawnie radzi sobie w grze destrukcyjnej.
W minionym sezonie wychowanek FC Porto zaliczył aż 30 udanych wślizgów, 51 przechwytów oraz 107 odbiorów piłki na połowie rywala. To liczby, pod względem których deklasuje wspominanego już Fabio Vieirę. Oczywiście, zawodnik Arsenalu grał w drużynie, która częściej była stroną atakującą, ale jednocześnie nie brakowało pochwał, skierowanych właśnie ku temu, jak Portugalczyk radzi sobie w obronie. Tymczasem jego znacznie mniej znany rodak wypada po prostu lepiej.
- Nie trafił z klubem, ale na pewno nauczył się tam odpowiedzialności taktycznej. Oni często głęboko bronili i Sousa również musiał wykonywać tytaniczną pracę w defensywie. W sezonie 20/21 trenował pod okiem świetnego taktyka. Wówczas trenerem B SAD był Petit – szkoleniowiec, który kapitalnie potrafił ustawić zespół pod kątem defensywnym. Za jego kadencji tracili zresztą bardzo mało bramek (wyłączając TOP4, mieli najlepszą obronę w lidze). Jeśli chodzi o środek pola, to praktycznie nie było pozycji, na której Sousa w Portugalii by nie zagrał. Jest wybiegany i agresywny, dobrze pressuje, a co za tym idzie notuje całkiem sporo odbiorów. No i, z tego co da się usłyszeć, to Lech widzi w nim ósemkę. Ofensywna pomoc to królestwo Amarala, więc być może Afonso na stałe przeniesie się trochę głębiej - zapowiada Radosław Misiura.
Włodarze Lecha sprowadzają zatem do Poznania kogoś, kto, zachowując wszystkie proporcje, jest naszą lokalną odpowiedzią na Bernardo Silvę. Afonso Sousa bardzo dobrze czuje się z piłką przy nodze, nie przeszkadza mu gra w pressingu, potrafi dobrze dryblować i dysponuje imponującą wizją gry. Dlaczego zatem 22-latek będzie kosztował tak niewielkie pieniądze?

Okazja na rynku

Przynależność klubowa Afonso Sousy jest dość skomplikowana. Zawodnik ten, teoretycznie, należy do B-SAD. Spadkowicz ma jednak tylko 50% praw do tego zawodnika. Resztę posiada FC Porto, lecz to akurat jest dla Lecha Poznań bardzo dobra informacja. Wszystko bowiem wskazuje na to, że portugalskie kluby dogadają się między sobą i niebawem 22-latek zostanie w pełni wykupiony przez zespół z Lizbony.
Dzięki temu "Kolejorz" nie będzie musiał płacić kilku milionów euro i pobijać rekordu Ekstraklasy. Na transfer Sousy przeznaczy prawdopodobnie około 750 tysięcy euro. B-SAD potrzebuje bowiem zastrzyku pieniędzy i sprzedaż najlepszego zawodnika z pewnością pomoże w załataniu dziury budżetowej.
- Wszystko wskazuje na to, że Porto ustąpi B-SAD i odda 100% praw do tego zawodnika. Oczywiście nie za nic, bo Porto weźmie sobie od nich Niltona Varelę i Luísa Motę (szczególnie ten pierwszy jest całkiem niezły). A te średnie portugalskie kluby sprzedają za zdecydowanie mniejsze kwoty niż czołówka. Do tego dochodzi spadek, więc niezwłocznie potrzebują gotówki. Gdyby Porto nadal posiadało 50% praw do karty zawodniczej Afonso Sousy, to prawdopodobnie kwota transferu byłaby nieco wyższa. "O Jogo" informowało nawet o czterech milionach euro, ale po czasie możemy ten news włożyć między bajki - tłumaczy nam Misiura.
22-latkiem interesują się przeciętne kluby z Portugalii, lecz trudno jest im rywalizować z Lechem nie tylko pod względem finansowym, ale i prestiżu. O lidera spadkowicza stara się między innymi Vitória Guimarães, lecz wątpliwym jest, aby klub ten przebił ofertę i możliwości "Kolejorza". Należy również pamiętać, że sam zawodnik może preferować dołączenie do czołowego klubu w Polsce, gdzie będzie miał szansę zaprezentować się w eliminacjach do Ligi Mistrzów.
Sugerowana kwota jest zatem wypadkową kilku kwestii. Afonso Sousa z jednej strony odstaje nieco od swoich najbardziej znanych kolegów z kadry młodzieżowej, ale też gra w klubie, który nie ma odpowiedniej pozycji, aby stawiać bardzo twarde warunki. Najlepsze kluby w Portugalii nie są szczególnie zainteresowane sprowadzeniem rzeczonego pomocnika, natomiast reszta wcale nie daje lepszych perspektyw niż przeprowadzka do Ekstraklasy. Lech złowił na rynku transferowym prawdziwą okazję i powinien ją wykorzystać, nawet jeśli istnieją pewne mankamenty.

Kapka dziegciu

Sprowadzenie 22-latka z B-SAD niesie za sobą pewne ryzyko. Podobne stwierdzenie można jednak wysnuć w zasadzie w wypadku każdego transferu. W końcu niezależenie od tego, jak dobry jest dany piłkarz, czasami szereg okoliczności składa się na to, że dochodzi do transferowego niewypału. Tutaj, rzecz błaha, może być podobnie, lecz tego aspektu nie można realnie zakładać z wyprzedzeniem. Zbyt mało w nim konkretów.
W związku z tym główną wadą Afonso Sousy stają się jego warunki fizyczne. Cała generacja portugalskich playmakerów prezentuje się tak, jakby mógł ją porwać wiatr, a upragniony piłkarz Lecha Poznań nie jest w tym wyjątkiem. Należy jednak podkreślić, że w tym wypadku przekłada się to na jakość oddawanych przez niego strzałów. Ta, jako jedna z nielicznych cech Sousy, nie stoi na szczególnie wysokim poziomie.
- Jest chudzinką. Ale to nic nowego. Większość młodych ofensywnie usposobionych portugalskich pomocników tak wygląda. Na przykład w Anglii są w szoku, że Fabio Vieira tak miernie wygląda pod kątem fizycznym. W poważniejszej lidze byłby to problem, ale czy w Ekstraklasie? Poza tym na pewno można przyczepić się do strzałów Sousy. Brakuje w nich siły i jak już strzela bramki, to zwykle po technicznych i precyzyjnych uderzeniach - zapowiada Radosław Misiura.
Najważniejszym pytaniem staje się zatem to, czy Afonso Sousa w pełni odnajdzie się w zespole, który preferuje zupełnie inny sposób gry niż B-SAD. Zdaniem ekspertów taka zmiana powinna wyjść Portugalczykowi na dobre, w końcu maluje się on jako zawodnik skrojony pod ofensywną grę i wymienianie dziesiątek podań. W poprzednim sezonie niemal każda akcja spadkowicza była przeprowadzana właśnie przez 22-latka. W Lechu ciężar ten powinien się rozłożyć. Czas pokaże, czy z korzyścią dla "Kolejorza".
Afonso Sousa być może nie będzie zbawieniem Mistrzów Polski, przynajmniej nie teraz. Ma jednak wiele, aby w konsekwencji zostać wiodącą postacią w Ekstraklasie. Tendencja pokazuje, że zawodnicy którzy radzą sobie w Portugalii, spokojnie odnajdują się na naszych krajowych boiskach. Świadczą o tym transfery Joao Amarala, Pedro Tiby, czy nawet Luqinhasa, który przecież na Półwyspie Iberyjskim też miał nieliche problemy z punktowaniem w klasyfikacji kanadyjskiej.
O ile ten ruch faktycznie się ziści, 22-letni piłkarz trafi do Poznania z dużym bagażem oczekiwań ze strony kibiców. Powinien jednak otrzymać równie duży kredyt zaufania, bo jeśli wszystko pójdzie po myśli "Kolejorza", to możemy być świadkami narodzin prawdziwego czarodzieja w skali Ekstraklasy. A to dla naszej ligi, którą każdego dnia smagają wszechobecne kompleksy, jednoznacznie dobra wiadomość.

Przeczytaj również