Wielki powrót Isco. Były gwiazdor Realu znów zachwyca, ulubiony trener pomógł. "Znowu może cieszyć się piłką"

Wielki powrót Isco. Były gwiazdor Realu znów zachwyca, ulubiony trener pomógł. "Znowu może cieszyć się piłką"
pressinphoto/SIPA USA/PressFocus
Swego czasu był uważany za jednego z najlepszych pomocników na świecie. Isco po dłuższym kryzysie teraz powrócił do żywych. Dzięki staremu znajomemu znów wskoczył na najwyższy poziom i jest gwiazdą nie tylko Betisu, ale i całej ligi hiszpańskiej. Nic więc dziwnego, że coraz głośniej mówi się również o jego powrocie do reprezentacji.
Uważano go za brylant hiszpańskiego futbolu. Gdy za czasów gry w Maladze jego talent eksplodował, na stole miał oferty od największych, w tym Barcelony i Realu. Trafił na Estadio Santiago Bernabeu. Isco z “Królewskimi” sięgnął po wszystko, co tylko się dało, ale pośród nadmiaru madryckich gwiazd nie zawsze potrafił się odnaleźć. Odszedł stamtąd tylnymi drzwiami, jako piłkarz z jednej strony spełniony, a z drugiej jednak trochę zmarnowany talent. W pewnym momencie wydawało się, że jego kariera zawisła na włosku. Przez pół roku pozostawał bez pracodawcy. W mediach przewijały się kolejne, coraz bardziej wymyślne informacje dotyczące przyszłości doświadczonego pomocnika. Ten jednak cierpliwie czekał, by po raz kolejny stanąć ramię w ramię z trenerem, który go w przeszłości ukształtował. Manuel Pellegrini kiedyś zaprezentował Isco światu w Maladze, a teraz odbudowuje go w Betisie. I robi to z bardzo dobrym efektem.
Dalsza część tekstu pod wideo

Podwójne podejście

Dekada spędzona przez Isco na Santiago Bernabeu naznaczona była passem wielkich sukcesów “Los Blancos”. Hiszpan w sumie sięgnął z Realem aż po 19 trofeów, w tym pięciokrotnie triumfował w Lidze Mistrzów. Przez dobrych kilka sezonów był bardzo ważnym elementem zespołu - zarówno u Carlo Ancelottiego, jak i Zinedine’a Zidane’a. Na papierze wszystko wyglądało więc przepięknie, jednak ostatnie lata wychowanka Valencii były już bardzo dyskretne.
Kryzys nastąpił w sezonie 2018/2019, kiedy Isco nie potrafił się dogadać z nowym trenerem, Santiago Solarim. Po jego odejściui powrocie Zidane’a sytuacja hiszpańskiego pomocnika niewiele się zmieniła. W międzyczasie, mimo oferty m.in. z Barcelony, postanowił on jednak przedłużyć kontrakt z “Królewskimi”. W konsekwencji później stał się on poniekąd więźniem tej umowy, która ostatecznie wygasła latem 2022 roku.
Isco trafił wtedy do Sevilli, co wydawało się logicznym wyborem. Powrót w rodzinne strony i ofensywnie grający zespół miały pomóc Hiszpanowi w odzyskaniu formy. Tak się jednak nie stało. Choć do momentu przerwy związanej z mundialem w Katarze grał sporo, to nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Na Estadio Sanchez Pizjuan panował zresztą wtedy spory chaos. Ostatecznie na dwa dni przed wigilią Isco rozwiązał kontrakt z klubem. Od tego czasu pozostawał bez pracodawcy. W styczniowym oknie był bliski związania się z Unionem Berlin, ale koniec końców dopiero latem dołączył do Betisu.
- Istnieje wiele powodów, dla których Isco wybrał właśnie Betis. Jednym z nich jest postać trenera Manuela Pellegriniego. Już po krótkiej rozmowie z tym szkoleniowcem pomocnik zrozumiał, że znowu może cieszyć się piłką. I tak się stało. Ta współpraca zrobiła różnicę. Pellegrini wiedział, że jest w stanie jeszcze sporo wydobyć z Isco. A jego pewność siebie przełożyła się na formę zawodnika, który z kolei przeniósł ją na boisko. Do tego wszystkiego wzrosła kondycja całego zespołu, a gracze tacy jak Nabil Fekir czy Abde Ezzalzouli również okazali się dla Isco bardzo pomocni. Mógł dzięki temu wszystkiemu poczuć, że to dla niego dobry zespół - mówi w rozmowie z nami Daniel Lagos, korespondent “Diario AS” w Sewilli.

Szamotanina, gwiazdy i wolność

To właśnie na Estadio Benito Villamarin Isco wreszcie odpowiedział swoim krytykom. W ostatnich latach zarzucali mu oni niewielkie poświęcenie w defensywie, skłonność do nadwagi i brak motywacji. Podczas gry w Sevilli doszło do sytuacji, w której 31-latek musiał mierzyć się nie tylko z krytyką ze strony kibiców, ale również z wewnątrz klubu. Pomocnik popadł w otwarty konflikt z trenerem Jorge Sampaolim i dyrektorem sportowym Monchim. Z tym drugim miało dojść nawet do szamotaniny, którą musiały rozdzielać osoby trzecie.
- W przypadku Isco najważniejsze było nastawienie mentalne. Przyszedł do Betisu, by pokazać, że w futbolu wciąż coś znaczy. Pellegrini zapewnia mu miejsce w składzie i dużą wolność na boisku. W ten sposób wszystko staje się prostsze. Nikt nigdy nie wątpił w jego piłkarską jakość. Być może padały różne sugestie w kwestii jego formy i kondycji fizycznej, ale sam piłkarz zdołał szybko odeprzeć tę krytykę. Pressuje, biega i pomaga zespołowi. W meczach prezentuje nie tylko magię, ale zostawia również sporo wysiłku - opowiada Lagos.
Isco w Betisie dostał zdecydowanie więcej swobody niż wcześniej w Realu. Tam, biorąc pod uwagę natłok gwiazd w postaci Cristiano Ronaldo, Garetha Bale’a czy Karima Benzemy, miał na swoich barkach więcej zadań związanych z obroną dostępu do własnej bramki. U Pellegriniego znów odpowiada głównie za kreację, choć nie jest też zupełnie pozbawiony obowiązków w defensywie. To wszystko przekłada się także w naturalny sposób na liczby. Dotąd w 17 meczach we wszystkich rozgrywkach Isco zanotował po trzy gole i asysty. To z kolei czyni go w klasyfikacji kanadyjskiej trzecim najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny - za Willianem Jose i Ayoze Perezem.

Najtrudniejsze zadanie

Być może nie doszłoby do renesansu formy Isco bez wspomnianego już Pellegriniego. Kiedy obaj panowie współpracowali ze sobą w Maladze, pomocnik dopiero wskakiwał na najwyższy poziom. Był brylancikiem hiszpańskiego futbolu, w 2012 roku otrzymał nagrodę “Golden Boy”, przyznawaną najbardziej utalentowanemu piłkarzowi młodego pokolenia. Wtedy też walnie przyczynił się do historycznego sukcesu ekipy z La Rosaledy w Lidze Mistrzów, kiedy to w sezonie 2012/2023 Malaga była o krok od półfinału. Nic dziwnego, że Pellegrini po odejściu do Manchesteru City mocno zabiegał o sprowadzenie Hiszpana na Etihad Stadium. Ich ponowne spotkanie w jednej szatni nastąpiło jednak dopiero w Betisie i jak na razie przynosi ono wszystkim stronom spore korzyści.
- Bez wątpienia duet Pellegriniego z Isco jest jedną z największych broni Betisu. Ich współpraca jest całkowita i szczera. Piłkarz chce grać praktycznie wszystko, a trener daje taką możliwość. Isco może poruszać się na boisku z dużą swobodą, choć zawsze musi też pomagać drużynie w defensywie. W tej współpracy widać taki niepisany pakt. Obaj panowie przeżyli już kilka szczęśliwych chwil w Maladze i teraz kontynuują to na Estadio Benito Villamarin - zauważa Lagos.
Dobra postawa Isco przyczynia się również do solidnej formy całego zespołu. Betis na razie w lidze okupuje siódmą lokatę, przewodzi też w swojej grupie Ligi Europy. Nic więc dziwnego, że skoro 31-latek jest jedną z najjaśniejszych postaci całej La Ligi, kibice coraz częściej domagają się jego powrotu do reprezentacji Hiszpanii. W niej ostatni raz grał w 2019 roku. Póki co selekcjoner Luis de la Fuente pozostaje co prawda nieugięty, ale wydaje się, że przy takiej formie Isco prędzej czy później będzie musiał go przynajmniej przetestować.
- Isco faktycznie czeka teraz na powołanie do reprezentacji Hiszpanii. Być może rzeczywiście swoją grą pokazuje, że zasługuje na telefon od selekcjonera, ale wiemy, że ciężko wmieszać się w plany Luisa de la Fuente. Bez wątpienia jest to wyzwanie dla samego zawodnika. Wielu uważa, że jest już znowu blisko poziomu z Realu Madryt. I wierzę w to, że wciąż może pokazać jeszcze lepszą wersję siebie. Jaka może być jego przyszłość? Betis ma nadzieję, że Isco pozostanie u nich przynajmniej do lata, a sam zawodnik uważa, że nie ma dla niego lepszej drużyny niż właśnie “Verdiblancos” - podsumowuje nasz rozmówca.

Przeczytaj również