5 powodów, dla których FC Barcelona znów dokona cudu. Już udowodniła, że niemożliwe nie istnieje

5 powodów, dla których Barcelona znów dokona cudu. Już udowodniła, że niemożliwe nie istnieje
SOPA Images/SIPA/PressFocus
Po porażce na Camp Nou 1:4 Ronald Koeman przyznał, że jego zespół właściwie nie ma szans na awans do ćwierćfinału. Ale dziś nastroje w Barcelonie są bojowe. “Blaugrana” wierzy w remontadę i wyrzucenie PSG za burtę. I choć to wciąż mało realny scenariusz, jest kilka powodów, dla których to goście mogą dziś świętować.
Od sromotnej klęski, jaką “Barca” poniosła w pierwszym spotkaniu z mistrzami Francji, minęło kilka tygodni. W futbolu to wieczność, czego właśnie mamy najlepszy dowód. Nagle w stolicy Katalonii pojawił się promyk nadziei na lepszą przyszłość klubu. A nawet duży promień. Nie dziwi więc, że środowisko Barcelony po cichu liczy na remontadę. Sensacja, bo w takich kategoriach należy rozpatrywać ewentualne odpadnięcie PSG, byłaby doskonałym dowodem na obranie przez “Blaugranę” właściwej drogi. Tylko czy ten sam zespół, który dopiero co został na własnym boisku zmieciony z planszy przez Kyliana Mbappe, stać na show w paryskim Parku Książąt? To byłoby naprawdę nieprawdopodobne. Nie oszukujmy się - taki scenariusz jest trudny do wyobrażenia. Ale czy niemożliwy? Znaleźliśmy 5 powodów, dla których może dziś dojść do olbrzymiej niespodzianki. Sami oceńcie, czy są one miarodajne.
Dalsza część tekstu pod wideo

1. Bo Barcelona już raz udowodniła, że niemożliwe nie istnieje

- Jeśli oni strzelili nam cztery gole, my możemy strzelić sześć. Nie mamy absolutnie nic do stracenia i bardzo dużo do zyskania - zapowiadał cztery lata temu Luis Enrique, ówczesny menedżer “Barcy”. Jego słowa okazały się prorocze. Dwumecz przeciwko PSG z sezonu 2016/17 na zawsze zapisał się złotymi zgłoskami w historii klubu z Camp Nou. I w annałach całej Ligi Mistrzów. Wtedy, tak jak i dzisiaj, Barcelona musiała dokonać cudu. W Paryżu przegrała 0:4. Francuzi byli jedną nogą w ćwierćfinale. Zupełnie jak teraz. A jednak polegli. “Blaugrana” zrobiła słynną remontadę, a gol na 6:1 autorstwa Sergiego Roberto spowodował reakcję kibiców porównywalną do trzęsienia ziemi.
<<WIĘCEJ O TAMTYM NIESAMOWITYM SPOTKANIU PRZECZYTASZ TUTAJ>>
Dziś wieczorem “Barca” nie potrzebuje sześciu goli. Wystarczą cztery, przy założeniu, że PSG nagle zapomni o grzę w piłkę, a Kylian Mbappe zostanie schowany do “kieszeni” przez niepewną defensywę rywali. Brzmi irracjonalnie? Pewnie, że tak. Jest na to choćby cień szansy? Pewnie, że tak. W futbolu niemożliwe nie istnieje.

2. Bo dopiero co skutecznie odrobiła straty w dwumeczu

Podopieczni Koemana mieli ostatnio doskonałe przetarcie przed rewanżem z PSG. W Pucharze Króla musieli gonić wynik po porażce w pierwszym spotkaniu półfinałowym przeciwko Sevilli. Na wyjeździe “Duma Katalonii” poległa w bezbarwnym stylu 0:2. U siebie doprowadziła do dogrywki i finalnie przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Rywale z Andaluzji to nie byle przeciętniacy, więc należy docenić skuteczną mini-remontadę w wykonaniu “Barcy”. Jasne, wicemistrzowie Hiszpanii mieli dużo łatwiejsze zadanie niż dziś, bo musieli odrabiać dwa gole straty i grali rewanż u siebie, a i przeciwnik nie był klasy paryżan. Ale z drugiej strony udana pogoń za Sevillą pozwoliła im uwierzyć, że i we Francji mogą dokonać cudu. Morale wystrzeliło w górę.

3. Bo w klubie panuje euforia

Nastrój na Camp Nou poprawiła nie tylko wygrana z Sevillą, lecz także - a może przede wszystkim - otwarcie nowego rozdziału w historii klubu. W niedzielny wieczór Joan Laporta wygrał wybory prezydenckie i po ponad dziesięciu latach przerwy znów objął stery w Barcelonie. Gorszy od Sandro Rosella i Josepa Marii Bartomeu nie będzie. Jest sprawdzony w boju. To on stworzył wielką “Barcę”, która w XXI w. przez lata dominowała w europejskim futbolu. Wymyślił Pepa Guardiolę i dał mu szansę wskoczenia do światowej czołówki trenerów. Wreszcie - ma dobre relacje z Leo Messim i stanowi być może furtkę do przedłużenia kontraktu z Argentyńczykiem. Laporta po odebraniu gratulacji nie owijał w bawełnę i zapowiedział, że remontada jest możliwa. Nowy-stary szef wierzy w awans. Piłkarze przynajmniej spróbują mu udowodnić, że są w stanie tego dokonać. A w dobrym nastroju o to łatwiej.

4. Bo ma Leo Messiego

Mecz na Camp Nou nie był udany dla Messiego. Argentyńczyk trafił do siatki z rzutu karnego, ale oprócz tego przypominał Cristiano Ronaldo z wczorajszej potyczki Juventusu przeciwko Porto. Grał niemrawo, bez polotu, apatycznie. Teraz ma szansę się zrehabilitować. To wciąż wielki piłkarz. Jeśli na kimś Barcelona ma oprzeć remontadę, to właśnie na Leo. Kapitan może przy okazji udowodnić, że w przeciwieństwie do wielkiego rywala z Turynu, jego stać na wymierne wsparcie drużyny w kluczowym momencie. To ważny test dla Messiego. Być może rezultat dzisiejszego spotkania wpłynie nawet na decyzję gwiazdora “Barcy” o ewentualnym odejściu z klubu.

5. Bo PSG nie jest nieomylne

Paryżanie zagrali koncert w Katalonii, dyrygowani przez zjawiskowego Kyliana Mbappe. Ale nie są nieśmiertelni. Absolutnie nie w tym sezonie, kiedy to zmagają się ze sporą konkurencją na krajowym podwórku i nawet nie prowadzą w Ligue 1. Zaledwie kilka dni po spektaklu podopiecznych Mauricio Pochettino na Camp Nou, ci sami piłkarze bezradnie przegrali na własnym boisku z Monaco (0:2). W lidze mają sześć porażek na koncie. Zdarzają im się słabsze dni, gorsze spotkania. Niewykluczone przecież, że jeden z takich momentów nadejdzie właśnie dziś.
***

Na relację na żywo z hitu w Paryżu oraz drugiego dzisiejszego meczu - Liverpoolu z RB Lipsk - zapraszamy od 20:00 na naszą stronę. W trakcie relacji będzie dostępny czat na żywo dla zarejestrowanych użytkowników. Do zobaczenia!

Czy FC Barcelona zdoła odwrócić losy dwumeczu i awansować do ćwierćfinału LM?

  • TAK46.12%
  • NIE53.88%

Przeczytaj również