Paweł Wszołek zagra w Legii Warszawa. Obie strony powinny na tym skorzystać

Były polonista na Łazienkowskiej. Niespodziewany powrót Wszołka do Ekstraklasy ma sens
MediaPictures.pl / shutterstock.com
Osłabioną ofensywę Legii Warszawa wzmocni Paweł Wszołek. 27-letni pomocnik wraca do Ekstraklasy po sześciu latach spędzonych we Włoszech i Anglii. O podpisaniu umowy z wicemistrzami Polski przez Wszołka mówiło się od dłuższego czasu. Klub i piłkarz osiągnęli wreszcie porozumienie i wydaje się, że obu stronom powinno wyjść to na dobre.
Paweł Wszołek to kolejny piłkarz, który po zagranicznych wojażach zdecydował się na powrót do ligowej szarzyzny. Przez lata na emigracji szło mu różnie, swoje się jednak nagrał. W przeciwieństwie do choćby będących w podobnym wieku Rafała Wolskiego, Dominika Furmana i Ariela Borysiuka, liznął całkiem sporo poważnego futbolu i może wracać raczej z podniesioną głową, szczególnie po pobycie w Anglii.
Dalsza część tekstu pod wideo

W Italii bez sukcesów

Wychowanek Wisły Tczew wyjechał na Zachód w 2013 r., po przyzwoitym, ale nie wybitnym sezonie w barwach targanej kłopotami organizacyjno-finansowymi Polonii Warszawa. Wyróżnił się jednak na tyle, że trafił do Sampdorii Genua, choć wcześniej zanosiło się na transfer do Hannoveru 96. Włosi niewiele ryzykowali, bo ściągnęli Wszołka za darmo.
W pierwszym sezonie w Genui polski pomocnik pojawiał się na boisku 19 razy, ale głównie pełnił rolę rezerwowego, wchodząc na ostatnie minuty. Grając przez niespełna 800 minut zanotował tylko dwie asysty i dołożył do tego jednego gola, którego zdobył pod koniec sezonu w wysoko przegranym meczu z Napoli.
W kolejnej kampanii Wszołek wygodnie rozgościł się na ławce Sampdorii, ledwo przekraczając licznik 200 minut na boisku. Tylko raz zagrał pełne spotkanie, na dodatek trener ustawił go na prawej obronie, co nie skończyło się dobrze. Były zawodnik “Czarnych Koszul” zagrał niepewnie, zawalił bramkę i znów wrócił do pozycji siedzącej.
Stało się jasne, że przygoda z “Sampą” dobiega końca. Zawodnik miał przenieść się do Serie B, ale ostatecznie poszedł na wypożyczenie do Hellasu Werona. Po kilku miesiącach wywalczył sobie pewne miejsce w składzie, bo od grudnia niemal co mecz grał od początku.
Trafił nawet do reprezentacji Adama Nawałki, strzelił dwie bramki w sparingu z Finlandią, ale z ostatecznej selekcji na Euro wykluczył go uraz. Zaś pięć ligowych asyst nie pomogło Hellasowi w utrzymaniu, bo drużyna z miasta Romea i Julii spadła z hukiem szczebel niżej. Sam piłkarz nie przekonał do transferu swoją grą żadnego zespołu z Serie A.

Pękła setka w ojczyźnie futbolu

Wszołkowi udało się wyrwać z zespołu spadkowicza. Hellas wypożyczył go do Queens Park Rangers, co było ruchem dość zaskakującym, ale - jak pokazał czas - słusznym. Czy w momencie przenosin do Anglii pomocnik mógł spodziewać się, że w trudnej, solidnej Championship zagra ponad sto spotkań? Raczej nie. QPR wykupiło go z Werony, stawiali na niego kolejni trenerzy, sezon w sezon mieścił się na ogół w składzie zespołu.
Co ciekawe, najwięcej minut Wszołek uzbierał w minionych rozgrywkach. Wystąpił w 35 spotkaniach z rzędu, grając na prawej pomocy lub prawym wahadle przy ustawieniu z trójką środkowych obrońców. Prezentował dobrą formę, strzelał, asystował i cieszył się niesłabnącym uznaniem byłego selekcjonera reprezentacji Anglii, Steve’a McClarena.
Były pomocnik Polonii miał jednak słabszą końcówkę sezonu, a na dodatek w kwietniu z posadą pożegnał się ufający mu McClaren. Pojawiały się informacje, że mający kłopoty finansowe klub nie zamierza przedłużać z nim wygasającego w czerwcu wysokiego kontraktu. W połowie maja QPR oficjalnie poinformowało o tym, że Wszołek znajduje się w gronie kilku zawodników, z którymi nie będzie podpisana nowa umowa. Można powiedzieć, że piłkarz padł ofiarą sporej rewolucji kadrowej, która miała miejsce w QPR w letnim okienku transferowym z powodów finansowych.
W komentarzach dominowały wyrazy wdzięczności i podziękowania ze strony kibiców drużyny, dających do zrozumienia, że decyzja o rozstaniu z Wszołkiem to błąd. Można było przypuszczać, że zawodnik szybko znajdzie nowy klub, bo wyrobił sobie niezłą markę w lidze. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała oczekiwania.
A propos oczekiwań, to finansowe wymagania piłkarza nie ułatwiały negocjacji z potencjalnymi pracodawcami. Z tego powodu Wszołek nie trafił do Lechii Gdańsk, której barwy reprezentował przez rok w czasach juniorskich. Tygodnie mijały, a 11-krotny reprezentant Polski dalej pozostawał bez klubu. Teraz właściwie stanął pod ścianą, dlatego Legii łatwiej było się z nim dogadać.
Nie ma co ukrywać, że 27-latek raczej nie planował powrotu do Ekstraklasy. W innym wypadku szybciej spojrzałby przychylnym okiem na zaloty ekip z Gdańska i Warszawy. Były polonista - o czym chętnie przypominają legijni kibice - przekonał się, że los to figlarz, ale kontrakt z Legią może mu wyjść na dobre.

Pomożecie? Pomożemy!

Dlaczego ten nieoczywisty wolny transfer ma się udać?
Po pierwsze, po odejściu Carlitosa i Sandro Kulenovicia (niezależnie od lipcowo-sierpniowej formy Chorwata), znacznie skurczył się potencjał ofensywny wicemistrzów Polski. Wszołek, o ile tylko będzie w pełni sił, z miejsca powinien wzmocnić siłę ognia stołecznej drużyny.
Po drugie, skrzydła Legii nie są jej, ujmijmy to łagodnie, siłą napędową w obecnym sezonie. Transfer Arvydasa Novikovasa to na razie kompletna klapa, a cierpliwość do Litwina stracił już trener Vuković. Luquinhas robi dużo wiatru i świetnie się czuje w dryblingu, lecz ma problemy z finalizacją akcji. Dominik Nagy był blisko odejścia z klubu, został, ale ma nierówną formę. Najmniej uwag można mieć do Marko Vesovicia, jednak trzeba przy tym pamiętać, że Czarnogórzec to też opcja na prawą obronę. Przyjście eks-gracza QPR zwiększy rywalizację i jakość “Wojskowych” na bokach pomocy.
Po trzecie, Wszołek ma dopiero 27 lat. Legia może być dla niego doskonałym przystankiem przed kolejną zagraniczną eskapadą. Jeśli się sprawdzi, będzie strzelał, asystował, wskoczy do grona czołowych zawodników ligi, to ponowny sygnał z Zachodu przyjdzie zapewne wcześniej, niż później. A właśnie dokonywany krok do tyłu okaże się strzałem w dziesiątkę przed trzema krokami do przodu.
Jeśli Paweł Wszołek pokaże optymalną dyspozycję, Legia będzie mieć z jego gry spory pożytek. I prawdopodobnie - spory zarobek. Klub pomoże piłkarzowi, piłkarz pomoże klubowi. Wydaje się, że obie strony powinny skorzystać z tego dealu.
Mateusz Hawrot

Przeczytaj również