30 milionów za 17-latka z drugiej ligi? Borussia Dortmund chce wychować kolejnego Sancho

30 milionów za 17-latka z drugiej ligi? Borussia chce wychować kolejnego Sancho
Martyn Haworth/PressFocus
Ma 17 lat i właśnie skończył swój pierwszy sezon w dorosłej piłce. 42 razy zakładał koszulkę Birmingham, klubu grającego “tylko” na poziomie Championship. Mimo tego już szykuje mu się kilkudziesięciomilionowy, zagraniczny transfer. Jude Bellingham to jeden z największych piłkarskich diamentów ostatnich lat. A wszystko wskazuje na to, że jego występami cieszyć się będą teraz kibice Borussii Dortmund.
Młodziutki Anglik przeszedł już podobno testy medyczne w Niemczech i dopięcie jego przenosin na Signal Iduna Park wydaje się tylko formalnością. Niebawem możemy doczekać się więc potwierdzenia tej informacji. Jeśli takowe się pojawi, sympatycy BVB powinni zacząć zacierać ręce. Bo, mówiąc krótko, jest na co czekać.
Dalsza część tekstu pod wideo

Najmłodszy w historii

O tym, że Bellingham to absolutnie wyjątkowy talent, wiedzieli na St Andrews już od dawna. W grupach juniorskich błyszczał na każdym poziomie, ale ostatnio zaliczył szalony skok. Jako 14-latek zadebiutował w drużynie U18. Rok później w kategorii U23. Nie minęło kolejne 12 miesięcy, a przedstawił się kibicom podczas spotkania pierwszego zespołu.
Gdy wybiegał na murawę w meczu Pucharu Ligi przeciwko Portsmouth, stał się najmłodszym graczem w historii klubu (16 lat i 38 dni). 25 dni później pobił kolejny rekord, tym razem strzelając zwycięskiego gola w ligowym starciu ze Stoke. Cała niebieska część Birmingham oszalała. Zyskała nowego bohatera.
Nie jest to żadna przesada. Znalazło się małżeństwo, które nazwało dziecko na jego cześć. Urodziło się bowiem w dniu debiutu młodziutkiego zawodnika. Państwo Paige i James McGonnell postanowili upamiętnić wielki talent z ich ukochanego klubu. Oczywiście, niedługo potem, zaproszono ich na spotkanie z potencjalną gwiazdą futbolu.
Jude brylował również na polskich boiskach. W zeszłym roku, jako kapitan, poprowadził reprezentację Anglii do lat 17 do zwycięstwa w Pucharze Syrenki. Zgarnął też nagrodę dla najlepszego zawodnika turnieju.

Naturalny talent

Większość ekspertów, którzy oceniają występy Bellinghama, zwracało uwagę na jego zmysł do gry na małej przestrzeni. Nastolatek bez problemu potrafi ograć kilku przeciwników, którzy go otaczają. Jego szybkie, instynktowne ruchy często nadają tempo akcjom ofensywnym zespołu.
Umiejętność wzięcia na siebie kilku graczy drużyny przeciwnej i minięcia ich - dryblingiem czy też podaniem - to prawdziwy game changer, oznaka wielkiego potencjału. Dlatego też Anglik jest kluczowy dla ekipy Birmingham, pomimo swojego młodego wieku.
Ustawiany był już na wielu pozycjach: jako klasyczny środkowy pomocnik, za plecami napastnika lub na lewym skrzydle. W każdej z tych ról pokazywał podobne walory. To zawodnik szalenie pracowity, pomimo swoich inklinacji ofensywnych, nie odpuszcza w obronie.
Najbardziej imponuje jednak jego zmysł do znajdowania sobie miejsca. Również, gdy występuje w bocznym sektorze boiska, schodzi w jego centralną strefę, poszukując przestrzeni między liniami, nieustannie stanowiąc opcję do podania. Podejmuje ryzyko, stara się popchnąć akcję do przodu.
Właściwie najłatwiej opisać go jako “półlewego” pomocnika. Bo najczęściej gra właśnie gdzieś między dwiema pozycjami. W trakcie całego sezonu bardzo dobrze wyglądała jego współpraca z lewym defensorem, Kristianem Pedersenem. Głównie dlatego, że ściągał na siebie zawodników ustawionych na prawej flance rywali, zabierając ich za sobą do środka i pozostawiając koledze otwarty “kanał”. Z kolei jeśli chodzi o absorbowanie uwagi przeciwników, co zostało omówione wyżej, Bellingham radzi sobie doskonale.

Dobry kierunek

Borussia Luciena Favre’a gra ładny dla oka futbol, oparty na wymianie szybkich podań. W takim systemie Anglik powinien świetnie się odnaleźć. Może i czasami podejmuje zbyt dużo ryzyka, ale rozsądek przyjdzie z czasem. Pod odpowiednią opieką można go oszlifować. Zrobić z nim to, co w ostatnich latach z Jadonem Sancho.
W Dortmundzie mają rękę do talentów. Bundesliga, sama w sobie, stanowi natomiast idealne środowisko do rozwoju. To rozgrywki wymagające, ale zarazem przystępne na tyle, żeby działać niczym “uniwersytet”, kształcący rzesze przyszłych gwiazd piłki nożnej.
Odrzucenie ofert z Chelsea, Manchesteru United, Juventusu, Realu Madryt i innych klubów, które zabiegały o 17-latka, świadczy o jego rozsądku. BVB to oczywiście wielka marka, ale jednak z odrobinę niższej półki. Tam nie ma aż takich wymagań, kibice i zarząd są wyrozumiali, potrafią zaakceptować, że młody gracz potrzebuje regularnych występów, aby się rozwijać.
Czas na powrót do szalenie wymagającej Premier League lub przenosiny do jednego z potężnych zespołów, bijących się co roku o trofea, jeszcze nadejdzie. Póki co, trzeba się dokształcać, stawać lepszym piłkarzem i regularnie pracować. Liga niemiecka wydaje się idealnym środowiskiem.

Rozsądny chłopak

Mówiąc o Bellinghamie, nie sposób zapomnieć o jego dojrzałości. Zdaje sobie w pełni sprawę z tego, że nie może skupić się całkowicie na futbolu. Treningi godzi z edukacją, na co bardzo mocno nalegali jego rodzice. Otwarcie o tym opowiada, zaznaczając, jak istotne jest to dla 17-latka, który wciąż może jedynie marzyć o zabezpieczeniu sobie przyszłości dzięki grze w piłkę.
Birmingham City również stara się go chronić. Wszyscy wiemy, jak brytyjskie media lubią rozbudzać ogromne oczekiwania w stosunku do młodych graczy. To powoduje wielką, momentami trudną do zniesienia presję. Dlatego też młodzian nie odbył jeszcze praktycznie żadnej rozmowy z przedstawicielami największych gazet czy telewizji, udzielając się raczej mediom klubowym czy też tym bezpośrednio związanym z Football League.
Uczestniczył ponadto w warsztatach poświęconych zdrowiu psychicznemu. Kariera profesjonalnego piłkarza i powiązane z nią wyzwania złamały niejednego zdolnego gracza. Jude chce być gotowy na stawienie im czoła i pomoc innym. Dlatego też poświęca czas na zapoznanie się z tym problemem.
Mamy tu do czynienia nie tylko z ogromnym talentem, ale i światłym, ambitnym człowiekiem. Nastolatkiem, który ma świadomość tego, jak daleka czeka go jeszcze droga. Jak na razie, do głowy nie uderzyła mu “sodówka” i nie zapowiada się, aby miało do tego dojść. Bellingham, pomimo sukcesów, nie zapomniał o swoich kolegach z młodzieżówki, w której już nie występuje. Wraz z nimi świętował wygrane spotkania w FA Youth Cup, pojawiając się w szatni.
Około 30 milionów funtów, które ma za niego zapłacić Borussia pokazuje tylko, jak wielka jest wiara w to, że spełni pokładane w nim nadzieje. W końcu to chłopak, którego dorobek w dorosłym futbolu to niecały sezon, 42 spotkania, cztery bramki i trzy asysty. Wystarczyło, by wzbudzić zainteresowanie najlepszych klubów świata.
Ma umiejętności, ma odpowiednie nastawienie i, najprawdopodobniej, idealne miejsce do rozwoju. Jadon Sancho przetarł szlak. Teraz Bellingham spróbuje pójść w jego ślady.

Przeczytaj również