4 lata więzienia zamiast wielkiej kariery? Dostał wyrok, ale dalej gra w piłkę. Wymowny wybór nowego klubu

4 lata więzienia zamiast wielkiej kariery? Dostał wyrok, ale dalej gra w piłkę. Wymowny wybór nowego klubu
Jose M. Baldomero / Press Focus
Santi Mina regularnie strzelał w lidze hiszpańskiej i miał wszystko, by znów wznieść karierę na wyższy poziom. Został jednak skazany na cztery lata więzienia za wyjątkowy ohydny czyn. Tyle że wyrok nie jest prawomocny, więc 26-latek dalej gra w piłkę. Dziwnym trafem - w Arabii Saudyjskiej.
Jest bez wątpienia jednym z najbardziej utalentowanych piłkarzy, którzy przygodę z futbolem rozpoczynali w Celcie Vigo. Santi Mina przez długi czas uważany był przez kibiców “Os Celestes” za prawdziwą perełkę ich akademii. W bardzo młodym wieku zadebiutował na najwyższym poziomie rozgrywkowym, a tak samo szybko jak zadomowił się w pierwszym zespole, tak również stał się bohaterem jednego z najwyższych transferów wychodzących w historii klubu. I choć po czterech latach wrócił na Balaidos, drzwi do wielkiej kariery wciąż nie wydawały się dla niego zamknięte.
Dalsza część tekstu pod wideo
Wszystko zmieniło się jednak o 180 stopni, gdy w maju tego roku piłkarz usłyszał wyrok w sprawie, w której oskarżony był o wykorzystanie seksualne kobiety. Zawodnik miał dopuścić się tego czynu w andaluzyjskiej miejscowości Mojacar w 2019 roku. Cztery lata bezwzględnego więzienia oznaczałyby dla niego koniec profesjonalnej kariery. I choć wydaje się, że w tym przypadku to wcale nie byłby największy problem dla Miny, wydarzenia, do których doszło od momentu ogłoszenia wyroku, pozwalają snuć nam domysły, że zawodnik wcale nie zamierza rozstawać się z futbolem.

Na wolności

Mina jest człowiekiem Celty. Urodził się i wychował w Vigo. Przez lata szkolił się w akademii klubu z Galicji, a po krótkim epizodzie w ekipie rezerw, w lutym 2013 roku zadebiutował w pierwszym zespole, zmieniając wówczas Iago Aspasa. Obaj panowie pewnie jeszcze nie wiedzieli, że za kilka lat stworzą w tej samej drużynie świetny duet, który będzie zachwycał całe Estadio Balaidos. Najpierw jednak Aspas musiał zanotować nie do końca udane epizody w Liverpoolu i Sevilli, a Mina udał się z kolei do Valencii, która zapłaciła za niego latem 2015 okrągłe 10 mln euro.
Po czterech sezonach spędzonych na Mestalla zawodnik powrócił do macierzystego zespołu. Mina przez tak naprawdę całą dotychczasową karierę był w miarę regularny, jeśli chodzi o liczbę goli. W ciągu dziewięciu pełnych sezonów spędzonych na seniorskim poziomie strzelał średnio ponad dziewięć goli we wszystkich rozgrywkach na sezon. Taką też mniej więcej formę utrzymał już po powrocie do Celty. Z czasem zaczęło być o nim głośno jednak nie tylko z przyczyn sportowych.
Pierwsze doniesienia o możliwych kłopotach piłkarza z wymiarem sprawiedliwości wpadły w obieg już zaledwie kilka miesięcy od momentu jego ponownego angażu w Celcie. W grudniu 2019 roku został oskarżony o napaść i wykorzystywanie seksualne kobiety. Do wydarzeń miało dojść w kamperze podczas wakacji, na które udał się dwa lata wcześniej wraz z byłym kolegą z boiska, Davidem Goldarem, aktualnie występującym w UD Ibiza. Choć pierwotnie zawodnikowi groziło nawet 15 lat pozbawienia wolności, a jemu koledze odpowiedzialność za współudział, ostatecznie sam Mina usłyszał wyrok wynoszący cztery lata więzienia, a Goldar został oczyszczony z zarzutów.
- Santi Mina pozostaje na wolności, ponieważ wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Piłkarz odwołał się od wyroku do Najwyższego Trybunału Sprawiedliwości Andaluzji, a ten powinien rozstrzygnąć sprawę w ciągu nadchodzących tygodni lub miesięcy. Gdyby ponownie został uznany za winnego, miałby jeszcze ostatnią szansę na odwołanie się do Sądu Najwyższego, więc wciąż nie poszedłby do więzienia. Nie wiem, czy takie rozwiązanie jest słuszne i sprawiedliwe, ale tak działa system sądowniczy w Hiszpanii. I dotyczy on w takim stopniu wszystkich, nie tylko piłkarzy - mówi nam Clemente Garrido, dziennikarz zajmujący się Celtą Vigo w “Diario AS”.

Ostra reakcja kibiców

Mina wyrok usłyszał na początku maja i od tamtego momentu nie zagrał już w Celcie. Choć ominęły go cztery ostatnie kolejki sezonu, zakończył go łącznie z dziewięcioma golami i pięcioma asystami w lidze oraz Pucharze Króla.
Jego kontrakt z klubem obowiązuje do końca sezonu 2023/2024, ale władze musiały jakoś wyjść z twarzą z całej tej sytuacji, szczególnie że w pewnym momencie mocno zaczęli naciskać na to kibice zespołu.
- Od czasu, gdy usłyszeli oni wyrok w sprawie Santiego Miny, stanowczo odwrócili się od piłkarza, wyraźnie potępiając jego zachowanie. Co więcej, duża część fanów domagała się jego natychmiastowego usunięcia z klubu, co jest z punktu formalnego jednak niemożliwe, dopóki wyrok nie jest jeszcze ostateczny i prawomocny - podkreśla Garrido.
Celta latem więc usilnie szukała nowego pracodawcy dla wychowanka, ale nikt nie chciał na stałe przygarnąć piłkarza, który zaraz może trafić za kratki. Carlos Mourino, prezydent klubu, początkowo postanowił wyrzucić zawodnika ze struktur Celty, ale ostatecznie ze względu na wciąż obowiązujący kontrakt pomiędzy obiema stronami pozwolił mu trenować z drużyną do momentu uprawomocnienia się wyroku. Galicyjczycy jednocześnie pracowali nad możliwym wypożyczeniem zawodnika do innego zespołu, ale sam piłkarz był niechętny wobec niektórych propozycji. Ostatecznie pod koniec sierpnia zaakceptował ofertę z Al-Szabab Rijad z Arabii Saudyjskiej, czyli kraju, z którym… Hiszpania nie ma podpisanej umowy o ekstradycji.
- Nie wierzę tu w przypadek. Co ciekawe, Santi Mina odrzucił poprzednią ofertę z Arisu Saloniki. Grecja ma taką umowę z Hiszpanią, ponieważ oba kraje są przecież członkami Unii Europejskiej. Sam zawodnik wraz z obroną zapewniają, że decyzja o jego nowym klubie nie ma nic wspólnego z zamieszeniem wokół jego osoby, ale wybór akurat Arabii Saudyjskiej jest naprawdę podejrzany - uważa Garrido.

Zmarnowana kariera

Mina w zespole z Saudi Professional League spisuje się jak na razie rewelacyjnie. W czterech pierwszych meczach strzelił dwa gole i zanotował tyle samo asyst, a jego drużyna jest na pierwszym miejscu w ligowej tabeli. Nie ulega jednak wątpliwości, że gdyby nie sprawy pozaboiskowe, napastnik wciąż z powodzeniem rywalizowałby na dużo wyższym poziomie w Hiszpanii.
- Był ważnym graczem w Celcie i tylko ze względu na swój status w zespole wciąż pozostawał w ekipie z Vigo. Przecież to dopiero 26-latek, więc miał przed sobą długą karierę. Ze względu na ten wyrok drzwi do futbolu na najwyższym poziomie moim zdaniem się dla niego zamknęły. Gdyby nie to, wciąż kontynuowałby swoją karierę w Primera Division - uważa Garrido.
Na razie sprawa Hiszpana pozostaje więc nierozstrzygnięta. W połowie września został wezwany przez sąd w Almerii na kolejne posiedzenie, na którym mógł się stawić w formie elektronicznej, ale ku zaskoczeniu wszystkich pojawił się na nim osobiście. Obrona piłkarza podkreśla, że zawodnik nie ucieka od sprawiedliwości. Ostatnio strona piłkarza wniosła też o złagodzenie kary po tym jak Mina… zadeklarował wpłatę 50 tysięcy euro na konto ofiary jako zadośćuczynienie. Sąd odrzucił jednak ten wniosek. Oskarżenie jest z kolei nieugięte i narzeka, że od czasu ogłoszenia wyroku wiosną sprawa nie poszła o choćby centymetr do przodu, a w dodatku zawodnikowi pozwolono przenieść się do Arabii Saudyjskiej. Niewykluczone, że zawodnik spędzi tam teraz znacznie więcej czasu, niż zakłada jego roczne wypożyczenie.
- Przyszłość Miny zależy od decyzji najpierw Najwyższego Trybunału Sprawiedliwości Andaluzji, a następnie Sądu Najwyższego. Jeśli te dwa organy prawne ratyfikują wyrok wydany przez sąd w Almerii, Santi Mina musi wrócić do Hiszpanii, aby natychmiast trafić do więzienia. Tam będzie musiał odbyć przynajmniej jedną czwartą kary, aby złożyć wniosek o kolejne odwołanie. Tak czy inaczej, uprawomocnienie się wyroku będzie oznaczać koniec jego piłkarskiej kariery - podsumowuje Garrido.

Przeczytaj również