Akt desperacji United. Przespali okienko, ratują się transferami średniaków. "Ten Hagowi mogą puścić nerwy"

Akt desperacji United. Przespali okienko, ratują się transferami średniaków. "Ten Hagowi mogą puścić nerwy"
Patrick Hoelscher/News Images/SIPA USA/PressFocus
Marko Arnautović i Adrien Rabiot mogą trafić do Manchesteru United. Oba te prawdopodobne transfery są dowodem na to, że “Czerwone Diabły” zupełnie nie przygotowały się do letniego okienka. Obecne ruchy wyglądają na akty desperacji ze strony klubu. Gdzie popełniono błędy i czemu cierpliwość Erika ten Haga wystawiona jest na ciężką próbę?
Nie tak miało wyglądać letnie okienko transferowe w wykonaniu Manchesteru United. Po zatrudnieniu nowego menedżera Erika ten Haga z Old Trafford bił optymizm i nadzieja na lepsze jutro po fatalnym sezonie 2021/22. Oczekiwano rozsądnej rewolucji kadrowej, budowania składu wedle wizji Holendra, a przede wszystkim mądrzejszej inwestycji pieniędzy niż w ostatnich latach, gdy rozrzutność klubu nie dała mu żadnego trofeum.
Dalsza część tekstu pod wideo
Początki okazały się całkiem obiecujące. Wprawdzie “Czerwone Diabły” powoli rozkręcały dostępną od drugiego tygodnia czerwca transferową machinę, lecz gdy w końcu wrzuciły ją na obroty, drużynę ten Haga wzmocnili Christian Eriksen, Lisandro Martinez i Tyrell Malacia. Można było się zastanawiać, czy pozyskanie Eriksena jest sensowne przy posiadaniu Bruno Fernandesa, czy Manchester nie przepłacił za Lisandro, ale w tym wszystkim jeszcze dało radę dostrzec jakąś wizję, spójność i rękę ten Haga.
Z drugiej strony, nawet holenderski trener nie potrafił przekonać Frenkiego de Jonga do zmiany barw klubowych. United dogadali się z Barceloną, jednak piłkarz pozostał niewzruszony. Teatr Marzeń na tę chwilę go nie interesuje. Szczególnie, że wystawiane są tam jedynie spektakle Ligi Europy, a nie Mistrzów. Na tym polu Manchester poniósł więc sromotną porażkę. Porażkę, która najwyraźniej mocno zaskoczyła władze klubu. Wszystko wskazuje na to, że Anglicy nie byli gotowi na odmowę ze strony Frenkiego i nie przygotowali żadnego wariantu rezerwowego. Żadnego celu transferowego przynajmniej podobnego do pomocnika “Barcy” kalibru. Zamiast tego kibice United otrzymują informacje o negocjacjach ws. transferu Adriena Rabiot z Juventusu. Coś tu ewidentnie poszło nie tak.
- Trudno nie odnieść wrażenia, że przy długoterminowych planach transferowych United zawiodła trochę tzw. jednotorowość działań. Klub od początku skupił się na de Jongu, negocjacje się przeciągały, ale mimo tego nikomu nie zapaliła się lampka ostrzegawcza, by spojrzeć na inne nazwiska. Stąd nagle pojawiły się doniesienia o Rabiot. To taka typowa próba reakcji na kompromitację z Brighton - uważa Krzysztof Bielecki z “Angielskiego Espresso”, prywatnie sympatyk “Czerwonych Diabłów”.

Zmarnowany czas

Wspomniana kompromitacja z Brighton, czyli zasłużona porażka 1:2 na inaugurację nowego sezonu Premier League, brutalnie obnażyła też kilka innych problemów United. I jasno pokazała, gdzie są najsłabsze elementy układanki ten Haga. Szukanie recepty w osobach Rabiot czy Marko Arnautovicia z Bologni (która odrzuciła pierwszą ofertę Manchesteru za 33-latka) wygląda na gaszenie pożaru benzyną. Najpierw bowiem wypadałoby zapewnić nowemu trenerowi realne wzmocnienia, a dopiero w dalszej kolejności uzupełnienia składu.
Trudno oczekiwać, by drugą linię United zbawił Francuz, który może i miał przyzwoite ostatnie półrocze w Juventusie, ale generalnie nie spełnił pokładanych w nim w Turynie nadziei.
- Juventus powinien oddać lekką ręką Adriena Rabiot. Jego pobyt w Turynie - poza pojedynczymi meczami - to rozczarowanie. Liczba bramek, asyst, kluczowych podań czy wykreowanych sytuacji bramkowych Francuza jest znikoma. Stał się niejako obrazem regresu drugiej linii Juventusu w ostatnich latach. Choć warto zwrócić uwagę, że wszyscy trenerzy, włącznie z Didierem Deschampsem, coś w nim widzą - mówi nam Radosław Laudański z “Calcio Merito”.
“Czerwone Diabły” potrzebują do podstawowego składu pomocnika (jak nie dwóch) z wyższej niż Francuz półki. Kogoś, kto zapewni realny i wyraźny progres względem duetu Fred - Scott McTominay, od dawna nie gwarantującego poziomu godnego klubu z taką marką i aspiracjami.
Nagły zwrot w kierunku Rabiot wygląda o tyle gorzej, że przecież potrzeba wzmocnienia środka pola to żadna nowość. Ten rejon boiska od dawna kuleje i nie jest to wina ani ten Haga, ani Ralfa Rangnicka, ani zwolnionego w ubiegłym roku Ole Gunnara Solskjaera. Z Fredem i szczególnie McTominayem nie da się wrócić na szczyty Premier League. Władze Manchesteru United od dawna muszą sobie zdawać z tego sprawę, a mimo tego, mając kilka miesięcy na odpowiednie przygotowanie do letniego okienka, zawaliły na całej linii. Przelicytowali, skupiając się wyłącznie na de Jongu. W efekcie Brazylijczyk i Szkot wyszli na mecz z Brighton w podstawowym składzie. Drugi z nich głównie dał się zapamiętać takim zagraniem:
- Niezmiennie, od wielu sezonów, środek pola wymaga wzmocnienia. Scott McTominay nie nadaje się do gry przy filozofii ten Haga. Fred zaskoczył na minus, ale mimo wszystko ma jednak jakiekolwiek atuty - zwraca uwagę Bielecki, który wskazuje, gdzie jeszcze Manchester musi szukać posiłków kadrowych. - To na pewno prawa obrona, bo choć Diogo Dalot jest mniejszym złem niż Aaron Wan Bissaka, nadal nie odpowiada potrzebom drużyny - dodaje.
Oto mamy drugi tydzień sierpnia, Premier League już wystartowała, a tymczasem Manchester wciąż nie załatał dwóch największych dziur w zespole. I patrząc na próbę pozyskania Arnautovicia, nie był też chyba gotowy na kolejną - tę w linii ataku. Cristiano Ronaldo chce odejść, nie przepracował okresu przygotowawczego i z Brighton wszedł z ławki. Błyszczący w okresie przygotowawczym Anthony Martial nie wystąpił wcale, gdyż leczy kontuzję. W rolę fałszywej “dziewiątki” wcielał się więc nawet Christian Eriksen. I był to przykry obrazek. Ponadto, wiadomo już, że nowym napastnikiem “Czerwonych Diabłów” nie zostanie młody Benjamin Sesko z Salzburga, o którego te zabiegały. Transfer Arnautovicia, podobnie jak Rabiot, wygląda na działanie pochopne, nieprzemyślane, z braku laku.
Manchesterowi przydałby się też nowy golkiper. David de Gea wciąż ma topowy refleks, lecz nie odnajduje się w nowoczesnej piłce, nie gra nogami na tyle dobrze, by spełniać warunki stylu ten Haga. Obie strony są jednak na siebie skazane, bo klub bez żalu oddał do Nottingham Forest Deana Hendersona.
- De Gea kompletnie nie jest w stanie poradzić sobie z wymaganiami stawianymi nowoczesnemu bramkarzowi. United pożałują decyzji o wypożyczeniu Hendersona - twierdzi Bielecki.

Co na to ten Hag?

Reasumując, Manchester United źle ocenił letnie priorytety transferowe, działał za wolno, nie wzmocnił newralgicznych pozycji i zbyt wiele czasu poświęcił na uganianie się za Frenkiem de Jongiem. Mecz z Brighton stanowił doskonałe przełożenie chaotycznej polityki pionu sportowego na wydarzenia boiskowe. Udowodnił także, że Cristiano Ronaldo nie jest głównym problemem tej drużyny.
Od zakończenia słabego sezonu 2021/22 minęły blisko trzy miesiące. Okno transferowe otwarte jest od dwóch. Erik ten Hag został ogłoszony nowym menedżerem United w drugiej połowie kwietnia. Na Old Trafford mieli komfort i czas, by w pełni zapewnić ten Hagowi odpowiednie narzędzia do wdrażania własnego pomysłu na zespół. Nie zrobili tego. Co więcej, słychać już o pierwszych tarciach na linii klub-menedżer. Francuski dziennikarz Nabil Djellit donosił, że zarząd nie zgodził się na postulowany przez Holendra transfer Hakima Ziyecha, którego ten Hag świetnie zna z czasów współpracy w Ajaksie Amsterdam.
Jeśli United nie zaliczą spektakularnej i rozsądnej końcówki okienka, ten Hag może być coraz mniej cierpliwy. Inna sprawa, że wiedział, dokąd trafia. Manchester United nie jest najbardziej poukładanym klubem na świecie, a o jego problematycznej szatni lata temu już mówił Jose Mourinho. Trochę minie, zanim holenderski trener to wszystko poukłada. O ile oczywiście mu się to uda.
- Myślę, że ten Hag poniekąd zdawał sobie sprawę, że praca w United nie będzie łatwym wyzwaniem. A zachęcenie piłkarzy do gry w klubie bez Ligi Mistrzów nie zawsze się uda. Ale te paniczne ruchy na rynku, o których donosi prasa, pokazują, że faktycznie na Old Trafford wkradła się spora nerwowość w działaniach. I jeżeli kadra nie zostanie odpowiednio uzupełniona, to ten Hagowi mogą puścić nerwy - konkluduje Krzysztof Bielecki.
Nerwy na razie puszczają głównie kibicom Manchesteru United, których na start sezonu mającego być symbolem zmian w klubie odwiedziły doskonale znane demony sportowo-boiskowe. Próba odpędzenia ich transferami Adriena Rabiot i Marko Arnautovicia wygląda co najmniej niepokojąco.

Przeczytaj również