Amerykański sen staje się faktem. Superliga potwierdzona. Kluby ogłosiły plan nowych rozgrywek. Co dalej?

Amerykański sen staje się faktem. Superliga potwierdzona. Kluby ogłosiły plan nowych rozgrywek. Co dalej?
Press Focus
Superliga stała się faktem. Na razie jako oficjalnie planowane rozgrywki przez dwanaście europejskich klubów, które zdecydowane są wziąć w nich udział. Ale kiedy i czy wystartuje? Tego na razie nie wiadomo. Przed nami jeden z najbardziej przełomowych czasów w futbolu klubowym i międzynarodowym ostatnich dekad. Szykuje się prawdziwa wojna polityczna i prawna na piłkarskich szczytach.
Od niedzielnego poranka zagraniczne media, na czele z New York Times, zaczęły informować o szokujących doniesieniach, jakoby dwanaście klubów zamierzało w najbliższych godzinach poinformować o założeniu Superligi. Rozgrywek niemal zamkniętych i zarezerwowanych dla elity z kilku krajów. Przez cały dzień informowaliśmy o tym TUTAJ.
Dalsza część tekstu pod wideo
W reakcji na te doniesienia UEFA, wspólnie z czołowymi europejskimi ligami i federacjami, stanowczo zareagowała na te prasowe doniesienia, grożąc potężnymi sankcjami, m.in. wykluczeniem z krajowych rozgrywek i zakazem występu zawodników w MŚ i ME, ale jeszcze wieczorem, dzień przed posiedzeniem Komitetu Wykonawczego, zachowywała względny spokój. Odbyła się uroczysta kolacja, a agenda poniedziałkowego spotkania została niezmienna. Agenda, której żelaznym punktem była akceptacja nowej formuły Ligi Mistrzów, mającej wejść w życie w 2024 roku, o której pisaliśmy TUTAJ.
Czekano na oficjalne ogłoszenie ze strony klubów-założycieli, które nadeszło dopiero po północy. Jakby dostosowane nie dla europejskiego kibica, a tego mieszkającego chociażby w USA, skąd pochodzi wielu partycypujących w tym projekcie właścicieli. Na stronie Liverpoolu, należącego do Fenway Sports Group, właściciela baseballowego giganta, Boston Red Sox, pojawił się taki oto komunikat:
Najważniejsze punkty, które rzucają się w oczy?
  • Superliga ma się składać z dwudziestu zespołów. Piętnaście z nich tytułowanych jest jako kluby-założyciele, które miałyby zagwarantowany udział w rozgrywkach.
  • Na razie "zapisało" się dwunastu europejskich gigantów: AC Milan (Włochy), Juventus FC (Włochy), Inter Mediolan (Włochy), Atletico Madryt (Hiszpania), Real Madryt (Hiszpania), FC Barcelona (Hiszpania), Liverpool FC (Anglia), Manchester City (Anglia), Manchester United (Anglia), Arsenal FC (Anglia), Chelsea FC (Anglia), Tottenham Hotspur (Anglia).
  • Dla pozostałych pięciu miejsc ma istnieć mechanizm pozwalający zakwalifikować się do Superligi. Mecze miałyby być rozgrywane w ciągu tygodnia. Kluby chcą pozostać w krajowych ligach. Sezon Superligi miałby się zaczynać w sierpniu. Pierwszym szefem Superligi został Florentino Perez. Jego zastępcą jest Andrea Agnelli.
Poza wstępnymi zasadami w oczy bardzo szybko rzucają się liczby. Plany wdrożenia Superligi przyspieszyły z powodu pandemii i rosnących strat klubów, a zaproponowane nowe rozwiązanie przez UEFA były dla założycieli niesatysfakcjonujące. Sami przekonują, że są w stanie zagwarantować znacznie większe przychody, którymi mogą się podzielić.
O jakich kwotach mówimy?
- Płatności solidarnościowe mają być znacznie większe niż te gwarantowane przez obecne europejskie rozgrywki i po wstępnej fazie organizacji rozgrywek przekroczyć 10 miliardów euro. Rozgrywki będą zbudowane na zrównoważonej poduszce finansowej. W zamian za poświęcenie i wkład w projekt rozgrywek kluby założycielskie mają otrzymać 3,5 miliarda euro, aby rozwinąć infrastrukturę rozgrywek i zminimalizować skutki pandemii COVID.
W skrócie gra toczy się o gigantyczne, wręcz szokujące stawki. Oświadczenie składa się z wielu obietnic, ale na tym etapie nie wiadomo dokładnie, co się za nimi kryje, i czy nie jest to mydlenie oczu, aby zyskać odrobinę przychylności. Być może namówić kolejne kluby do rozłamu.
Nieco więcej faktów odsłania dziennikarz James Corbett, który miał wejść w posiadanie dokumentów dotyczących finansowania Superligi:
W rzeczywistości tylko sześć klubów (nie ujawnia nazw) miałoby otrzymywać równą i znacznie większą nagrodę za udział w Superlidze w wysokości 350 milionów euro. Reszta dostawałaby nawet 250 milionów mniej.
Dodatkowo pięć klubów, które kwalifikowałoby się do Superligi z zewnątrz, nie miałoby głosu w sprawach organizacyjnych. Nie otrzymałoby również kawałka tortu z praw marketingowych mających stanowić 15 procent całości. Dochód dzielony po równo? Nic z tych rzeczy. Tylko połowa idzie do jednej puli. Reszta do podziału pomiędzy kluby założycielskie. To ok. 1,85 miliarda euro.
Sam sukces sportowy też nie miałby większego znaczenia. Za udział w fazie grupowej klub otrzymałby 180 milionów, ale zwycięstwo w Superlidze wyceniane jest już tylko na 30 milionów. Za wygraną w Lidze Mistrzów można zgarnąć 120 milionów. Sukces w finale oznacza 300 procent więcej w kasie niż sam start, ale nagrody w nowym formacie mają być jeszcze wyższe.
Chodzi więc o bogacenie się największych - Liverpoolu, Juventusu czy Realu. Załóżmy, że klub z zewnątrz, dajmy na to Leicester City, wygrałby Superligę - i tak zarobi o połowę mniej niż założyciel Superligi za sam udział w fazie grupowej...
Nie należy się więc łudzić, że w tej grze chodzi o kogoś więcej spoza układu buntowników, którzy wystawili na ogromną próbę solidarność piłkarskiego świata. Świata zapatrzonego w generowanie jak największych zysków, ale wciąż opartego na zasadach rywalizacji sportowej. W przypadku Superligi mamy już ogromny skręt w stronę sportów amerykańskich, w których model największe kluby Premier League były zapatrzone od kilkunastu lat. Aż w końcu zostały przejęte przez ludzi posiadających w swoim portfolio zespoły w NBA, NFL czy MLB.
Ogłoszenie Superligi zderzyło się z ogromnymi protestami grup kibicowskich. Wszystkie ostro potępiły plany stworzenia nowych rozgrywek. Jednak czy to coś da? Teraz ruch należy do UEFA, FIFA, federacji i rządzących największymi ligami. Nie wyobrażam sobie, aby nie uderzyły z największą siłą. Tak jak napisały w oświadczeniu. Ogon już zaczyna machać psem więc to ostatni czas na reakcję.
Szykuje się wielka batalia polityczna i prawna. Już teraz pojawiają się wątpliwości, czy władze piłkarskie będą mogły wyrzucić z rozgrywek zbuntowane kluby. Czy mogą zakazać piłkarzom udziału w EURO czy mundialu. Można sobie wyobrazić, że założyciele Superligi posługują się w swych ruchach analizami najlepszych kancelarii prawniczych. Stąd prognoza wieloletniego sporu.
Czy do futbolu na dobre wmieszają się rządy i Unia Europejska? Wiele krajów, np. Włochy, udzielają klubom ulg podatkowych. Czy zostaną one zniesione dla buntowników? Unia Europejska już zabrała głos. Podobnie premier Wielkiej Brytanii, Boris Johnson:
A może strony znów się dogadają, jak to w wielkiej polityce bywa. Całe to zamieszanie jest jednak wielką i bezczelną formą nacisku, aby dać największym jeszcze więcej? Pewne jest, że jesteśmy już jednak na innym etapie grożenia. Do tej pory wyglądającego jak wymachiwanie wyimaginowanym kijem. Kij właśnie stał się realny. Nie, elita wyciągnęła w stronę UEFA nóż i widać, że raczej nie zawaha się wbić go prosto w plecy, które w dużej mierze wyniosły ją do obecnej pozycji.
Przecież Andrea Agnelli, szef Juventusu, i wiceprezydent Superligi, do wczoraj zasiadał we władzach UEFA i ECA - organizacji zrzeszającej ponad 200 europejskich klubów. Tej drugiej był szefem. Szef odpowiadający za dobro organizacji? Nic z tych rzeczy. Po cichu i w mniejszej grupie wymyślił lepszy plan, choć w piątek ECA zgodziła się procedować nowy format LM ramię w ramię z UEFA. Cynizm w czystej postaci.
Jeśli na stole toczy się gra o naprawdę nieprzyzwoitą kasę, nie ma czegoś takiego jak jasne reguły i ostateczne decyzje. Wszystkie chwyty dozwolone. I chyba nikt nie ma już wątpliwości (świadczą o tym nawet przepisy Superligi), że nie chodzi tutaj o sport.

Podoba Ci się plan Superligi?

  • TAK24.39%
  • NIE75.61%

Przeczytaj również