"Jakby piłka była połączona ze stopą przez Bluetooth". Bracia Żewłakowowie wspominają sromotną klęskę Polaków

"Jakby piłka była połączona ze stopą przez Bluetooth". Bracia Żewłakowowie wspominają sromotną klęskę Polaków
MediaPictures.pl
Michał i Marcin Żewłakowowie w rozmowie z "TVP Sport" wspominali występ reprezentacji Polski na MŚ w 2002 roku.
Biało-Czerwoni jechali do Korei i Japonii z wielkimi nadziejami. Podopieczni Jerzego Engela jak burza przeszli eliminacje, ale podczas głównego turnieju zawiedli na całej linii. Do tamtych smutnych chwil wrócili bracia Żewłakowowie.
Dalsza część tekstu pod wideo
Polacy w pierwszym spotkaniu przegrali z Koreą Południową, później zostali zmiażdżeni przez Portugalię, dopiero na otarcie łez wygrali z USA.
- Ta impreza nas zaskoczyła, a mecz z Portugalią był tego najlepszym dowodem. Weszliśmy po meczu do szatni i panowała kompletna cisza, wszyscy patrzyli w jeden punkt i nie było mądrego, który cokolwiek by powiedział. Portugalia się po nas przejechała, dla mnie wniosek był jeden - nie mieliśmy doświadczenia - przyznał Marcin Żewłakow.
W podobnym tonie wypowiedział się starszy z braci - Michał.
- Tak naprawdę my mentalnie i sportowo nie pokazaliśmy tego, co w eliminacjach. Tylko trzy osoby z tej ekipy wiedziały, co to są mistrzostwa świata. To dlatego tak szybko zostaliśmy zweryfikowani - dodał.
Marcin Żewłakow odniósł się też do gry Rui Costy, który zdobył jedną z bramek w meczu z Polską.
- Dla mnie tak zawsze był piłkarzem eleganckim. Miał wrodzoną grację w ruchach. Patrząc na niego, można było odnieść wrażenie, jakby piłka była połączona z jego stopą przez Bluetooth. To był piłkarz, który mógł strzelić bramkę, ale też potrafił wypieścić podanie do napastnika. To typ artysty, potrafi stworzyć coś z niczego - zakończył.

Przeczytaj również