Co czeka Gumnego w Augsburgu? Na razie gra, ale pytanie, jak długo jeszcze. Ma swoje problemy

Co czeka Gumnego w Augsburgu? Na razie gra, ale pytanie, jak długo jeszcze. Ma swoje problemy
Rafal Rusek / PressFocus
Na pierwszy rzut oka wygląda to tak, że Robert Gumny wreszcie zadomowił się w Bundeslidze. Przystosowanie się do wymogów ligi niemieckiej zajęło mu trochę czasu, ale wreszcie ma pewne miejsce w zespole. Jaka przyszłość czeka go w barwach Augsburga?
Gumny sam w jednym z wywiadów mówił, że pod względem przygotowania fizycznego Bundesliga to nie tyle inna półka względem ligi polskiej, co wręcz inna szafa. To był jeden z powodów, dla których na debiut w pierwszej jedenastce Augsburga czekał w poprzednim sezonie aż do listopada. W sumie, biorąc pod uwagę tylko ligę, uzbierał w nim 24 występy, przy czym tylko 14 razy rozpoczynał mecze w podstawowym składzie.
Dalsza część tekstu pod wideo

Od dechy do dechy

W bieżących rozgrywkach gra niemal wszystko, od dechy do dechy. W każdym z dotychczasowych meczów wychodził na boisko od pierwszej minuty i spędził na nim 98% maksymalnego czasu - najwięcej ze wszystkich piłkarzy bloku obronnego. Zaczął jako prawy obrońca, a potem, od czwartej kolejki, trener Markus Weinzierl przesunął go na pozycję półprawego środkowego obrońcy w ustawieniu z trzema defensorami. Z jednej strony to dobrze, bo pokazuje, że szkoleniowiec mu ufa i potrafi znaleźć dla niego miejsce na boisku. Skoro po raz trzeci z rzędu wychodzi na boisko jako półśrodkowy obrońca i to na mecz z tak wymagających przeciwnikiem, jak Borussia Dortmund, to też jest to sygnał, że z powierzonych mu obowiązków wywiązuje się w oczach trenera w sposób co najmniej zadowalający. Z drugiej strony jednak - może niepokoić fakt, że Robert nie ma w drużynie unormowanej sytuacji na swojej nominalnej pozycji, czyli na prawej obronie, ewentualnie na prawym wahadle. Gdyby na niej prezentował się wystarczająco dobrze, Weinzierl musiałby szukać innych alternatyw na środku obrony.
Szukając odpowiedzi na pytanie o najbliższą przyszłość Roberta w składzie Augsburga, trzeba się skoncentrować na dwóch aspektach - statystycznym i kadrowym. Analiza statystyczna jest w jego przypadku o tyle trudna, że specyfika grania na pozycji środkowego obrońcy różni się zasadniczo od gry na pozycji wahadłowego, a to oznacza, że nie można wszystkich statystyk wrzucić do jednego worka. Grając na boku obrony wykonuje się trudniejsze - albo precyzyjniej mówiąc bardziej ryzykowne - podania, niż będąc ustawionym bliżej środka. Toczy się też więcej pojedynków w ofensywie, które są trudniejsze do wygrania, dlatego wskaźniki, które uznalibyśmy za dobre dla obu pozycji, znacząco się od siebie różnią. Mimo tego jednak, 49% wygrywanych przez Roberta pojedynków (statystyki z oficjalnych danych Bundesligi) to wskaźnik trochę za niski jak na gracza defensywnego. Felix Uduokhai i Reece Oxford, a zatem piłkarze, z którymi Gumny mógłby w teorii rywalizować o miejsce w składzie na pozycji półprawego środkowego obrońcy, wygrywają ich ponad 60%. Podobnie rzecz się ma w przypadku celności podań. W trzech ostatnich meczach, w których Gumny grał w trójce środkowych obrońców, jego celność podań nie przekraczała 70%, podczas gdy standardowe wartości dla środkowych obrońców powinny przekraczać 80% (i tak jest w przypadku wspomnianych wyżej Uduokhaia i Oxforda).

Opcja awaryjna

Markus Weinzierl nie kryje się z tym, że z niecierpliwością czeka na powrót do zdrowia Uduokhaia. W poniedziałkowym “kickerze” pojawiła się jego wypowiedź, w której przejście na system grania trójką środkowych obrońców uzasadnia właśnie zestawem Oxford - Gouweleeuw - Uduokhai. Cała trójka w jego mniemaniu idealnie pasuje pod takie właśnie granie, a to czytelny sygnał, że Gumny będzie na tej pozycji co najwyżej opcją awaryjną. Udowodnił tymi trzema meczami, że może tam doraźnie zagrać bez wielkich szkód dla drużyny, ale w optymalnym wariancie nie chodzi przecież o to, by niczego nie zepsuć, a o to, by dać od siebie drużynie coś ekstra.
Weinzierl nie odkrył więc dla niego nowej drogi zawodowej. Gumny będzie rozpatrywany w kontekście gry na tej pozycji tylko wtedy, gdy zespół znów dopadną kontuzje. Augsburg nie cierpi na nadmiar środkowych obrońców. Poza wspomnianą trójką, Weinzierl ma do dyspozycji 20-letniego Frederika Winthera, dla którego Bundesliga to jeszcze zbyt wysokie progi, i doświadczonego Tobiasa Strobla, który wraca po kontuzji stawu skokowego, ale dla którego Bundesliga to z kolei już zbyt wysokie progi. Dlatego można się spodziewać, że Robert jeszcze kilka razy zamelduje się na boisku jako półprawy środkowy obrońca, ale kiedy Uduokhai wróci do gry, takie sytuacje będą się zdarzać raczej sporadycznie.
Trudno też spodziewać się, by częściej dostawał szanse na lewym wahadle, gdzie też zdarzało mu się grywać w poprzednich rozgrywkach. Na tej stronie Augsburg ma Iago i Madsa Pedersena, a więc piłkarzy z naturalną lewą nogą, którzy na dodatek wnoszą sporo do gry ofensywnej. Dla obu grane na pozycji lewego obrońcy w czwórce w linii stanowi pewien problem ze względu na nieco słabszą grę w defensywie, ale wahadło to miejsce wręcz skrojone pod ich profile.
Robert musi więc skupić się na walce o miejsce po przeciwległej stronie. Konkurentów do gry na prawym wahadle ma dwóch - Daniela Caligiuriego i Raphaela Frambergera. W trzech pierwszych meczach po zmianie systemu szansę gry na tej pozycji otrzymał Framberger, ale - zwłaszcza w starciu z Freiburgiem - popełniał na niej mnóstwo błędów. Statystyki też ma słabe - celne podania na poziomie zaledwie 54%, co jest najgorszym wynikiem w zespole, i zaledwie 45% wygrywanych pojedynków, a to z kolei jeden z najsłabszych wskaźników wśród graczy defensywnych w drużynie. Nie daje również w zasadzie niczego w grze ofensywnej - nie ma ani gola, ani asysty. Przy 278 minutach spędzonych na boisku, tylko cztery razy zagrywał piłki do ostatniej tercji i wziął udział w zaledwie trzech akcjach, które kończyły się strzałami. Dlatego też w meczu z Borussią Dortmund Weinzierl zdecydował się postawić na tej pozycji na Daniela Caligiuriego. “Cali” wnosi na boisko charyzmę, dobre uderzenie ze stałego fragmentu i ciąg ofensywny, co w przypadku drużyny, która w siedmiu meczach tego sezonu zdobyła zaledwie trzy bramki i ma najgorszą ofensywę w lidze, musi mieć znaczenie.

Wyzwanie

Oczywiście, Caligiuri swoje lata ma, nie będzie w stanie biegać od pola karnego do pola karnego w każdym meczu na maksymalnych obrotach, przydadzą mu się pauzy, ale pakiet, jaki wnosi na boisko jako wahadłowy, będzie stanowił dla Gumnego niemałe wyzwanie. Nasz reprezentant oczywiście lepiej broni (Caligiuri dał się minąć dryblingiem już 13 razy w tym sezonie - zdecydowanie najwięcej ze wszystkich piłkarzy Augsburga), ale przy trzech środkowych obrońcach i dwóch klasycznych “szóstkach” (a tak właśnie zespół Weinzierla wyszedł na mecz z BVB), inne cechy u wahadłowego będą miały dla trenera większe znaczenie. Frambergera Robert ma już za sobą w hierarchii. W przypadku Caligiuriego poprzeczka wisi zdecydowanie wyżej. Ale też nie na tyle wysoko, by “Guma” nie mógł jej przeskoczyć. Do tego będzie jednak potrzebna odważniejsza i konkretniejsza gra w ofensywie. Futbol na alibi nie da mu miejsca w składzie.

Przeczytaj również