"Coś w tej maszynie nie trybi. Bayern może się obawiać". Wyboisty start drogi Bawarczyków po Ligę Mistrzów

"Coś w tej maszynie nie trybi. Bayern może się obawiać". Wyboisty start drogi Bawarczyków po Ligę Mistrzów
Philippe Ruiz/Xinhua/PressFocus
Wspomnienie z rozbicia Barcelony 8:2 cały czas lata w głowach Bawarczyków. Przed Bayernem kolejna edycja Ligi Mistrzów. Mistrzowie Niemiec startują akurat na Camp Nou. Robert Lewandowski może też rozpocząć dziś drogę po koronę króla strzelców. Czy stać ich na wygranie rozgrywek i z jakimi wątpliwościami wiąże się ta kwestia?
Bayern od lat bryluje w Champions League. W ostatnich dziesięciu edycjach cztery razy skończyli oni swój udział w fazie pucharowej na półfinale, raz na finale, a dwa razy wygrali trofeum. Czyli tylko przez trzy lata z ostatnich dziesięciu nie zmieścili się w gronie czterech najlepszych zespołów w Europie. Bayern to nie tylko mocarstwo na własnym podwórku, ale i na arenie międzynarodowej.
Dalsza część tekstu pod wideo
Rok temu broniąc pucharu nie udało się awansować nawet do 1/2 finału, ale pamiętamy okoliczności. Losowanie nie było łaskawe dla mistrzów Niemiec, już w ćwierćfinale mierzyli się z PSG, a ostatecznie o tym kto grał dalej zaważyła zasada bramek na wyjeździe. Pamiętamy, że było to w okresie, na który z gry wypadł Robert Lewandowski. Takie osłabienie dużo zmieniło, z Polakiem Bayern mógłby mierzyć nawet w wygranie Ligi Mistrzów drugi raz z rzędu.

Coś w tej maszynie nie trybi

Bayern to dobrze naoliwiona maszyna, która nie ma problemu z wygrywaniem z kolejnymi rywalami. Ale nie oznacza to, że nie ma swoich kłopotów i niedociągnięć. Moc ofensywna jest zadziwiająca, ale o Robercie Lewandowskim i kolegach nieco później. Bo to co w tej maszynie nie trybi, to obrona.
Bayern może obawiać się o swoją defensywę, bo od początku sezonu tylko w jednym meczu udało się utrzymać czyste konto. Drużynie Juliana Nagelsmanna nie pomagają problemy zdrowotne, które sprawiają, że zestawieniem personalnym bloku obronnego trzeba ciągle rotować, w międzyczasie zresztą dochodziło do zmian w liczebności tej formacji, bo były trener Lipska próbował też grać trójką z tyłu.
Nowy szkoleniowiec Bayernu będzie mocno stawiał na duet Dayot Upamecano - Lucas Hernandez w środku, to już zaskoczyło w ostatni weekend. Poza tym ma w obwodzie Niklasa Suele, ale to piłkarz do rotacji, bo nie jest pewnym wyborem. Niemiec ma swoje braki, których pewnie nigdy się nie wyzbędzie, ale jak ten blisko 100-kilowy ’’czołg” się rozpędzi to napastnik ma mocno uprzykrzone życie.
Przy ocenie tego, na co stać defensywę, trzeba jednak pamiętać, że by przedostać się w ogóle pod bramkę Manuela Neuera, najpierw trzeba pokonać zasieki pressingowe tworzone przez napastników i pomocników, co już samo w sobie - przy stylu gry pożądanym przez Nagelsmanna - wydaje się być niełatwe. Ale jeśli już się uda, to słabych punktów jest gdzie szukać, bo defensywie wciąż brakuje zgrania, a i są piłkarze ze skłonnością do pomyłek indywidualnych - jak na przykład Dayot Upamecano.
- W kontekście dzisiejszego meczu z Barceloną trzeba spojrzeń na ofensywę, którą ma teraz do dyspozycji Ronald Koeman. Nie ma Leo Messiego, klub sezon po sezonie z łatwością oddał Luisa Suareza i Antoine’a Griezmanna. Każdy z tych zawodników bardzo przydałby się do takiej rywalizacji jak ta z Bayernem - mówi były piłkarz Bundesligi Tomasz Kłos.
I kontynuuje:
- Jeśli coś mnie zastanawia i czegoś się obawiam w Bayernie Monachium to indywidualna gra i błędy Sule oraz Upamecano, czy oni dadzą radę w defensywie. Wynik 8:2 na pewno się nie powtórzy, ale dziś w Niemczech będzie o tym głośno cały dzień, media będą trąbić. Dziś mimo braku Messiego może być trudniej. Memphis Depay potrafi z piłką zrobić dużo, jest szybki, bez odpowiedniej asekuracji całej linii obrony, Barca stworzy sobie sytuacje bramkowe.

(Nie)nasycenie sukcesem

Czy po wygraniu Ligi Mistrzów w 2020 roku Bayern jest jeszcze głodny tego sukcesu? Można poddać wątpliwości, czy drużyna będzie miała tyle samo motywacji do powtórzenia swojego osiągnięcia sprzed dwóch sezonów, co wtedy, gdy po kilku latach bez gry w finale wreszcie dopięła swego i zgarnęła puchar.
W Monachium doszło jednak do zmian, które powinny być niczym długotrwały zastrzyk adrenaliny. Julian Nagelsmann przychodzi jako innowator mający jeszcze lepiej uprawnić grę mistrzów Niemiec. 34-latek otwarcie mówi dziś, że interesuje go TOP 4 w Europie i klub tradycyjnie celuje w potrójną koronę. Sam w wywiadzie dla UEFA przyznał, że podobne ambicje ma jego drużyna:
- Minął ledwie rok, odkąd Bayern zdobył Ligę Mistrzów. Zawodnicy posmakowali tego triumfu i chcieliby to zrobić raz jeszcze. Chcę odnosić sukcesy i zdobywać tytuły tutaj. Pragnę, aby fani cieszyli się widząc nasz futbol.
Po imponującym początku kariery trenerskiej w Hoffenheim oraz przygodzie w Lipsku ma on teraż dużo do udowodnienia już na najwyższym możliwym poziomie. W klubie z wielką marką, tradycją, a przede wszystkim presją. Nagelsmann powinien to udźwignąć, w Bawarii jest w nim pokładana duża wiara.
Na jego pracę z zespołem bacznie będzie patrzył nowy boss, czyli Olivier Kahn. Legendarny bramkarz został prezesem Bayernu Monachium, pytanie, jak odnajdzie się w tej roli.
- Olivier Kahn to absolutna legenda tego klubu, pamiętamy wszyscy jego żywiołową postawę między słupkami w Monachium. Piłkarze muszą czuć do niego ogromny szacunek, w końcu to mistrz Europy i dwukrotny medalista mistrzostw świata. A do tego członek FIFA 100. Sam jestem ciekaw, jak będzie zarządzał taką korporacją, tak poukładanym światem jaki zastał na stanowisku prezesa Bayernu - komentuje Kłos.

Pokolenie nowych liderów i pan Lewandowski

Zresztą, gdy już zastanawiamy się nad motywacją w szatni Bayernu… Nawet autobiografia Roberta Lewandowskiego nosi tytuł ’’Nienasycony”. Taka postać w zespole wyklucza sytuację, że drużyna poczuje zbytnie rozluźnienie i zacznie mieć w nosie kolejny puchar. Zwłaszcza ten, o który dziś zaczyna się rywalizacja.
Wokół Lewandowskiego pojawiło się pokolenie nowych liderów. Leon Goretzka, Joshua Kimmich czy Serge Gnabry znaczą coraz więcej, to oni przejmują boiskowe dowodzenie drużyną z Monachium. To wciąż nienasycona grupa. A w zanadrzu jest jeszcze najmłodsze pokolenie z 20-letnim Alphonso Daviesem i Jamalem Musialą na czele. Ten drugi w sześciu meczach bieżącego sezonu ma już na koncie cztery gole i trzy asysty, a to chłopak z rocznika 2003.
Puenta z tego taka, że motywacji im nie zabraknie tym bardziej, że dziesiąte z rzędu mistrzostwo Niemiec będzie wielkim wyczynem. Tym bardziej, jeśli okaże się to rok z potrójną koroną. A sam Robert Lewandowski chce ciągle więcej nie tylko zespołowo, ale i indywidualnie. Dlatego powalczy o statuetkę dla najlepszego strzelca rozgrywek.
Od sezonu 2007/2008 przez 11 lat koronę króla strzelców Ligi Mistrzów zgarniali na zmianę Cristiano Ronaldo z Leo Messim. Tylko raz ktoś był w stanie zająć z jednym z nich pierwsze miejsce ex aequo i był to Neymar w kampanii 2014/2015. Aż ich duopol został przerwany przez Roberta Lewandowskiego. I to z jakim impetem!
W sezonie, w którym Lewandowski wygrał z Bayernem Ligę Mistrzów Polak strzelił aż 15 goli. Leo Messi nigdy nie wyśrubował takiego wyniku w Lidze Mistrzów, a Cristiano Ronaldo trzykrotnie zdobywając po razie aż 15, 16 i 17 bramek.

Przeczytaj również