Cud po włosku. Byli najgorsi i prawie wyrzucono ich z ligi, teraz są blisko utrzymania. Trener-magik szaleje

Cud po włosku. Byli najgorsi i prawie wyrzucono ich z ligi, teraz są blisko utrzymania. Trener-magik szaleje
MB Media / PressFocus
Salernitana dokonuje cudów. Klub, któremu zimą groziło wykluczenie z Serie A, właśnie wykonuje szalony rajd po utrzymanie. Do celu brakuje niewiele. Ten sezon to dla ekipy z Salerno historia jak z filmu. Podbijająca serca kibiców w całej Europie.
Tak to już bywa, że fani kochają historie kopciuszków. Salernitana takim zabiedzonym dzieckiem była w rundzie jesiennej obecnych rozgrywek Serie A. Rok kończyła z 18 meczami na koncie, dorobkiem zaledwie ośmiu punktów i bilansem goli 11:42. Nie dość, że sportowo “Koniki Morskie” nie dojechały do reszty stawki, to jeszcze nad ekipą z Kampanii unosiła się wizja karnej degradacji z powodów właścicielskich. Wiosna zmieniła wszystko. Dziś Salernitana losy utrzymania ma wyłącznie we własnych rękach.
Dalsza część tekstu pod wideo

Spektakularny awans, tragiczna jesień

Jeszcze w 2013 roku Salernitana grała we włoskiej Serie D. Minęła niespełna dekada, a ekipa z Salerno powróciła - po 22 latach - do najwyższej klasy rozgrywkowej, zajmując drugie miejsce na koniec sezonu 2020/21 Serie B. Zespół dowodzony przez trenera Fabrizio Castoriego nie grał spektakularnie, ale był skuteczny w realizacji planu. W całym sezonie zdobył 46 goli, tracąc przy tym 34. Bilans, jak na wicemistrza rozgrywek Serie B, nie rzucał na kolana. Liczyły się jednak punkty i miejsce w tabeli, a tu wszystko się zgadzało.
Po awansie weryfikacja nadeszła bardzo szybko. Mimo przemeblowania składu przed rozgrywkami, m.in. zakontraktowania doświadczonego Francka Ribery’ego, Salernitana wciąż miała problem ze strzelaniem bramek. Po ośmiu kolejkach zajmowała ostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem czterech punktów i bilansem goli 6:17. Tak mało poza zespołem Castoriego strzelała tylko Venezia, ale ona akurat punktowała dwa razy lepiej.
Claudio Lotito, ówczesny właściciel Salernitany, zareagował na słabe wyniki zmianą trenera. Drużynę objął Stefano Colantuono. Pochodzący z Rzymu szkoleniowiec prowadził “Cavalucci Marini” już wcześniej - od grudnia 2017 do grudnia 2018 roku. Teraz zadanie było jednak o wiele trudniejsze. Okazało się, że Colantuono wybawcą nie będzie. Salernitana kończyła rundę jesienną na ostatni miejscu w tabeli, z pięcioma punktami straty do bezpiecznej pozycji.
Nie tylko pozycja i punkty mogły martwić. Jeśli zespół w 18 meczach notuje tak tragiczną skuteczność i traci tak wiele bramek, to trudno myśleć o utrzymaniu w lidze. System z Serie B zawiódł. Do drzwi pukał już spadek z ligi. Nie był to jednak największy problem Salernitany u progu 2022 roku.

O krok od wyrzucenia

Niespodzianki sportowe mogą się zdarzać, czego Salernitana jest zresztą przykładem, ale na procedury nie ma siły. I to właśnie przepisy, a nie słaba postawa na boisku, mogły wyrzucić “Koniki Morskie” z Serie A już w styczniu. Powód? Sprawy właścicielskie. Klubem zarządzał Claudio Lotito, kontrowersyjny, ale wciąż wpływowy człowiek we włoskiej piłce, skazywany zresztą kilka lat temu za udział w aferze Calciopoli. A przede wszystkim - właściciel i prezydent Lazio.
I właśnie to stanowiło problem. Włoskie przepisy zabraniają posiadania dwóch zespołów w jednej klasie rozgrywkowej. Lotito wiedział o tym dużo wcześniej, bowiem federacja nakazała dokonanie zmian w strukturze właścicielskiej klubu od razu po awansie do elity. Na dostosowanie się do regulacji czas był do końca 2021 roku. Data zbliżała się nieubłaganie, a Lotito nadal figurował jako właściciel Lazio i Salernitany.
Zespół z Salerno był dosłownie kilka minut od wykreślenia z listy drużyn grających w Serie A. Ba! Wizja ponownego zaczynania od zera i wspinania się od czwartej ligi stała się niezwykle realna. Transakcja sprzedaży została dopięta 31 grudnia, dwie minuty przed północą. Nowym właścicielem został Danilo Iervolino, który dostał 45 dni na dopełnienie wszelkich formalności.

Wielkie zmiany

Działający w branży e-learningowej biznesmen zapowiedział nowe rozdanie. Zadanie było piekielnie trudne. Z jednej strony Salernitana znajdowała się w bardzo nieciekawym położeniu, z drugiej przestała być “filią” Lazio, skąd raz po raz ściągała na wypożyczenia zawodników, którzy nie mieli szansy przebicia się w ważniejszym z zespołów zarządzanych przez Lotito.
Iervolino musiał znaleźć odpowiednich ludzi do tego, aby na wiosnę wyciągnąć klub z kryzysu. Cel był jasno określony - utrzymać się w Serie A. Pierwszym z cudotwórców, którzy mieli za zadanie przygotować zespół na wiosnę, został Walter Sabatini. Człowiek znający włoską piłkę od podszewki, w przeszłości związany m.in. ze stołecznymi Lazio i Romą, czy też Sampdorią oraz Bologną.
Sabatini przez dwa lata pomagał w budowaniu Montrealu Impact, ale pracę w Kanadzie zakończył jeszcze we wrześniu 2021 roku. Wyzwanie, jakim miało być zbudowanie Salernitany, tchnęło w doświadczonego działacza nowe siły. Do pracy wziął się praktycznie od razu. I doprowadził do kadrowej rewolucji w zespole ze Stadio Arechi. Na rundę wiosenną do Salerno ściągnięto 11 nowych piłkarzy, większość na zasadzie wypożyczenia z opcją wykupu, pod warunkiem, że klub utrzyma się w lidze. Sabatini postawił grubą kreskę na dotychczasowych wynikach, ale jednocześnie zachował rozsądek i nie naraził Salernitany na finansowe kłopoty w razie niepowodzenia.
Wyjście “na zakupy” okazało się dobrym wyborem. Tacy zawodnicy, jak doświadczony obrońca Federico Fazio (trafił na zasadzie wolnego transferu z Romy), utalentowani Emil Bohinen (wypożyczony z CSKA Moskwa) i Ederson (kupiony z Corinthians), czy szukający dla siebie miejsca Simone Verdi (wypożyczony z Torino) wnieśli do zespołu nową jakość. W bramce pojawił się Luigi Sepe (wypożyczenie z Parmy), a duży wkład na wiosnę mieli także Pasquale Mazzocchi (wypożyczony z Venezii) czy Ivan Radovanović (wolny transfer z Genoi).

Szalony cudotwórca

Przed niedawnym meczem z Cagliari sieć obiegło nagranie, w którym jeden z nauczycieli z Salerno podczas lekcji, modli się z uczniami o utrzymanie Salernitany w Serie A. Samo zachowanie jest zapewne dość dyskusyjne, ale jeśli wierzyć w działanie sił nadprzyrodzonych, to “Koniki Morskie” otrzymały boskie wsparcie w sposób biblijny, w trzech osobach. Poza Iervolino i Sabatinim do klubu trafił bowiem Davide Nicola, trener od zadań specjalnych, który dołączył do zespołu w lutym, po zwolnieniu z funkcji Colantuono.
Niewiele brakowało jednak, aby zespół objął Andrea Pirlo. Dopiero po tym, jak gwiazdor włoskiej piłki odrzucił ofertę z Salerno, na tapecie pojawił się Nicola. I być może to był najważniejszy moment sezonu dla beniaminka Serie A.
Szkoleniowiec dokonał już jednego cudu w swojej karierze, gdy w sezonie 2016/17 na finiszu rozgrywek wyciągnął znad przepaści Crotone. Wówczas nie występował w roli strażaka. Na uratowanie Serie A dostał cały sezon, układający się przez większość czasu jak koszmar. Crotone w strefie spadkowej nie było na zakończenie tylko dwóch serii spotkań. Pierwszej, oraz tej najważniejszej, ostatniej. Nicola uratował Serie A także dla Genoi i Torino, choć w nieco mniej dramatycznych okolicznościach. Salernitana może być kolejnym przykładem tego, że jeśli masz problem z pozostaniem w Seria, to dzwoń po Nicolę.
Choć początki nie było takie łatwe. W pierwszym meczu, pod wodzą trzeciego już w tym sezonie trenera, rywalem Salernitany był Milan. Na Stadio Arechi padł wynik 2:2, co można było uznać za spory sukces. Nicola zremisował jeszcze z Bologną, ale później jego zespół wywalczył zaledwie jeden punkt w pięciu spotkaniach.
W międzyczasie Salernitana przeszła z “czwórki” z tyłu na grę trzema obrońcami. Zmiana systemu gry przyniosła oczekiwany efekt, a w Salerno zaczęło się uwielbienie dla Nicoli. Ostatnie sześć meczów to cztery wygrane i dwa remisy. Na tym odcinku to wynik na poziomie podium Serie A! Salernitana zanotowała ważne wygrane z zespołami, które także biją się o utrzymanie - Venezią czy Sampdorią. Ponadto pokonała Udinese oraz Fiorentinę i urwała punkt Atalancie.
Zaś we wspomnianym już meczu z Cagliari w minionej, 35. serii gier, dosłownie sekundy dzieliły Salernitanę od wygranej. Taki wynik ustawiłby zespół Nicoli bardzo komfortowej sytuacji na dwie kolejki przed końcem. Ostatecznie w 99. minucie meczu Giorgio Altare uratował punkt dla Cagliari. Salernitana nadal walczy, ale ma wszystko w swoich rękach.

Emocje do samego końca

Na dwie kolejki przed końcem sezonu nic jeszcze nie jest jasne w kwestii utrzymania. Z ligi spadną trzy zespoły, a pewna utrzymania nie może być nawet 15. obecnie Sampdoria. W najgorszej sytuacji jest Venezia, która ostatnio odroczyła wyrok, pokonując Bolognę. Ale cudu dla tej drużyny chyba nie byłby w stanie sprawić nawet Nicola.
tabela serie a 13.05
wlasne
Jak wygląda terminarz?
  • 15. Sampdoria (Fiorentina, DOM | Inter, WYJAZD)
  • 16. Spezia (Udinese, W | Napoli D)
  • 17. Salernitana (Empoli, W | Udinese, D)
  • 18. Cagliari (Inter, D | Venezia, W)
  • 19. Genoa (Napoli, W | Bologna, D)
  • 20. Venezia (Roma, W | Cagliari, D)
W tym układzie Salernitana ma nie najgorszy kalendarz i nadal punkt przewagi nad strefą spadkową. W walce o utrzymanie w Serie A możliwe jest jeszcze kilka scenariuszy. Czy jego autorzy dla Salernitany znajdą happy end? Będąc postronnym kibicem, trudno nie trzymać za nich kciuków.

Przeczytaj również