Czy Karbownik po Legii Warszawa odnajdzie się w Anderlechcie? Międzylądowanie przed Premier League ma sens

Czy Karbownik po Legii odnajdzie się w Anderlechcie? Międzylądowanie przed Premier League ma sporo sensu
Krzysztof Porębski / Press Focus
Rzadko kiedy dochodzi do takich zwrotów akcji związanych wyjazdem młodego Polaka już po sfinalizowaniu transferu zagranicznego. Michał Karbownik zamiast do Warszawy lub Anglii, może z Dubaju, w którym na zgrupowaniu przebywa Legia, zabrać się do… Belgii. I oczekiwać na walizki z Warszawy, bo pół roku na bagażu podręcznym tam nie wyżyje.
Informacja podana przez "Legia.Net" jest dziwnie odbierana i trudno się dziwić. Czy Michał Karbownik się zagubił? Jak to w ogóle brzmi? Michał Karbownik poleci z Warszawy do Brighton przez Brukselę? Jako połączenie lotnicze brzmi to jeszcze jako tako, powiedzmy, że jest po drodze. Ale czy naturalnym rozwiązaniem byłby półroczny transfer do Anderlechtu, który bez żadnego interesu ogrywałby wiosną obcego piłkarza? Czy bez żadnego interesu… O tym jeszcze się przekonamy. A najpierw uporządkujmy fakty.
Dalsza część tekstu pod wideo
Brighton kupiło Karbownika, kiedy ten był uznawany za lewego obrońcę. Oczywiście Anglicy nie są głupi, zdają sobie sprawę, że Polak jest usposobiony także, a może i przede wszystkim, do gry w pomocy. Nie bez przypadku odkąd w Legii pojawił się Czesław Michniewicz - „Karbo” jest traktowany jako środkowy pomocnik. A były szkoleniowiec młodzieżówki robi tak z własnego przekonania. Nie miałby interesu w tym, żeby wystawiać sprzedanego już piłkarza na innej pozycji po to tylko, żeby go wypromować? Bo niby dokąd?
Zresztą Michniewicz miał możliwość powoływania młodego piłkarza Legii do swojej kadry U-21, a nie robił tego, bo widział wady w jego grze na lewej obronie. Oraz… nie widział sensu wystawiania go w drugiej linii reprezentacji, jeśli w klubie nie dostawał tam szans dłuższych niż ostatnie 20 minut ligowego meczu.
Mariusz Piekarski, przynajmniej według portalu "Legia.Net", nie jest fanem tej opcji, zależy mu na pozostaniu Karbownika w Warszawie. To oczywiście byłoby bardziej płynne. Karbownik skupi się wtedy na poprawieniu detali i wypracowaniu wiosną formy, która ułatwi mu początek w Premier League. Ale czy przy takim scenariuszu nie odbije się latem od ściany?
Kluczowe pytanie brzmi - jaki sens ma wypożyczenie do Anderlechtu? Sami się skrzywiliśmy. Po co? Skąd tu nagle Belgia? Już Bartek Kapustka był wysyłany do Belgii przez Leicester i skończyło się na powrocie do Ekstraklasy. Ale w przypadku Karbownika plan nie jest nonsensem, jak mogłoby się wydawać…
Anderlecht jest klubem totalnie spłukanym z kasy. Latem zadłużenie klubu wynosiło aż 100 milionów euro, a trudno, by kilka miesięcy w dobie pandemii znacznie polepszyło ich kondycję finansową. Legendarny belgijski klub musi opierać wzmocnienia właśnie o wypożyczenia. Wzmocnienie to duże słowo? Otóż… niekoniecznie.
Do tej pory zastanawialiśmy się nad planem Brighton na wykorzystanie Karbownika. Mogliśmy przypuszczać, gdzie angielski klub widzi go na boisku. A plan wypożyczenia do Anderlechtu jest nie tylko zdradzeniem wizji Brighton co do jego pozycji, a też przygotowaniem go do gry w Premier League.
Skąd taki wniosek? Brighton nie pchałoby Karbownika do Belgii na ławkę rezerwowych, byleby zmienił otoczenie z warszawskiego na nowe. A na lewej obronie Anderlechtu rywalizują świeżo upieczony reprezentant Ukrainy Bohdan Mychajliczenko oraz Kemar Lawrence, którego rok temu pozyskano z MLS. Czy warto byłoby pchać ’’Karbo” do takiej rywalizacji? Że niby gdzie dwóch się bije, tam trzeci (wypożyczony) skorzysta?
Pewnie że nie. Natomiast wysłać Polaka na zajęcia praktyczne z gry w środku pola w dużo lepszej lidze niż Ekstraklasa… Tu Anglikom zaświeciła się lampeczka nad głową. Karbownik w naszej lidze zamienił grę na boku defensywy (nie zapominajmy, że u Aleksandara Vukovicia zaczął sezon na prawej obronie) na drugą linię. Radzi sobie w niej jak należy, pokazał, że na poziomie Legii potrafi dyrygować tempem gry mistrzów Polski.
Jeśli chce lecieć latem 2021 roku walczyć w Brighton o grę, to czy należy bać się, że nie przebije się w co prawda uznanym, ale jednak w klubie z problemami… Nowe środowisko, liga i język na pół roku nie muszą być takie straszne jak się wydaje. Taki obóz przetrwania przed wyjazdem na uniwersytet futbolu w Premier League nie musi być zaburzający formę Polaka. A wręcz Karbownik po bezkompleksowym wjechaniu w ligę belgijską leciałby do Anglii w zupełnie innej pozycji.
Nie mamy powodów, żeby obawiać się rywalizacji ’’Karbo” z Joshem Cullenem. Irlandczyk wcześniej miał problemy z grą, a od listopada jest podstawowym piłkarzem Anderlechtu bardziej z braku laku, niż z przemawiających za nim atutów. Zresztą dobrze wpłynęłaby na Polaka bezpośrednia rywalizacja na treningach z gościem, który był choćby w kadrze West Hamu.
Co dzisiaj od poniedziałku do piątku Karbownik poprawi na poziomie Legii? Współpraca z Czesławem Michniewiczem była rozwijająca dla niejednego młodziana, ale pamiętajmy, że to ciągle poziom treningów piłkarzy Legii Warszawa. W Anderlechcie sprawdziłby się z lepszymi. Nie ma czego się bać, skoro dobrze wypadł w dorosłej reprezentacji Polski.
Ważne w tym wszystkim jak do sprawy podchodzi sam Michał Karbownik. Być może jak jego kolega, raper Michał Mata… w swoim hicie: „Wielka Plaża w sercu miasta, pokaż mi gdzie masz tak (…) Smażymy se steka, a za plecami obiekt czwartej kategorii UEFA, dzieciak…”. Jednak czas myśleć o opuszczeniu Warszawy. Czy na pewno warto czekać na powrót ludzi na popularne „schodki” i rozstać się z Legią dopiero latem? Może lepiej zostawić już za plecami stadion Legii, bo Karbownik to złoty dzieciak...

Przeczytaj również