Do Premier League trafił wbrew własnej woli. A teraz błyszczy i jest na celowniku Liverpoolu FC oraz United

Do Premier League trafił wbrew własnej woli. A teraz błyszczy i jest na celowniku Liverpoolu oraz United
Raphinha: Instagram official account
Leeds to dziś jeden z najbardziej interesujących zespołów w Anglii. A wśród podopiecznych Marcelo Bielsy wyróżnia się nie tylko bramkostrzelny Patrick Bamford, ale też zjawiskowy Raphinha. Piłkarz, który wcale nie chciał w tym klubie grać.
Myśląc o ofensywie Leeds do niedawna komplementowaliśmy głównie Patricka Bamforda. Raphinha ostatnio zaczął jednak brać na siebie coraz większy ciężar gry, imponując kibicom i ekspertom. Jego przenosiny z Rennes do Premier League okazały się strzałem w dziesiątkę. Marcelo Bielsa idealnie wkomponował 24-latka w zespół. Media widzą w zjawiskowym skrzydłowym kandydata do wzmocnienia zespołów ścisłej ligowej czołówki. Tak więc zaledwie kilka miesięcy spędzonych na Wyspach sprawiło, że Raphinha stał się jednym z najgorętszych nazwisk na rynku. A niewiele brakowało, by wcale tam nie trafił. W końcu został sprzedany do Leeds wbrew własnej woli. Naprawdę.
Dalsza część tekstu pod wideo

“Transfery to handel ludźmi”

Zawodnik, wychowywany w trudnej, pełnej gangów okolicy, pierwsze futbolowe kroki stawiał w brazylijskim Avai. Przed 20. urodzinami wypatrzyli go skauci Vitorii Guimaraes. Od tamtej chwili jego kariera potoczyła się ekspresowo. W drugim sezonie w Portugalii strzelił 15 ligowych goli. Kupił go Sporting. I chociaż jego statystyki nie były aż tak imponujące, to zapracował w Lizbonie na kolejny błyskawiczny transfer. Przeniósł się do Rennes. Francuzi zapłacili za niego rekordową kwotę ponad 20 milionów euro.
- Mimo rekordu transferowego ówczesny dyrektor sportowy Olivier Letang widział w nim inwestycję - opowiada nam Eryk Delinger z “Le Ballon”. - Po pierwsze, może i swoje kosztował, ale klub miał na nim zarobić znacznie więcej. Po drugie, taki transfer miał wysłać sygnał, że Rennes chce się rozwijać, grać o większe rzeczy i przyciągać coraz lepszych graczy - tłumaczy.
Skrzydłowy szybko zrobił dobre wrażenie i stał się jednym z liderów zespołu z Bretanii. A deklaracja wielkich ambicji klubu z północy Francji przerodziła się w ich realizację. 24-latek pomógł Rennes w historycznym awansie do Ligi Mistrzów. I liczył, że będzie miał okazję reprezentować barwy “Czerwono-Czarnych” w Champions League. Plany zarządu okazały się jednak inne. W Deadline Day ubiegłego okienka Francuzi sprzedali go do Leeds.
- Sprzedaż wywołała złość u samego Raphinhi i jego kolegów. Wcale nie chciał odchodzić. Został do tego last minute zmuszony przez szefów klubu. Letanga, który go ściągał, dawno już nie było - nakreśla sytuację ekspert od Ligue 1. - W szatni po swoim ostatnim meczu płakał, a starszyzna chodziła pertraktować z "górą", żeby szefowie zmienili zdanie i pozwolili mu zostać - dodaje Eryk Delinger.
- Decyzja o transferze zapadła dlatego, że Rennes udało się pozyskać uważanego za ogromny talent 18-letniego Jeremy'ego Doku. Kosztował wielkie pieniądze, a Raphinha grał na tej samej pozycji. Akurat wpłynęła dobra oferta za niego. Zwyczajnie więc uznano, że Doku w przyszłości da klubowi zarobić jeszcze więcej - mówi nasz rozmówca.
- Na tę chwilę ten wybór nie do końca się broni. Doku w żadnym razie nie gra lepiej niż poprzednik, ale biorąc pod uwagę jego wiek, łatwo sobie wyobrazić, że koniec końców klub osiągnie swój cel. Niesmak jednak pozostaje. Sposób, w jaki pożegnano Raphinhę, unaocznił wszystko, co najgorsze w transferowym biznesie: że ostatecznie to po prostu handel ludźmi - podsumowuje Eryk Delinger.

Bielsa wiedział, kogo kupuje

Raphinha, jak wspomnieliśmy, trafił na Elland Road w ostatnim dniu letnio-jesiennego okienka, lecz jego transferu nie można nazwać panicznym. Leeds latem dokonało kilku efektownych - zwłaszcza jak na beniaminka - zakupów, a Brazylijczyk, pomimo wspomnianych okoliczności transakcji, wydaje się najlepszym z nich.
Wszystkie wzmocnienia u Marcelo Bielsy muszą spełniać jego bardzo precyzyjne wymagania. Dyrektor sportowy, Victor Orta, stara się więc szukać graczy według wytycznych Argentyńczyka. Ściągnięty z Rennes skrzydłowy ma cechy, jakie doświadczony menedżer ogromnie sobie ceni.
- Zawsze widzieliśmy jego wielki potencjał - mówił w rozmowie z “The Athletic” koordynator pionu juniorskiego Avai, pierwszego klubu 24-latka. - Uwielbiałem zwłaszcza dwa aspekty jego gry: umiejętność gry jeden na jeden i wykończenie. Zawsze strzelał dużo goli. Był agresywny i szybki, to naprawdę świetny zawodnik.
- Na boiskach Ligue 1 potrafił porwać dryblingiem, ale pokazywał też, że umie przełożyć "efekciarską" grę na bramki i kluczowe zagrania w ważnych momentach - zwraca uwagę Eryk Delinger. - Niestety odszedł, zanim zdążył na dobre się rozkręcić.
To właśnie takiego zawodnika szukał trener “Pawi”. Kogoś, kto ma szeroki repertuar efektownych zwodów, a jego umiejętność zaskoczenia niemal każdego przeciwnika i świetna dynamika są niesamowicie istotne przy szybkich atakach, jakimi regularnie nękają oponentów.
- Drybling zawsze jest najbardziej niebezpieczny dla obrony. Rozwiązuje wszystkie problemy, które pojawiają się, gdy rywal ustawia się nisko. To alternatywa dla gry kombinacyjnej i zarazem coś bardzo trudnego do znalezienia - mówił Bielsa dla “Sky Sports” po zwycięstwie z Crystal Palace.
Nie bez znaczenia jest też fakt, że Brazylijczyk wydaje się świetnie rozumieć założenia bossa. Wymienność pozycji, jaką często widzimy w szeregach zespołu z Elland Road, przychodzi mu z wielką łatwością. Gdy Patrick Bamford schodzi głębiej lub do boku, Raphinha natychmiast zajmuje miejsce na szpicy. Jeśli któryś ze środkowych pomocników zmienia ustawienie, były gracz Rennes błyskawicznie wykorzystuje pozostawioną przez niego przestrzeń. I dlatego szybko stał się jednym z motorów napędowych ataku beniaminka - ogniwem szalenie ważnym, biorąc pod uwagę, że mistrzowie Championship z zeszłego roku tracą naprawdę wiele bramek i muszą nadrabiać te braki z przodu.
Raphinha statystyki
własne
Raphinha plasuje się w ścisłej czołówce większości klubowych statystyk dotyczący ofensywy. W nowym roku bryluje, przyćmiewając nawet Bamforda, zdecydowanie najlepszego strzelca zespołu. Trafia z dystansu, z pola karnego, a także z rzutów wolnych. Daje poznać się jako jeden z najbardziej wszechstronnych i nieprzewidywalnych zawodników w lidze. Wyłożone za niego niespełna 20 milionów euro dziś wydaje się prawdziwą promocją.

“Najlepiej pozwolić mu być sobą”

Podobno, gdy Orta podsunął Bielsie Brazylijczyka, ten już od dawna miał go na oku. Dlatego nie wahał się ani chwili, gdy pojawiła się szansa na przeprowadzenie transferu. Po kilku występach z ławki nowy nabytek błyskawicznie wskoczył do podstawowego składu i od razu zaimponował kolegom. Po wygranej 1:0 z Evertonem, kiedy Raphinha strzelił swojego premierowego gola, Kalvin Phillips stwierdził, że “ma wszystko”. Po ostatnim zwycięstwie z Southampton komplementował go też sam argentyński menedżer.
- Wydaje mi się, że nie mogę zbyt wiele wnieść do jego gry - mówił. - Najlepsze, co można zrobić z tak spontanicznymi piłkarzami to po prostu pozwolić im być sobą.
I właśnie to procentuje. Skrzydłowy, efektownym, bezpośrednim stylem gry, raz po raz nęka przeciwników. Jego poczynania na murawie są wręcz naturalne. Piłkarz nie zapomina przy tym o odpowiednim ustawieniu i założeniach dotyczących naciskania przeciwników, gdy to oni mają futbolówkę. Idealnie łączy więc swobodę z dyscypliną, zacięciem i wolą walki. A takich piłkarzy Bielsa lubi najbardziej.
- W świecie brazylijskiego futbolu nie ma chyba drugiego takiego lewonożnego zawodnika - opowiadał brazylijskiemu “UOL” legendarny Deco, reprezentujący interesy gracza Leeds. - Raphinha to wojownik, z trudną historią, który wciąż ma przed sobą długą karierę. Wszystko, co ma, zdobył dzięki oddaniu i zaangażowaniu.
Opuszczenie szykującego się do kampanii w Lidze Mistrzów Rennes na rzecz beniaminka Premier League nie było czymś, czego chciał piłkarz z Kraju Kawy. W Anglii zrobił jednak fenomenalne wrażenie i przykuł uwagę ligowej czołówki. Angielska prasa już informuje o zainteresowaniu Liverpoolu i Manchesteru United.
Można być pewnym, że bacznie obserwują go również inne wysoko notowane zespoły. Forma 24-letniego atakującego z pewnością nie pozostała niezauważona. W końcu w ostatnim czasie poświęca mu się naprawdę wiele uwagi. I słusznie!
Raphinha to jedna z “perełek” Premier League. Zawodnik, który wybija się na tle zespołu “Pawi”. Wciąż ma zaledwie 24 lata i wydaje się, że to jeszcze nie jest “gotowy produkt”. Niemniej, to jedno z nazwisk wartych obserwowania. Ma w sobie coś, co sprawia, że ogląda się go z wielką przyjemnością. W Leeds na pewno będą mieli z niego wiele pociechy - oczywiście, jeżeli nikt szybko go nie kupi.

Przeczytaj również