Do tych igrzysk przygotowywał się 8 lat. Medal byłby pięknym ukoronowaniem kariery. "Wizualizuję sobie złoto"

Do tych igrzysk przygotowywał się 8 lat. Medal byłby pięknym ukoronowaniem kariery. "Wizualizuję sobie złoto"
Rafal Rusek / PressFocus
Jak sam mówi, do igrzysk w Tokio przygotowuje się od 8 lat. Marcin Lewandowski posiada liczne medale mistrzostw Polski, świata oraz Europy, ale do spełnienia brakuje mu tylko jednego - sukcesu olimpijskiego. Lepsza okazja do realizacji tego celu może się już nie przytrafić.
Bije swoje własne rekordy i zdobywa kolejne osiągnięcia na arenie międzynarodowej, w międzyczasie walcząc z dopingiem w środowisku lekkoatletów. Ten rok może być pięknym zwieńczeniem jego bogatej kariery. O ile osiągnie sukces w Tokio.
Dalsza część tekstu pod wideo

Dobry prognostyk

- To będą moje czwarte, ale i najważniejsze igrzyska olimpijskie. Jestem świetnie przygotowany i wizualizuję sobie medal, ten z najcenniejszego kruszcu - powiedział Lewandowski w wywiadzie dla “Polsatu Sport”.
To nie pierwsza tak pewna siebie wypowiedź biegacza, który przed igrzyskami w Tokio nie raz udowodnił, że jest w zdecydowanie najlepszej formie w dotychczasowej karierze. Najlepszy tego przykład to występ na niedawnym mityngu Diamentowej Ligi w Monako. Udało mu się wówczas pobić swój własny rekord Polski na dystansie 1500 metrów. Lewandowski wbiegł na metę gdy zegar zatrzymał się, wskazując 3.30,42 minuty. To wynik o ponad sekundę lepszy od starego rekordu. Takie rzeczy naturalnie robią wrażenie na fanach, czy ekspertach, ale nie na rywalach. Polak zakończył bowiem wspomniany mityng na szóstym miejscu. Żeby realnie myśleć o medalu w Tokio, musi się jeszcze nieco poprawić.

Multimedalista

Marcin Lewandowski od początku kariery uchodził za spory talent. Warto pamiętać, że zdobywał wyróżnienia już na młodzieżowych mistrzostwach Europy. Na ten moment posiada łącznie 10 medali mistrzostw świata oraz Europy (licząc również te wywalczone na hali). Osiągał sukcesy zarówno w biegach na 800, jak i na 1500 metrów. Pod względem osiągnięć równać się z nim może jedynie jego przyjaciel, Adam Kszczot.
Dobra passa utytułowanego biegacza kończy się jednak w momencie wyjazdu na igrzyska olimpijskie. Pekin, Londyn, Rio... Do tej pory żadne z tych miejsc nie było dla 34-latka szczęśliwe.

Olimpijska niemoc

Urodzony w Szczecinie lekkoatleta ma już za sobą występ na trzech igrzyskach olimpijskich. Żaden z nich nie był dla niego zadowalający. W 2008 oraz 2012 roku zakończył zmagania zaledwie na półfinale. W 2016 roku wynik udało się nieco poprawić i dojść do finału, ale tam zajął lokatę szóstą. Czy w tym roku będzie lepiej? Trudno powiedzieć. Z pewnością będzie jednak inaczej. Igrzyska w stolicy Japonii będą bowiem pierwszymi, do których Polak nie przygotowywał się ze swoim bratem. Atmosfera między nimi stawała się coraz bardziej napięta, aż w końcu mniej więcej dwa i pół miesiąca przed startem imprezy lekkoatleta zdecydował się na zmianę trenera.
- Chyba czas oficjalnie powiedzieć, że nasza przygoda wspólnego "podbijania świata" dobiegła końca... Trenowanie na odległość stawało się coraz trudniejsze... Tomek, dzięki za wszystko!!! To dzięki Tobie jestem tu, gdzie jestem - napisał na Instagramie.
Od teraz o jego formę miał zadbać Piotr Rostkowski. Jako zawodnik był on wielokrotnym mistrzem, a nawet rekordzistą Polski w biegach średniodystansowych. Co ciekawe, zaufał mu także Adam Kszczot, którego niestety zabraknie na tegorocznych igrzyskach. Teoretycznie taka zmiana może pomóc w przerwaniu pechowej serii, ale to tylko domysły. Dlatego jak to się mówi, umiesz liczyć, licz na siebie. Koniec końców, wynik Lewandowskiego zależy przecież od jego własnych nóg oraz głowy.

Walka z przeciwnościami

34-latek znany jest z tego, że nie przebiera w słowach. Często wypowiada się surowo na temat środowiska sportowców, piętnując zachowania, które uważa za niesprawiedliwe. Twierdzi również, że walka z dopingiem powinna być dużo bardziej stanowcza, a zawodnicy, którzy korzystają z nielegalnych wspomagaczy, to oszuści popełniający przestępstwo. Nie bez powodu Lewandowski był jedną z twarzy akcji “Gramy fair”. Został również wybrany do Komisji Zawodniczej European Athletics, otrzymując największą liczbę głosów. Od teraz będzie miał bezpośredni wpływ na polepszenie walki z dopingiem, czego od lat pragnął.
Samo słowo “walka” towarzyszy mu dosłownie na każdym kroku, nie tylko w kontekście piętnowania dopingu. Jak przyznał w wywiadzie dla serwisu "Sportowy24" po biegu finałowym na igrzyskach w Rio:
- W tym sezonie dwa miesiące chodziłem na treningi MMA, pięć razy w tygodniu, więc całkiem sporo. Przez trzy miesiące nie zrobiłem ani kilometra, musiałem odpocząć psychicznie od biegania i zająć się czymś innym. I stąd wzięło się MMA. Wzmocniłem się fizycznie i psychicznie. Fajnie spędzałem wolny czas.
Mówiąc pół żartem, pół serio, Lewandowski nie wykluczył także możliwości... stoczenia walki w klatce. Być może zbliżający się koniec kariery lekkoatlety będzie dla niego początkiem przygody w zupełnie innej dyscyplinie sportu.

Niepewne jutro

- Czuję się świetnie i jestem w pięknym wieku do biegania i do zdobywania medali - powtarza w wywiadach sportowiec ze Szczecina.
Z biegiem lat, dzięki rozwojowi sportu oraz medycyny, coraz więcej zawodników pokazuje, że wiek to tylko liczba. Każda, nawet najpiękniejsza kariera ma jednak swój koniec. W przypadku Marcina jest on zdecydowanie bliżej niż dalej. Lider naszej sztafety 4x400 Rafał Omelko zakończył niedawno karierę, a nasi najlepsi biegacze, tacy jak Lewandowski czy Kszczot, są już po trzydziestce. W takiej sytuacji warto pomyśleć o przyszłości. Czy maluję się ona w jasnych barwach? Na to pytanie trener "Lewego", Krzysztof Rostowski, odpowiedział w rozmowie z TVP Sport:
- Jest Krzysztof Różnicki, Kacper Lewalski, Filip Rak. Perspektywiczni biegacze, juniorzy. Jest Angelika Sarna z rocznika 1997. Osiągnęła wiek, w którym zawodnicy mają pierwsze poważne sukcesy. Najlepsze lata przed nią. Mamy Annę Wielgosz. Nie złamała jeszcze bariery dwóch minut, ale zbliża się do niej i prezentuje zwyżkę formy.
Mamy więc z czego budować. Za sam potencjał medali się jednak nie przyznaje. Od błyszczenia na szczeblu juniorskim do osiągania sukcesów na arenie międzynarodowej jest bardzo daleka droga.
Sukces Marcina Lewandowskiego na igrzyskach w Tokio może być pięknym zwieńczeniem bardzo udanej ery w polskich biegach. Czas na ostatni taniec starej gwardii. Oby tym razem Marcin wrócił do Polski z upragnionym medalem i nie pomyli kroków jak na poprzednich trzech imprezach. Zaczyna już w najbliższą środę, 4 sierpnia.

Przeczytaj również