Kontuzje zadecydują o mistrzostwie Anglii? Aguero znów z urazem, wielki problem Pepa Guardioli

Kontuzje zadecydują o mistrzostwie Anglii? Aguero znów z urazem, wielki problem Pepa Guardioli
Rafal Rusek / PressFocus
Bez Sergio Aguero Manchester City odpadł na finiszu zeszłego sezonu z Ligi Mistrzów i Pucharu Anglii, co było wielkim rozczarowaniem dla Pepa Guardioli. Teraz menedżer znów ma problem. Dopiero co cieszył się z powrotu Argentyńczyka, a ten po raz kolejny doznał kontuzji. I przysporzył tym samym drużynie sporo kłopotów.
Manchester City musiał sobie radzić bez Aguero niemal przez cały okres po wznoweniu rozgrywek w czerwcu. Pod nieobecność Kuna jego koledzy zanotowali fatalną końcówkę sezonu, odpadając z Lyonem w Lidze Mistrzów i Arsenalem w Pucharze Anglii. Może i ekipa z Etihad Stadium ma szeroką kadrę, ale zastąpienie Sergio, jednego z najlepszych snajperów w historii Premier League to zadanie szalenie trudne.
Dalsza część tekstu pod wideo
Co istotne, niedawne wydarzenia mogły mieć wpływ nawet na losy mistrzostwa Anglii. Aguero wrócił do zdrowia, co zbiegło się w czasie z zerwaniem więzadeł krzyżowych przez Virgila van Dijka. Na Juergena Kloppa jak grom z jasnego nieba spadła fatalna wiadomość o kontuzji lidera “The Reds”, a w tym samym czasie Pep Guardiola miał powód, aby spoglądać w przyszłość ze zdecydowanie większym optymizmem. Mógł znów skorzystać z usług Kuna, który jeszcze nigdy go nie zawiódł. Los jednak zagrał mu na nosie. 32-latek opuścił boisko w przerwie ostatniego spotkania z West Hamem z powodu urazu mięśniowego.
Napastnik z Argentyny, po czterech miesiącach walki o powrót do zdrowia, trzy razy z rzędu wyszedł na murawę od pierwszej minuty. Trudno o lepszy dowód tego, jak istotny jest Aguero dla koncepcji Pepa. Czy Katalończyk jednak nie przesadził, rzucając podopiecznego zbyt szybko na głęboką wodę? Tego się nie dowiemy, mleko się już rozlało. Guardiola przyznał, że w najlepszym wypadku przerwa Sergio potrwa około dwóch tygodni, co przy obecnym kalendarzu oznacza kolejne cztery-pięć spotkań bez lidera ofensywy w składzie. Przy czarnym scenariuszu w grę wchodzi nawet miesiąc rozbratu z piłką.

Prawdziwa superstrzelba

Jeśli chcemy opisać wpływ Kuna na zespół “Obywateli”, to po prostu trzeba przytoczyć jego statystyki. Nawet suche cyferki robią gigantyczne wrażenie. 180 goli w 265 występach w lidze. Bramka średnio co 108 minut. Pod tym względem to najlepszy zawodnik w historii Premier League. Co więcej, Aguero w zaledwie jednym z dziewięciu sezonów miał bezpośredni udział przy mniej niż 20 trafieniach. I to przy średniej zaledwie 29 meczów na rok. Dalej: pomimo często trapiących go problemów zdrowotnych, regularnie plasował się w czołówce klasyfikacji Złotego Buta. Chociaż City ma szeroką, wyrównaną kadrę, nie sposób było znaleźć drugiego piłkarza tak godnego zaufania pod bramką rywali. Gabriel Jesus czy Raheem Sterling, pomimo dobrych statystyk strzeleckich, mają tendencję do marnowania świetnych okazji. Aguero z kolei nie potrzebuje kilku sytuacji, aby się “wstrzelić”. Zawsze jest gotowy, zawsze można na niego liczyć.
Z szerokim repertuarem zagrań i umiejętnością trafiania z niemal każdej pozycji Argentyńczyk to jeden z najbardziej kompletnych napastników na świecie. W Premier League rywalizować z nim o to miano może jedynie Harry Kane. I gdyby nie problemy zdrowotne, to Kun zapewne miałby jeszcze szanse na wyprzedzenie Alana Shearera, najskuteczniejszego piłkarza w historii angielskiej ekstraklasy po reformie z 1992 roku.
Niesamowite jest jednak to, że pomimo kontuzji, które często trapią napastnika “Obywateli”, on zawsze szybko wraca do optymalnej dyspozycji. Błyskawicznie łapie rytm. Roberto Mancini i Manuel Pellegrini ufali mu niezależnie od okoliczności. To samo robi Guardiola. Rotacja dosięga Sergio rzadziej od innych. To efekt jego świetnej formy, od lat zachwycającej ekspertów i kibiców. Tym razem doprowadziło to jednak do nadmiernej eksploatacji podatnego na urazy organizmu Kuna.
Wróćmy do ostatniej potyczki z West Hamem. Przez niemal całą pierwszą połowę 32-latek wyglądał nieswojo. Był niewidoczny, apatyczny, mało konkretny. Na drugą odsłonę spotkania już nie wyszedł. Pep ufał mu tak bardzo, że nie chciał z niego zrezygnować, nawet niedługo po powrocie do zdrowia. Zwłaszcza, że Gabriel Jesus też aktualnie leczy kontuzję. No i się przeliczył. Na konferencji prasowej tłumaczył potem, że obecny kalendarz jest zbyt napięty dla wszystkich klubów i jego podopieczni doznają o 47% więcej urazów mięśniowych niż rok temu.
- Musimy chronić zawodników najlepiej, jak umiemy. Najsilniejsi przetrwają, inni padną - podsumował. Cóż, z Aguero się nie udało.

Nie zawsze da się go zastąpić

Kun to gracz wyjątkowy, ale można zwrócić uwagę, że trener czasami sadza go na ławce nawet w starciach z rywalami z najwyższej półki. Za przykład może posłużyć chociażby konfrontacja w 1/8 finału Champions League na Santiago Bernabeu czy też czerwcowy mecz z Arsenalem. Takie przypadki to nie tylko kwestia rotacji, ale i rozwiązań taktycznych. Jeśli Pep ma jasny pomysł na dostosowanie sposobu gry podopiecznych do rywali, to nie waha się posadzić nawet kluczowych ogniw. Gabriel Jesus wybiega w pierwszym składzie, gdy Katalończyk oczekuje od “dziewiątki” przede wszystkim pracy w pressingu, pomocy w utrudnianiu życia przeciwnikom i zostawienia pola do popisu skrzydłowym. Czasami na szpicy pojawia się także fałszywy napastnik, np. w osobie Kevina de Bruyne’a. Wtedy widzimy podobny scenariusz - najwyżej ustawiony zawodnik cofa się po piłkę, tym samym otwierając przestrzeń partnerom.
To jednak wyjątkowe, pojedyncze mecze. W zdecydowanej większości spotkań “Obywatele” nie potrzebują specjalnych rozwiązań. Mają po prostu grać swoje. Dominować, strzelać jak najwięcej bramek i po prostu gromić rywali. Zdecydowanie łatwiej o to, gdy na szpicy biega Aguero. Po pierwsze, oferuje siłę i zadziorność, której nie ma żaden z potencjalnych zastępców. Po drugie, podejmowane przez niego wybory w pobliżu pola karnego są zdecydowanie bardziej skuteczne niż innych. No i po trzecie, najważniejsze - dysponuje skutecznością na naprawdę kosmicznym poziomie, co udowadniają wspomniane już wyżej statystyki. Dzięki temu często pomaga w “zamknięciu” spotkań, tym samym zabezpieczając zespół przed stratą punktów.

Big game player

Jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt magii argentyńskiego asa. Strzela bardzo istotne bramki. W pięciu z ostatnich sześciu sezonów plasował się w pierwszej piątce, jeśli chodzi o zawodników z największą liczbą “decydujących goli” w rozgrywkach Premier League. Mowa tutaj o trafieniach dających zwycięstwo lub remis. Imponuje również jego bilans przeciwko zespołom zwyczajowej “Big Six”.
Aguero statystyki
własne
Choć City przez lata zawodziło w Lidze Mistrzów, to nie można za to obarczać winą ich superstrzelca. Argentyńczyk miał udział przy 36% (9 z 25) goli zdobytych w fazie pucharowej LM, gdy przebywał na boisku. Zresztą wydaje się, że jego absencja podczas tegorocznego turnieju finałowego w Portugalii z pewnością odbiła się na postawie drużyny Guardioli.
Liczba sytuacji, które Raheem Sterling i spółka zmarnowali w starciu z Lyonem, była zatrważająca. Można wręcz zadać sobie pytanie, co stałoby się, gdyby to on, a nie wspomniany Anglik znalazł się w stuprocentowej okazji w kluczowym momencie spotkania. Chyba każdy sympatyk zespołu z Etihad do skończenia takiej akcji wytypowałby właśnie Aguero. To gwarant pewności i jakości, gdy gra toczy się o najwyższą stawkę. Jego brak w ostatnim czasie również okazał się kosztowny w lidze. W starciu z Leeds piłkę meczową w sytuacji sam na sam z Illanem Meslierem znów miał Sterling. Próbował kiwać i kompletnie się pogubił. Z West Hamem, po zejściu Argentyńczyka z murawy, Anglik również zmarnował przynajmniej jedną stuprocentową sytuację. Gdyby na jego miejscu znalazł się Kun, “Obywatele” mieliby z pewnością cztery punkty więcej na koncie.
Dlatego kolejna absencja najlepszego strzelca zespołu to gigantyczny cios dla City. Pep Guardiola cieszył się naprawdę krótko. W tak napakowanym meczami sezonie uraz Aguero będzie jeszcze bardziej problematyczny niż zwykle. To on jest “game-winnerem.. A drugiego takiego piłkarza na Etihad po prostu nie mają.

Przeczytaj również