Dziś lider, a za kilka miesięcy mistrz? 5 powodów, dla których Manchester United wygra Premier League

Dziś lider, a za kilka miesięcy mistrz? 5 powodów, dla których Manchester United wygra Premier League
Xinhua / PressFocus
Trochę niespodziewanie, trochę skradając się na palcach, trochę wykorzystując wpadki rywali Manchester United może zasiąść dziś na fotelu lidera Premier League. Wystarczy, że “Czerwone Diabły” zdobędą punkt w spotkaniu z Burnley. I chociaż nikt głośno nie mówi dziś o tytule mistrzowskim dla klubu z Old Trafford, my pytamy - a właściwie dlaczego nie?
Jasne, do końca sezonu daleka droga. Sytuacja w tabeli może pozmieniać się jeszcze milion razy. Jest w niej ścisk, a dotychczasowe zmagania pokazały, że większość czołówki momenty hossy przeplata dołkami. Ale mimo to trudno nie docenić tego, co podopieczni Ole Gunnara Solskjaera prezentują już od dłuższego czasu. Nawet jeśli nie są dziś głównym faworytem do tytułu, dają kilka argumentów, by w tym wyścigu o angielski tron ich nie lekceważyć. Oto pięć powodów, dla których Manchester United może wygrać ten sezon Premier League.
Dalsza część tekstu pod wideo

1) Bo jest na fali wznoszącej

“Czerwone Diabły” sezon rozpoczęły fatalnie. Przegrały u siebie z Crystal Palace, dwie kolejki później - także na Old Trafford - zostały zgniecione przez Tottenham (1:6). W międzyczasie przyszło co prawda wyjazdowe zwycięstwo z Brighton, ale odniesione w absolutnych mękach. Kibice już szykowali się na rozgrywki pełne upokorzeń, a posada Solskjaera, nie po raz pierwszy, pewnie też nie ostatni, wisiała na włosku. Zwłaszcza, że niedługo później Manchester oddał punkty także Chelsea i Arsenalowi.
Drużyna po kilku kolejkach gnieździła się w drugiej połowie tabeli. I wtedy bum! Odwrót! Gdy wszyscy zachwycali się Tottenhamem, chwalili Liverpool czy Leicester, “Czerwone Diabły” po cichu zaczęły robić swoje. Bilans ośmiu zwycięstw i dwóch remisów w dziesięciu kolejnych spotkaniach sprawił, że dziś zagrają o fotel lidera. Podczas gdy większość ekipa z czuba tabeli jest w odwrocie, oni pną się w górę.

2) Bo nie gra już w Lidze Mistrzów

Gdyby Manchester United pozostał jeszcze w grze o Ligę Mistrzów, Solskjaer z pewnością wystawiałby tam swój najmocniejszy zestaw personalny, co przy nawale spotkań w bieżącej kampanii mogłoby negatywnie wpłynąć na dyspozycję zespołu. Rzeczywistość jest jednak taka, że “Czerwone Diabły” rywalizować będą już tylko w Lidze Europy. A tam można dać szansę zmiennikom. Jeśli za miesiąc ligowa sytuacja Manchesteru wciąż będzie tak dobra, gra w LE zejdzie raczej na dalszy plan.
A Liverpool i Manchester City, czyli chyba w tym momencie najpoważniejsi kandydaci do zdobycia tytułu mistrza Anglii, będą w tym samym czasie rzucać ogromne siły na walkę w Champions League. Zwłaszcza “Obywatele” rozgrywki te mają przecież na samym szczycie swojej listy priorytetów.

3) Bo tytuły zdobywa się w meczach ze słabszymi przeciwnikami

Mówi się, że tytułów ligowych nie zdobywa się w starciach z bezpośrednimi rywalami do trofeum, ale z tymi słabszymi, zajmującymi dalsze pozycje. Chodzi o to, by do minimum ograniczyć niespodziewane wpadki. I Manchester póki co idealnie wpisuje się w to podejście. Podopieczni Solskjaera mają ewidentne kłopoty, gdy po drugiej stronie stają duże firmy. Bez problemów radzą sobie natomiast z underdogami.
Nie wygrali z Manchesterem City, Tottenhamem, Chelsea, Leicester i Arsenalem. To na pewno kamyczek do ich ogródka. Ale poza tym straty ograniczyli do minimum. Zdarzyła im się wpadka wyłącznie w pierwszym meczu sezonu, gdy rywalizowali z Crystal Palace. “Czerwone Diabły” najczęściej perfekcyjnie wywiązują się z roli wyraźnego faworyta. Unikają negatywnych sensacji. I to póki co działa na ich korzyść.

4) Bo ma Bruno Fernandesa

Absolutnie kluczowy zawodnik w układance Solskjaera. Bruno Fernandes już w poprzednim sezonie fantastycznie wprowadził się do zespołu po przenosinach ze Sportingu, a podczas bieżącej kampanii kontynuuje swoje popisy. Jest na Old Trafford człowiekiem od wszystkiego. Strzela, asystuje, rozgrywa, reguluje tempo gry. Jako środkowy pomocnik ma dziś na koncie 11 goli i 7 asyst w Premier League. Oczywiście tylko w tym sezonie.
Jest z pewnością w ścisłej czołówce najlepszych zawodników całych rozgrywek. Jeśli utrzyma swoją dyspozycję, a przecież póki co praktycznie nie ma wahań formy, może poprowadzić zespół do sukcesów, których w czerwonej części Manchesteru tak dawno nie widziano.

5) Bo rywale mają swoje problemy

Wspominaliśmy już, że “Czerwone Diabły” są na fali wznoszącej, tymczasem główni rywale obierają ostatnio zupełnie inny kierunek. Liverpool wygrał tylko dwa z sześciu poprzednich spotkań ligowych. Poważną kontuzję leczy - i będzie leczyć pewnie do końca sezonu - Virgil van Dijk. Do tego w zespole pojawiają się inne urazy ważnych graczy. Drużyna nie przypomina już praktycznie niezniszczalnej maszyny z poprzedniego sezonu.
Fatalnie prezentuje się Chelsea, Tottenham po bardzo udanym okresie później też nieco obniżył loty, a wpadki nie omijają Leicester. Właściwie tylko Manchester City także może zaliczyć ostatnie tygodnie do zdecydowanie udanych. Obecny sezon Premier League nie ma jednak prawdziwych mocarzy. Nie ma Liverpoolu z poprzedniej kampanii, nie ma też “The Reds” i “The Citizens” sprzed dwóch sezonów. Wygra ten, który popełni najmniej błędów. Ten, który ograniczy swoje słabości - o które w pandemicznych czasach dużo łatwiej - do minimum. I wcale nie jest wykluczone, że będzie to Manchester United, choć z drugiej strony zamiast pięciu powodów przemawiających za "Czerwonymi Diabłami", znaleźlibyśmy pewnie dziesięć takich przeciwko. Dlatego traktujemy ten temat z lekkim przymrużeniem oka i na koniec kierujemy do was pytanie.

Kto wygra w tym sezonie Premier League?

  • Liverpool FC19.10%
  • Manchester City14.82%
  • Manchester United57.64%
  • Tottenham3.07%
  • Chelsea2.18%
  • Leicester0.97%
  • Ktoś inny2.22%

Przeczytaj również