Eksperyment, jakiego nie było. Na stole miliard dolarów. "Lista nazwisk się wydłuża"

Eksperyment, jakiego nie było. Na stole miliard dolarów. "Lista nazwisk się wydłuża"
pressinphoto/Pressfocus
Karim Benzema będzie zarabiał w Al-Ittihad ponad 100 tysięcy złotych na godzinę, a to oznacza, że futbol zaczyna malować najbardziej surrealistyczne obrazy w historii. Saudowie nie muszą myśleć o tym, czy coś im się zwróci, czy nie. Za chwilę będą mieli u siebie uwagę świata i 20 gwiazd na gigantycznych kontraktach. Ten eksperyment jest inny niż chiński i potrwa przynajmniej siedem lat.
Cristiano Ronaldo pięknie odegrał swoją rolę. Nie ma przypadku w tym, że jego wywiad promujący ligę został wypuszczony w momencie, gdy media piszą o transferze Benzemy, a ”New York Times” podaje informację o powołaniu państwowego funduszu, który zmienia Arabię Saudyjską w złotą klatkę piłki. W skrócie: cztery największe kluby z dnia na dzień przeszły w ręce monarchii, a ta zatroszczy się o to, by w każdym grały co najmniej trzy światowe gwiazdy. Szefem ligi jest Garry Cook, były nadzorca projektów Nike’a, który ponad dekadę temu szefował też w Manchesterze City. Jest grubo. A będzie coraz grubiej.
Dalsza część tekstu pod wideo
To wszystko brzmi jak stawianie kolejnych kroków. Saudowie chcieli mieć klub w Premier League, to go sobie kupili. Dzisiaj Newcastle szykuje się do gry o Ligę Mistrzów. Nie mieli problemu z tym, żeby rozsypać miliardy dolarów po polach golfowych. Efektem stworzenie LIV Golf, konkurencji dla PGA Tour, gdzie bez patrzenia w kalkulator ściągnięto do siebie najlepszych golfistów. Teraz trwa pompowanie lokalnej ligi, której szlak od roku rozświetla Cristiano Ronaldo, a zaraz dołączy do niego całkiem sympatyczne towarzystwo. To jest wbijanie kolejnej flagi podboju.
Saudowie sprytnie wymyślili, że zrobią ograniczoną pulę kosmicznych umów. W ten sposób nawet przy największych dylematach, trudno jest odwrócić się plecami i powiedzieć ”nie”. Nie weźmiesz ty, to weźmie ktoś inny. Lista nazwisk wydłuża się każdego dnia, a sam fakt, że zaklepany jest już zdobywca Złotej Piłki, każe z uwagą obserwować, co takiego dzieje się na Bliskim Wschodzie. Na roczne kontrakty gwiazd przeznaczony został miliard dolarów. I to bez włączania pensji Ronaldo.

Zaczynamy zabawę

Sercem tej operacji jest Fundusz Inwestycji Publicznych, siódmy największy na świecie, będący jak skarbiec bez dna. Powołuje się go po to, by generował dla państwa więcej pieniędzy, a przy okazji budował sieci wpływów i kontaktów. Saudowie mają udziały w Uberze, Disneyu, Boeingu. Robią to samo, co od lat robili Katarczycy, a futbol to tylko jeden z wielu klocków w tej układance. Teraz na celowniku jest to, by stworzyć jedną z najlepszych lig na świecie. Cristiano Ronaldo mówi nawet o pierwszej piątce i nie jest to wcale takie niemożliwe, biorąc pod uwagę, że Arabia Saudyjska ma nie tylko pieniądze, ale też odpowiednią demografię i kibicowskie fundamenty.
Mówimy przecież o kraju, gdzie 70 procent ludzi ma mniej niż 35 lat. Frekwencja na meczach Al Ittihad w ostatnim roku wyniosła średnio 40,4 tysięcy ludzi. Al Nassr może pochwalić się tym, że pod względem liczby fanów byłby siódmy w Premier League, a to jak ten kraj jest zaangażowany w futbol, widać było na mundialu. Pokonanie Argentyny jeszcze bardziej rozbudziło apetyt i nakręciło spiralę. Arabia Saudyjska to nie Katar, który wszystko musiał pompować sztucznie. Aż 80 procent populacji gra, chodzi na mecze albo śledzi piłkę w telewizji. Nawet, jeśli ich lokalna liga w oficjalnych rankingach plasuje się na 58. miejscu, gdzieś między szkocką Premiership a włoską Serie C.
Oczywiście co chwilę będzie trzepotać myśl: przecież to już wszystko było, to samo chcieli zrobić Chińczycy. Mniej więcej w 2016 roku obserwowaliśmy falę piłkarzy jak Carlos Tevez, Oscar albo Hulk wędrujących za ogromnymi pieniędzmi. Byli tam też słynni trenerzy - Rafa Benitez, Fabio Capello i Sven Goran-Eriksson. Dzisiaj już wiemy, że bańka pękła z hukiem, a pewnych danych nawet nie da się zweryfikować. Wydumane okazały się statystyki ile to w Chinach buduje się akademii. Spora część ludzi odpowiedzialnych za piłkarską rewolucję skończyła w więzieniu, a kluby poupadały, bo padały też firmy przygniecione pandemią. Gdy deweloper Evergrande zakręcił kurek, piłkarze z niewypłaconymi pensjami wracali do krajów. Chiny dalej są piłkarskim pariasem, znajdując się w rankingu FIFA niżej niż Uzbekistan, Gabon i Oman.

Wizja przyszłości

Saudowie wiedzą dziś na jakich błędach się uczyć. Napędzani ropą w najgorszym przypadku mogą przepalać pieniądze, choć tutaj każde przepalanie ma swój cel. Mohammad Bin Salman, następca tronu, cały czas powtarza o ”Vision 2030”, czyli wielkim reformowaniu kraju. Arabia Saudyjska koniecznie chce dostać mundial za siedem lat, a żeby to się stało, musi tkać sieci relacji i wzmacniać swoją globalną pozycję. Niedawno chociażby Saudowie uruchomili program ”The National Gaming and E-sport Strategy”, który ma zrobić z nich liderów e-sportu. Już teraz Rijad organizuje Global Esport Games 2023.
Futbol w tej rozgrywce pędzi po równoległych torach. Puchar Azji w 2027 roku jest już dawno przyklepany. Gdyby nie sprzeciw zawodniczek, Saudowie dostaliby też tegoroczny mundial kobiet. Wielkie organizacje jak FIFA od lat uśmiechają się w kierunku Wschodu, bo tam płynie łatwy pieniądz, nawet jeśli w tle słychać refren o łamaniu praw człowieka. Ten rok w Arabii Saudyjskiej, czyli dotychczasowe pięć miesięcy, jest rekordowy, jeśli chodzi o zatrzymania osób krytykujących rząd. Ale ten fakt nie przebije się medialnie z taką siłą jak to, że Benzema odchodzi z Realu Madryt, bo walizkę z forsą rozłożył Al-Ittihad.

Wyspa z kamerami

To będzie szalone lato transferów. Lato zakulisowych gierek, gdzie agenci będą przychodzić do szefów zachodnich klubów i walczyć o podwyżki dla swoich graczy, zasłaniać się rzekomymi ofertami z Bliskiego Wschodu. To jest coś więcej niż to, co wcześniej robiono w Chinach. Z boku wygląda to trochę jak reality show, gdzie zamyka się bohaterów na bezludnej wyspie i kieruje wszystkie możliwe kamery. Ta wyspa odtworzy nam duopol Messi - Ronaldo. Pokaże, ile jeszcze może wycisnąć Benzema. Pewnie ruszy też po Neymara, Modricia i Busquetsa. Futbol przestał być sportem, gdy piłkarz po trzydziestce zmierza ku końcowi kariery. Gwiazdy mogą grać dłużej niż dawniej, a ich wartość marketingowa jest większa niż kiedykolwiek.
Piłka od kilku lat obserwuje trend, gdzie piłkarze stali się wielkimi przedsiębiorstwami roztaczającymi lukratywną bajkę w social mediach. Kibice kupują produkty i włączają telewizory nie dlatego, że gra ich klub, ale dlatego, że występuje tam ich zawodnik. Przykładem Leo Messi i to, że PSG w weekend straciło milion followersów po jego odejściu. Teraz Arabia Saudyjska sprawia, że z gwiazdami nie będą negocjowały kluby, tylko liga. I wkrótce zobaczymy, czy 20 gwiazd skupionych wokół jednych rozgrywek jest w stanie przekierować zachodnią uwagę. Słowa Ronaldo o piątce najlepszych lig świata będą wracać.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.

Przeczytaj również