Eriksen najgorsze ma za sobą? Raczej najlepsze dopiero przed nim. Wymowne słowa ten Haga. "On nam to daje"

Eriksen najgorsze ma za sobą? Raczej najlepsze dopiero przed nim. Wymowne słowa ten Haga. "On nam to daje"
Mark Chapman / Focus Images / MB Media / PressFocu
Sformułowanie “wrócę silniejszy” stosowane przez sportowców przy każdej dłuższej pauzie weszło do kanonu najbardziej utartych zwrotów. Ale w przypadku Christiana Eriksena żadne słowa nie pasowałyby lepiej do jego sytuacji. Wrócił silniejszy. Ba, nigdy nie wydawał się mocniejszy niż teraz.
Odniesione 4 września zwycięstwo 3:1 z Arsenalem, świeżo po praktycznie idealnym początku sezonu w wykonaniu “Kanonierów”, mogło ukierunkować postępy Manchesteru United na właściwe tory. Mówią o tym liczby: po niespodziewanych początkowych porażkach z Brightonem i Brentfordem, “Czerwone Diabły” wygrały kolejne cztery mecze, wśród nich bezpośrednie starcia z Liverpoolem i Arsenalem właśnie.
Dalsza część tekstu pod wideo
Fakt, że te dobre rezultaty pojawiły się pomimo komplikacji związanych z Cristiano Ronaldo, powoli przyzwyczajającego się do roli rezerwowego, skierował uwagę na pracę Erika ten Haga. Na jego rewolucję taktyczną wzmocnioną przez hojne transfery. Na radykalne zmiany narzucone drużynie, która za kadencji Ole Gunnara Solskjaera nigdy nie zdołała odnaleźć swojej prawdziwej tożsamości. Co zatrybiło? Włączenie na stałe do obrony Diogo Dalota oraz nowych nabytków Lisandro Martineza oraz Tyrella Malacii, a następnie - w oczekiwaniu na aklimatyzację Casemiro - ustanowienie silnego duetu pomocników przed defensywą, złożonego ze Scotta McTominaya i Christiana Eriksena. I właśnie wkład tego ostatniego widać najbardziej. Mowa bowiem o prawdziwym dyrygencie nowej orkiestry Manchesteru United. Nie tylko wrócił do życia. Duńczyk to, czym się wcześniej wsławił, robi teraz lepiej niż przedtem.

Stary-lepszy Eriksen

Sam ten Hag wyjaśnił po ograniu Liverpoolu, jak i dlaczego duński pomocnik natychmiast stał się fundamentalny dla ekipy z Manchesteru:
- Postanowiliśmy dać mu swobodę na całym boisku, a w zamian on daje nam wielką różnorodność w konstruowaniu. Wie, jak otworzyć pole gry ze zmianą tempa, widzi i wykonuje skomplikowane podania między liniami. Wie, jak serwować decydujące zagrania, przechodząc do ataku - nie mógł się nachwalić podopiecznego holenderski szkoleniowiec.
W niektórych momentach Eriksen wydaje się zupełnie innym piłkarzem niż ten, którego podziwiano w Tottenhamie Pochettino, a potem w jego drugim sezonie w Interze. Ten nowy wymiar taktyczny powoduje też nierównowagę w obronie. Mówimy wszak o zawodniku, który nigdy nie miał odpowiedniej dynamiki, aby być w stanie pokryć duże obszary boiska w fazie bez piłki. Zauważa to również trener:
- Może się poprawić w kryciu, ale możemy mu zezwolić na kilka błędów, jeśli oddaje je z nawiązką w ofensywie - stwierdził ten Hag.
Pomyłki w obronie? Nic nie szkodzi. Recepta gotowa. Casemiro dopiero co przybył na Old Trafford i być może nie znajduje się jeszcze w optymalnej formie, ale kiedy będzie mógł grać u boku Eriksena, to pokryje wszystkie dziury pozostawione przez kolegę z drużyny. Dokładnie tak, jak miało to miejsce w Realu Madryt, gdy asekurował Toniego Kroosa i Lukę Modricia. Dzięki czemu Duńczyk zajmie się tym, na czym zna się na najlepiej. W napędzaniu akcji. Tu jest nie do zastąpienia. I niewiarygodne, jaką przeszedł drogę.

Spłacony kredyt zaufania

Niewielu wierzyło w jego powrót. Rozwiązany kontrakt z Interem, nerwowe poszukiwanie klubu, niejasny stan jego zdrowia. Półtora roku po fatalnym zdarzeniu na Parken podczas mistrzostw Europy kariera Christiana Eriksena stanęła na zakręcie. Zarzekał się, że kardiolodzy dali mu zielone światło do kontynuowania gry, sam deklarował chęć powrotu do piłki. Chciał pojechać na katarski mundial. Rękę wyciągnął Thomas Frank, menedżer Brentford, który trenował Christiana w duńskiej reprezentacji do lat 17. Normalnie “Pszczoły” nie rekrutują graczy powyżej 25. roku życia, mają dość restrykcyjną politykę kadrową, ale dla tak wybitnego sportowca zrobili wyjątek. Rewanż za ten gest przyszedł bardzo szybko.
Eriksen wrócił 26 lutego 2022. Pierwszy mecz od tego felernego występu w Kopenhadze. Wszedł w 52. minucie w spotkaniu przeciwko Newcastle przy owacji na stojąco. To była tylko rozgrzewka przed recitalem. Prawie natychmiast stał się kluczowym graczem Brentford. “Pszczoły” szły w górę, wygrały m.in. z Chelsea 4:1, a Thomas Frank wynosił rodaka pod niebiosa. - Możesz mu dać piłkę w dowolnym momencie. On będzie wiedział, co z nią zrobić - wyjaśniał fenomen Duńczyka.
Eriksen kiwał, podawał, strzelał - jakby nic się wcześniej nie stało. Powiedział kolegom, żeby traktowali go na boisku normalnie, mimo że ma wszczepiony kardiowerter-defibrylator. Nawet rywale nie potrafili się na niego wściekać. W innym meczu przeciwko Norwich, pomocnik powalił na ziemię Brandona Williamsa, ten natychmiast chciał się zrewanżować, dopóki nie rozpoznał Christiana. Skończyło się na przyjaznych uściskach.

To jeszcze nie koniec

Półroczny kontrakt z Brentfordem upłynął błyskawicznie, wszyscy jakby zapomnieli o kardiologicznych problemach zawodnika. Tym samym na rynku pojawiła się gwiazda z kartą w ręku. Tottenham oferował mu grę w Lidze Mistrzów i opiekę Antonio Conte, który zajmował się Christianem wcześniej w Interze. Eriksena chciało też Newcastle. “Sroki” zamierzały przebudować drugą linię i widziały Duńczyka w roli lidera nowego projektu. Brentford zaś robiło wszystko, by zatrzymać najlepszego gracza, ale ostatecznie siła Manchesteru United zrobiła swoje.
Oczywiście, dziwnie jest widzieć Duńczyka w koszulce United tak szybko i wyobrażać sobie presję, jaka na niego spadnie w tym sezonie, tempo, jakie będzie musiał znosić w trakcie całej kampanii Premier League. Ten cały stres, fizyczna walka z przeciwnikami. Z drugiej strony, jeśli nauka pozwoliła mu wrócić do “normalnego” funkcjonowania, to powinniśmy zaufać lekarzom, sztabowi profesjonalnego klubu i samemu piłkarzowi. Jednemu z bardziej utalentowanych ostatniej dekady.
Byłoby prawdziwą bajką, gdyby udało mu się zrealizować wszystkie swoje średnio- i długoterminowe cele. Zagrać na mistrzostwach świata z reprezentacją Danii, przywrócić starą świetność Manchesterowi United. Wprowadzić “Czerwone Diabły” do czołowej czwórki, może nawet powalczyć o mistrzostwo, albo o inny puchar.
To koszmar, który zamienił się w piękny sen. Christian Eriksen nie pozwala nam się z niego obudzić, za każdym razem próbując powiedzieć, że tak naprawdę nic się nie stało. A my nie mamy odwagi, ani woli, by mu się sprzeciwić…

Przeczytaj również